56
Pov T/I
Odnalazłam klucz i włożyłam go do zamka w drzwiach. Przekręciłam i uchyliłam drzwi. Nie pewnie zajrzałam do środka.
Nigdy nie pozwolił mi tu wchodzić, a jednak tym razem sam kazał mi tu przyjść.
Weszłam do środka i przymknęłam za sobą drzwi.
Pokój wyglądał normalnie. Był normalnie urządzony, jednak wiele rzeczy zaciekawiło mnie na pierwszy rzut oka.
Z kim on miał się ożenić..?
Po prawej stronie, przy oknie pozbawionym firanek stał manekin, a na nim była suknia ślubna.
Czy będzie zły jak się go o to zapytam?
Zbliżyłam się do manekinu i dotknęłam dłonią suknie.
-To teraz jestem twój. Pytaj i rób co chcesz - wciąż jedną ręką podpierał się i patrzył w moje oczy.
-Nazywam się Park T/I, prawda?
-Prawda.
-To jak ty się nazywasz?
-Park Jimin.
-Park Jimin..?
-Tak, a co. Coś sobie przypominasz?
-Nie, tylko chyba gdzieś już słyszałam o tobie.. ale pewnie coś sobie ubzdurałam. A twoje nazwisko. Czemu mamy takie same?
-Bo widzisz.. - zbliżył się do mnie bardzo blisko, tak że nasze nosy się stykały - jesteśmy małżeństwem - uśmiechnął mi się w twarz.
-To właśnie w tedy o tym mówił? To miałam być ja? Ale przecież on nie jest moim mężem, dlaczego? - chciałam się wszystkiego dowiedzieć, najlepiej od niego.
Przeciągnęłam dłonią po materiale.
-Do niczego nie doszło i nic nie powiedziałeś.. - zilustrowałam ostatni raz suknie i odwróciłam się w stronę komody, która miała na sobie mnóstwo rzeczy. Podeszłam i zaczęłam się przyglądać wszystkiemu co się na niej znajdowało.
Były tam zdjęcia Jimina ze mną, ale nie tylko. Były też takie na których byłam ja, Jimin i pozostałych sześciu mężczyzn, których mogłam już poznać.
-Kim oni wszyscy dla mnie są? - powiedziałam sama do siebie. Wszyscy byliśmy tutaj uśmiechnięci, więc dlaczego teraz wygląda to inaczej?
Przyjrzałam się temu, który miał króliczy uśmiech. Nie rozumiałam co mogło się stać, że jest teraz taki.
W moje ręce wpadło inne zdjęcie. Byłam na nim ja i Jimin. Dookoła nas było ciemno, a ja i on byliśmy o wiele młodsi. Siedzieliśmy blisko siebie i uśmiechaliśmy się do naszego "fotografa".
Z jednej strony dziwnie mi się patrzyło na samą siebie na zdjęciach, a z drugiej bardzo żałuję, że nie pamiętam tamtego momentu.
Chwilę przyglądałam się temu zdjęciu i do głowy wpadł mi pomysł. Dlatego ostrożnie wyjęłam zdjęcie z ramki.
Niektórzy podpisują z tyłu zdjęcia, dlatego pomyślałam, że on też tak mógł zrobić.
I się nie myliłam.
Z tyłu napisał parę słów. Zaczęłam je czytać.
"To był jeden z najszczęśliwszych dni w moim życiu. Dziękuję T/I, cieszę się, że cię poznałem. Taehyung ma szczęście, że ma taką przyjaciółkę jak ty"
31.12.2014r.
Taehyung? Dlaczego nic mi nie powiedziałeś? To on zrobił te zdjęcie?
Odłożyłam na chwilę zdjęcie i wzięłam ramkę do ręki, żeby włożyć w nią fotografię. Jak na złość nie mogłam jej włożyć. Chciałam poprzeglądać więcej zdjęć, ale Jimin musiał już się niecierpliwić.
Odłożyłam wszystko co miałam w rękach i zaczęłam po kolei odsuwać każdą z szuflad.
Było tutaj tyle rzeczy, ale nie miałam nawet czasu, żeby im się przyjrzeć.
Zobaczyłam małe czerwone pudełeczko na dnie jednej z szuflad. Podniosłam je i otworzyłam.
Była w nim złota obrączka, ale tylko jedna. Zamknęłam pudełko, ale go nie odkładałam. Postanowiłam wziąć je ze sobą, aby mu je pokazać i zapytać o co z tym wszystkim chodzi.
Przy okazji zobaczyłam kolejne, tylko w innych odcieniach. Otworzyłam również te. Były w nim dwa zwykle pierścionki.
Czy to wszystko należy do mnie? W takim razie dlaczego to ukrywa?
Odłożyłam pudełko i odsunęłam następną szufladę.
Znajdował się w niej dziennik z paroma zdjęciami. Jedno z nich było rozerwane na pół. Była to dla mnie duża pokusa, żeby to sprawdzić, ale nie miałam już czasu, a gdybym jeszcze otworzyła ten dziennik to za chiński rok bym stąd nie wyszła.
Otworzyłam ostatnią z szuflad, w której znajdowały się leki.
Znalazłam te, które były mi potrzebne i zamknęłam szufladę. Wyszłam z pomieszczenia i od razu je zamknęłam.
Pov Jimin
Czekałem już na nią od ponad piętnastu minut. Bałem się, że mogło coś jej się stać. Na szczęście wróciła zanim zacząłem panikować. Patrzyłem na jej zmieszaną minę, kiedy zajmowała miejsce przede mną.
-Już lepiej? - zapytałem.
-Tak - odpowiedziała, ale nie byłem przekonany co do jej słów.
-Dlaczego tak postrzegasz siebie? - chciałem, żeby mi wytłumaczyła swoją zmianę zachowania.
-Co?
-Dlaczego uważasz, że jesteś brzydka? - zapytałem wprost.
-Bo jestem.
-Nigdy wcześniej nie mówiłaś tak o sobie, ktoś powiedział ci coś przykrego? - dopytywałem.
-Nikt nie musiał tego robić. Sama tak stwierdziłam.
-Nie uwierzę w to. Nigdy więcej nie mów takich rzeczy przy mnie i nawet o nich nie myśl bo będę cię bił po pupie.
-W takim razie mam szczęście, że jestem daleko od ciebie.
-Naprawdę mi powiedz..
Patrzyła na mnie chwilę.
-Po prostu zobaczyłam kim jesteś Ty, a kim jestem ja..
-I kim jestem według ciebie..?
-Celebrytą.
-Nie patrz na mnie w ten sposób.
-Przecież ja mogę być jedynie twoją fanką..
-Nie jesteś żadną moją fanką. Jesteś dziewczyną, którą kocham i bez której jestem zerem. Nie postrzegaj mnie tak jakbym był kimś lepszym, bo nie jestem w niczym lepszy od ciebie - widziałem jak spuściła wzrok - kocham cię i nie obchodzi mnie zdanie innych. Tylko Ty się dla mnie liczysz i gdybym mógł już dawno bym cię przytulił. Słyszysz mnie? - zapytałem. Nigdy nie myślałem, że może powiedzieć mi takie rzeczy.
-Słyszę - wymamrotała.
Chciałem jakoś rozluźnić atmosferę i poprawić jej zepsuty humor.
-Masz mdłości? - pokiwała na potwierdzenie - może jesteś w ciąży? - od razu podniosła na mnie wzrok - w sumie wszystko by się zgadzało, nawet miesiące.
-Liczysz miesiące..?
-Oczywiście, bardzo tęsknię za tobą i nie jest mi łatwo, ale wyczekuje na ten dzień z niecierpliwością - specjalnie zmieniłem mój głos.
-I jeszcze pewnie zapisujesz to w kalendarzu.
-To prawda, na telefonie, niedługo mamy nawet rocznicę naszego pierwszego razu, trzeba będzie to jakoś uczcić.
-Jezu.. - zakryła twarz rękami.
-Z potomka też bym się cieszył, matka z ojcem też. To dobry prezent na gwiazdkę.
Skuliła się w kłębek. Była zawstydzona.
-Nie jestem w ciąży.
-Ej, ale kto ci pozwolił tak szybko niszczyć moje marzenia?
Wstałem od stołu i włożyłem talerz do zlewu. Poszedłem po uchwyt do telefonu, żeby móc go wygodnie nosić. Wróciłem i włożyłem w niego telefon. Spojrzałem na nią.
-Jimin ubierz się.. - była czerwona.
-Idziemy na przygodę - zachichotałem. Poszedłem do sypialni, żeby wybrać rzeczy na przebranie - A teraz idziemy się ubrać - wszedłem do łazienki.
-Nie potrzebuje tego widzieć.. - mówiła zawstydzona.
-Niewiele osób ma szansę podziwiać moje ciało.
-Gdybym chciała, mogłabym widzieć je i podziwiać codziennie. Odwróć kamerę.
-Nie jesteś zainteresowana stanem mojego brzucha?
-Jestem, ale nie w tym sensie. Wystarczy mi, gdy powiesz, że cię już nie boli.
-Jesteś jeszcze bardziej urocza, kiedy się wstydzisz.
-Odpłacę Ci się za to.
-Będę na to czekał.
Odłożyłem uchwyt na bok, a telefon wziąłem do ręki.
-Nie chcę być później zboczona. Przestań - zasłoniła oczy obiema dłońmi. Westchnąłem cicho.
-Tym razem cię oszczędzę, znaj moją dobroć - zażartowałem. Położyłem telefon na szafce od umywalki i szybko się przebrałem. Nałożyłem pastę do zębów na szczoteczkę i zacząłem je myć.
-Jimin..?
-Hmm? - tylko tyle mogłem powiedzieć.
-Mogę zadać Ci pytanie?
-Yhym.
-To zadam je, gdy skończysz.
Przyspieszyłem swoje ruchy i szybko skończyłem myć zęby, od razu je wypłukałem.
-Możesz mówić - wytarłem twarz.
-Bo ja znalazłam coś w jednej z szuflad, będziesz zły?
-Wiedziałem, że będziesz ciekawa wszystkiego co tam się znajduję, więc nie, nie będę zły. Co znalazłaś? - wyszedłem z łazienki.
-To - spojrzałem na pudełko w jej dłoni.
-Obrączka? Mam też swoją, poczekaj - podszedłem do walizki i wyciągnąłem swoją obrączkę. Założyłem ją na palca - możesz ją założyć, wolałbym zrobić to sam, ale jestem zbyt daleko..
-Powinnam..? Nie jesteśmy małżeństwem. Widziałam też suknię ślubną..
-Jeśli nie chcesz jej zakładać, to zrozumiem. Suknia jest twoja, miała być ona na nasz ślub, ale ostatecznie nigdy cię w niej nie zobaczyłem..
-Dlaczego..?
-Mieliśmy problemy, a później ten wypadek..
-Rozumiem..
-Założysz ją kiedyś dla mnie? - nie mogłem powstrzymać łez, które znalazły się nagle w moich oczach. Nie potrafiłem tego kontrolować. Wszystkie wspomnienia uderzyły we mnie.
-Jasne, jeśli się uśmiechniesz - uśmiechnąłem się podczas ścierania łez - po co ją ze
sobą wozisz?
-Przynosi mi szczęście.
Uśmiechnęła się ciepło.
-Obiecasz mi coś?
-Jeśli powiesz mi co.
-Kiedy będziemy już oboje w domu, to wyciągniemy te zdjęcia i postawimy je na wszystkich półkach.
-Je też widziałaś?
-Zostawiłeś je na wierzchu, więc trudno, żebym ich nie zauważyła.
-Racja - zacząłem zbierać swoje rzeczy.
-Wyjęłam jedno z nich i nie potrafiłam go z powrotem włożyć - zaśmiała się.
-Które? - byłem ciekawy.
-Byłeś tam ty i ja, tylko że ja wyglądałam jak dziecko przy tobie. Było ciemno i ktoś nam robił zdjęcie fleszem.
-Wzięłaś najcenniejsze - wyznałem. Włożyłem telefon na uchwyt.
-Jak to?
-To dzień, kiedy się poznaliśmy. To było w Sylwestra. Dzień po urodzinach Taehyunga.
-Właśnie, podpisałeś zdjęcie.
-Chcesz zapytać o Taehyunga? - wyszedłem z mieszkania.
-Tak, kim on jest?
-On był twoim przyjacielem, tak samo jak moim.
-Był? Pokłóciliśmy się? - wsiadłem do windy.
-W żadnym wypadku. Po prostu on nie wie, że Ty to ty. Na razie musi tak pozostać.
-Dlaczego? On jest w porządku dla mnie, nawet teraz jest bardzo miły.
-Wiem o tym, ale to nie on stanowi problem.
-W takim razie kto?
-Jungkook, możesz mieć problemy, jeśli Taehyung się o tobie dowie to powie to jemu. Mówiłem Ci już jakim człowiekiem on jest.
-Teraz szkoda mi Taehyunga..
-Nie martw się o niego, mam na niego oko.
-Przez ten cały czas i tak był obok mnie. Tak jakby miał intuicję, że to ja.
-Może to jego osobowość - parsknąłem i wysiadłem z windy - wiesz znacie się od dzieciństwa, więc może zna już twoje ruchy albo cię wywąchał!
-Nie mów głupstw.
-Widać jest wszechstronnie uzdolniony - usiadłem za kierownicą samochodu.
-Nie obrażaj go.
-Przecież tylko żartuję - ułożyłem telefon na siedzeniu.
-Dokąd jedziesz?
-Jadę na plan, gdzie kręcimy mv. Dobrze mnie widzisz?
-Obniż to trochę w dół - poprawiłem telefon - Już okej. Może powinnam się rozłączyć, nie chcę być powodem twojego wypadku samochodowego.
-Nie, zostań ze mną - odpaliłem silnik i wyjechałem.
-Będę cię rozpraszać, powinieneś skupić się na drodze.
-Nie przesadzajmy.
-Nie zniosę tego, jeśli coś ci się stanie. Zwłaszcza z mojego powodu - uśmiechnąłem się - nie śmiej się, będę cicho dopóki nie dojedziesz.
-No dobrze, ale nie rozłączaj się.
------------------------------
-Już jestem na miejscu - spojrzałem na telefon.
Wygląda na to, że zasnęła. Myślę, że nie spała dobrze ostatniej nocy.
Rozłączyłem się, żeby nie obudzić jej.
Wziąłem swoje rzeczy z samochodu i z niego wysiadłem. Poszedłem od razu w stronę przebieralni. Wszedłem do mojej i zostawiłem swoje rzeczy. Poszedłem do wieszaków z ubraniami i wybrałem jeden ze stroi.
Zdjąłem z siebie koszulkę.
Odwróciłem się w stronę drzwi.
Widzę cię.
Szybkim krokiem dotarłem do drzwi i otworzyłem je. Dziewczyna była przestraszona i zaczęła się cofać, żeby uciec.
Przyszpiliłem ją do ściany.
-Oppa.. - jęknęła.
-Oddaj telefon - rozkazałem, ale ona nadal wpatrywała się we mnie.
Złapałem swoją ręka, za jej nadgarstek i zabrałem telefon z ręki.
Chciałem usunąć wszystkie zdjęcia, ale nie mogłem do niczego się dostać.
Poczułem jak dotknęła mnie. Złapałem jej obie dłonie w swoje, żeby nie miała szansy już mnie dotknąć.
-Idziemy - pociągnąłem ją za sobą do środka przebieralni - usiądź tutaj - wskazałem na małą pufe. Wyglądało na to, że mnie nie rozumie.
Szybko odnalazłem swój telefon i zadzwoniłem po ochronę.
Pochyliłem się, żeby podnieść swoją koszulkę. Dziewczyna znalazła się przede mną. Próbowała przybliżyć się do mnie, ale zatrzymałem ją ręka.
Założyłem koszulkę i odszedłem na bok, żeby być z dala od niej.
Czekaliśmy w ciszy. Czułem jak wgapiała się we mnie. Dlaczego nie może być normalna?
-Oppa saranghae - powiedziała kompletnie bez akcentu. Uśmiechnąłem się w jej stronę. Kompletnie nie wiedziała co się teraz dzieje.
Po paru minutach do drzwi ktoś zapukał, a ja kazałem mu wejść. Był to jeden z ochroniarzy. Przekazałem mu ją i jej telefon. Nakazałem, żeby go sprawdził, a sam dokończyłem przebieranie się.
Gotowy wyszedłem z pomieszczenia. Na korytarzu spotkałem Suge, który zmierzył mnie wzrokiem.
-Co ty tutaj robisz?
-Niespodzianka!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top