47
-Jimin? - zapukałam do drzwi - Jimin wszystko w porządku? - od pół godziny siedział w łazience martwiłam się bo nie dawał znaku życia - powinnam wezwać karetkę?
-N-nie-wystękał - zaraz wyjdę..
Poczekałam parę minut i znowu zapukałam.
-Jimin, co się dzieje? - coraz bardziej się martwiłam. Czułam się źle, że to przeze mnie znalazł się w tym stanie.
Nie odpowiadał.
-Jimin wchodzę - otworzyłam drzwi i odnalazłam go wzrokiem - Matko - podbiegłam do niego - wymiotowałeś?! - spojrzałam na krew - dzwonie po karetkę! - ruszyłam w stronę wyjścia z łazienki, ale złapał moją dłoń.
-To już przechodzi.. nic nie rób..
Wyglądał jakby był pijany.
-Przynieś leki przeciwbólowe są w walizce..
Szybko pobiegłam w poszukiwaniu przedmiotu. Znalazłam ją i przeszukałam w celu znalezienia opakowania. Na szczęście znalazłam. Wzięłam cały jeden pasek i poszłam po szklankę w którą nalałam wody. Wróciłam do niego.
-Proszę - podałam mu wodę i wycisnęłam jedną tabletkę.
-Daj cały listek.. - zabrał mi go z ręki i zaczął wyciskać pozostałe tabletki.
-Oszalałeś?! Nie połkniesz tego, nie ma mowy! - zabrałam mu wszystkie z ręki - jedna, góra dwie, ale nie tyle, chcesz się zatruć?! - podałam mu jedną.
-Nie przesadzaj..
-Nie przesadzam! Wiem, że cię boli, ale nie dam ci się zabić przez zachłanność!
Wziął tabletkę do buzi i połknął ją za pomocą wody.
Spuściłam wodę.
-Chodź się położyć, pomogę ci dojść.. - zasugerowałam.
-Mhm.. - przytaknął. Pomogłam mu wstać. Zobaczyłam, że wokół ust ma pozostałości.
-Dasz radę jeszcze zaliczyć umywalkę?
Pokiwał głową na tak.
Podprowadziłam go. Oparł się rękami, a ja pomogłam mu wszystko zmyć.
Zaprowadziłam go do łóżka i pomogłam się ułożyć.
-Pomóc ci zdjąć ubrania? - zaoferowałam pomoc.
-Jakbyś mogła... - wymruczał.
Pomogłam mu wszystko zdjąć, zauważyłam, że jego koszulka się wybrudziła.
-Przyniosę ci nową.. - zasugerowałam.
-Weź od razu dwie..
-Po co dwie?
-Wybrudziłem cię..
Spojrzałam na siebie.
-Racja..
Poszłam do walizki i wyciągnęłam dwie przypadkowe koszulki, od razu założyłam na siebie jedną z nich.
Wróciłam do niego. Wyglądał dość blado.
-Jesteś.. - posłał mi uśmiech.
Odwzajemniłam go. Zbliżyłam się do niego i schyliłam, żeby pomóc mu zdjąć koszulkę. Zrobił to z małym jękiem, od razu pomogłam mu nałożyć nową.
Odłożyłam brudną na bok.
-Potrzebujesz czegoś jeszcze czy mogę już iść..? - zapytałam stojąc nad nim.
-Potrzebuje jeszcze jednej rzeczy.. - popatrzył mi w oczy.
-Jakiej?
-Ciebie..
Jedna z jego rąk wylądowała na mojej pupie, pociągnął mnie do siebie.
Druga po chwili wylądowała na moich plecach.
Nim się zorientowałam przeniósł mnie nad sobą i wylądowałam obok niego na materacu.
Zrobił to tak szybko, że nie poczułam momentu uniesienia.
Położył się na boku, żeby mieć na mnie dobry widok. Przybliżył się do mojej szyi i musnął ją ustami.
Przeszedł mnie dreszcz.
-Chcę żebyś ze mną została, właśnie tego potrzebuję.. - wymruczał.
-Jimin ni - przerwał mi pocałunkiem.
Odsunął się kawałek i sięgnął za siebie, po chwili cały pokój opanowała ciemność.
-Posuwasz się za daleko - zwróciłam mu uwagę.
Sięgnął do mojej spódnicy i rozsunął zamek.
-Przecież jeszcze nic nie zrobiłem..
Obsunął ją na dół.
-Jimin! - krzyknęłam.
-No co - roześmiał się - lubię cię..
Zdjął ją całkowicie i naciągnął na nas kołdrę.
-Teraz będzie nam ciepło - przyciągnął mnie do siebie.
-A niby cię bolało.. - spojrzałam na niego podejrzliwie.
-Bo boli.. tylko że chcę mieć cię blisko siebie.. - pocałował mnie w czoło.
-Wiesz dlaczego nie chciałam z tobą rozmawiać? - przypomniałam mu.
-Wiem i przepraszam..
-Powinieneś się czegoś z tego nauczyć. Wszystko zawsze robisz przy użyciu siły..
-Wiesz dlaczego? - przerwał - bo jesteś uparta - wyjaśnił - a ja tak bardzo cię kocham..
-Czasami się zgadzam.
-Najwyraźniej za rzadko.
Znowu przykleił się do mojej szyi. Zaczął ją ssać w niektórych miejscach.
-Chodźmy spać - robiło mi się gorąco.
-Chcę się jeszcze tobą pobawić..
Zjechał ręką na moje pośladki.
-Jesteś niemożliwy..
-Wiem, ale chcę się tobą nacieszyć..
Złożył pocałunek na moich ustach.
-Będę za tobą tęsknił.. - wyszeptał
-Przecież wrócę, nie dramatyzuj.
-Każda sekunda bez ciebie będzie dramatem.
Wybuchłam śmiechem na to stwierdzenie.
-Nie śmiej się to poważna sprawa - zwrócił mi uwagę.
-Rozumiem - próbowałam opanować śmiech.
-Nie chcę cię tam puszczać.
-Chciałbyś mieć mnie ciągle na oku..?
-Dokładnie tak.
-Stalker - pacnęłam go w nos.
-Nie mów tak..
Przytulił się.
-Nie lubię jak wokół ciebie kręcą się mężczyźni..
-Biedaczek - próbowałam się nie śmiać - a ty musisz ich wszystkich znosić?
-Tak - powiedział oburzony - nie rozmawiaj z żadnym mężczyzną w Korei, oprócz tych których znam..
Znowu zaczęłam się śmiać.
-Nie śmiej się - był oburzony - chodź spać, skoro chciałaś.. - mocniej mnie ścisnął.
-Dusisz mnie - wystękałam.
-Tak jest dobrze, cicho bądź.
-No Jimin naprawdę.. - odsunęłam go rękami.
Patrzył naburmuszony.
-No już Chim.. spokój - cmoknęłam go w usta. Przytuliłam się do jego torsu i zamknęłam oczy.
-Chcę ciebie więcej.. - wymamrotał.
Udawałam, że nie słyszę chociaż chciało mi się śmiać z jego zachowania.
_________________________________
Ja naprawdę nie wiem jak ja taki shit pisze
Przepraszam
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top