46
Chciałam zdążyć dobiec przed zamknięciem drzwi.
Zamachnęłam się i przymknęłam oczy na to gdzie celuje.
Usłyszałam jak upada i wtedy otworzyłam oczy. Szybko ruszyłam do drzwi, żeby wyjść, ale złapał za moją nogę.
-S-stój - ledwo mówił.
Pchnął stopą drzwi, a one się zamknęły.
-Co ty wyprawiasz?! Wypuść mnie! Mam ważne spotkanie!
-Odłóż ten wałek.. - kulił się na podłodze - musze ci coś powiedzieć.. - zaczął kaszleć.
Obok niego pojawiła się krew.
-O Boże, przepraszam Jimin - zostawiłam wałek i przykucnęłam do niego - nie chciałam aż tak cię uszkodzić.
-N-nie możesz do n-niego pójść..
-Skąd wiedziałeś..?
-Wiedziałem po jego zachowaniu..
-Jego? Kim on jest? Wytłumacz mi.
Przymrużył oczy i zachował ciszę. Słyszałam jego ciężki oddech.
-Jimin...
-Jungkook.. ma na imię Jungkook..
-Po co to ukrywałeś, głupku?
-Nie rozumiesz bo nie pamiętasz.. - jego policzki zostały zalane łzami.
-Ja wiem, że to dużo utrudnia, ale ja chcę tylko żebyś mi wszystko wyjaśnił. Wiem że wszystkiego nie jesteś w stanie od razu mi powiedzieć, ale proszę bądź ze mną szczery.. jak mam ci ufać?
-Przepraszam, że przeze mnie jesteś nieszczęśliwa..
-Nie jestem nieszczęśliwa, Chim... to nie o to tu chodzi.
-Pomożesz mi..? Nie jestem w stanie sam chodzić..
-Mhm.. - podałam mu rękę i złapałam go pod ramie. Pomogłam mu się podnieść - Może lepiej wezwać karetkę? Przepraszam, że to zrobiłam, wolałam celować w głowę, chociaż teraz nie jestem pewna tego pomysłu..
-Ty i te twoje pomysły.. - starał się uśmiechnąć, ale ból mu na to nie pozwolił - jutro jeszcze będę musiał tańczyć, więc nie mogę trafić do szpitala..
-Przepraszam..
-Nic się nie stało skarbie.. - usadziłam go na łóżku.
-Połóż się i odpocznij, a ja już pójdę..
Chciałam odejść, ale chwycił mnie za rękę i pociągnął na siebie. Jęknął z bólu z powodu mojego ciężaru.
-M-musisz ze mną zostać - wystękał.
-Nie Jimin, nie zostanę - próbowałam z niego zejść, ale specjalnie mnie przytrzymał.
-T/I..
-Nie zostanę z tobą po tym wszystkim!
Zerwałam się próbując się uwolnić, ale nadal mocno mnie trzymał.
Obrócił nas na bok i mocno się we mnie wtulił.
-Puść mnie! - nie mogłam się poruszyć. Położył głowę na moim ramieniu - no puść! - kręciłam się na wszystkie strony.
Przypadkowo uderzyłam go nogą w brzuch.
Usłyszałam dziwny dźwięk i zaraz po tym poczułam coś mokrego na plecach.
-Chcę ci coś powiedzieć.. - wyszeptał.
-No to mów, ale z dala ode mnie! - próbowałam go odepchnąć.
-J-ja wtedy nie chciałem, żeby tak wyszło.. - moje ramię stawało się mokre - J-ja chciałem tylko się upewnić, że nic ci nie zrobił, czy cię nie zgwałcił, przepraszam że zrobiłem to w taki sposób..
-Mogłeś powiedzieć, sama bym sprawdziła i ci powiedziała.
-Wiem o tym, ale wtedy nie pomyślałem, byłem zły..
-Przez Taehyunga? - zapytałam.
-Tak i przez wszystko co się później stało.. nigdy więcej nie zrobię niczego podobnego, tylko zostań ze mną.. proszę nie zostawiaj mnie. Choćbyś miała mnie bić czy nienawidzić mnie to i tak nie zmieni moich uczuć do ciebie. Nie ważne co powiesz. Nie ważne co zrobisz to wciąż będę cię kochał. Możesz się wyżyć na mnie jeżeli to cię uszczęśliwi, ale chcę być przy tobie i chcę, żebyś ty była przy mnie..
-Jimin..
-Wiem że jestem żałosny bo ciągle płaczę, wiem że to dziecinne zachowanie, ale tylko tego chcę od ciebie..
Ścisnął mnie mocniej.
-Chcę cię mieć tylko dla siebie, nawet jeśli może to być samolubne..
I co ja miałam z nim zrobić..?
Zawsze robi to samo, a to zawsze na mnie działa..
-No dobrze.. zostanę jeszcze przez chwilę, ale później pójdę.
-Na spotkanie..?
-Nie, pewnie już sobie poszedł..
-Zostań dłużej..
-Nie przeginaj - byłam oschła - Kim jest ten cały Jungkook? - dopytywałam.
-M-mówiłem po tym jak znalazłaś ogłoszenie.. - westchnął - Jungkook to ten chłopak, który cię zaatakował na korytarzu, a także ten który cię uderzył.. i zamknął w tamtym pomieszczeniu.
-To po co mnie szuka, skoro tak się zachowuje? Zaczynam się go bać..
-On nie może ciebie znaleźć.. dlatego chciałem, żebyś inaczej się tutaj nazywała, dlatego chciałem żebyś nosiła te maski.. nie chcę, żeby się zorientował..
-Czemu?
-Sama widziałaś jak się zachowywał wobec ciebie to wszystko może być tylko początkiem jeśli cię rozpozna. Chcę cię przed nim chronić..
-To znaczy, że przed wypadkiem znęcał się nade mną? - miałam gulę w gardle.
-T-tak.. cieleśnie.. psychicznie.. nie mogłem na to patrzyć..
Oboje byliśmy cicho.
-Rozumiem.. - przerwałam ciszę - to chyba dobrze, że nic nie pamiętam..
-Rozumiesz..?
-Tak, gdybyś powiedział mi wcześniej to trzymałabym się od niego z daleka.
-Nie wiedziałem jak to zrobić..
Położyłam rękę na jego głowie i zaczęłam ją gładzić.
-Boli cię..?
-Tak.. chyba cię ubrudziłem, przepraszam..
-Nie szkodzi to moja wina, że cię kopnęłam.
-Musze do łazienki.. - odsunął się ode mnie i próbował usiąść. Od razu złapał się za usta.
-Pomóc ci? - czułam się winna o to, że teraz cierpi.
-Nie ja tylko - usłyszałam dziwny odgłos - musze się pośpieszyć - szybko wstał i pobiegł skulony w stronę łazienki.
-Uszkodziłam mu narządy..?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top