39
Pov T/I
Przebudziłam się. Jimin tulił mnie w swoich ramionach.
Nie wiedziałam czy jest już ranek czy jest nadal noc. Spod drzwi zobaczyłam nagle światło. Odbijało się one w pomieszczeniu.
Wyszłam z jego objęć i starałam się go nie obudzić.
Podeszłam w stronę światła.
-Halo jest tam ktoś? - uderzyłam parę razy w drzwi. Modliłam się, żeby nie obudzić żadnego z nich.
-Halo? Pomocy..! - powiedziałam głośniej i znowu uderzyłam.
-Coo..? Jest tam ktoś? - usłyszałam dziwny głos... taki ospały..
-Tak, możesz otworzyć te drzwi?
Klamka poruszyła się dwa razy.
-Poszukam kluczy, zaraz wrócę.
-Dziękuję!
-Co się dzieje? - usłyszałam zaspany głos.
-Ktoś tu jest, zaraz otworzy nam drzwi.
-Naprawdę..? - wyjął telefon z kieszeni - jest 4 rano jak to możliwe.. - ziewnął.
Czekaliśmy już 10 minut. Traciłam nadzieję, że znajdzie ten klucz, jednak nieoczekiwanie zamek w drzwiach przekręcił się, a one się otworzyły.
Ciemno włosy chłopak stanął w nich i przecierał piąstką jedną z oczu.
Wyglądało to uroczo nawet jak na takiego mężczyznę..
-Yoongi?! - prawie krzyknął z niedowierzania.
-No elo Taehyung i.... Ty - spojrzał w moją stronę - a ten co dalej śpi? - wychylił się za nas - wstawaj matołku - poszedł do niego. Szturchnął go, ale to nie podziałało - sam tego chciałeś, matołku.
Przyglądałam się z uwagą na to co zaraz zrobi.
-O nie.. - Taehyung zakrył twarz rękami.
Zdjął swojego buta i zdjął skarpetkę ze swojej o dziwo zgrabnej stopy.
Usiadł wygodnie obok niego i przyłożył skarpetę do jego nosa.
Nie minęła sekunda, kiedy otworzył szeroko oczy i zaczął kaszleć.
-Y-Yoongi czemu? - próbował złapać oddech.
-Nie chciałeś się obudzić - był beztroski.
-Wiesz jak ona śmierdzi!? - powiedział skrzywiony.
-Wiem, dlatego podziałało.
-Gdzie Soo? - rozglądał się wszędzie.
-Tutaj - powiedziałam cicho i pomachałam mu.
Od razu się uśmiechnął.
-Nie szczerz się tak bo ci zęby wypadną.
-Dzięki..
-Nie ma za co - zabrał skarpetkę i z powrotem nałożył buta.
-Co ty tu robisz?
-Zasnąłem przez przypadek..
-Serio? - niedowierzałam.
-Chyba się nie znamy - podszedł do mnie i wyciągnął rękę.
Zrobiłam to samo w jego stronę.
-Wowowo dziewczyno co ci się stało?
-Pan czerwono włosy - powiedział zezłoszczony Jimin.
Uścisnął moją rękę i niespodziewanie objął mnie. Zaczął gładzić mnie po plecach.
Przez to napotkałam wściekły wzrok Jimina.
-Uważaj na tego matołka - wyszeptał mi do ucha.
-Aaa! Miło cię poznać! Jestem Min Yoongi lub po prostu Suga! - odsunął się ode mnie.
Byłam zaskoczona tym jak się zachowywał, jednak wydawał się być miłym gościem.
-Kim SooYui lub po prostu Soo - powiedziałam o wiele ciszej od niego.
-Musimy się lepiej poznać Soo! - był naprawdę głośny.
-Jeśli chcesz..
-Ona nie ma czasu - wtrącił się Jimin.
-Och, a czym jest tak zajęta? Naprawdę chciałbym ją poznać!
-Niedługo wyjeżdża, więc musi się przygotować...
-Jeden wieczór wystarczy! - zasygnalizował.
On naprawdę był zły za to..
-Powinniśmy już wracać - Taehyung zmienił temat - poza tym Soo powinna pojechać do szpitala, zanim jej się coś stanie.
-Masz racje.. - wszyscy opuściliśmy pomieszczenie i znaleźliśmy się na korytarzu.
-Taehyung zostaniesz chwilę ze mną? Chcę pogadać - złapałam za jego ramię.
Widziałam, że mu się to nie spodobało.
-Jasne, o co chodzi?
-Właśnie, o co chodzi? - Jimin powtórzył. Wyglądało na to, że nie zamierzał odejść.
-Chciałabym porozmawiać z nim w cztery oczy, mógłbyś nas zostawić samych..? - poprosiłam.
-A co jeśli nie chcę?
-No proszę to ważne..
Chciał jeszcze coś dodać, ale Suga odciągnął go.
-Coś się stało? - spojrzeliśmy sobie w oczy.
-Jeszcze na szczęście nic..
-Co cię trapi..?
-No bo wczoraj on.. poczuł się źle i prawie zemdlał. Boję się, że to się powtórzy.
-Naprawdę?
-Tak i chciałabym, żebyś pilnował czy wszystko z nim dobrze czy dobrze odżywia się czy znowu mu się nie pogarsza. Masz go częściej na oku niż ja. Zrobiłbyś to dla mnie?
-No dobrze, postaram się - spojrzał w bok - patrzy na nas - powiedział cicho.
Odwróciłam twarz w tę samą stronę co on.
Rzeczywiście stał tam i zza ściany obserwował nas
-Popatrz mi w oczy - zaskoczyłam się na to, ale spojrzałam tam gdzie chciał - stój spokojnie.. - wyszeptał.
Objął mnie w talii i docisnął do swojego ciała.
Byłam zaskoczona tym co robił.
Położył drugą z dłoni na moim policzku i przybliżył się do niego.
Czułam jak jego nos ociera się o mnie.
-Jeśli będzie przesadzał, przyjdź do mnie - wyszeptał prosto do mojego ucha.
Pov Jimin
Tylko ja mam prawo dotykać ją w taki sposób.
Tylko ja mam prawo patrzeć tak na nią.
Tylko ja mogę to robić.
Nie on
Byłem wściekły na wszystko co widziałem. Wiedział jak była dla mnie ważna, a wciąż mnie prowokował.
Z chęcią podszedłbym tam i przywalił mu za to, że przed chwilą ją pocałował.
Jednak Yoongi mocno trzymał moje ramię i uniemożliwiał mi to.
Patrzyłem jak osłupiały na to jak powoli odsuwają się od siebie.
Zauważyłem rumieńce na jej policzkach..
Dlaczego mi to robisz
Zacisnąłem zęby.
Złapał za jej podbródek i uniósł, gdy była zawstydzona.
Przestań!
Siłą strąciłem jego rękę i poszedłem wkurzony w ich stronę.
-NIE PRZESZKADZAM WAM?! - Nie udało mi się stłumić złości.
-Nie - odezwał się.
-A MOŻE JEDNAK TAK?!
-Wracajmy - wtrącił się Suga.
-Zawiozę cię do szpitala, jeśli ci to nie przeszkadza - zwrócił się DO NIEJ.
-JA JĄ ZAWIOZĘ - oznajmiłem - chodź ze mną - wystawiłem rękę w jej kierunku.
-Może tak grzeczniej? - zwrócił mi uwagę.
-Soo pójdziesz ze mną? - przybrałem normalny ton głosu.
-No dobrze.. - złapała moją rękę. Wyciągnąłem ją z jego objęć.
-Dziękuję - wymruczałem.
Szybkim krokiem odszedłem wraz nią.
Nie panowałem nad tym co już robię.
Nie potrafiłem znieść tego widoku.
Nie potrafiłem znieść widoku jej w objęciach innego mężczyzny.
-Ała Jimin zwolnij - jęknęła z bólu.
-Przepraszam.. - opanowałem się i zwolniłem - Przepraszam, że boli..
-Zdarza się..
Otworzyłem samochód i pomogłem jej wsiąść.
-Dobrze się czujesz? - zapytałem z troski i przyśpieszyłem.
-Tak, nic mi nie jest..
Spojrzałem jeszcze raz na jej nadgarstki. Wyglądały okropnie.
-Sama to sobie zrobiłaś?
Spojrzała na mnie pytająco.
-Nadgarstki.. - dodałem.
-Tak.. chciałam poluźnić taśmę, ale nie zauważyłam jak robię sobie krzywdę, dopiero gdy byłam już głęboko to poczułam, że mnie boli..
-Bądź ostrożna, proszę - złapałem za jej rączkę - nie chcę żeby coś ci się stało..
-Będę..
-Twój telefon.. - podałem jej go.
Zaparkowałem zaraz obok wejścia i pomogłem T/I.
Złapałem ją za rękę.
Bałem się...
Bałem się ją puścić drugi raz..
-------------------
Weszła na salę, niestety nie wpuszczono mnie. Byłem zmuszony czekać. Poprosiłem, żeby zawołano mnie do środka kiedy skończą i tak się stało.
-Powinna pani zrobić obdukcje tego i zgłosić na policje - usłyszałem kiedy tylko wszedłem.
-Zgadzam się w tym, powinien ponieść konsekwencje - spojrzałem na jej twarz.
-Nie, nie chcę obdukcji! Zostawmy ten temat! - wstała - coś jeszcze? - była zła.
-Zrób ją.
-Nie zrobię! - skarciła mnie wzrokiem
-No dobrze, jak sobie pani życzy, proszę - podała jej receptę.
Podziękowała i wyszła wkurzona.
Poszedłem za nią.
-T/I! - zatrzymałem ją - zróbmy obdukcje, on musi ponieść konsekwencje tego co zrobił.
-Nie zrobię jej! Zrozum! Nie chcę niszczyć mu życia!
-To on sam je sobie zniszczył! Zrobisz tylko to co słuszne!
-Tak bardzo chcesz wsadzić swojego przyjaciela do więzienia?!
-Nie ważne czy jest moim przyjacielem czy nie! Nie będę patrzył na to jak ciebie krzywdzi!
-Przestań..! Wystarczy mi to, żebym go nigdy więcej nie widziała..
-Jeśli nie zgłosisz tego to będziesz go ciągle widzieć! Posłuchaj mnie T/I..
-Powiedziałam, że nie! - uciekła ode mnie.
Pobiegłem za nią.
Wybiegła ze szpitala i zatrzymała się.
-Po co za mną biegniesz? Zostaw mnie..
-Nie zostawię cię..
Zaczęła ocierać łzy. Podszedłem do niej od tyłu i przytuliłem.
-Nie zostawię cię, skarbie - wyszeptałem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top