35

Pov Jimin

-Nieee! Zostaw te pudła już ci mówiłem! - przenosiłem po kolei pudła.

-No ale nie chcę stać tu tak bezczynnie..

-To pójdź sprawdzić czy wszystko się zgadza.

Popatrzyła na mnie z grymasem, ale ostatecznie poszła zrobić to co powiedziałem.

-----------------------

-I co? Wszystko? - odstawiłem ostatnie pudełko.

-Wygląda na to, że tak. Lepiej zaniosę to do właścicieli.

-Później to zrobisz - oznajmiłem i delikatnie złapałem za jej dłoń i zacząłem masować kciukiem - wolę posiedzieć z tobą... - Zbliżyłem się jeszcze bliżej, ale wtedy ktoś wszedł. Odsunąłem się niechętnie od niej.

-O Jimin już jesteś - RM pojawił się w drzwiach.

-Przywieźliśmy nasze stroje.

Od razu ją zilustrował.

-Czekają już tylko na ciebie - powiedział zamyślony. Nadal się na nią patrzył.

-Już idę - spojrzałem jeszcze raz na nią i poszedłem dalej.

Pov T/I

-Jestem Kim Namjoon lub po prostu RM - przedstawił się zanim zdążyłam ja to zrobić, wyciągnął do mnie rękę, a ja odwzajemniłam uścisk.

-Kim SooYui.. - powiedziałam zamyślona. Jego twarz była mi znajoma, ale nie wiem skąd. Przez chwilę wpatrywałam się w ciszy, ale się ocknęłam - przyszedłeś się przebrać? - zapytałam po chwili.

-Tak..

Podeszłam do pudła z jego imieniem.

-Kim Namjoon.. pierwszy strój.. - wymamrotałam - idź do trójki - podałam mu wszystko.

-Dzięki.. - odszedł.

Westchnęłam ponieważ znowu zaczynałam się nudzić. Nikt nie przychodził.
Wzięłam jedno z pudeł członków i poszłam do jednej z przymierzalni.
Odstawiłam pudło i wyjęłam z niego ubrania. Powiesiłam je w kolejności.
Postanowiłam zrobić to samo z resztą pudeł, skoro się nudziłam. Po drodze zobaczyłam ubranego już RM'a. Zatrzymałam go na chwilę.

-Czekaj - zatrzymał się - podeszłam do niego i przykucnęłam - nogawka.. - poprawiłam ją.

-Dzięki, nie zauważyłem - odszedł.

Wróciłam po pudełko, które na chwilę ustawiłam i wróciłam do pracy.

Poszłam po następne i wtedy do pomieszczenia weszła gromada ludzi, jedynie brakowało Jimina z nimi.
Bez dłuższego przedłużania przywitałam się z nimi ukłonem i dokończyłam to co zaczęłam. Pudełko z rzeczami Jimina zostawiłam na koniec bo i tak późno przyjdzie.

Kiedy opróżniłam przedostatnie z nich do przebieralni wszedł mężczyzna z wczoraj. Od razu spiorunował mnie wzrokiem. Ukłoniłam się i chciałam już wychodzić, ale znowu się odezwał.

-Nie potrzebuje twojej pomocy, najlepiej w ogóle nie zaglądaj do mnie. Nie mam ochoty cię widzieć - mówił odwrócony plecami.

Z tym ten człowiek miał problem?  Wykonuje tylko swoją pracę.

-No dobrze.. - odeszłam czym prędzej.

Został mi tylko Jimin. Wzięłam ostatnie z pudeł i zaniosłam na odpowiednie miejsce.
Nadal go nie było. Rozwiesiłam wszystko, tak jak w poprzednich przypadkach. Po chwili stania bezczynnie wyszłam z pomieszczenia.

Nagle ktoś złapał za maskę, którą miałam na twarzy i docisnął rękę tak, że nie byłam w stanie nic powiedzieć, ani krzyknąć.

Szybko zostałam wciągnięta tam skąd przed chwilą wyszłam. Zaczęłam się szamotać, ale bez skutku. Obsunął maskę w dół i szepnął.

-To tylko ja - zdjął rękę z moich ust.

-Oszalałeś?!

-Shhh - chciał mnie uciszyć

-Prawie zeszłam na zawał.. - odwróciłam się do niego.

Uśmiechnął się tylko szeroko.

-Jimin dobrze się czujesz..? - spojrzałam na jego bladą twarz.

-Tak..

-Poczekaj przyniosę trochę wody.. - prawie wyszłam, ale usłyszałam jak jego ciało upada - Jimin..! - podbiegłam szybko - Jimin? Co się dzieje?! - leżał na podłodze ledwo przytomny. Powoli zaczął zamykać oczy - N-nie Jimin. Poczekaj zaraz kogoś zawołam!

-Nie wołaj.. zaraz to przejdzie. Nie rób nic. Zostań ze mną.. - złapał za moją dłoń.

-Jesteś na coś chory? Jak mogę ci pomóc? - pytałam szybko.

-Nie jestem.. - prychnął - to tylko chwilowe..

-Ale nic ci nie będzie..?

-Nie.. - posłał mi uśmiech - posiedźmy tutaj tak przez chwilę..

-No dobrze.. ale jeśli będzie ci się pogarszać to mi powiedz.

-Powiem.. - zamknął oczy.

-Nie zamykaj oczu! Bo się boję!

-No dobrze - zrobił to o co go poprosiłam.

-------------------------------

-Powinnam pójść po kogoś, nie możesz tu tak leżeć. Jeszcze się przeziębisz od tej podłogi.

-Zaraz wstanę..

-Powinniśmy pojechać do szpitala..

-Jimin gdzie jesteś? - ktoś krzyczał za drzwiami.

-Tutaj!

-Masz moje kluczyki?

-Tak podam ci je, ale nie wchodź!

Wyciągnął z kieszeni spodni stertę kluczy i mi ją podał.

-Uchyl drzwi i mu podaj, tylko ostrożnie - wyszeptał.

Wzięłam je i powoli podeszłam.

-Trzymaj! - dopowiedział.

Zrobiłam wszystko według wskazówek.

-Jimin? Wszystko okej? Nie żeby coś, ale mam nadzieję, że pamiętasz co nam wolno, a czego nie.

-Nie wyobrażaj sobie niczego tylko je bierz - roześmiał się.

-Przyjdź niedługo bo już się niecierpliwią.

-Okej!

Z mojej ręki zniknęły klucze. Zabrał je i zamknęłam drzwi.

Odwróciłam się z powrotem do niego.

-Poczekaj pomogę ci! - podbiegłam do niego. Próbował sam wstać. Nadal uważałam, że powinien udać się do lekarza. Posłużyłam mu jako podparcie.

-Nie musiałaś...

-Chodź tam, usiądziesz - wskazałam przed siebie.

-Nie trzeba.. przebiorę się i już mnie nie ma..

-No, ale na chwilę.. poczekaj przyniosę ci ubrania - szybko poszłam tam, gdzie niedawno wieszałam ubrania. Wzięłam wszystko co było potrzebne do sesji i wróciłam do niego - Pomóc ci się ubrać? - zaproponowałam.

-Nie.. dam sobie radę.

-Okej, ale chociaż usiądź. Nie chcę, żebyś zrobił sobie krzywdę.
Skierował się na miejsce, gdzie było trochę wolnego miejsca do siedzenia. Podbiegłam szybko i pomogłam mu dojść.

-A to niby ja jestem nadopiekuńczy - zażartował.

-Bo jesteś.

Znowu się zaśmiał. Udało mu się usiąść.

-Dam sobie z resztą radę..

-Na pewno?

-Tak, zaraz przyjdę.

Popatrzyłam jeszcze raz na jego bladą twarz. Nie chciałam go zostawiać samego. Bałam się, że pogorszy mu się.
Skierowałam się do wyjścia. Złapałam za klamkę, ale wtedy kolejny raz się odezwał.

-T/I..?

Szybko się odwróciłam.

-Tak?

-Naciągnij maskę..

Złapałam za nią i naciągnęłam.

-Poczekam za drzwiami. Gdyby coś się działo to wołaj - wyszłam.

Zamknęłam drzwi i oparłam się o zimną ścianę. Wzięłam głęboki oddech. Martwiłam się o niego.

Nagle niedaleko mnie otworzyły się z hukiem.

-----------------------------------------------------------

Ktoś dał niezłego kopniaka dla drzwi.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top