30
[next day]
-Chodź tędy - prowadził mnie za rękę, a ja bez sprzeciwu podążałam za nim.
Przeszliśmy przez białe drzwi, które były akurat otwarte. Zza niego zobaczyłam kobietę, która wyglądała na dobrą czterdziestkę jak nie pięćdziesiątkę. Nie wyglądała na koreankę, wręcz przeciwnie miała europejską twarz. Wpatrzona w nią nie zauważyłam, kiedy się zatrzymał i uderzyłam nosem o jego plecy. Odwrócił do mnie twarz z uśmiechem, który odwzajemniam. Stanęłam obok niego i się ukłoniłam mojej prawdopodobnie przyszłej szefowej.
-Dzień dobry - powiedziałam z uśmiechem.
-Dzień dobry - powiedziała równie promiennie - Jestem Yan SeoMin - podała mi rękę - Mów mi po prostu Yan.
-Kim SooYui - odwzajemniłam uścisk - po prostu Soo - sprostowałam.
-Ja też mam się przedstawić? - zażartował.
-Nie trzeba skarbie - zaśmiała się.
Trochę zdziwiło mnie to przezwisko, są na ty? Trochę mnie to zaintrygowało. Mam nadzieję, że dobrze będzie mi się z nią pracować.
-Dobrze to ja będę już leciał - pocałował mnie niespodziewanie w policzek - na razie - wyszedł. Nie zdążyłam mu odpowiedzieć.
-Dobrze dziecko, chodź pokażę ci twoje stanowisko.
Poszłam za nią. Przeszłyśmy przez zasłonę i weszłyśmy do nowego pomieszczenia pełnego maszyn do szycia. Wskazała stanowisko przeznaczone dla mnie i podszedłyśmy do niego.
-Kiedy trzeba będzie coś wykonać na maszynie to ci powiem. Na razie zajmiesz się przyszywaniem guzików. Na każdą koszulę po 8 - wskazała na rzeczy - przynieś je, zaraz ci pokaże jak.
Zrobiłam o co prosiła, a ona zaczęła pokazywać jak powinno prawidłowo się je przyszywać. Starałam się wszystko dobrze zapamiętać. Gdy już mi pokazała wszystko co potrzebowałam przyszła kolej na to żebym spróbowała sama. Zaczęłam przyszywać, a Pani Yan dokładnie przyglądała się każdemu ruchowi igły jaki wykonywałam. Po skończeniu czekałam, aż oceni moją pracę.
-Dobrze ci poszło. Zostawię cię teraz, dokończ pracę. Niedługo może jeszcze ktoś dołączy do ciebie.
Przytaknęłam i kontynuowałam. Wydawało mi się, że przyszłam przed wszystkimi innymi, ale nie przeszkadzało mi to.
--------------------------------------------
-Dobrze wystarczy na dziś, odpocznijcie - oznajmiła. Ucieszyłam się na tę wiadomość, ponieważ już miałam dość tych guzików i nadal nie widziałam końca przyszywania ich. Zaczynało już mnie to nudzić pomimo tego, że to dopiero pierwszy dzień. Nie wyobrażałam sobie przyszywania guzików przez następny miesiąc. Czuję, że nie wytrzymam mentalnie, a do tego fizycznie. Moje palce cierpiały od ilości igieł wbitych w nie.
Odpisałam na poprzedniego sms'a.
"Już skończyłam, zaraz wyjdę"
Wzięłam swoje rzeczy i ubrałam się ciepło. Powiedziałam jeszcze dowidzenia do szefowej i wyszłam mu na spotkanie.
-Przepraszam, że tak długo czekałeś - powiedziałam wtulając się w niego.
-To nie problem - uśmiechnął się nieśmiało.
Wyszliśmy wspólnie z budynku i wsiedliśmy do samochodu.
-Co dzisiaj robisz wieczorem? Masz chwilę czasu? - pytał jednocześnie kierując.
-Nie planowałam niczego szczególnego, więc mam chwilę. Co planujesz? - zapytałam zaciekawiona.
-Chciałem się przejść gdzieś - spojrzał na mnie kontem oka i się uśmiechnął - później moglibyśmy coś zjeść. Oczywiście jeśli nie masz nic przeciwko - zauważyłam rumieniec na jego twarzy.
-Jasne - uśmiechnęłam się. Wyglądał jakby trochę się denerwował. Rzadko widywałam na jego twarzy rumieńce, jednak one nadawały mu tylko uroku, który i bez nich posiadał. Dyskretne położyłam swoją rękę na jego, która właśnie zmieniała bieg. Zaskoczyło go to i po chwili spojrzał na mnie.
-Dziekuję..
--------------------------------
-Spotkamy się za jakieś 15 minut? - zapytał gdy drzwi windy otworzyły się
-Będę gotowa - wyszłam z windy tym samym rozdzielając nasze ręce. Patrzyłam jak drzwi powoli się zamykają, a ja jeszcze pomachałam mu zanim zamknęły się całkowicie.
Westchnęłam cicho i wróciłam do pokoju.
Rzuciłam torebkę na łóżko i zdjęłam z siebie płaszcz.
Drzwi od łazienki otworzyły się, a w nich stanęła Hae.
-O wróciłaś - powiedziała wyraźnie zmęczona.
-Na chwilę - uśmiechnęłam się. Podeszłam do walizki i wyciągnęłam z niej rzeczy potrzebne na przebranie. Wyciągnęłam dwie sukienki i wzięłam do rąk -Która lepsza? - zapytałam z nadzieją, że pomoże mi wybrać.
-Wychodzisz z nim? - stała trochę zszokowana. Pokiwałam potwierdzająco głową - ale z ciebie szczęściara! - szybko podbiegła do mnie.
-Która będzie lepsza? Czy może lepiej założyć jakąś spódnice? Albo spodnie? Sama nie wiem co by było lepsze.
-Hmm.. - podeszła do mojej walizki i zaczęła szukać odpowiedniej rzeczy - weźmy to.. i to.
Spojrzałam na to co wyciągnęła.
-Ale nie aż tak wyzywająco! - jęknęłam.
-Podobałoby mu się - stwierdziła trochę rozżalona - to wasza pierwsza randka? Chyba nie? W ogóle mówiłaś mi, że jest twoim mężem. Jak to możliwe?
-Ja.. no cóż - roześmiałam się - sama nie wiem jak to się stało - patrzyła na mnie z pytającą miną - to ja wezmę to - skierowałam się do łazienki - a i Hae.. - przerwałam - mogłabyś to zachować dla siebie? Nie chcę, żeby miał kłopoty.
-Ach no jasne! - odpowiedziała z uśmiechem.
Weszłam do łazienki, żeby wziąć prysznic i się ogarnąć przed wyjściem. Miałam coraz mniej czasu.
Pomalowałam się i ubrałam po czym wszystko dopięłam perfumami.
-Wow ślicznie wyglądasz! - usłyszałam, gdy tylko opuściłam łazienkę. Mimowolnie zarumieniłam się.
-Dziękuję - szybko zaczęłam pakować torebkę - widziałaś mój telefon? - zapytałam zmartwiona. Zaprzeczyła.
Nie miałam już czasu na szukanie go, więc czym prędzej ubrałam buty i płaszcz i wyszłam. Przez to, że nie miałam telefonu nie mogłam do niego zadzwonić, więc poszłam pod jego pokój i zapukałam.
Nie czekałam długo, aż mi otworzy.
-Każdego tak witasz? - zapytałam rozbawiona.
-No.. ja nie zdążyłem jeszcze.. - szybko założył koszule i wpuścił mnie do środka. Teraz zaczął się męczyć z guzikami.
-Daj pomogę ci - roześmiałam się i zbliżyłam do niego. Zaczęłam po kolei zapinać guzik po guziku - fryzurę też masz niczego sobie - spojrzałam na jego roztrzepane w każdą stronę kosmyki włosów. Zaczął je układać zakłopotany - ale mi się podoba - stwierdziłam po chwili. Stanęłam na palcach i cmoknęłam go w usta - poczekam na ciebie - posłałam mu uśmiech i się odsunęłam. Wyraźnie stał tam cały czerwony od rumieńca, który go oblał - no już wstydziochu - zaśmiałam się.
-Ciekawe kto będzie się wstydził później - powiedział ledwo słyszalnie z uśmieszkiem na twarzy.
-Co tam mówiłeś?
-Nic, nic - uniósł koncik ust.
-Rozporek - uśmiechnęłam się. Podeszłam i przesunęłam suwak ku górze - teraz jest bezpieczniej - odsunęłam się.
-Igrasz z ogniem.
-Przepraszam? - wyminęłam go i usiadłam na kanapie. Westchnął kręcąc głową i poszedł skończyć to co zaczął.
************************************
Przepraszam jeśli komuś nie podoba się ubranie, ale musiałam takie wybrać.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top