28

Wciąż był wtulony we mnie. Jednak po chwili poczułam coś dziwnego i nie wiedziałam co było tego powodem.

-Płaczesz..? - zapytałam cicho. Pokręcił głową, jednak ja wiedziałam, że kłamie.

Kolejny raz tak płakał i nadal nie znałam powodu tych łez. Zrobiło mi się go żal. Człowiek, który przeważnie jest uśmiechnięty płakał teraz w moją szyję. Położyłam jedną rękę na jego plecach, a drugą na jego głowie i jeszcze bardziej przytuliłam.

-Hej.. nie płacz, wszystko będzie dobrze. Powiesz mi co się stało? - mówiłam cicho.

-N-nie.. - powiedział ledwo słyszalnym głosem.

-W porządku, nie płacz już - ucałowałam jego głowę i masowałam mu plecy.

Stałam tak w bezruchu do czasu, aż się uspokoił.

Odchylił głowę i spojrzał na mnie.

-Dziekuję T/I.. - wyszeptał.

Uśmiechnęłam się najszerzej jak umiałam.

-Już wszystko w porządku?

-Tak - odpowiedział i z uśmiechem na twarzy nagle mnie podniósł do góry.

-Co robisz? - zapytałam zaskoczona.

-Nic takiego - przeniósł mnie do sypialni i położył się razem na łóżku.

-Wszystko dobrze, Chim..? - zapytałam, kiedy już leżeliśmy twarzą w twarz.

-Tak po prostu chciałem się przytulić.. - wtulił się we mnie.

-Myślę, że ten misiek nie jest mi potrzebny.. - stwierdziłam po chwili.

Zadarł głowę do góry i patrzył na mnie niezrozumiale.

-Bo mam tutaj lepszego żywego - roześmiałam się.

Zamknęłam oczy i powoli zasnęłam. Miałam nadzieję, że te przytulanie mu pomoże. Nie lubię patrzeć, gdy jest smutny, albo płacze. To do niego nie pasuje.

--------------------

Przebudziłam się, była noc,ale światło nadal się świeciło. Spojrzałam w dół, gdzie znajdowała się głowa Jimina. Miał wciąż otwarte oczy, chyba w ogóle nie spał. Ciągle o czymś myśli.

-Chim.. - szepnęłam. Poruszył głową - Co się stało? - podniosłam się do siadu, a on zrobił to samo. Znowu jego cała twarz była we łzach - Jimin.. - jęknęłam.

-Wszystko dobrze.. - położył głowę na moich udach.

-Dlaczego płaczesz? - zaczęłam głaskać go po włosach.

-Po prostu.. - zaczął i przerwał.

-Po prostu..? - powtórzyłam.

-Boję się..

-Czego..?

-O ciebie.. - dokończył

-O mnie? Ze mną wszystko w porządku. Nie musisz się o mnie bać.

-Nie chodzi o to...

-To o co?

Zamilkł. Nie rozumiem dlaczego wciąż to powtarza. Dlaczego się o mnie boi?

-Chim..

-Przepraszam...

-Dlaczego to mówisz..? Dlaczego przepraszasz? Nie jestem na ciebie zła. Nie zrobiłeś nic złego. Otrzyj swoje łzy. Martwię się o ciebie..

-Naprawdę..? - mówił zrezygnowany.

-Tak - schyliłam się i pocałowałam w policzek - nie ma drugiego takiego jak ty - szepnęłam.

-Nie zasługuje na ciebie..

-Jeżeli ty nie zasługujesz na mnie, to ja na ciebie też nie zasługuje.

-T/I.. dlaczego to ty podbiłaś moje serce..

-No w sumie to nie wiem. Tak jakoś sobie istnieje i ciebie spotkałam - powiedziałam sarkastycznie. Chciałam, żeby mu się poprawił humor.

Roześmiał się na głos, a moje serce od razu urosło w siłę.

-Jesteś nie doceniana.

-Co?

-Czemu cały świat patrzy na mnie, a nie na ciebie. Ty masz więcej do zaoferowania.

-Bo ja nie jestem tobą. Jesteś sobą i swoją osobą potrafisz rozkochać miliony ludzi. Masz szczęście i powinieneś je wykorzystać.

-Nie mam szczęścia tylko do miłości..

-Jestem złą kandydatką? - zaśmiałam się.

-Nie o to mi chodziło. Jesteś najlepszą ze wszystkich.

-O ty! - zaczęłam łaskotać go po brzuchu, a on się skulił że śmiechu - A ty nie powinieneś iść już spać? Masz jutro ciężki dzień, a nie wiem nawet która godzina.

-Zobaczymy się jutro?

-Oczywiście.

-Przyjdę po ciebie rano. Tylko uspokój koleżankę. Chyba że..

-Chyba że..?

-Zostaniesz ze mną? Na noc? Nie chcę być sam..

Przez chwilę myślałam czy się zgodzić czy nie. Nie chciałam robić mu kłopotów, ale ze względu na to w jakim stanie jest postanowiłam się zgodzić.

-Nie zostawię cię - zatoczyłam kółko palcem na jego policzku.

-Dziękuję - usiadł i cmoknął mnie w usta po czym szybko gdzieś pobiegł.

-Chim? Co ty znowu tam robisz? - czekałam, aż wróci do mnie. I gdy zobaczyłam go to się uśmiechnęłam - wyglądasz uroczo.

-Tak sądzisz? Ale ciebie i tak nie pobiję w tej kategorii - podał mi piżamę. Wstałam i poszłam się przebrać.

Po chwili stanęłam w drzwiach od sypialni.

-I jak? - zapytałam podczas, gdy siedział na łóżku i się we mnie wpatrywał.

-Mówiłem, że mnie pobijesz! - zaśmiał się i wyciągnął do mnie rękę. Uśmiechnęłam się na ten gest i podeszłam do niego. Gdy byłam już wystarczająco blisko pociągnął mnie do siebie, a ja wylądowałam na nim. Założył sobie kaptur i zrobił to samo z moim.

-Chyba stałem się szaleńcem - przyznał się wciąż mając uśmiech na twarzy.

-Czemu? - zapytałam zdziwiona.

Przewrócił nas na drugi bok, tak że wylądowałam pod nim. Przybliżył się.

-Bo oszalałem na twoim punkcie - szepnął.

-O nie.. haha - objęłam jego szyję - nie jesteś zmęczony po dzisiejszym dniu? Wydaje mi się, że dzisiaj nie spałeś w samolocie. Powinieneś zadbać o swoje zdrowie - zaczęłam prawić mu kazania.

-No dobrze, to chodźmy spać, jeśli ci się chce - oderwał się ode mnie i sięgnął po pilota, który leżał na szafce nocnej. Kliknął odpowiedni przycisk przez co wszystkie światła zgasły i nastała ciemność. Odłożył go i wrócił do mnie. Nakrył nas kołdrą i pozwolił mi się do siebie przytulić.

-Będzie trochę gorąco, ale najwyżej się rozkryjemy - wyszeptał.

Przytaknęłam i powoli zamknęłam oczy.

-----------------------------------------------------------

Dzisiaj słodki rozdział i mam do was pytanie.

Czy chcielibyście, żeby dodała wszystkie opublikowane rozdziały, a ewentualnie gdyby mi się skończyły nowe to byście poczekali czy wolicie żeby było tak jak teraz i rozdziały pojawiały się mniej więcej co tydzień.

Ostrzeżenie jest takie, że jeśli zabraknie mi rozdziałów to musielibyście czekać na jeden do max 2 tygodni, bo nie panuje na tym kiedy mam wenę na pisanie, a kiedy nie. Wybierzcie co wolicie, jednak jeśli nikt nie odpowie będzie to oznaczać, że pozostaje wszystko tak jak jest teraz.

Proszę o odpowiedzi. Wiem że miało być inaczej, ale jestem zmienna xD

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top