22
Pov Jimin
Zaparkowałem przed dormem i wysiadłem z samochodu. Było nadzwyczaj cicho. Podszedłem do drzwi i zapukałem. Nie czekałem długo, aż się otworzą.
-O matko Boska, Jimin! - krzyknął Hoseok zaskoczony moją obecnością.
-Pochwalony - przepuścił mnie w drzwiach.
-Tak mi dobrze było bez ciebie nareszcie nasz pokój wyglądał normalnie, to było spełnienie moich marzeń - udał, że ociera łze.
-Wszystko co dobre szybko się kończy - zakpiłem z niego.
-Kogo tam niesie o tej porze? - zza ściany wyjrzał Jin - A to ty - jego uśmiech zbladł.
-To ja - powtórzyłem.
-Aaa Jimin-ssi! - RM wyszedł stamtąd skąd Jin wcześniej wyglądał - Jak tam? - zapytał pełen uśmiechu.
-Wszystko z nim dobrze - oznajmiłem, chociaż trochę teraz głupio mi było bo skłamałem, że jadę do rodziców, a tak naprawdę nawet do nich nie zadzwoniłem. Zrobię to później.
-Aaa poczekaj tu mały skurwielu! - Jin wybiegł ze ścierką i pędził w moją stronę.
-Co ale czego ty chcesz? - odruchowo zacząłem się cofać.
-Uciekasz z domu nie pożegnawszy się nawet! - zamachnął się ścierką, ale mu uciekłem.
-Wyluzuj.
-Ja ci dam! - gonił mnie ze ścierką, a ja byłem zmuszony uciekać.
Hoseok płakał ze śmiechu, a Moni wycofał się z akcji.
-A ty z czego rżysz stary koniu?! - zaatakował teraz jego.
Skierowałem się na schody prowadzące do naszych pokoi.
-Ej Mochito ci spierdziela - wskazał na mnie.
Szybko się stamtąd zmyłem.
Wszedłem na piętro i od razu wpadłem na Taehyunga, który najwyraźniej się śpieszył.
-Sory Jimin nie mam czasu! - zbiegł na dół.
-Mi też miło cię widzieć! - poszedłem dalej.
Weszłem do mojego pokoju i zamknąłem drzwi za sobą. Rzeczywiście wszystko lśniło. Czasami dobrze jest mieć współlokatora, który zrobi za ciebie wszystko, jeżeli coś mu przeszkadza. Chyba powinenem mu podziękować.
Podszedłem do biurka, na którym zawsze leżały moje słuchawki, jednak nie było ich tam. Zajrzałem jeszcze do komody, ale nie było po nich śladu.
-JHOOOOOPE! - krzyknąłem. Zszedłem na dół.
Jhope i Jin trzymali ścierke za oba końce.
-Jhope!
-Czego?
-Gdzie moje słuchawki?
-Jungkook pożyczył.
-Jeon Jungkook! - skierowałem się do jego pokoju. Powoli otworzyłem drzwi.
-Gdzie Jungkook?
-Nie wiem, gdzieś się szwęda. Czego chcesz?
-Słuchawki.
-Na łóżku.
Wziąłem je.
-Dzięki Yoongi - zostawiłem go.
-ZARAZ ZACZNĄ!!!!! - Taehyung przemknął przed moim nosem.
Poszedłem dalej. Zacząłem martwić się o maknae. Najgorzej jeżeli siedzi teraz gdzieś sam.
-NO NIE! - usłyszałem głos Taehyung'a.
Czy on naprawdę nie umie grać po cichu? Drze się na cały dorm.
Zszedłem na dół na siłownię. Wszedłem do środka, ale nie było go tam. Poszedłem do kina, ale tam również go nie znalazłem, więc poszedłem na basen.
Na początku nie zauważyłem go, jednak po chwili dostrzegłem go na dmuchanym materacu. Pływał po wodzie.
-Znowu? - podszedłem bliżej krawędzi.
On tylko milczał i miał zamknięte oczy. Byłem pewien, że nie śpi to do niego nie podobne.
-Co robisz? - zadałem drugie pytanie, które okazało się bez odpowiedzi.
-Hej, to niegrzeczne ignorować innych! - zwróciłem mu uwagę, żeby wkońcu dał oznake życia.
-Myślę - oznajmił ochrypniętym głosem.
-Będziesz chory. Zimno jest na zewnątrz.
-Jeżeli jest ci zimno to możesz sobie pójść.
-Nie to miałem na myśli.
-Mhm..
Usiadłem na brzegu basenu i wpatrywałem się w niego.
-Nie kop dołka pod sobą.
-Już w nim jestem.
-Myśl pozytywnie. Wszystko się ułoży.
-Myślę, ale czasami trzeba myśleć nad tymi dobrymi rzeczami, a czasami nad złymi.
-To o czym tak myślisz?
-O wszystkim i o niczym.
-Świetnie, mogę się dołączyć?
-Nie, nie ma miejsca dla takiego krasnala jak ty - parsknął śmiechem.
-Hej! - zaśmiałem się.
-Wolisz być krasnalem czy mikrusem?
-Żadna opcja nie jest dobra! Daj mi lepsze przezwiska!
-Musisz wybrać.
Po chwili zastanowienia zdecydowałem.
-Z dwojga złego krasnal jest lepszy.
-Dlaczego? - parsknął.
-Bo są fajne i ładne - zaśmiałem się.
-Jak wolisz, mikrusie.
-No ej! Tak się nie robi! Przecież wybrałem!
-To moje zasady.
-To od razu trzeba było mi je objaśnić!
-Nie pytałeś o nie.
-Ach tak? - przykucnąłem i wziąłem trochę wody w ręce i zamachnąłem rękami w jego stronę.
-Ups nie doleciało.
-Hackujesz wodę!
-Co jak?! - podniósł głowę.
-Telepatycznie!
Zaśmialiśmy się i nastała cisza. Znowu się zamyślił.
-To jutro? - podpowiadała mi intuicja.
-Co jutro?
-Miał być ślub?
-Nie. Jutro urodziny małego. Skończy roczek. Jadę do rodziców. Ślub za 4 miał być.
-Odwołałeś go?
-Nie.
-Czemu?
-Nie wiem. Wciąż mam jakąś nadzieję, że zdążę na czas, ale chyba będę musiał się poddać - westchnął.
-Rozumiem..
-Kolacja! - Namjoon wyłonił się zza dormu.
-Już idziemy! - odkrzyknąłem mu i zniknął mi z oczu - Chodźmy - zwróciłem się do niego.
-Zaraz przyjdę.
-Nie możesz omijać posiłków.
-Nie omijam. Po prostu daj mi chwilę.
-W porządku, ale jeżeli za 5 minut nie przyjdziesz to wrócę tu i przywitasz się z wodą.
-Jasne.
-I się ubierz! Bo zimno jest.
-Jasne.
Zostawiłem go samego i poszedłem do reszty.
-Taehyung zaraz przyjdzie - Namjoon oznajmił, gdy wszedłem do środka.
-Jungkook też - dodałem.
Usiadłem do stołu wraz z innymi.
-RM pomożesz mi później albo jutro z tekstem? Bo czegoś mi brakuje.
-Jasne Hobi
-Dzięki - uśmiechnął się będąc zadowolonym.
Wszyscy zaczęliśmy jeść.
-Już jestem, przepraszam! - Taehyung dosiadł się do nas.
-W następnym tygodniu wyjeżdżamy, jeżeli ktoś zapomniał - Namjoon zaczął temat.
-Długo tam będziemy?
-No trzeba dokończyć mv. Napewno będą wywiady jak zawsze. Do tego mamy pare koncertów i gali. Trochę na to zejdzie czasu.
-Jak zawsze.
-Jak zawsze Suga - RM powtórzył za nim.
Zjedliśmy kolacje, jednak Jungkook nie przyszedł. Wróciłem nad basen, żeby sprawdzić czy wciąż tam jest.
-Jungkook woda już na ciebie czeka! - podszedłem do brzegu - Jungkook? - nie było go na materacu - nie wygłupiaj się! - obszedłem całe to miejsce dookoła. Myślałem, że może gdzieś się schował.
Wróciłem do środka. Chłopaki już posprzątali i wszyscy prawdopodobnie wkrótce będą kłaść się do łóżek.
Zmierzałem właśnie do swojego pokoju, gdy napotkałem Yoongiego.
-Jungkook już wrócił? - zapytałem się z ciekawości.
-Śpi - odpowiedział krótko.
-Dzięki - poszedłem sobie.
Otworzyłem po cichu drzwi i je zamknąłem.
-Jak zawsze trzymasz się swoich zasad - odezwałem się do pół śpiącego Hoseoka.
-Ty też powineneś. Jutro ciężki trening - oznajmił i przewrócił się na drugi bok.
-Dam radę, tak jak zawsze. Nie umiem tak wcześnie się kłaść.
-A później to my musimy na ciebie czekać - zaśmiał się.
-Sorka.
-5 lat praktyki to już coś.
Wyjąłem telefon i zacząłem przeglądać media. Wstawiłem post na Twittera ze swoim zdjęciem, które wyciągnąłem z galerii. Nawet nie pamiętałem kiedy je zrobiłem, ale i tak wiem, że ARMY będą się cieszyć ze wszystkiego co im wstawie. Wstawiłem posta, po czym położyłem się spać.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top