100

31.12.18~01.01.19

Siedziałam na podłodze przed szafą pełną ubrań. Wzrokiem mierzyłam każdą z poszczególnych sukienek. Nie chciałam spodni, czy spódnicy. Chciałam sukienkę, ale nie wiedziałam jaką.

-Może zamiast siedzieć i się im przyglądać to założyłabyś chociaż jedną? - położył rękę na mojej głowie.

-Nie wiem co założyć.. - mruknęłam.

Przeszedł obok mnie i zbliżył się do szafy. Ręką zaczął przeszukiwać wieszaki. Co chwilę wyciągał coś ze środka i zatrzymywał w drugiej ręce. Patrzyłam na ubrania, które z czasem zamieniły się w wielki stos. Gdy skończył odwrócił się do mnie.

-Przymierz je - patrzyłam na niego zszokowana.

-Nie założę ich wszystkich.. nie mamy tyle czasu.

-Przymierzysz kilka z nich i zdecydujesz, dobra?

Wstałam z podłogi i leniwie podeszłam do niego. Ręką zaczęłam szukać czegoś do założenia. Wyciągnęłam ciemno niebieską sukienkę i poszłam z nią do łazienki, żeby się przebrać. Zamknęłam drzwi i zdjęłam z siebie wszystko, aż do bielizny. Założyłam ją na siebie i od razu poczułam, że jest strasznie obcisła. Przytrzymałam górną część sukienki i otworzyłam drzwi od łazienki.

-Jimin..? - rozglądałam się po pokoju w poszukiwaniu go - pomożesz mi?

Po sekundzie przybiegł do mnie, co mnie trochę rozśmieszyło.

-Wołałaś mnie?

-Zawiąż mi te sznurki.. - przeszłam do sypialni.

-Skąd ty masz taką sukienkę? Kto ci ją kupił? - zmarszczył brwi - zdejmij ją, zbyt dużo odsłania - popędził mnie.

-Nie wiem kto.. - mruknęłam i podeszłam do stosu ubrań, żeby wziąć następną do przymierzenia.

Wróciłam do łazienki, żeby się przebrać. Nieoczekiwanie dostałam klapsa w dupę, na co jęknęłam z bólu.

-Ale dupsko to ty masz niezłe - oglądał swoją dłoń.

-Nie potrzebuję towarzysza przy przebieraniu się.

-Będę tylko patrzył - uniósł ręce w geście obronnym.

-Fascynujące - dotknęłam palcem jego nosa.

Uśmiechnął się niewinnie. Westchnęłam ze zrezygnowaniem. Nie dałabym rady go stąd wyprosić. Szybko zsunęłam z siebie ubranie i naciągnęłam nowe. Przez jego wzrok wbity we mnie czułam się niezręcznie.

-W zielonym ci nie do twarzy.. - stwierdził zanim w ogóle byłam gotowa - znajdę coś dla ciebie - wyszedł zostawiając mnie samą.

Nie miałam pomysłu na to w co mogłabym się ubrać. To był dość ważny dzień, więc chciałam się postarać. Po paru minutach wrócił do mnie z bordową sukienką.

-Powinna ci pasować - wręczył mi ją do ręki.

Chwyciłam za materiał, od razu wyczułam jak miękki był. Przebrałam się przed nim, tak jak wcześniej. Sukienka była wygodna, co mi pasowało.

-Nie wygląda ona zbyt grzecznie, jak na takie miejsce? - zapytałam dla pewności.

-Jest dobra... chociaż dekolt mógłby być mniejszy, ale to ja będę cię tu oglądał..

-W porządku.. podoba mi się.

Nagle przybliżył się do mnie. Zaskoczył mnie, kiedy nagle zamknął mnie w ciasnym uścisku.

-Powinnaś to zdjąć.. - szepnął mi wprost do ucha. Jego ręka powędrowała do moich pleców, a po sekundzie poczułam jak mój stanik staje się luźniejszy.

-Zaraz się tym zajmę.. - mruknęłam.

-Wyglądasz cudownie z tymi plamkami na szyi - przygryzł płatek mojego ucha.

-Za moment je zakryję, nie martw się - droczyłam się.

-Zrobimy nowe.. - ręką zjechał do moich pośladków i pociągnął w dół materiał od sukienki - Zarezerwowałem dla nas pokój w hotelu..

-Hotel? Po co?

-Będziemy mieli bliżej, kiedy będziemy już wracać.

-Pójdziemy tam spacerem? - nie byłam pewna tego co znowu wymyślił.

-Jeśli ci to przeszkadza, to możemy pojechać tam samochodem i gdzieś zaparkować.

-Nie przeszkadza mi to.

-Jesteś moim aniołkiem - pocałował mnie w policzek i puścił.

-A ty moim kwiatuszkiem - parsknęłam.

-Nie dokuczaj mi.. - jęknął niezadowolony - chcę być twoim kochaniem.

-Chcę, żebyś pozwolił mi się przygotować.. zresztą ty też powinieneś już zacząć, bo zawsze się spóźniasz - odeszłam od niego i stanęłam przed lustrem. Chwyciłam za poszczególne preparaty i po kolei zaczęłam nakładać je na twarz.

Nie minęło zbyt wiele czasu, gdy znowu objął mnie.

-Mogę cię zjeść? - szepnął mi do ucha.

-Nie możesz - śmiałam się z jego zachowania.

Poczułam jego ząbki na mojej szyi. Nie ranił mnie, po prostu robił to dla zabawy. Było to dla mnie bardzo urocze. Nie zwracając uwagi na dalsze jego zachowanie, nakładałam preparaty na twarz. Gdy się znudził zostawił mnie i oznajmił, że idzie się ubrać. Pokręciłam głową i westchnęłam. Czasami nie zachowywał się tak jak inni ludzie w jego wieku.

Zrobiłam wszystko, co zamierzałam i gotowa opuściłam łazienkę. W sypialni zauważyłam Jimina ubranego w koszulę i jakieś spodnie. Próbował on założyć krawat, którego moim zdaniem nie potrzebował.

-Wyglądasz lepiej bez niego - stwierdziłam, tym samym skupiając jego uwagę na mnie. Zatrzymał na mnie wzrok i nawet nie mrugał. Podeszłam do niego i zdjęłam krawat z jego szyi - Idealnie - jeszcze raz zilustrowałam go.

-Dlaczego musisz być taka piękna?

-Bo tak - uśmiechnęłam się - jesteś już gotowy?

-Prawie - wyminął mnie i podszedł do szafy. Schował krawat i poszedł do łazienki.

Natomiast ja poszłam po swój płaszcz i buty, które miałam zamiar założyć. Usiadłam na krześle w kuchni i założyłam wysokie kozaki. Większość śniegu już się roztopiła, ale wciąż w niektórych miejscach chodniki były oblodzone. Założyłam płaszcz i czekałam na niego.

Po dłuższym czasie usłyszałam otwieranie się drzwi, a zaraz po tym stanął przy mnie.

-Zapomniałaś czegoś..

W jego rękach zauważyłam naszyjnik.

-Zapomniałam go obejrzeć - posłałam mu lekki uśmiech.

Bez dłuższego namysłu znalazł się za mną i nałożył mi go. Ręką powędrowałam do małego serca zaczepionym na naszyjniku.

-Otwórz je - wpatrywał się w moje dłonie. Był zaraz obok mojej twarzy.

Dwoma palcami otworzyłam serce, a w środku zobaczyłam miniaturowe zdjęcie.

-Myślałem, że zdjęcie będzie lepszej jakości - mruknął obok mojego ucha.

-Jest piękne.. - uśmiechnęłam się. Zdjęcie pochodziło z naszej mini sesji, którą zrobiliśmy w domu - Cieszę się, że wybrałeś to zdjęcie..

Dostałam całusa w policzek.

-Możemy już iść? - zapytał dla pewności.

Potwierdziłam głową. Szybko poszedł się ubrać, a ja podążyłam zaraz za nim. Chwyciłam za torebkę i założyłam ją na siebie. Oboje wyszliśmy na dość długi spacer trzymając się za ręce. Jimin był zmuszony założyć maskę dla bezpieczeństwa. Tym razem to on zmagał się z tym problemem, a nie ja.

Po 20 minutach Jimin dał mi znak, że jesteśmy już blisko. Nie szliśmy zbyt szybko, dlatego nie byłam nawet zmęczona. Doszliśmy do miejsca, z którego było słychać głośną muzykę. Przeszliśmy przez drzwi i w mgnieniu oka znaleźliśmy się w środku.

-Chodźmy tam - szybko poprowadził mnie do jakiegoś pomieszczenia - idź przodem - puścił moją dłoń.

Weszłam po schodach, a on podążał za mną. Pokierował mnie w odpowiednie miejsce. Weszliśmy do kolejnego ciemnego pomieszczenia. Włączył światło przez co zmrużyłam oczy.

-Możesz zostawić tu swoje rzeczy, niedługo tu wrócimy - podszedł do jednej z kanap i zdjął swój płaszcz. Zrobiłam to samo co on i odłożyłam torebkę.

-Jesteś pewny, że nikt nas nie okradnie? - zapytałam dla pewności.

-Nie - uśmiechnął się głupkowato. Patrzyłam się na niego, próbując otrzymać lepszą odpowiedź - Co? Przecież nie poznałaś mnie wczoraj, wiesz że wszystko mam zaplanowane i że nie masz czego się obawiać - wyjaśnił z dużym uśmiechem.

-A myślałam, że to nasza pierwsza randka.. - droczyłam się.

-Nie no.. na pewno nie - zastanawiał się przez moment - prawda? - nie był pewny swoich słów - mieliśmy już randkę? Zaprosiłem cię? - główkował.

-To nie ma znaczenia..

-To ma znaczenie, ogromne! - frustrował się - nie wierzę że tak nawaliłem, przepraszam.. - spojrzał na mnie smutnym wzrokiem.

Uśmiechnęłam się. Podeszłam do niego i owinęłam ręce wokół jego szyi.

-Nie potrzebuje randek, żeby czuć twoją miłość. Codziennie mi ją okazujesz i mi to wystarcza - cmoknęłam go w usta.

-Ale to nie jest to samo..

-Brakuje Ci mojej miłości? - zapytałam podejrzliwie.

-Może.. Ale to nie o to chodzi..

-Mój biedaczek.. - przyciągnęłam go bliżej siebie i pocałowałam, co od razu odwzajemnił - muszę o ciebie bardziej dbać - szepnęłam gdy już się oderwałam.

-Nie żartuj sobie..

-Nie żartuję - przytuliłam się do niego i pocałowałam w policzek - kocham cię.

Słyszałam jego cichy śmiech, zaraz po tym objął mnie.

-Czuję jakby to był sen.. Jakby moja wyobraźnia płatała mi figle, ale naprawdę jesteś tu..

Później zapadła cisza, w której po prostu cieszyliśmy się sobą. Wzajemnie nasłuchiwaliśmy naszych oddechów i rozumieliśmy się bez słów.

Spędziliśmy tak kilka minut, ale w końcu od sunęliśmy się od siebie patrząc w swoje oczy.

-Chodźmy już, w końcu przyszliśmy tutaj po coś innego.

Chwyciliśmy się za ręce i zeszliśmy na dół. Znaleźliśmy się w środku całego wydarzenia, dlatego bez powstrzymywania się poszliśmy na środek parkietu.

-Ostrzegam, że nie potrafię tak dobrze tańczyć jak ty - powiedziałam zanim zaczęliśmy. Uśmiechnął się i przyciągnął mnie do siebie.

-Jesteś najlepszą tancerką, jaką znam - chwycił mnie za rękę i obrócił.

Wkrótce dołączył drugą dłoń i zaczęliśmy tańczyć do rytmu, który samodzielnie narzucał. Bardzo dobrze mi się z nim tańczyło i nie zmuszał mnie do żadnego ruchu. Muzyka była bardzo głośna, a ja czułam się przytłoczona ilością ludzi, którzy się zebrali.

-Chodźmy się czegoś napić - powiedział mi do ucha.

Skinęłam głową i poszłam razem z nim. Ciągle trzymał mnie za rękę i nie próbował puszczać. Usiedliśmy na wolnych miejscach przy barze. Zamówiliśmy po drinku, który mi polecił i w miłej atmosferze piliśmy je.

-Mogę prosić do tańca? - usłyszałam za plecami, na co od razu się odwróciłam.

-Ona jest ze mną - usłyszałam jego zirytowany głos. Jednak chłopak czekał na moją odpowiedź.

-Nie, mam już z kim tańczyć - mężczyzna tylko skinął głową i odszedł.

-Chodźmy stąd - słyszałam to że nie był szczęśliwy z tej sytuacji.

-Tak szybko? - byłam zaskoczona.

-Pójdziemy na górę - oznajmił i wstał.

Wzięłam swojego drinka, tak samo jak on i poszliśmy do pomieszczenia, w którym zostawiliśmy nasze rzeczy. Nie zwlekając, gdy tylko tam weszłam zajęłam miejsce na wygodnej kanapie.

-Wolę takie miejsca - zajął miejsce obok mnie i objął mnie ramieniem - i nikt się na ciebie nie patrzy - stuknął swoją szklankę z moją.

-Jak zawsze zazdrosny - upiłam łyka.

-Ty to masz szczęście - patrzyłam na to jak pije - nie masz być o kogo zazdrosna, bo patrzę tylko na ciebie - odparł spokojnie.

-Sugerujesz coś?

-Nieeee - przeciągnął.

-Mam większą ilość osób, żeby być zazdrosna.. ty masz tylko kilku przypadkowych ludzi.. - burknęłam - nawet nie chcę sobie wyobrażać ilość zdjęć w ich telefonach i ich myśli..

-W ten sposób kocham tylko ciebie - przyciągnął mnie do siebie i pocałował w policzek.

-Nawet jeśli ja bym powiedziała coś takiego to i tak byłbyś zazdrosny.

-Okej, wygrałaś - zachichotał.

Nagle do pokoju wszedł jakiś mężczyzna.

-To tutaj? - zapytał zabłąkany.

-Tak, tutaj - Jimin odpowiedział mu.

Patrzyłam jak wnosi ze sobą jakieś wiadro i jeszcze kilka innych rzeczy. Postawił wszystko na stoliku przed nami i wyszedł. Jimin odsunął się ode mnie i wstał.

-Co to? - zapytałam z ciekawości, jednak nie chciało mi się stąd ruszać.

-Szampan - wyciągnął butelkę. Jednak szybko tego pożałował - zimne - syknął i machał ręką.

Zachichotałam z jego zachowania i wstałam z miękkiego siedzenia. Podałam mu otwieracz, który od razu przechwycił i zajął się niesfornym korkiem. Pomimo tego, że chciał zrobić to bezpiecznie i ostrożnie, część płynu wylała się.

-Ups - tylko tyle dodał i zapełnił nasze lampki szampanem - proszę - podał mi jedną z nich.

-Dziękuję - odpowiedziałam i wzięłam ją od niego.

-Na zdrowie - stuknęliśmy się.

-Mmm dobry - stwierdziłam już po kilku sekundach.

Zauważyłam, że robi coś w telefonie. Przybliżyłam się do niego, żeby zobaczyć czym jest zajęty. Jednak od razu usłyszałam powolną muzykę. Odłożył swój telefon, razem z napojem.

Uśmiechnął się do mnie i chwycił mnie w tali. Zabrał lampkę, którą trzymałam i odstawił ją. Umiejscowił dłoń na moich plecach, nieco wyżej niż wcześniej, a drugą złapał moją dłoń i uniósł trochę wyżej. Instynktownie objęłam go jedną ręką za szyję.

-Czyli coś jeszcze pamiętasz.. - wyszeptał wprost do mojego ucha i oparł głowę na moim ramieniu.

Poruszaliśmy się powoli. Czując jego bliskość, byłam spokojna, zresztą tak samo jak on. Kołysaliśmy się na boki w dość leniwy sposób, jednak dla mnie bardzo przyjemny.

-Tęskniłem za tobą - szeptał mi do ucha - nawet nie wiesz jak bardzo.. - przytulił mnie jeszcze bardziej. Wyczuwałam jego oddech na mojej szyi.

Było tak spokojnie..



~*~

-Chodźmy może tutaj.. - zdjął swój płaszcz i położył go na piasku.

-Będzie ci zimno - patrzyłam na to co robił zaniepokojona.

Zignorował moje słowa i wygodnie usiadł. Wystawił do mnie dłoń zapraszając mnie do siebie. Zdjęłam z siebie płaszcz i podałam mu go.

-Naciągnij go na siebie - rozkazałam. Niechętnie wziął go ode mnie.

-Ale siadasz tutaj - wskazał na miejsce pomiędzy jego nogami.

Powoli wsunęłam się tam i oparłam o jego klatkę piersiową. Szybko objął mnie swoimi ramionami, chroniąc mnie przed zimnem.

-Ciepło ci? - musnął mój policzek. Skinęłam głową na potwierdzenie - to dobrze..

Siedzieliśmy na uboczu, dzięki czemu nie było tu zbyt wielu ludzi. Fale uderzały w skały, tworząc szum. Bezgranicznie zagłębiłam wzrok w tym widoku.

-T/I.. - mruknął.

-Hmm? - mruknęłam.

-Kiedy wyjdziesz za mnie?

To pytanie wywołało u mnie powrót wielu myśli. Jak mogłam podać jakikolwiek czas lub datę?

-Tylko, nie mów mi że znowu mi się oświadczasz.. - mruknęłam.

-Jeśli nie chcesz ślubu, to oznacza że dzieci możemy mieć przed nim..? - mówił jak dziecko.

-Zbyt dużo planujesz..

-Chcę tylko mieć więcej wersji ciebie do kochania.

-Ta wersja ci nie wystarcza? - zapytałam podejrzliwie.

-Jeśli miałbym cię już na zawsze i to nie tylko w słowach to tak, wystarcza.

-Czyli muszę wybierać? - wciąż wpatrywałam się w bezgraniczną wodę.

-Nie musisz, wystarczy żebyś zgodziła się na te dwie rzeczy - pocałował mnie w szyję.

-I co dalej? - zapytałam z ciekawości.

-Dalej.. - zamyślił się - na pewno byłym najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi - stwierdził - Moglibyśmy kupić domek, w fajnym miejscu i w nim zamieszkać. Pojechalibyśmy gdzieś na wakacje - mówił rozmarzony - urodziłabyś mi szóstkę dzieci..

-Ile? - parsknęłam śmiechem.

-To tylko szóstka, zobaczysz nie pożałujesz. Jednak powinniśmy już zacząć się starać - zjechał ręką do mojego brzucha i delikatnie go pomasował, wywołując u mnie dziwne uczucie - co ty na to?

-Nie jestem pewna czy żartujesz, czy mówisz poważnie - podniosłam głowę do góry i spotkałam się z jego wzrokiem - Szóstka dzieci to za dużo - wyznałam.

-Hmm.. ale patrz najpierw trojaczki, drugim razem trojaczki i już mamy szóstkę dzieci - wyszczerzył się do mnie.

Wyrwałam się z jego objęć i wstałam sfrustrowana.

-Nie jestem kotem który rodzi dziesięć kotów na raz! - wycelowałam w niego palcem.

-Będzie nam przyjemnie - patrzył na mnie z wielkim uśmiechem.

-Tobie będzie przyjemnie, ale to ja będę je nosić przez 9 miesięcy, a później rodzić!

-Zapewnię ci mnóstwo atrakcji - zsunął z siebie mój płaszcz - Poza tym - przygryzł wargę - ja mogę z tobą zawsze i wszędzie.

-Nie testuj mojej cierpliwości - wstał z ziemi, nadal głupkowato się śmiejąc - Z czego się śmiejesz?

-Jesteś taka zabawna - szedł chwiejąc się, a ostatecznie musiałam go złapać, żeby się nie przewrócił. Wpadł prosto w moje ramiona.

-To nie jest śmieszne.. - mruknęłam. Wyprostował się i popatrzył na mnie.

-Jesteś moją ulubioną zabawką~

Nagle przerzucił mnie sobie przez ramię i zaczął ze mną biec.

-PUSZCZAJ MNIE BO NIE BĘDZIE ŻADNYCH DZIECI!! - wrzasnęłam głośno.

Wesoło wbiegł do wody i wrzucił mnie do niej ciesząc się głośno. Szybko stanęłam na nogi będąc całkowicie mokrą.

-Teraz lubię cię jeszcze bardziej - szczerzył się.

-Już nigdy więcej nie pozwolę ci pić - burknęłam będąc złą. Chciałam wyjść z wody, ale gdy tylko próbowałam go wyminąć powstrzymywał mnie.

-Zawsze chciałem wziąć z tobą kąpiel!

Szybko chwycił mnie w talii i zaciągnął w głąb wody.

-Chcesz mnie zabić?! Nie umiem pływać! - krzyczałam w strachu.

Chwyciłam się go, jak najmocniej umiałam. Nie czułam pod sobą żadnego gruntu w przeciwieństwie do niego. Ten pajac nie miał zamoczonego ani jednego kosmyka włosów. Wkrótce poczułam jak mnie podnosi. Owinęłam nogi wokół niego, dla bezpieczeństwa.

-Jimin.. - spotkałam jego oczy - zimno tu.. proszę wyjdźmy stąd - miałam nadzieję, że się mnie posłucha.

-T/I.. - cicho westchnął - Co jeśli zaszantażuję cię?

Patrzyłam się z wytrzeszczem na niego.

-Co? - zatkało mnie.

-Co mi odpowiesz, gdy będziesz miała dwie opcje. Albo teraz przyjmiesz moje oświadczyny, albo pójdziemy dalej i utoniemy?

Patrzyłam na niego z niedowierzaniem. Przypuszczałam, że nie żartuje. Wstrzymałam oddech, próbując wyjść z tej sytuacji. Miałam jedną opcję, ale co jeśli nawet to nie zadziała?

-Odpowiem ci, że nie jesteś sobą i nie zrobiłbyś tego.. nie dla mnie..

Nie byłam pewna swojej odpowiedzi, dlatego przyglądałam się ekspresji jego twarzy.

-Powiedz, że jestem dobrym aktorem - uśmiechnął się niewinnie.

-Ty dupku! - ochlapałam go wodą na co się skrzywił.

-Trochę tu zimno - stwierdził - wracajmy już.

-W końcu mówisz z sensem - odetchnęłam z ulgą. Przestraszyło mnie jego poprzednie zachowanie.

Nagle nad naszymi głowami znalazło się tysiące fajerwerków. Niebo zrobiło się jasne, dając znak nowemu dniu.

-Mamy już nowy rok - popatrzył w niebo, a zaraz po tym wrócił do mnie - Szczęśliwego nowego roku - wyszczerzył się.

-Będzie szczęśliwy gdy zrobi się ciepło - jęknęłam - Chcę już do domu..

-Pod jednym warunkiem - posłał mi uśmieszek.

-Jakim? - obawiałam się jego kolejnych pomysłów.

Zrobił z ust dzióbek i przybliżył twarz do mojej.

-Daj buzi - powiedział bardzo uroczo.

-Zamknij oczy - od razu to zrobił. Czekał na mój ruch, ale nie chciałam dawać mu satysfakcji dlatego puściłam go jedną ręką i nabrałam w nią wody. Bez dłuższego czekania ochlapałam jego twarz.

-Jesteś taka niemiła.. - otworzył oczy.

Powoli zaczął się pochylać, przez co coraz bliżej byłam wody. Mocno objęłam go.

-Nie, nie, proszę! - krzyczałam przerażona - Jimin-ah!! - moje włosy zanurzyły się w lodowatej wodzie - Przepraszam!

-Przepraszasz? - znowu posłał mi uśmieszek - To dobrze, ale kąpiel cię nie ominie - puścił mnie, ale ja nie chciałam go puszczać.

-Jimin! - wrzasnęłam na niego - Proszę..!

Z uśmiechem na twarzy zdjął moje ręce, a ja upadłam na plecy.

-Kocham cię - uśmiechnął się i powoli odszedł.

Oparłam się na rękach będąc złą na jego zachowanie. Ręką zgarnęłam włosy z twarzy i popatrzyłam przed siebie. Jimin zbierał nasze rzeczy i wytrzepywał z nich piasek. Chciałam jak najszybciej pójść w jakieś cieplejsze miejsce, było mi okropnie zimno. Wstałam z ziemi, co było dla mnie wyzwaniem. Skrzyżowałam ręce, próbując zachować resztki ciepła i poszłam do niego.

-Idziemy? - powiedziałam dość cicho. Moja złość zniknęła, a została zastąpiona zmęczeniem.

Odwrócił się do mnie i podszedł. Uśmiechając się opatulił mnie płaszczem i przewiesił torebkę przez moje ramię.

-Chodźmy - obrócił się do mnie tyłem i kucnął.

-Ale nie wrzucisz mnie do wody? - zapytałam dla pewności.

-Nie - parsknął - wrzucę cię pod auto.

Powoli złapałam się jego szyi i przyległam do jego pleców. Bezpiecznie wstał wraz ze mną na plecach.

-Nie zrobiłbyś tego, prawda? - szepnęłam mu do ucha.

-Nie - odpowiedział równie cicho.

Szedł wraz ze mną na plecach obok oświetlonych budynków. Jednak później znaleźliśmy się na pustym chodniku. Samochód mało kiedy przejeżdżał obok nas. Wtuliłam twarz w jego szyję. Przy nim było mi o wiele cieplej.

-Daleko jest ten hotel? - mruknęłam.

-Nie.. za parę sekund tam dotrzemy - wyjaśnił.

-To dobrze - pocałowałam go w policzek - jesteś bardzo ciepły..

-Nagle się zrobiłaś dla mnie taka miła, to niepokojące..

-Zawsze taka jestem.. - mruknęłam.

-To pewnie dlatego, że cię niosę i jest ci zimno. Widzę ten podstęp! - zachichotałam.

-Przeszkadza ci to?

-Nie - uśmiechnął się sam do siebie - możesz mnie mocniej przytulić.

Wtuliłam się w niego jeszcze mocniej, tak jak tego chciał i zostałam tak w ciszy. Patrzyłam na drogę i samochody które mijaliśmy. Nie trwało to zbyt długo, bo po chwili już byliśmy na miejscu. Zeszłam z jego pleców i jak człowiek weszłam razem z nim do środka budynku. Bez żadnych przeszkód dotarliśmy do pokoju i do niego weszliśmy. Odłożyłam swoje rzeczy na jeden z mebli i od razu poszłam do kaloryfera do którego się przytuliłam.

-Dlaczego to nie ja jestem tym kaloryferem? - przyglądał mi się.

-Ty już miałeś swoje 5 minut.. - mruknęłam.

Usłyszałam jego parsknięcie, a zaraz po tym poczułam jego dłonie na sobie. Zaczął ciągnąć mnie do tyłu.

-Ya! Jimin-ah! - jęknęłam niezadowolona.

Puścił mnie, ale nie dał mi nawet chwili żebym mogła wstać. Szybko znalazł się przede mną i usiadł.

-Przytul się do mnie.. - zmarszczył czoło i spojrzał na mnie smutnym spojrzeniem.

-Nie wiem co cię opętało.. - podniosłam brew.

-Chcę być twoim kaloryferem...!

-Naprawdę brzmisz jakbyś coś brał... ale ja ci niczego nie podawałam..

Wstałam z podłogi, na co on szybko złapał moją dłoń. Nie zbaczając na to, poszłam do kaloryfera, ciągnąć go w części za sobą. Przewrócił się na plecy, ale i tak nie puścił mojej dłoni.

-Ty mnie nie lubisz, prawda?

-Nie lubię cię, ale za to cię kocham - usiadłam przy cieple.

Westchnął i puścił moją rękę. Na jego twarzy pojawił się mały uśmiech.

-Cieszę się, że tu jesteś..

Po tych słowach zapadła cisza między nami. Nadal wpatrywałam się w jego twarz. Z minutami, które mijały zaczęła ogarniać mnie tęsknota. Nie miałam za czym szczególnie tęsknić, ale takie uczucia pojawiły się z jakiegoś powodu.

-Byłeś pierwszą osobą, którą zobaczyłam po przebudzeniu.. - mruknęłam.

Jego oczy powędrowały do góry, tak jakby chciały na mnie spojrzeć.

-I już wtedy się zakochałaś~

Próbował nabijać się ze mnie.

-Nie, po prostu byłeś gościem który zamykał mnie w domu z jakiegoś powodu.

Usłyszałam jego cichy śmiech.

-Dlaczego kłamałeś? - byłam ciekawa jego odpowiedzi.

-Co masz na myśli?

-To że jesteś moim mężem.. po co to było?

-Wiesz.. - zamyślił się przez moment - nie chciałem, żebyś się mnie bała. Myślę że nie chciałabyś zostać czy może nawet zamieszkać z obcą Ci osobą. Nawet jeśli nie byłem obcy, małżeństwo to jest coś takiego że po prostu jesteś związana z drugą osobą i nie musisz się jej bać. Wiesz że tamta osoba cię zna i że masz jakieś bezpieczeństwo..

-Mogłeś powiedzieć, że jesteś moim chłopakiem.. - mruknęłam.

-Nie byłem nim, więc.. - nagle przerwał.

-Mam przeczucie, że kłamiesz..

-Nie kłamię.. Kochanie..

-Kim byłeś jeśli nie moim mężem, ani nie chłopakiem?

Przygryzł wargę, kiedy intensywnie myślał.

-To nie zmieni tego co jest teraz między nami, po prostu mi to powiedz..

-Przed wypadkiem byliśmy bliskimi przyjaciółmi.. ale wcześniej byliśmy parą.. jednak zerwaliśmy i później stało się coś złego.. - słyszałam jak gubił się w swoich słowach.

-Coś złego? - dopytywałam.

-Mówiłem już Ci o tym.. ale może nie pamiętasz. Mówiłem że byłaś ofiarą Jungkooka, że cię wykorzystywał i robił złe rzeczy.. - wziął oddech - nie chcę żebyś to pamiętała. Możesz przypomnieć sobie wszystko, ale proszę żeby to nie było to..

-To było przed wypadkiem?

-Tak..

Westchnęłam cicho. Przyglądałam się jak podnosi się z podłogi.

-Wezmę prysznic - obrócił się i popatrzył na mnie - Chyba, że chcesz wziąć ze mną kąpiel~

Uśmiechnął się. Powoli pokręciłam głową. Podszedł do mnie i dał mi całusa, a zaraz po tym zniknął za jednymi z drzwi.

W ciszy siedziałam przy ciepłym kaloryferze i czerpałam z niego ciepło. Byłam zbyt leniwa, żeby stąd się ruszyć. Jednak musiałam, bo powoli zaczynałam już zasypiać. Trochę nieprzytomna wstałam z podłogi i poszłam do swojej torebki.

Od dnia, w którym zadzwoniłam do Hobiego, nie miałam odwagi, żeby włączyć telefon. Bałam się tego, co mogę tam zastać. Otworzyłam torebkę i wyjęłam z niej urządzenie.

-Nie wiem czy to dobry pomysł.. - szepnęłam do siebie.

Pov Jimin

Wyszedłem spod ciepłej wody. Wytarłem się ręcznikiem i owinąłem się nim w pasie.

Nagle usłyszałem głośny krzyk.

Szybko wybiegłem z łazienki.

-Co-

Przerwałem, gdy ją zobaczyłem. Stała odwrócona do mnie plecami. Szybko do niej podszedłem, żeby upewnić się czy nic jej nie jest.

-T/I ty.. - stanąłem przed nią. Popatrzyłem na jej twarz. Wyglądała na smutną, ale jednocześnie złą - Co się stało? - zapytałem zaniepokojony.

-Nic - powiedziała ledwo słyszalnie, a zaraz po tym objęła mnie za szyję i schowała twarz we mnie.

-Dlaczego jesteś zła? - powiedziałem miękkim głosem. Przyciągnąłem ją jeszcze bliżej siebie.

Nie odpowiedziała, po prostu była cicho tak samo jak ja.

Staliśmy tak dopóki mnie nie puściła.

-Dziękuję.. - stanęła na palcach i dała mi szybkiego buziaka w usta. Zaraz po tym zniknęła za drzwiami łazienki.

Uśmiechnąłem się sam do siebie i cicho westchnąłem. Wtedy zauważyłem coś. Obróciłem się w bok, a tam zobaczyłem resztki telefonu. Podszedłem do miejsca w którym leżał i podniosłem go z podłogi.

Szkło z ekranu w większości popękało, a niektóre kawałki odleciały. Bateria i obudowa leżały oddzielnie.

-Co ją tak zdenerwowało? - mruknąłem do siebie.

Włożyłem baterię do telefonu i nałożyłem obudowę. Miałem nadzieję, że będę mógł sprawdzić to co ją tak bardzo rozzłościło. Nacisnąłem przycisk, żeby go włączyć. Jednak telefon nie reagował.

-Naprawdę go zniszczyła - byłem trochę zaskoczony.

Podszedłem do kosza i wrzuciłem urządzenie do środka.

Usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi, dlatego poszedłem z powrotem do sypialni. Wyszła w samym ręczniku, ale właśnie tego oczekiwałem.

Jej wzrok wylądował na mnie, a później na miejscu w którym do niedawna leżał telefon.

-Wyrzuciłem go, bo nie działał - oznajmiłem od razu.

Skinęła głową.

Wyglądając na zamyśloną podeszła do miejsca w którym leżała jej torebka. Uśmiechnąłem się i dyskretnie podszedłem do niej od tyłu.


18+



















Jedną ręką chwyciłem za jej brzuch i pociągnąłem do tyłu. Była tak lekka, że bez żadnego oporu jej plecy spotkały się z zimną ścianą.

-Co ty-

Położyłem palec wskazujący na jej ustach, dając znak żeby była cicho. Spotkaliśmy się oczami. Widziałem w nich małą niepewność połączoną z zaskoczeniem. Uśmiechnąłem się do niej lekko i przybliżyłem.

Oparłem głowę zaraz obok jej, natomiast rękę umiejscowiłem po drugiej stronie jej głowy. Wpatrywałem się w ciszy w jej rysy twarzy. Mierząc każdą z nich dokładnie i doszukując się tych których jeszcze nie poznałem.

Spojrzałem w dół, zauważając to jak obawiała się na mnie spojrzeć. Jej dłonie lekko zaciskały się. Mogłem przyrzec, że jej serce biło teraz o wiele szybciej.

Dla mnie.

Przybliżyłem twarz, tak że mój nos muskał jej skórę. Wyczuwałem napięcie między nami, chociaż nic takiego nie robiłem.

-Idziemy?

Szepnąłem sentymentalnie do jej ucha.

-Gdzie?

Udało mi się usłyszeć jej niespokojny oddech. Wypuściłem powietrze, próbując zahamować śmiech.

-Będziemy się bawić - przesunąłem ręką po ścianie, trochę w dół.

Przełknęła ślinę.

-Jesteś zbyt niewinna - powiedziałem niskim głosem.

Odsunąłem twarz i umiejscowiłem drugą rękę obok jej głowy. Spotkałem się z jej pięknymi oczami. Wpatrywałem się w nie przez dłuższą chwilę, a później przycisnąłem ją do ściany.

Podniosłem jedną z jej nóg pod udami, a zaraz po tym zrobiłem to samo z drugą. Jej ręce owinęły moją szyję zapewniając sobie bezpieczeństwo.

Na jej twarzy zagościł mały rumieniec. Ustami powędrowałem do kącika jej ust i zostawiłem tam mały pocałunek.

-Nawet nie wiesz jak bardzo cię teraz pragnę - wyszeptałem sentymentalnie - nie możemy zmarnować tej szansy - przycisnąłem ją bardziej do ściany, żeby nie upadła. Jedną z dłoni dotarłem do ręcznika, żeby go poluzować - Zgadzasz się? - popatrzyłem na jej zarumienioną twarz.

Sekundy mijały, a ona milczała. Przycisnąłem usta do jej, próbując uzyskać odpowiedź. Odpowiedziała, równocześnie oplątując mnie nogami w pasie.

Nie chciałem tego przerwać, więc popłynąłem z tempem.
Nie przerywając naszych pocałunków, obróciłem nas w przeciwnym kierunku i rzuciłem na łóżko.

Jej małe dłonie były na mojej twarzy, a jej usta na chwilę od sunęły się od moich.
Oddychaliśmy nierównomiernie, pozbywając się wszelkich słów wiedziałem że mam ją. Powoli opadłem na nią. Objąłem w talii i przekręciłem na bok.

Jej oczy otworzyły się na kilka sekund po czym znowu je zamknęła. Nasze usta ponownie się spotkały walcząc ze sobą namiętnie.

Moje ręce same zaczęły działać i domagać się jej ciała. Pozbyłem się jej jedynej osłony i umiejscowiłem dłonie na jej nagim ciele. Rutynowo przyciągałem ją bliżej siebie, nie ograniczając swoich pragnień. Nasze ruchy były płynne, pasujące do siebie. Uwielbiałem uczucie które rosło wewnątrz mnie.

Nagle poczułem jej dłoń niżej. Dłoń która natarczywie szarpała za mój ręcznik. Pomogłem osiągnąć jej to, czego chciała. Teraz byliśmy idealni.

Oderwałem się od jej ust i schowałem twarz w zagłębieniu jej szyi. Oboje potrzebowaliśmy chwili na oddech. Objąłem ją najmocniej jak mogłem i przytuliłem.

Jej dłonie przyjemnie masowały mój kark, gdy ja delektowałem się jej zapachem.

-Jesteś wspaniała - szepnąłem do jej ucha.

Ustami pozostawiałem ślady, które miały pozostać z nią na dłuższy czas. Co chwilę odchylała szyję, pozwalając mi na więcej. Rękami przyciągałem jej ciało bliżej siebie. Byłem nią pochłonięty bardziej niż kiedykolwiek.

Moja wycieczka trwała, a ja nie zamierzałem się powstrzymywać. Zjechałem językiem o wiele niżej, a w odpowiedzi usłyszałem westchnięcie. Podnieciło mnie to jeszcze bardziej.

Puściłem ją i przesunąłem do tyłu. Jej oczy śledziły każdy mój ruch. Obróciła się na plecy i spotkała z moimi oczami. Jej twarz była cała czerwona co mnie rozbawiło. Powstrzymywałem śmiech, ale nie mogłem powstrzymać uśmiechu. Wyglądała na trochę spanikowaną.

-Jimin..

Powiedziała to tak pięknie, aż zacząłem się szczerzyć. Rozszerzyłem jej nogi i zawisłem nad nią.

-Zgadnij co teraz - posłałem jej uśmieszek. Jej mina śmieszyła mnie.

Ku mojemu małemu zaskoczeniu jej małe dłonie powędrowały do mojej klatki piersiowej. Zatrzymała tam swój wzrok.

-Czemu mi tak dokuczasz? - powoli poruszyła swoimi dłońmi, powodując u mnie dreszcze - Nie jest Ci mnie żal? - przesunęła dłońmi aż do moich ramion.

Nie wiedziałem czy zdaje sobie sprawę z tego co robi, ale tak czy inaczej podobało mi się to. Wiedziałem że pod tą zasłoną chowa się nieśmiała osoba, dlatego jeszcze bardziej podnieciłem się jej grą.

-Nie - umiejscowiłem dwa palce na jej szyi. Krok po kroku zmierzałem nimi coraz niżej, skupiając jej uwagę właśnie na nich - Lubię się z tobą droczyć bo wtedy... - zatrzymałem się na jej podbrzuszu - jest przyjemniej.

Spotkałem się z jej oczami już kolejny raz. Pochyliłem się, żeby złączyć nasze usta w bardzo powolnym pocałunku.

Po kilku sekundach oderwałem się od jej ust.

-Zajmę się tobą.

Przesunąłem się odrobinę do tyłu. Jej wzrok nie opuszczał mnie. Pochyliłem się i złożyłem drobny pocałunek na jej brzuchu. Jej mięśnie były napięte, poczułem to od razu. Dlatego nie chciałem tego przedłużać. Powędrowałem ręką do jej miejsca intymnego i wygiąłem jeden z palców zanurzając go. Od razu to poczułem.

-Tak szybko stałaś się mokra.. To naprawdę podniecające - nie owijałem w słowach. Widziałem jej zawstydzenie, ale przez to była jeszcze bardziej urocza - Muszę zrobić sobie trochę miejsca, ale to chyba Ci nie będzie przeszkadzać - uniosłem kącik ust.

Dołożyłem drugi palec i wepchnąłem go głębiej. Wzdrygnęła się, co wcale mi nie umknęło. Musiała się tylko przyzwyczaić. Zacząłem krążyć palcami po jej wnętrzu, jednak nie udało mi się niczego od niej usłyszeć.

Dlatego podniosłem głowę i spojrzałem na nią. Miała zamknięte oczy. Przestałem, gdy zauważyłem jej zaciśnięte powieki i dłonie które mocno trzymały się pościeli. Wypuściła niesłyszalnie powietrze, co mnie nie usatysfakcjonowało. Chwyciłem jej dłoń i oderwałem od materiału. Splotłem nasze palce i przybliżyłem się do jej ucha.

-Czemu jesteś taka nieśmiała? Chcę słyszeć, że Ci się podoba kochanie - wyszeptałem i ucałowałem jej policzek.

Ponownie włożyłem palce do środka, a jej palce u dłoni zacisnęły się na mojej dłoni. Przyśpieszyłem i zacząłem intensywnie się rozpychać, żeby dać jej jeszcze więcej. Usłyszałem jej stłumiony jęk.

-Głośniej, chcę słyszeć twój piękny głos - wyszeptałem do jej ucha.

Dołożyłem kolejnego palca i tym razem usłyszałem ją wyraźnie. Chciałem, więcej i więcej dlatego przyspieszyłem. Krzyczała głośno przy moim uchu, a ja podniecałem się za każdym razem coraz bardziej. Przestałem, gdy uznałem że już ma dość.

-Wiem, że chcesz mnie teraz najbardziej - wyciągnąłem palce, dając złapać jej oddech. Ucałowałem jej skroń zanim odsunąłem się.

Jej dłoń wciąż bardzo mocno trzymała moją, a ja nie mogłem jej puścić. Była zbyt delikatna.

Poprawiłem jej uda, przy okazji zostawiając tam mały ślad. Była gotowa, ale nawet teraz i ja zacząłem się obawiać. Spojrzałem jeszcze raz marszcząc brwi.

Tak bardzo nie chciałem jej skrzywdzić. Nie chciałem popełnić żadnego błędu, ale co jeśli robię ten sam błąd kolejny raz?

-Będzie boleć, ale.. - otworzyła delikatnie oczy - ból jest przyjemny.

Jej dłoń poruszyła się, co mi trochę pomogło przestać się wahać. Za dużo myślałem jak na ten moment. Oczyściłem myśli na tyle na ile mogłem.

Ułożyłem się w wygodnej pozycji i powoli w nią wszedłem. Jej głos rozbrzmiał w całym pomieszczeniu, a ja przybliżyłem się żeby pocałować jej czoło. Chwyciłem jej drugą rękę i ułożyłem na moich plecach. Teraz byliśmy jednością.

Powoli poruszyłem się, żeby ją przyzwyczaić.

Była taka słodka

Jej paznokcie zanurzyły się w mojej skórze, co było ekscytujące. Krzyk narastał z każdym pchnięciem głaszcząc moje ego, a ja od dawna nie czułem się tak szczęśliwy.

Przyspieszyłem gdy zacząłem już dochodzić. Chciałem żeby czuła się tak dobrze jak nigdy wcześniej. Nasze jęki zmieszały się ze sobą. Zmęczony opadłem na nią i odetchnąłem. Poczułem ulgę gdy skończyłem.

Przysunąłem twarz bliżej niej i leniwie ucałowałem jej policzek. Moje mięśnie rozluźniły się, a jej paznokcie puściły moją skórę.













-Wiesz.. - przyciągnąłem jej dłoń i ją ucałowałem - bardzo cię kocham..

-Ja ciebie też..





Koniec













Przepraszam za wszelką falę cringe.


Kolejną część tej książki możecie znaleźć na moim profilu pod tytułem "I'll make you mine" nie ma tam jeszcze rozdziałów i nie wiem kiedy się pojawi jednak możecie dodać już ją do biblioteki. Dziękuję wszystkim za czytanie "One step", czasami naprawdę nie byłam zadowolona z rozdziałów, które publikowałam jednak zawsze starałam się odpychać negatywne myśli, bo wiedziałam że zawsze ktoś tu czeka. Dziękuję za wszystko skarby

Wszelkie przemyślenia i wyjaśnienia dopiszę tu później, a teraz żegnam się na jakiś czas z wami. Szczęśliwego nowego roku <3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top