10
-Bedo wnuki?
-AAAA bedo, bedo wnuki! - uścisnęli sobie ręce.
Ja stałam tam zdezorientowana. Przecież mówiłam mu, żeby się ubrał. Miałam ochotę zrobić face palma, ale podeszłam i uścisnęłam dłoń dla staruszka jak i również się ukłoniłam i w tedy dostrzegłam ją.
Biała mysz wdrapała się po nim i gapiła się na mnie z jego ramienia. Powoli odsunęłam się. Nie chciałam wyglądać na panikarę, ale chciałam jak najszybciej się stamtąd ulotnić.
-D-dziękujemy za pomoc - wydusiłam z siebie.
-Aa nie ma za co moje dziecko - uśmiechnął się promiennie. Miał wokół siebie taką ciepłą aurę. Naprawdę wyglądał na dobrą osobę.
-Jimin czujesz to? - zwróciłam się do niego.
-Ah wyłączyłem kuchenke. Coś gotowaliście prawda? - patrzył raz na mnie, a raz na Jimina.
-T-tak - nie rozumiałam dlaczego się nie odzywał. Przecież znał go lepiej ode mnie - może pan się czegoś napije? - zaproponowałam.
-Nie, nie chce przeszkadzać.
-Nie przeszkadza pan. Zapraszam dalej - wskazałam lekko ręką. Tak bardzo bałam się tej myszy, a ona jak na zemstę utkwiła swoje czarne ślepia we mnie. Mężczyzna poszedł wraz ze mną do salonu, a Jimin włóczył się za nami. Nie rozumiałam jego zachowania. Odwróciłam się do niego dyskretnie i wręczyłam koszulke do ręki.
-Załóż to - szepnęłam mu do ucha. Posłuchał się mnie - kawy, herbaty? Czy coś innego? - zapytałam kierując się do kuchni.
-Herbata ziołowa, jeśli można.
-Oczywiście, a ty Jimin?
-To samo co ty
Nastawiłam wodę i czekałam przy kuchence, aż się zagotuje. Nie miałam ochoty wracać do tej cholernej myszy. Na szczęście Jimin dawał sobie radę w pojedynkę. Z oddali słyszałam jak rozmawiają.
-----------------------------------------------------------
Postawiłam kubki z herbatą i ciastka na stoliku i usiadłam naprzeciwko staruszka, Jimin siedział zaraz obok mnie.
-Więc jak tam chłopaczki?
-Aaa wszystko dobrze.
-Odpoczywacie chociaż? Bo was tam na śmierć zamęczą, a szkoda takich młodych łobuziaków.
-Nie wszystko dobrze. Przestrzegamy diet i dobrze odpoczywamy, nie musisz się martwić dziadku.
-A po co wam diety? Za moich czasów to każdy jadł co chciał do syta. Głodują tam was!
-Nie nie głodują - roześmiał się - dieta czasami się przydaje.
-Młodzi jesteście, jeszcze rośniecie. Chyba znowu muszę udać się tam do was.
-A nie nie nie trzeba!
Przysłuchując się rozmowie zastanawiałam się o czym oni w ogóle rozmawiają. Czułam się wykluczona z tej całej rozmowy. Siedziałam i się uśmiechałam, spoglądając co chwilę na mysz. Mysz zapiszczała, a ja myślałam, że zejdę na zawał.
-Aaach chcesz? - uśmiechnął się. Staruszek wziął ciastko i przełamał na pół. Jedną z połówek podał dla myszy - tylko nie nakrusz przyjacielu - drugą położył na stoliku i wziął łyka herbaty.
-P-pan ją rozumie? - wtrąciłam nie śmiało.
-Co? Haha nie. Nie znam języka myszy. Nasza relacja polega na gestach jakie wykonuje.
-Gestach?
-Tak. Na przykład pokazała mi, żebym tutaj za nią przyszedł.
-Ahahah.. no tak. Długo już pan pomaga Jiminowi? - zadałam pytanie, żeby uniknąć krępującej ciszy.
-Tak. Wie pani jak ma trasy koncertowe, wyjazdy długotrwałe to ktoś się tym zajmuje.
Trasy koncertowe? Długie wyjazdy? O co chodzi? Czemu nic mi nie powiedział? W głowie pojawił mi się duży znak zapytania.
-Aa no tak. Szczerze to nic mi nie wspominał o tych trasach i wyjazdach - postanowiłam wykorzystać sytuację i dowiedzieć się jak najwięcej.
-To pani nie zna Jimina z BTS? - zrobił duże oczy - wszędzie o nim pełno!
-Aaa tak jakoś się złożyło - spojrzałam w bok na Jimina który udawał, że mnie nie widzi, a to drań!
-O-opowiem ci później - wciąż nie chciał patrzeć w moją stronę - ooo Albert chodź tutaj! - mysz podbiegła do niego na zawołanie. Była bardzo blisko mnie! I co jak mam zrobić? Jimin wziął ją do ręki i zaczął głaskać. Patrzyłam się dokładnie co z nią robi. Nie chciałam być blisko niej. Staruszek chyba to zauważył.
-Boi się pani?
-T-tak - odwróciłam wzrok w jego stronę.
-A nie ma co się bać! On nie gryzie i jest przyjacielski!
Oczywiście przestanę się bać dlatego, że pan się nie boi! - przeszło mi przez myśl.
-A może chcesz pogłaskać? - Jimin zbliżył mysz do mnie.
-N-nie, nie chce! - wtuliłam się w fotel, aby być jak najdalej od niego.
-Nic ci nie zrobi.
-No i co z tego i tak się boję, zabierz ją ode mnie.
-Albert idź - wystarczyło jedno słowo, a ta mysz zmierzała w moją stronę. Nie wiedziałam gdzie mam uciec. Niech ktoś mi pomoże!
-Nie, Albert wystarczy. Skoro panienka się boi. Nie strasz jej.
Mysz wróciła do niego.
Byłam tak bardzo wdzięczna za uratownie mnie. Chociaż jeden co ma serce.
Kontynuowaliśmy rozmowę, a raczej ja to robiłam. Jimin był nadzwyczaj cicho. Trochę mnie to niepokoiło. O czym o mógł wtedy myśleć?
-O którasz to już godzina?- spojrzał na zegarek, który miał na ręce - ale się zasiedziałem!
-Nie,miło się rozmawiało - posłałam mu szeroki uśmiech.
-Miło, miło, ale jest już pora na karmienie - stwierdził podnosząc się z kanapy.
-Karmienie? - zdziwiłam się lekko - ma pan więcej myszy?
-Tak i szczury i papugi i chomiki i dwa węże iii - przerwał widząc moją minę - ii jeszcze trochę tego jest - podrapał się po głowie. Skierował się do wyjścia, poszłam za nim, a za mną Jimin - Dziękuję za gościnę!
-To my dziękujemy za odwiedziny i pomoc - odpowiedziałam. Ukłoniliśmy się jeszcze, gdy wychodził i zostałam sama na korytarzu z Jiminem.
Odrazu podszedł bliżej mnie, a ja się odwróciłam w jego stronę.
-Nigdy więcej nie zostawiaj złego klucza na wierzchu! - powiedziałam to i jednocześnie palcem wskazującym nacisnęłam na jego brzuch - iii nie rozbieraj się tak! - dzióbnęłam go dwa razy.
-A ty przestań być taka słodka - przytulił mnie.
-Mimo tego, że ładnie pachniesz, to mnie puść i daj mi coś na tą wysypkę, bo zaraz nie wytrzymam tego!
-Tak, tak - odsunął się ode mnie po dłuższej chwili. Skierowałam się za nim.
-Poczekaj tu - zatrzymał mnie na środku salonu.
-Po co? - przekrzywiłam głowę na bok.
-Bo tak ci każe - stałam tam, a on gdzieś poszedł po chwili wrócił - usiądź sobie - powiedział z kompletem kluczy w ręku.
-Trzymasz je w domu? - powiedziałam lekko zaskoczona.
-Trzymam je blisko ciebie - zaśmiał się.
Usiadłam na kanapie.
-Nie waż się za mną iść - powiedział poważne.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top