Hobbit- Fili

- Do widzenia Rino, ucałuj ode mnie te małe rozbójniki.

Uśmiechnęłam się szeroko do mojej koleżanki, i machając jej na pożegnanie odeszłam od norki, uprzednio zamykając furtkę.

Heh.... I pomyśleć że jest starsza tylko o rok, a ma już dzieci i męża. Podziwiam ją, bo szczerze ja bym tak chyba nie dała rady, co zrobić jak wolę być wolna niż z chłopem na ramieniu. A tak w ogóle to ciekawe co na kolacje ? Bilbo miał dziś gotować, dlatego udało mi się do niej wyskoczyć. Jak znowu zrobił tą śmierdząca rybę to więcej jego owłosiona stopa nie stanie w mojej kuchni, ja już tego dopilnuje. Ostatnim razem musiałam ją jeść na urodzinach wujka Belarda i była okropna. Ale jakby pomyśleć, to mam już 64 lata, a nadal zachowuje się jakbym miała połowę z tego (przypominam że wiek hobbitów i krasnoludów liczy się inaczej niż ludzki, ale już nie przeszkadzam).
Już nie raz słyszałam że jestem dziecinna i powinnam sobie kogoś znaleźć, a Edin ciągle za mną łazi. "Natrętny Hobbit", aż się zaśmiałam z tego stwierdzenia przez co mój sąsiad popatrzył na mnie dość dziwnie. Jest już późno, a ja śmieje się sama do siebie po zachodzie słońca.

Podeszłam do drzwi na których była dziwna litera świecąca się na niebiesko.

- Bilbo będzie zły, niedawno je malował - nie przejmując się tym zupełnie, zaśmiałam się i weszłam do środka.

Wystarczyło mi przekroczyć próg domu, aby zrozumieć że coś jest nie tak. W około były krasnoludy, rzucające naszą zastawą z zachodniej ćwiartki! Nie mogłam uwierzyć, po pierwsze jak to krasnoludy, po drugie co się tu dzieje, a po trzecie, jeżeli tak wygląda gotowanie mojego brata to więcej z domu nie wychodzę. Nie wyciągnie mnie nawet siłą!
Wysłuchiwałam się w melodię graną na sztućcach oraz talerzach. Przeszłam szybko przez korytarz skąd dobiegała muzyka. Tym razem nie było dla mnie zaskoczeniem, gdy zobaczyłam przy nim krasnoludy grające tę cudowną piosenkę. Natychmiast zaczęłam wybijać rytm poprzez klaskanie.

- Bianka? Miałaś być przecież u znajomej. - powiedział mój brat.

Zupełnie ignorując jego słowa, zaczęłam się kręcić wokół własnej osi. Do momentu w którym wpadłam na coś, a raczej kogoś. Odbiłam się i upadłabym gdyby mnie nie złapano. Zamknęłam oczy szykując się na upadek, lecz na mojej talii poczułam dłonie.

- W porządku ?

Otworzyłam oczy widząc niebieskie patrzałki wpatrującego się we mnie. Natychmiast przypomniałam sobie nieskazitelnie czyste niebo na festiwalu kolorów.

- Tak, tak, dziękuję

Gdy postawił mnie na nogi mogłam mu się bliżej przyjrzeć, blond-włosy dobrze zbudowany krasnolud z wąsami na których zakończeniach zwisały warkoczyki ciągle nie spuszczał ze mnie wzroku. Z mojej strony było tak samo, stałam przed nim jak zahipnotyzowana. Ale nie trwało to niestety za długo, ponieważ podszedł do niego jakiś chłopak z fajką.

- Fili, no proszę na flirty co się zebrało? Nie spodziewałem się tego po tobie braciszku.

Mówiąc to poklepał go po ramieniu, aby zaraz wybuchnąć śmiechem.

"Fili, a więc ma na imię Fili" - jak słodko pomyślałam widząc że odwrócił wzrok, a na policzkach pojawiły się rumieńce.

- Miło mi poznać, jestem Bianka. Przepraszam że na ciebie wpadłam. - uśmiechnęłam się wesoło w stronę blondyna, odrzucając moje myśli i odwracając się w poszukiwaniu Bilba. Choć nie zaprzeczę że, nie zostałabym w takim towarzystwie, to muszę znaleźć brata, którego przed chwilą zignorowałam. Przeszłam przez korytarz do salonu, ale nikogo tam nie znalazłam. Nagle usłyszałam jakiś głośny dźwięk dobiegający ze spiżarni.
"No przecież, jeżeli nie ma go tutaj to pewno siedzi przy jedzeniu"
Odwróciłam się napięcie i weszłam do
składziku z konfiturami.

-Bilbo?

- No proszę teraz to chcesz rozmawiać. - odfukną w moją stronę obrażony

- No, nie obrażaj się- szturchnęłam go mocno w ramię, przez co się zachwiał.

- Będę miał przez ciebie siniaki. - odburkną w moją stronę z grymasem na twarzy.

- Przesadzasz, nie dostałeś tak mocno, no Bilbo, nie gniewaj się. A ty mówisz że to ja jestem dziecinna. - uśmiechnęłam się wiedząc że wygrałam.

- Bo jesteś nigdy się nie przejmujesz tym co o tobie mówią. - powiedział przyciszonym głosem, ale ja to usłyszałam.

- Bilbo o czym ty mówisz?

- Jak byłem dziś na targu po rybę na kolację, słyszałem jak Helga i Belga mówiło tobie nie za miłe rzeczy.

"Ryba, fuj, dzięki ci że nic nie zostało"
Jednak widząc minę brata, uśmiech zszedł mi z twarzy.

- I ty się tym przejmujesz? No Bilbo, dajże spokój. Chodź lepiej do naszych gości. - na powrót radość zawitała na moje usta.

- Ale, Bianka, one mó...

- To świadczy o nich, nie o mnie, poza tym nie obchodzi mnie co o mnie mówiły. - nie dając mu szansy dokończyć, pociągnęłam go za rękę do jadalni, gdzie znajdowało się całe towarzystwo. Jednak obecność pewnego czarodzieja zdziwiła mnie niesamowicie.

- Gandalf, jak dobrze cię widzieć. - puszczając dłoń hobbita, podeszłam przywitać się z starcem od fajerwerków.

- Bianka Baggins, cóż za niespodzianka, moja droga nie widziałem cię z przeszło 20 lat, lecz widzę ,iż niezwykle wypiękniałaś. Zrobiła się z ciebie dorosła pannica z Baginsów.

- Gandalfie, uwierz bliżej mi do Tuków niż Bagginsów - zaśmiałam się perliście.

Była to prawda, zawsze wolałam chodzić do późna po lasach, przez co dostawałam częste kary od rodziców. Uwielbiałam słuchać o wujku Bułlorerze Tuku i jego przygodach. Bilbo zaś wolał zacisze kominka i te swoje książki. Mama uważała, że byłam lekkomyślna, ale zawsze robiłam to o co mnie prosiła. Tata zaś często się na mnie denerwował, ponieważ pchałam się tam gdzie mnie nie proszono i byłam ciekawska, co prowadziło mnie do kłopotów. Ale taka już byłam. Zagłębiłam się we wspomnieniach, odchodząc kawałek od czarodzieja, nie patrząc gdzie idę.

" Ze mną jest w ogóle inaczej. Ja jestem jakaś inna od hobbitów z Bag End, bardziej żywiołowa, zawsze patrzę na świat poza okna, a nie tylko siedzę w domu. Poza tym moje stopy nie są, prawie w ogóle owłosione i są małe. Czasami się zastanawiam czy może nie jestem jakąś mieszanką...... chyba wybuchową" - zachichotałam z moich myśli, które co bądź były prawdą.

- Emm...... Przepraszam

Odwróciłam się zaskoczona i ujrzałam tego blondyna. Jak mu było........ no tak, Fili. No świetnie uzna mnie za wariatkę, śmiejącą się sama do siebie.

- Coś się stało Fili?- zapytałam z szerokim uśmiechem.

"Skoro już jestem ta dziwna to na całego"

-Właściwie to nie, ale........ Zaraz skąd znasz moje imię ?- przerwał zaintrygowany, patrząc na mnie.

Znowu patrzyłam na to piękne niebo i mówiąc szczerze to się rozpływałam.

" Chwila, on zadał mi pytanie?"

- Twój brat jak mi się wydaje, powiedział je, jak na ciebie wpadłam. Chyba się nie gniewasz?

- Oczywiście że, nie. Za co miałbym. Możesz mi odpowiedzieć na jedno pytanie?

- Jasne, ale właśnie je zadałeś- uśmiechnęłam się szeroko.

- W takim razie dwa pytania- poprawił się, ale na jego twarzy był uśmiech.

- A więc słucham

- Jesteś żoną Bilba? - zapytał z dziwną miną.

Momentalnie moje oczy się rozszerzyły, a usta zmieniły w o. Chyba po raz pierwszy nie wiedziałam co powiedzieć. Na mojej twarzy od bardzo dawna nie widniało takie niedowierzanie jak teraz. Ale nie trwało to długo, bo wybuchłam rozbawiona śmiechem.

- Ja........ żoną........Bilba -próbowałam mówić przez napady śmiechu, ale gdy to powiedziałam na nowo nie wytrzymałam i musiałam sobie zatkać usta.

Minęła dobra chwila zanim się uspokoiłam, stanęłam prosto, wzięłam rękę z ust i byłam w stanie odpowiedzieć na pytanie Filiego.

- Jestem jego siostrą (zmieniło mi na początku na sierotą), nie żoną. Bilbo nie umie nawet rozmawiać z kobietami, no oprócz mnie oczywiście. - uśmiechnęłam się szeroko.

- Rozumiem, no dobrze. Znaczy, nie żebym się cieszył, że twój brat się nie dogaduje z kobietami, ale wiesz o co mi chodzi. - mówił zakłopotany.

Rozczuliłam się na ten widok, aż za bardzo.

"Jejciu, jak słodko, tłumaczy się jak dziecko przed starszym"

-Spokojnie, ro....- przerwał mi dzwonek do drzwi.

-Wybacz, pójdę otworzyć, a ty może się uspokój, co ? - powiedziałam do krasnoluda z pocieszającym uśmiechem.

Wtedy nie wiedziałam, że całą naszą wymianę zdań podsłuchał Kili, który stał w progu z uśmiechem, wiedząc co niesie przyszłość. Fili za to patrzył za mną tęsknym wzrokiem, jak odchodzę by otworzyć drzwi jego wujowi.

Co było później?

Na naszej drodze stało wiele nie porozumień jak i pięknych momentów w których nie żałowałam, że wyruszyłam na wyprawę z miłością mojego życia.

Zapytacie w takim razie gdzie jestem teraz?

Patrzę na krasnoluda mojego życia, uśmiechniętego blond-włosego mężczyznę z niebieskimi oczami wpatrującymi się we mnie ze uwielbieniem. Ubrany w odświętny strój, prezentuje się po prostu bosko. Mam ogromną ochotę go pocałować, ale muszę wytrzymać do końca. Przenoszę wzrok z Filiego na Balina kończącego ceremonię ślubną.

- Ogłaszam was mężem i żoną, możecie się pocałować. - gdy słyszę te słowa, mało co nie wybucham w środku z ekscytacji i przyciągam mojego męża za fraki do pocałunku. W tle słyszę głośny śmiech Kiliego, płacz Dis i Bilba (ze szczęścia oczywiście), radosne okrzyki krasnoludów oraz wesołe wiwaty. Za nami wybuchają fajerwerki Gandalfa, lecz nie zwracamy na nie zbytnio uwagi. Teraz liczą się nasze usta połączone w pełnym uczucia pocałunku. Jak dla mnie możemy tak zostać na zawsze.

Dziękuję za przeczytanie pierwszego one-shota i zapraszam do pisania z kim mają być kolejne w komentarzach.



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top