Anglia x reader x Szkocja cz.1
Byłaś na biwaku razem z twoimi najlepszymi przyjaciółmi, czyli Arthurem i Allistorem. Miałaś niestety, mały problemik, przez który, nie mogłaś nazywać ich przyjaciółmi. Obaj Ci się podobali. Cholernie bardzo. Już od długiego czasu zastanawiałaś się, który jest chociaż trochę lepszy, fajniejszy, którego bardziej kochasz, ale nie potrafiłaś wybrać. Obaj byli cudowni. Arthur ułożony, spokojny, a Alistor taki męski... Obaj bardzo przystojni. Wybór był zdecydowanie za trudny, jak na niezdecydowaną [reader].
Kolejny dzień powoli dobiegał końca. Niebo było już ciemne, a jedyne światło dobiegało z ogniska, które rozpaliliście, chcąc upiec kiełbaski, pianki itp. Poza zapachem jedzenia, twój nos wyczuł dym z papierosa Szkocji.
- W towarzystwie nie palącym, się nie pali. Zgaś tego papierosa. - burknął Anglia, który nigdy nie przepadał za swoim bratem. I vice versa.
- To chyba u Ciebie. U mnie można. - odparł znudzony Allistor, który cały czas się na Ciebie patrzył. Wyglądało to, jakby przyjechał tylko dla Ciebie. Z jego bratem było tak samo. Oboje się nienawidzili.
- Kolejny raz zaczynacie? Przestańcie już... - poprosiłaś zmęczona ich wiecznymi kłótniami.
- Okey... - odparli oboje, patrząc różne strony świata. Ich zachowanie było coraz bardziej męczące, ale możliwość bycia blisko nich, trzymała Cię na tym biwaku, chyba jako jedyna.
Po chwili Arthur bez słowa poszedł po drewno do ogniska. Allistor przysunął się do Ciebie, ale to ty zaczęłaś rozmowę.
- Zawsze musicie się tak kłócić? - zapytałaś, patrząc w jego oczy. Bardzo Ci się podobały.
- Tak. Cały czas się czepia, wkurwia mnie i prowokuje. - rzucił obojętnie, patrząc się gdzieś w dal
- Spróbuj być dla niego milszy... - poprosiłaś
- Możemy o nim nie gadać? - warknął ostrzej. Widać, że miał dość jego i tematów o nim
- Okey...
- Wolałbym pogadać o tobie i o mnie... - przybliżył się do Ciebie patrząc w twoje oczy. Był bardzo bardzo blisko. Podobało Ci się to. Zaczęłaś się lekko trząść, a twoje serce dostało padaczki - I love you [reader]...
- A-Allistor... - on nie czekając na twoją odpowiedz, zamknął wasze usta w bardzo namiętnym pocałunku. Byłaś czerwona jak burak, było Ci gorąco i uznałaś, że musisz się przejść. Szybko pocałowałaś szkota na pożegnanie i poszłaś do lasu. Spotkałaś tam Arthura, który rozmawiał ze swoimi "magicznymi przyjaciółmi". Ten widok zawsze powodował na twojej twarzy uśmiech
- Hej, ale jak ja mam jej to powiedzieć..... Co jak mnie wyśmieje?..... Mogę spróbować, ale nie wiem... - nie słyszałaś wypowiedzi " tych stworzeń". Widziałaś tylko jak Anglia mówi sam do siebie. Cicho się zaśmiałaś, a on to zauważył
- O boże, co ty tu robisz?! - krzyknął z lekka przerażony i zawstydzony
- Stoje?
- Ah... Widziałaś i słyszałaś, tak?
- No.. Troszeczkę... - Arthur przysunął się blisko do Ciebie
- Więc, nie ma na co czekać... I love very much, [Reader]...Do you love me..? - zapytał z oczami pełnymi nadziei
- I love you, too... - Anglia popchnięty odrobiną odwagi, pocałował Cię czule. Serce znów dostało padaczki, na twoją twarz uderzyła fala gorąca i cała się trzęsłaś. Czułaś, że ta noc będzie dla Ciebie bardzo trudna. Poszłaś do namiotu i całą noc myślałaś o tych zdarzeniach. Musisz podjąć decyzje...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top