ψ Toritsuka Reita x Reader - Córeczka Tatusia ψ

❥Dla: MyDeathMarch 

❥ Witam w moim pierwszym one-shocie związanym z Tragicznym Życiem Saikiego K. Mam nadzieję, że wam się spodoba i zachęcam was do komentowania, czy też głosowania. Zazwyczaj nie lubię takich postaci, jak Reita, ale on skradł moje serce, przez co uważam go za jedną z moich ulubionych postaci.

ψ

Każdemu w życiu przydarza się pech. Na przykład niektórzy ludzie grają w zdrapki naprawdę wiele lat, a największa nagroda, jaką zdobyli, nie przekroczyła dwudziestu złotych. Można się też potknąć o wystającą płytkę chodnikową lub niechcący uderzyć w coś łokciem. Takie nieszczęśliwe przypadki gnębią ludzi codziennie, ale wylosowanie największego zboczeńca w klasie do trzyosobowego zespołu na japońskim, to najgorszy niefart, jaki Cię spotkał. Trzecią osobą w waszej grupie był Satou Hiroshi, wolący zazwyczaj milczeć, dlatego podczas przygotowania projektu w bibliotece musiałaś słuchać durnych tekstów Toritsuki non-stop. Czasami było Ci go żal, ponieważ przez swoje zachowanie nikt nie chciał z nim rozmawiać i wszystkie osoby z klasy unikały z nim kontaktu. Teraz wcale się im nie dziwiłaś. 

- [Imię], musisz mi pomóc wypełnić ten epitet. - Zwrócił się do Ciebie z powagą, podając Ci swój zeszyt. Siedziałaś naprzeciwko niego, mając jedynego potencjalnego sojusznika obok siebie. Brunet niestety nie zwracał uwagi na wsze przekomarzanki i czytał wybrane przez siebie książki, przez co odrobinę się na nim zawiodłaś.

- Oho, czyżbyś w końcu wziął się za polski? - Spytałaś z nadzieją, chociaż wciąż byłaś pełna wątpliwości, co tam zobaczysz. Zmrużyłaś oczy, widząc jeden jedyny wyraz na całkowicie pustej stronie. - Majtki? - Przeczytałaś, przenosząc na niego zdziwiony wzrok.

- Tak, opisz swoje majtki. - Stwierdził z taką samą powagą, przytakując stanowczo głową. Westchnęłaś głośno, rzucając w niego notesem, na co tylko się uśmiechnął. - To bardzo ważne rzeczy, [Imię].

- Chyba nie zdążymy dziś tego dokończyć. - Satou wtrącił się w waszą rozmowę po raz pierwszy, uprzedzając Twój wybuch gniewu. Toritsuka od razu podłapał ten pomysł, patrząc na Ciebie z euforią.

- Może w takim razie powinniśmy się spotkać w weekend, co? - Zaproponował, co niezbyt Ci się spodobało. Już wolałaś zrobić to sama, niż znowu spędzać czas w jego towarzystwie. Z jednej strony bawiły Cię jego nieudolne próby podrywu, a z drugiej całkowicie nie nadawał się na chłopaka, którego szukałaś. Po szkole od razu rozniosłyby się też o Tobie niepochlebne plotki, gdybyś zaczęła umawiać się z gościem tego typu. Prawdopodobnie dowiedziałby się też o tym Twój ojciec...

- Z...

- Cieszę się, że jesteś za. - Próbowałaś powiedzieć: ,,Zrobię to sama.'', ale chłopak odpowiedział sam sobie, nakręcając się jeszcze bardziej. - Sobota będzie odpowiednia?

- W sobotę po południu mam lekarza. - Wtrącił nieśmiało brunet, na co Reita uśmiechnął się jeszcze szerzej.

- To świetnie się składa. Sobota popołudnie brzmi w takim razie dobrze, możemy się spotkać w kawiarni. - Kompletnie zignorował kolegę, na co tamten wyraźnie posmutniał i zaczął pakować swoje rzeczy.

- Ale...

- Masz rację, będą tłumy. - Ponownie próbowałaś powiedzieć cokolwiek, ale Toritsuka myślał, chyba że został telepatą i wie lepiej, co uważasz. - Może po prostu wpadnę do Ciebie, co o tym myślisz? - Zaproponował ze sprośną miną, na co przewróciłaś oczami i uderzyłaś pięścią w stół.

- Myślę, że jak nie przestaniesz, to Cię zamorduję. To jest już nękanie. Mamy robić projekt, a dobrze wiem, co Ci chodzi po głowie, zwyrodnialcu. - Wygarnęłaś mu stanowczo, na co on złożył dłonie, niczym do modlitwy i usiłował zrobić oczy małego pieska.

- Będziemy robić ten projekt, przysięgam. 

- Ja się w to już lepiej nie mieszam. Do poniedziałku. - Powiedział na pożegnanie Satou, a następnie wyszedł z biblioteki. Powędrowałaś za nim wzrokiem, krzyżując ręce na piersi, byleby tylko nie patrzeć na oponenta z naprzeciwka.

- [Imię], naprawdę będę grzeczny. - Dodał błagalnie, na co ponownie westchnęłaś. 

- Jak odmówię, to nie dasz mi żyć. Zgoda. - Te słowa ledwo przeszły Ci przez gardło, ale za to bardzo uszczęśliwiły Twojego kolegę. Przez chwilę zrobił nawet taką minę, jakby sam w to nie dowierzał.

- Naprawdę? - Spytał powolnie, aby po chwili wrócić do rzeczywistości i zacząć pakować swoje rzeczy do torby, z której wystawały podejrzane gazetki. Serio musi to nosić nawet do szkoły? Pomyślałaś, kręcąc głową. - Nie pożałujesz tego! Lecę się przygotować! - Wykrzyczał z entuzjazmem, ignorując uwagi bibliotekarki o przestrzeganiu ciszy w czytelni i rzucił się w stronę drzwi.

- Ale tak już?! - Poderwałaś się, ale całkowicie Cię zignorował i wyszedł. - Poza tym niepotrzebny Ci adres?! - Miałaś nadzieję, że to usłyszał.

Odczekałaś kilka minut, zwijając plakat, odkładając książki oraz sprzątając strzępki kolorowych papierków, jednak on nie zamierzał się zawrócić. Rozważałaś przez to, zgłoszenie tego nauczycielom, jeżeli okaże się, że zna Twój adres, a jutro przylezie sam z siebie. 

Tak też się stało, lecz nie chciałaś w to już wnikać. Czułaś się dziwnie zawstydzona od momentu, w którym zobaczyłaś jego głupkowaty uśmiech przez uchylone drzwi. Zastanawiałaś się, czy dlatego, bo nigdy nie był u Ciebie żaden chłopak, czy może wbrew pozorom Reita w pewien sposób imponował Ci wylewnością swoich uczuć.

- Hej. Musimy się wyrobić w dwie godziny, bo później wraca mój tata. - Wpuściłaś go do środka, a on posłusznie wszedł, rozglądając się dookoła.

- Nie martw się, skończymy o wiele szybciej. - Odpowiedział Ci figlarnie, przez co zastanawiałaś się, czy aby na pewno mówicie o tym samym.

- Siadaj w salonie, nie wpuszczę Cię do mojego pokoju. - Zaprowadziłaś go do stołu obiadowego, gdzie miałaś wszystko przygotowane. O dziwo nie protestował.

Był też grzeczny, jak na siebie i naprawdę zajął się środkami stylistycznymi dekadenckich pisarzy, w co prawie nie dowierzałaś. Oczywiście siedział przyklejony do Ciebie, polazł za Tobą, jak chciałaś zrobić wam herbatę, a jego ręka czasami lądowała na Twoim udzie, ale spodziewałaś się gorszej nachalności ze strony chłopaka. Tymczasem udało wam się nawet normalnie pogawędzić na otrzymany temat. Wszystko byłoby pięknie, gdyby zamek w Twoich drzwiach nie przekręcił się dwukrotnie zaledwie po godzinie. Na pewno już zauważył buty.

- Wróciłem! - Do waszych uszu dobiegł donośny, męski głos, przez który momentalnie pobladłaś. Wstałaś poddenerwowana od stołu, odsuwając od siebie chłopaka, na co ten posłał Ci jednie zdziwione spojrzenie.

- To mój kolega z klasy, Toritsuka Reita. - Przywitałaś ojca przejętym tonem, kiedy tylko stanął w progu salonu, zabijając obcego osobnika wzrokiem.

- Miło mi Pana poznać! - Fioletowowłosy nie wiedział jeszcze, co go czeka i pomachał mężczyźnie z szerokim uśmiechem, na co tamten zmarszczył brwi.

- Co ten gówniarz robi u nas w domu? Mówiłem, że nie będę tolerować chłopaków. Najpierw skończ liceum. - Zwrócił się do Ciebie ze złością, co wyraźnie przybiło Reitę, który od rana starał się udawać normalnego chłopaka. Ćwiczył to cały poprzedni wieczór.

- Robimy tylko projekt, chcesz zobaczyć? - Powiedziałaś niewinnie, wskazując dłonią na ogromny plakat, gdzie odręcznie rysowaliście artystów i pisaliście fragmenty wierszy artystyczną czcionką, co naprawdę trudno było wam odwzorować. Mężczyzna podszedł do stołu z naburmuszoną miną, po czym posłał Ci nonszalanckie spojrzenie.

- To wam zajęło tyle czasu? - Stwierdził, przenosząc swój wzrok na przerażonego, tym razem całkowicie niewinnego chłopaka. - Mam nadzieję, że nie robiłeś nic z moją [Imię]?! - Toritsuka uniósł dłonie w geście obronnym, a Ty złapałaś go za jedną z nich.

- Przecież Ci mówię, dlaczego mi nie wierzysz?! - Zwróciłaś się urażona do ojca, na co jedynie przewrócił oczami. -Chodź do mojego pokoju. - Pociągnęłaś rówieśnika na sobą, który już całkowicie nie wiedział, czy ma się cieszyć, czy martwić tą sytuacją.

- Nie waż zamykać się z chłopakiem w jednym pokoju! - Krzyknął za wami, na co Ty teatralnie trzasnęłaś drzwiami. - Jak usłyszę stamtąd jakieś podejrzane odgłosy, to wejdę bez ostrzeżenia! - Dodał trochę bezsilnie i zmiękł, kiedy nikt już na niego nie patrzył, opuszczając ramiona.

- Czasami mam go dość. - Usiadłaś na krześle obrotowym przy biurku, podczas kiedy Reita położył się na Twoim łóżku i wtulił twarz w poduszkę, na której zawsze spałaś.

- Pierwszy raz jestem legalnie w dziewczęcym pokoju... - Wypowiedział rozmarzonym tonem głosu, na co głośno odchrząknęłaś, a on przewrócił się na bok. - Twój staruszek jest naprawdę przerażający. - Spojrzał na Ciebie, prawdopodobnie wyobrażając sobie, że jesteś bez ubrać, ale całkowicie to zignorowałaś.

- Jak zastanawiałeś się, czemu nie mam chłopaka, to już wiesz. - Skrzyżowałaś ręce na piersi, zaczynając swoją opowieść. - W pierwszej klasie umówiłam się z jednym w restauracji. Później okazało się, że mój tatuś siedział kilka stoików za nami. Obsypuje mnie prezentami, kupuje słodycze i jest naprawdę czuły, ale chciałabym, żeby odpuścił. Nawet mama mu to powtarza. - Toritsuka wysłuchał Cię mniej lub bardziej, a na końcu Twojej historii uśmiechnął się cwaniacko, wstając z łóżka.

- Mogę Ci w tym pomóc. Oczywiście nie za darmo. - Podszedł do Ciebie, na co zareagowałaś bez żadnego entuzjazmu.

- Niby jak? Przecież jesteś tchórzem.

- Mogę pogadać z jego duchem opiekuńczym. Wyglądał na miłą duszyczkę. Kiedy dowiem się, o co mu chodzi i poproszę ducha o wpłynięcie na niego, to problem rozwiąże się sam. - Stwierdził z zaskakującą pewnością siebie, co jednak nie oznaczało, że zamierzałaś w to wierzyć. Nigdy dotąd nie wierzyłaś w te wszystkie opowieści o duchach, uważając to już prędzej za syndrom gimbusa.

- Mam uwierzyć, że serio jesteś medium? - Zakpiłaś z niego, ale chłopak wcale nie poczuł się zniechęcony. 

- Przekonaj się. W zamian oddasz mi swoje majtki. Zgoda? - Zaśmiał się cwaniacko i wyciągnął dłoń w Twoim kierunku, a Ty wzruszyłaś ramionami, przyjmując ofertę. Według Ciebie miał zerowe szanse na powodzenie. 

Po zatwierdzeniu umowy fioletowłosy wyszedł na korytarz, znikając na kilka minut. Słyszałaś, jak rozmawia ze sobą w łazience, przez co naprawdę zaczęłaś się martwić o jego stan psychiczny. Kiedy wyszedł, poszedł na dół do Twojego ojca, co już całkowicie Cię zdziwiło. Po pewnym czasie sama zeszłaś po schodach, widząc mężczyzn siedzących przy stole i Pana [Nazwisko], któremu kręciły się łzy w oczach.

- Proszę Pana... Rozumiem, że troszczy się Pan o córkę, ponieważ dziewczyna w liceum złamała pańskie serca, ale [Imię] może Pana znienawidzić, jeżeli dłużej to potrwa. Proszę jej zaufać, na pewno nie zwiąże się z nieodpowiednią osobą. - Zapewnił go jeszcze raz, a Ty otworzyłaś usta ze zdziwieniem. Chyba nadszedł czas, żebyś uwierzyła w paranormalne zdolności.

- Jesteś naprawdę dobrym facetem, Toritsuka. - Twój ojciec poklepał go po ramieniu, przecierając oczy ze wzruszeniem, na co tamten uśmiechnął się dumnie. - Pozwolę Ci się spotykać z moją małą [Imię], ale jeśli chociaż raz ją skrzywdzisz, to Cię zabiję. - Dodał groźnie i poważnie, przez co Reitę przeszły ciarki.

- Nie o to mi chodziło... - Powiedział bezgłośnie, na co otrzymał ponury wzrok.

- Mówiłeś coś?

Na to pytanie pośpiesznie pokręcił głową, nie mając już więcej do gadania. Bez wątpienia wkopał się w zobowiązania, których nie chciał, a nawet nie liczył, że chciałabyś być jego dziewczyną. Ty natomiast poczułaś się tym wszystkim bardzo poruszona. Kiedy dokończyliście projekt, postanowiłaś towarzyszyć mu w drodze do domu, cały czas tajemniczo się uśmiechając.

- Dziękuję, Reita. Cieszę się, że w końcu ktoś przemówił do mojego ojca. - Oznajmiłaś radośnie, kiedy mieliście się już rozchodzić.

- Nie wyszło do końca, jakbym chciał... - Westchnął bezsilnie, wyglądając na odrobinę przybitego.

- Chcesz swoją nagrodę? - Zwróciłaś się do niego, stając z nim twarzą w twarz. Kiedy spojrzał na Ciebie pytająco, dałaś mu całusa w policzek, gdzie po chwili pojawił się rumieniec. - W takim razie będziesz musiał sam mi je kiedyś zdjąć. - Dopowiedziałaś pośpiesznie, odwracając się na pięcie i biegnąc w swoim kierunku.

 - Do zobaczenia w szkole! - Pomachałaś mu jeszcze z pewnej odległości, widząc, jak trzyma dłoń, przyłożoną do czerwonej twarzy. Może wcale nie wyszedł na tym tak źle?

ψ

Next: Kuboyasu ArenxShy!Reader

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top