Aren x SHY!Reader - Wiersze

Dla: Jelonek13

Wiersze wstawione w obrazkach, ponieważ Wattpad nie pozwala normalnie porozdzielać zwrotek, nie dostając padaki  i nie oddzielając wersów pod siebie, tylko najchętniej całą treść rozdziału rozrzuca, jak leci.

[z/i] - zdrobnienie imienia

Po incydencie z 'Kumiko', która okazała się liderem gangu chuliganów, Aren zaczął być ostrożniejszy, jeżeli chodzi o otrzymywane listy. Był ostrożny do tego stopnia, że wszystko brał za ukryty podstęp, co również tyczyło się wierszy, jakie regularnie dla niego pisałaś. Należałaś do nieśmiałych osób, dlatego nie potrafiłaś wyznać mu swoich uczuć wprost. Umieszczałaś w nich za to podpowiedzi, jednak on okazał się mało bystry. Wiedziałaś o jego przyszłości, czym Ci zaimponował. Nakryłaś kolegę podczas jednej z bójek i obiecałaś nikomu o niej nie powiedzieć. Zaznaczałaś to w dziełach, dając chłopakowi wskazówkę względem swojej tożsamości. 

Niestety. Brał je za pogróżki, osoby, chcącej zdradzić skrywany sekret, więc potrafił podrzeć kartki na drobne kawałki, co za każdym razem łamało Twoje serce.

- Znowu dostałeś wiersz? - Kaidou podszedł do chłopaka chwilę przed rozpoczęciem zajęć z wymuszoną, chłodną aparycją, kiedy ten ponownie czytał Twój najnowszy twór, którego miał ochotę się pozbyć. Wskazywały na to przede wszystkim jego dłonie, trzęsące się ze złości. Siedziałaś kilka ławek z tyłu, modląc się w myślach, żeby tym razem wiersz nie skończył w strzępkach.

- Ta... Jeśli to faktycznie jakiś idiota robi sobie żarty, to niech go tylko dorwę...  - Fioletowe oczy Arena pociemniały, a on sam ścisnął kartkę, wywołując zmieszanie na twarzy kolegi, co po chwili dostrzegł.  - Tylko żartowałem, grzecznie go spławię. Jestem normalny. - Dodał spokojnym tonem głosu, śmiejąc się nerwowo.

- Facet nie napisałby takich rzeczy, kumplu. - Stwierdził Nendou nachylający się nad nim. - To musi być jakaś laseczka. - Zauważył trafnie, co Cię zdziwiło, bo miałaś chłopaka za mniej inteligentnego od reszty, a jako jedyny stwierdził ten oczywisty fakt.

- Hmph. Zostaw tę sprawę detektywowi. Dowiem się, kto pisze te listy w mniej niż pięć minut! - Shun złapał się za brodę z tajemniczym uśmieszkiem. Te słowa odcięły Ci skrzydła, bo bałaś się konfrontacji z całą grupką. Na Twoje szczęście w tym samym czasie zadzwonił dzwonek. - Zajmę się tym po lekcjach... - Niebieskowłosy grzecznie usiadł na swoim miejscu, odrzucając wcześniejszą deklarację.

Czyli tak właśnie wygląda słomiany zapał... Pomyślał Saiki, który doskonale wiedział, że to Ty jesteś autorką listów i postanowił dać to do zrozumienia. Odwrócił się nieznacznie do tyłu, rzucając Ci poważne spojrzenie, kiedy miałaś już odetchnąć z ulgą. Pod wpływem wiercącego wzroku okularnika, postanowiłaś skupić się na lekcji z zakłopotaną miną, a po kolejnym dzwonku opuścić salę jak najszybciej.

...

Postępując zgodnie z planem, poszłaś do stołówki, zabierając ze sobą tylko drugie śniadanie. Twoje myśli cały czas zajmował Kuboyasu, którego miałaś za swojego bohatera, chociaż jeszcze nigdy Cię przed niczym nie obronił. Jako cicha osóbka pragnęłaś mieć u boku kogoś silnego, a on przy okazji chciał stać się dobrym człowiekiem. Kiedy przyłapałaś go na wcześnie wspomnianej bójce z pięcioma chłopakami w parku, na początku zareagował agresywnie, przez co bałaś się, że zaraz sama skończysz pół żywa na chodniku. Nawet jeżeli siedziałaś jedynie na ławce, bazgrząc przypadkowe wersy.

- Na co się gapisz?! - Spytał z morderczym wyrazem twarzy, odwracając się w Twoim kierunku.

- J-ja tylko... - Zająkałaś się, przyciskając notatnik do piersi z przerażoną ekspresją. - Mo-mogę Ci oddać kieszonkowe! - Wykrzyczałaś, zaciskając oczy ze strachu. Jednak on nie wykonał żadnego ruchu. Patrzył się na Ciebie, a kiedy ponownie rozchyliłaś powieki, zobaczyłaś byłego chuligana z całkowicie zarumienionymi policzkami. 

- Jesteś z mojej klasy... Nie, nie ja tylko tu... Zaczepili mnie i wiesz... Haha... - Zaśmiał się mechanicznie, spuszczając głowę i drapiąc się nerwowo po szyi.

Wyraźnie się zawstydził, zaczynając przepraszać za swój wcześniejszy ton, W pierwszym momencie bałaś się cokolwiek odpowiedzieć. Prośbę zachowania obietnicy wzięłaś za groźbę, ale po pewnym czasie zrozumiałaś jego prawdziwe intencje i nic nikomu nie mówiłaś, ponieważ wbrew powszechnym opiniom chciałaś dać mu szansę na zmianę. Postawa, jaką przyjął w swoim życiu, stała się dla Ciebie inspiracją do wielu otworów.

- [Nazwisko], jesteś w klubie literackim?! - Twoje rozmyślania przerwał całkowicie spocony Hairo, który podbiegł do Ciebie znienacka, przez co prawie zakrztusiłaś się sokiem. 

- Tak... - Przyznałaś cicho, próbując powstrzymać niepokojące przypuszczenia, jakie narodziły się w Twojej głowie. Znałaś determinację przewodniczącego klasy i jeżeli zaczął pomagać w poszukiwaniach, to znajdzie nadawcę tamtych wiadomości prędzej czy później, bo inaczej nie przeżyje.

- Poznajesz może ten charakter pisma? - Bez skrępowania pokazał Ci pogniecioną kartkę, przez co zrobiłaś się całkowicie czerwona.

- Ach...

- Przestań pokazywać to ludziom! - Kuboyashu rzucił się w waszą stronę ze zmieszaniem, żeby jak najszybciej odebrać list. Kimeshi popatrzył na was ze zdziwieniem, zastanawiając się, skąd wzięły się te wypieki na waszych twarz. 

- Szukam dalej! - Po chwili przemyśleń, obwinił za to zapał do rozwiązania zagadki i pobiegł z euforią w tylko sobie znanym kierunku. Popatrzyliście na niego ze zdziwieniem, po czym zwróciliście się ku sobie.

- Przepraszam za niego, nie chcieliśmy Ci przeszkadzać. - Uśmiechnął się uprzejmie, a Ty pośpiesznie odwróciłaś wzrok. Zastanawiałaś się, czy nie lepiej już to powiedzieć, ale prawda nie chciała przedostać się przez Twoje gardło. - Stało się coś? - Spytał ze zmartwieniem, widząc, jak zaciskasz usta.

- N-nie, po prostu... - Zaczęłaś dukać, myśląc nad jakąś wymówką. - Brakuje mi drobnych do mojej ulubionej kanapki. 

- Mogę Ci pożyczyć. - Zaproponował jak gdyby nigdy nic, co tylko wzmocniło motylki w Twoim brzuchu, które tak silnie odczuwałaś tylko w obecności fioletowowłosego.

- Nie, nie, nie trzeba. Mam swoje bento i tak, więc... - Zaczęłaś wyjaśniać spanikowanym tonem głosu, nie wiedząc, jak zareagować na taki miły gest osoby, do jakiej czułaś sympatię. Nie chciałaś stwarzać nikomu żadnych problemów.

- Zaczekaj. - Aren uśmiechnął się pod nosem, idąc w stronę bufetu. Dobrze wiedziałaś, jak to się skończy, co tylko wzmocniło wstyd, jaki odczuwałaś. Nie potrafiłaś się ruszyć, więc jedynie spuściłaś głowę.

- Proszę to dla Ciebie. - Wrócił po chwili, wręczając Ci jedzenie, które przyjęłaś z coraz bardziej piekącymi policzkami.

- Dziękuję... - Wydukałaś, zastanawiając się, skąd wiedział, jaką ma kupić. Pomagałaś mu czasem w lekcjach, ale nie sądziłaś, że przywiązuje do Ciebie tyle uwagi. - A co do listu, to razem z dziewczynami zrobiłyśmy koło szatni tablicę z wystawą naszych wierszy. Tam możesz porównać pismo... - Zaproponowałaś nieśmiało, odpakowując szeleszczącą folię, ponieważ chciałaś mieć to już za sobą. Skupiłaś swój wzrok na stole, żeby nie widzieć reakcji chłopaka. 

- To cenna wskazówka. Dziękuję [Imię]. - Posłał Ci promienny uśmiech, nie do końca rozumiejąc, dlaczego się tak zachowujesz. Uznał to za zachowanie 'normalnych' dziewczyn, mając zamiar wrócić do sali i podzielić się z chłopakami nową informacją.

- Mamy sprawcę! - Od progu napadł na niego Kaidou, niemalże krzycząc ściszonym głosem, co zabrzmiało jak żeński, podekscytowany pisk. - To Takahashi! - Wskazał palcem na niczego nieświadomego, zielonowłosego chłopaka, stojącego przy parapecie. 

Nie pytajcie, jak na to wpadli. Pomyślał Saiki, mając tę samą znudzoną minę, co zazwyczaj.

- Nie wydurniajcie się. - Fioletooki zachował resztki zdrowego rozsądku, kręcąc głową z dezaprobatą. - [Nazwisko] powiedziała mi, że klub literacki ma swoją tablicę, na której wywiesili wiersze. Powinniśmy tam pójść. - Podszedł do swojej ławki, a zanim podążyła cała zaangażowana ekipa, przytakująca ze znudzeniem.

- W sumie mogliśmy to zrobić od początku. - Stwierdził Hairo, wzruszając obojętnie ramionami, co pozostali potwierdzili.

- Czyli wiedzieliście o tym i na to nie wpadliście?! - Aren czasami nie dowierzał w ich bystrość, chociaż sam nią nie grzeszył. 

....

Po zakończeniu zajęć poszli na dół zgodnie z planem, przyglądając się z przymkniętymi oczami korkowej tablicy. Zastanawiałaś się, jak Twój obiekt zainteresowania zareaguje na tę informację, nie mogąc wysiedzieć na zajęciach klubowych, które odbywały się akurat dzisiejszego dnia.

Odnaleźli utwór z podobnym charakterem pisma, ale nie był podpisany imieniem i nazwiskiem, a sam Kuboyasu ponownie nie pogardził trzeźwością umysłu.

- Kim jest [z/i]? - Spytał z niezadowoleniem, pomimo użycia Twojego imienia parę godzin wcześniej.

- To Takahashi! - Kaidou ponownie wyskoczył ze swoją szaloną, niczym niepopartą teorią, a cała ekipa spojrzała na ponownie niczego nieświadomego chłopaka o niezbyt lotnym wyrazie twarzy.

- Niby czemu, przestań go w to mieszać! - Okularnik ponownie uniósł głos, czego Saiki nie był w stanie już dłużej znieść.

[Nazwisko] pisze wiersze, jest w klubie literackim, ma na [Imię], a dodatkowo widziała, jak się bijesz, Kuboyashu Ty idioto. Saiki przeniósł swoje myśli do głowy kolegi, nie mogąc więcej patrzeć na absurd tej sytuacji. Na twarzy fioletowookiego można było dostrzec przez chwilę przebłysk objawienia, po którym spoważniał.

- Idę do domu. - Stwierdził od niechcenia, wkładając ręce do kieszeni.

...

Wyszłaś z zajęć później, niż powinnaś, ponieważ Twoje koleżanki zauważyły Twoje poddenerwowanie, chcąc zmusić Cię do wyznania, o co chodzi. Po kwadransie ciągłych pytań wyjawiłaś im prawdę, pogarszając swoją sytuację. Zostałaś zasypana różnymi radami na temat zbliżeń damsko-męskich, przestrogami na temat pierwszych miłości i anegdotkami, przez które zaczęłaś się martwić jeszcze bardziej. Pogrążona w myślach, nie zauważyłaś osoby, podążającej za Tobą od jakiegoś czasu.

- Ej, wyskakuj z drobnych. - Usłyszałaś stanowczy, męski głos zza pleców i automatycznie odwróciłaś się do tyłu z przerażoną miną, nieco się kuląc. Po zobaczeniu byłego chuligana odetchnęłaś z ulgą, denerwując się pomimo wszystko.

- Nie strasz mnie tak Kuboyasu! - Krzyknęłaś ze łzami w oczach, na co lekko się roześmiał, odwracając od Ciebie wzrok. Zauważyłaś, że jego policzki były całkowicie czerwone, więc i Ty się zarumieniłaś, idąc ponownie w kierunku domu.

- Możesz mówić do mnie po imieniu, jakbyś chciała. Oczywiście Cię nie zmuszam. - Zaproponował niepewnie, nie chcąc wyjść na zbyt dominującego. 

- Skoro nie miałbyś nic przeciwko... - Zacisnęłaś pięści, nie potrafiąc spojrzeć na chłopaka, który chwycił za pasek Twojej torby.

- Oczywiście, że nie. - Założył ją na prawe ramie, stresując się tym, jak zareagujesz na ten gest. Nie miałaś nic przeciwko, a nawet uznałaś za niesamowicie miłe. - P-przepraszam, że podarłem tamte listy od Ciebie. W ramach rekompensaty zatrzymam te nowe na zawsze! - Zadeklarował poważnie, ledwo panując nad swoimi drżącymi nogami.

- C-czyli już wiesz... Nie gniewam się, rozumiem, co wtedy czułeś... - Wypowiedziałaś cicho, posyłając Arenowi niepewny uśmiech, przez jaki od razu spoważniał.

- Nie wiem, czy powinnaś interesować się kimś takim jak ja. Nie zasługuję na tak dobrą osobę.- Jego głos zabrzmiał niesamowicie teatralnie i ofiarnie, na co mogłaś jedynie przewrócić oczami.

- Oczywiście, że zasługujesz! Pisałam o tym w moich wierszach! Naprawdę się zmieniłeś i... - Wypowiedziałaś z determinacją i zapałem w oczach, dziwiąc chłopaka swoim zachowaniem. - Lubię przebywać w Twoim towarzystwie. Wiem, że nic mi wtedy nie grozi. - Złapałaś go za dłoń, próbując zignorować zdenerwowane serce, dudniące w Twojej piersi.

- Śmiałe słowa jak na Ciebie. - Zaśmiał się z szerokim uśmiechem na twarzy, śmiało splatając wasze palce. - Chociaż nie jest tak kolorowa, to Cię nie zawiodę. Obiecuję. - Złożył obietnicę, na którą przytaknęłaś. Resztę drogi spędziliście w ciszy, nie chcąc się więcej krępować.

Następnego dnia Kaidou na wieść o tożsamości autora listu, uśmiechnął się zadziornie, krzyżując ręce na piersi. ,,Oczywiście, że wiedziałem od początku!"


Next: Kaidou x stalker!Reader

Przepraszam wszystkich poetów za te wiersze XD

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top