Yoshitaka Moriyama x Reader

Siedziałaś na ławce i uczyłaś się na [przedmiot, z którym macie problem]. Wiatr rozwiewał twoje włosy, a w powietrzu było czuć zapach wiosennych kwiatów. Dzisiaj był tak zwany biały dzień i wszyscy chłopcy latali po szkole w poszukiwaniu swojej ukochanej. Ciągle koło ciebie przebiegały dziewczyny z tak zwanego fanclubu Kise Ryouty. Każda miała nadzieję, że to ona będzie tą jedyną i dostanie od modela czekoladki. Nie wiedziałaś co one w nim widziały, chociaż szanowałaś jego umiejętności w koszykówce i umiałaś przyznać, że chłopak jest przystojny, uważałaś go tylko za kolegę.

Był jednak chłopak, którym obserwowałaś jednym okiem. Yoshitaka Moriyama. Mało szkodliwy chłopak grający w kosza. Nie byłoby w nim nic interesującego, gdyby nie to, że gdy tylko podchodził do jakiejś grupki dziewczyn, to te uciekały z piskiem, a on sam padał rozżalony na ziemię.

Kiedy zauważyłaś, że ponownie mu się nie udało postanowiłaś się nad nim ulitować. Wstałaś ze swojej wygodnej ławki i zaczęłaś zbliżać się do chłopaka.
On sam cię nie widział, bo ciągle się nad sobą użalał i przeklinał Kise oczywiście. Nie rozumiał co on takiego ma, czego on nie ma?

Biedaczek spojrzał na ciebie oczami pełnymi łez, kiedy szturchnęłaś go w ramię.

- Jeśli chcesz to ja mogę spędzić z tobą ten dzień. - Z uśmiechem kucnęłaś przy nim i otarłaś jego policzki. - Może nie jestem taka urodziwa jak tamte dziewczyny sprzed chwili, ale również noszę spódniczkę i mam co trzeba. - Poczochrałaś go po włosach i czekałaś na jakąkolwiek reakcje.

Cóż skłamałabyś, gdybyś powiedziała, że nie obawiasz się jego odpowiedzi. Z każdą chwilą coraz bardziej się denerwowałaś. Zaczęłaś żałować podejścia do chłopaka, myślałaś że zadowoli go każda dziewczyna, ale jak widać się myliłaś. Uśmiech zszedł z twojej twarzy, a twoja samoocena ponownie spadła jakby już i tak nie była na minusie. Chciałaś już odejść, kiedy poczułaś ramiona otaczające twoją talię. Spojrzałaś na twarz Moriyamy, która aż lśniła. Chłopak uśmiechał się szeroko, a po jego policzkach spływały leniwie łzy.

- Dziękuję... DZIĘKUJĘ ZA SZANSĘ, WYKORZYSTAM JĄ I CIĘ NIE ZAWIODĘ! - Koszykarz pocałował cię w policzek, podał pudełko czekoladek i odbiegając krzyczał coś o aniele zesłanym specjalnie dla niego.

Pokręciłaś głową i wstałaś poprawiając spódniczkę. Co mogłaś zrobić wysłałaś smsa do swojej koleżanki, że masz randkę i czekałaś na głośny pisk.

Time skip

Wszystko było gotowe. Ciuchy, włosy, a nawet dałaś się namówić na makijaż. Patrzyłaś na siebie i nie mogłaś uwierzyć, że to naprawdę ty. [Imię koleżanki] postarała się i pakując swoje rzeczy ciągle posyłała ci triumfalny uśmiech.

Dalej byś podziwiała się w lustrze, gdyby nie dzwonek do drzwi. Szybko zbiegłaś po schodach i do skoczyłaś do klamki. Otworzyłaś drzwi z szerokim uśmiechem, a Moriyama aż zamówił z wrażenia. Zaśmiałaś się pod nosem i wzięłaś z jego dłoni bukiecik stokrotek.

- Ymm ślicznie wyglądasz [Twoje Nazwisko]. T- to dla ciebie... Znaczy ja je miałem, naprawdę! - Chłopak tak się zestresował, że nie zauważył kwiatków w twoich rękach. - T- to ja się po nie wrócę.

- Wszystko w porządku Yoshitaka-kun, widzisz już je wzięłam.

- P- po powiedziałaś d- do mnie po imieniu. - Nigdy nie widziałaś na jego policzkach rumieńców, a tu proszę był bardziej czerwony niż Kasamatsu senpai w walentynki.

- Jeżeli ci to przeszkadza to ja...

- Nie! Znaczy to mi nie przeszkadza... [Imię].

Uszczęśliwiona złapałaś chłopaka za rękę i pociągnęłam w kierunku przystanku autobusowego. Już wcześniej dostałaś wiadomość od czarnowłosego o szczegółach waszej randki.

Chłopak wziął cię do restauracji na kolację, a teraz prowadził w niewiadomym kierunku. Nie czułaś się pewnie z opaską na oczach, ale ufałaś Moriyamie. Po jakimś czasie chłopak się zatrzymał i stając za tobą zdjął materiał z twoich oczu. Nie mogłaś uwierzyć w to co widzisz. Yoshitaka przyprowadził cię na piękną łąkę. Wszędzie były poustawiane świeczki, a na środku leżał koc, szampan i truskawki.

- Spokojnie, nie mam zamiaru cię upić to bezalkoholowy. - Czarnowłosy był przyzwyczajony, że dziewczyny biorą go za jakiegoś zboczeńca i od razu chciał się wytłumaczyć. Co prawda trochę go bolało jak go postrzegano, ale teraz ma szansę... Nie chce jej stracić. - Mam też odtwarzacz i trochę słodyczy.

Nie mogąc się dłużej powstrzymać rzuciłaś się na Moriyame, mocno go przytulając.

- Dziękuję! Nikt nigdy nie zrobił czegoś takiego dla mnie. - Wtuliłaś twarz w koszulę chłopaka nie chcąc pokazywać łez wzruszenia.

- To ja dziękuję. - Czarnowłosy przyciągnął cię do siebie mocniej i pocałował w czubek głowy. - Dziękuję za szansę... Wiem, że nie jestem idealny czy nie mam takiej urody i umiejętności jak Kise, ale wiedz, że każdego dnia będę się starał byś była szczęśliwa. - Wziął twoją zarumienioną twarz w dłonie i otarł łzy z twoich policzków. - Codziennie będę pracował nad twoją samooceną i już nigdy nie chcę słyszeć, że jesteś od kogoś gorsza.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top