Midorima x Reader
Czułem kolejne uderzenie zimnych kropel o moją twarz. Małe strumyczki znaczyły drogę z moich włosów, po moim karku i wsiąkały w moją koszulkę. Nie przejmowałem się kroplami na okularach ani coraz bardziej wyziębionym organizmie. Musiałem wszystko jeszcze raz przemyśleć.
Może zaczęło się to dawno, a ja po prostu byłem zbyt zapatrzony, by to zauważyć, ale... To nie zmienia faktu, że się stało. Dzisiaj przejrzałem na oczy i poczułem jakby moje serce pękło. Nigdy nie byłem wylewnym człowiekiem, a uczucia wolałem trzymać uwięzione gdzieś w środku, jednak w jednej chwili miałem ochotę wejść na dach budynku i wykrzyczeć całe swoje cierpienie.
Mój pierwszy prawdziwy związek, który trwał już od tak dawna, mimo zlotów i upadków chyli się ku końcowi. Zauważyłem to za późno, nie dało się już nic zrobić. [Imię] nie miała tego błysku w oku, gdy na mnie patrzyła. Jej gesty i czyny były puste, bez pokrycia. Czułe pocałunki zmieniły się w obowiązek, a trzymanie za rękę w coś, co musiało się wydarzyć. Mechanicznie...
Spojrzałem na piłkę w swoich dłoniach. Była zdarta od ciągłej gry i przypominała mi siebie. Byłem obdarty ze swojej tarczy, która broniła mnie przed pokazywaniem uczuć. Nikt znajomy nie poznałby mnie w tej chwili. Poważny Midorima zmienił się w zagubionego, zranionego chłopca. Nie pamiętałem nic z dawnych technik. Nic nie działało, a łzy zalewały się z deszczem w jedno. Sam nie wiedziałem, czy to ja płaczę, czy to przez myśli w mojej głowie.
Rzuciłem po raz kolejny do kosza. Znowu chybiłem. To był dzisiaj dziesiąty raz... Liczyłem. Już bardzo dawna mi się to nie zdarzało, a stałem na zwykłej pozycji do rzucania. Żadnej przesadnej odległości, a mimo to piłka uderzyła w tablice i spadła na ziemię chwiejnie. Powoli potoczyła się koło mnie, ale nie miałem już siły za nią iść. Byłem pewien, że nic się nie zmieni.
Przez szalejące mną emocje nie potrafiłem zrobić czegoś do czego moje ciało było tak przyzwyczajone, że kiedyś mogłem robić to przez sen. Rzecz dzięki, której poznałem tę dziewczynę. Wiedziałem, że to koniec i teraz tylko czekam na ten wyrok. Krótką wiadomość, telefon, rozmowę twarzą w twarz. Nie miałem już nadziei. To koniec, a ja nic nie mogłem zrobić. Powoli się odemnie oddała, zapomniała, a jak ten głupek myślałem, że będzie ze mną zawsze. Teraz, gdy patrzę wstecz czuję się jak idiota, bo wierzyłem że tak będzie. Ja i ona. Razem kończymy liceum, wybieramy się na ten sam uniwersytet, kupujemy mieszkanie. Teraz zostały mi tylko te wyobrażenia i puste gesty wykonywane przez nią z przymusu. Chciałem wiedzieć. Chciałem, żeby powiedziała mi to wreszcie i zakończyła szaleńczą gonitwę moich myśli.
Ciągle zadręczanie, czy to dziś a może poczeka aż do końca zawodów? Czy myśli o moich uczuciach? Może tylko się przyzwyczaiła i nie potrafi tego zrobić? Jedno jest pewne, tym ciągłym zwlekanie mnie rani... Ja wciąż ją kocham i cierpię katusze, bo ona nie potrafi się przyznać. Nie czuję do mnie już nic, patrzy na mnie tymi pustymi oczami, innych obdarza uśmiechami, a dla mnie nie zostało już nic. Słowa jak u robota, dotyk tak zimny, że czasami się zastanawiałem czy to przez pogodę, czy ona naprawdę jest tak oziębła.
Miłość ogrzewająca moje serce od środka zgasła zdeptana przez jej małą stopę. Serce wciąż wykrywające się do niej mimo ran. Zostawione samotne w ciemności bez pomocy.
Pokazałaś mu, jakie może być uczucie, gdy ktoś się o nie troszczy, by zaraz porzucić je jak zwykłą zabawkę. Ono dało ci wszystko, a ty zapomniałaś o tym w jednej chwili. Czy jakieś inne zajęło miejsce mojego? Czy to ktoś, kogo znam? Czy powinienem czuć się zdradzony? Czemu w takim razie nadal o tobie myślę? Czy nie mogłabyś zabrać ze sobą wszystkiego? Uczuć, pustki, odrzucenia i tego bólu? Możesz zrobić dla mnie tę ostatnią rzecz?
Usiadłem na mokrym boisku i spojrzałem w górę. Deszcz obmywał moją twarz i przyjemnie chłodził policzki. Dookoła mnie była ciemność, tylko jedna mała lampka próbowała uratować mnie od niej swoim słabym mruganiem. To było jak nasze wspomnienia, jedyne powstrzymujące mnie od pobiegnięcia do ciebie. Wygarnięcia wszystkiego w twarz i patrzenie na jakąkolwiek reakcję. Mimo to czekałem na ten ostateczny cios. Na te ostatnie słowa, kończące wszystko.
Tęsknię za czasami, kiedy byłaś przy mnie szczęśliwa...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top