Kise x Reader
Nowa szkoła niczym się nie różniła od gimnazjum. Tłumy piszczących dziewczyny czekających na każde moje skinienie. Zaczynało mnie to powoli nudzić, ale było również przydatne. Całe szczęście one same nie chciały, by któraś się ze mną wiązała. Było mi to na rękę, bo dziewczyny to tylko kłopoty i brak kasy w portfelu.
Był jednak jeden szczegół, który jednocześnie podziwiam, ale również nienawidziłem. W drużynie byłem traktowany jak każdy nie liczyło się dla nich, kim kiedyś byłem. Kapitan uzmysławiał mi to parę razy dziennie, więc nie miałem szans o tym zapomnieć. Wkurzała mnie jego pewność siebie, ale go szanowałem i słuchałem.
Na treningach zawsze dawałem z siebie wszystko, by pokazać mu, że nie jestem taki, za jakiego mnie uważa. Skupiałem się tylko i wyłącznie na koszu i mimo że dodatkowo pracowałem jako model, to nikt nie mógł mi czegokolwiek zarzucić... No może i moje fanki trochę ich denerwowały, ale się przyzwyczaili.
Wszystko się zmieniło jednego dnia. Do szkoły wróciła dziewczyna, która przez chorobę nie mogła chodzić do szkoły od początku roku. Zwykła jak każda inna, tak przynajmniej myślałem. Była jednak rzecz, która ją wyróżniała. Nie szukała u mnie żadnej uwagi, a wręcz mnie ignorowała. Zaciekawiła mnie swoim oziębłym podejściem do mnie, w końcu z każdym innym rozmawiała normalnie.
Zacząłem się jej przyglądać i obserwować co w niej takiego jest. Nic szczególnego jej nie wyróżniało. Dopiero po kilku dniach mojego małego śledztwa zauważyłem małe, a jednak tak duże szczegóły. Dziewczyna była zawsze uprzejma i każdemu służyła pomocą. Uśmiech prawie w ogóle nie schodził jej z twarzy, a piękne oczy zawsze mieniły się blaskiem. To on mnie właśnie zaintrygował.
Chciałem się z nią zaprzyjaźnić, ale gdy tylko rozpoczynałem rozmowę, to ta mnie grzecznie zbywała i odchodziła z koleżanką. Może i nie było to specjalnie, ale zazwyczaj wtedy smagała mnie swoim kucykiem po twarzy. Wstyd mi było przyznać przed sobą, ale nawet to lubiłem. Wszystko oczywiście za sprawą zapachu jej włosów. Połączenie jabłek i czegoś słodkiego towarzyszyły mi do końca dnia.
Po prostu musiałem jakoś się do niej zbliżyć.
~*~
Zaczaiłem się za szafkami i czekałem aż pokaże się ze swoją przyjaciółką. Trochę mnie przerażało, że znałem rozkład jej dnia na pamięć, ale czego się nie robi dla krótkiej rozmowy. Potrząsnąłem głowa i skupiłem się na szukaniu jej wzrokiem. Uśmiechnąłem się pod nosem i westchnąłem. Znowu mnie czymś zaskoczyła.
Jej włosy dzisiaj nie były uwięzione w gumce wręcz przeciwnie. Z każdym jej krokiem unosiły się nieznacznie, by zaraz z gracją opaść na plecy. Na dodatek dzisiaj ponownie złamała regulamin i przyszła w tych swoich kolorowych trampkach. Nie byłoby w nich ciekawego, gdyby nie wyglądały, jakby zrobiła je sama. Każda sznurówka miała nawet inny kolor. Kolejnym zaskoczeniem był brak uśmiechu na jej twarzy. Zamiast niego widziałem nadęte policzki oraz minę obrażonej księżniczki.
- Uhh, jak ona mogła! - schowałem się bardziej za szafkami i obserwowałem jak [Imię] wymachuje rękami na prawo i lewo zdenerwowana.
– Co się stało T/I?
– Ta głupia dziewczyna uważająca się za najlepszą stwierdziła, że zakochała się w NIM. Rozumiesz? Przecież ona nawet go nie zna, leci tylko na jego wygląd! – tupnęła wściekła swoją małą stopą i podeszła do swojej szafki. – Jest tylko głupią, tępą blondynką! – dziewczyna otworzyła zamaszyście szafkę i zaczęła czegoś szukać.
– Ale ja też jestem blondynką, a z tego, co wiem do głupiej mi daleko.
– To nie to samo. Ona jest po prostu rozgarnięta jak mandarynka. – przewróciła oczami i zamknęła szafkę.
Z uśmiechem zamachałem do niej, gdy mnie zauważyła. Przygotowałem się już na uderzenie za to, że podsłuchiwałem, ale uczennica tylko odwróciła się do koleżanki i wskazała na mnie.
– Na dodatek jeszcze ten się do mnie przyczepił! Czy w tej szkole nie można mieć nawet chwili spokoju?!
Odsunąłem się szybko, gdy [brunetka itd.] przeszła obok mnie z torbą majtającą się na wszystkie strony. Spojrzałem na drugą dziewczynę, ale ta tylko wzruszyła ramionami i pobiegła za wkurzoną przyjaciółką. Cóż, taką jej stronę widziałem po raz pierwszy.
~*~
Kozłowałem piłkę i starałem się znaleźć najlepsze wyjście z sytuacji. Mógłbym użyć zmyłki, ale Kasamatsu chyba to przejrzał, bo ustawił się na mojej drodze. Oblizałem wargę i zamiast się przebić, podałem do Moriyamy. Nie było to najlepsze wyjście, ale głowę miałem teraz zajętą zupełnie czymś innym.
Od ostatniego czasu to o małej złośnicy myślę na treningach. Zastanawiam się, co robi i w jakim jest humorze. Powoli zaczynało mi odbijać i nie wiedziałem co jest tego powodem. Nigdy jeszcze nie byłem w takiej sytuacji i powoli zaczynało mnie to męczyć. Doszło nawet do tego, za nie mogłem spać. Nawet kapitan coś zauważył, bo zaczął pytać, czy ze mną wszystko w porządku. A co ja miałem mu powiedzieć? Że jakaś dziewczyna nie chce mi wyjść z głowy? Walnąłby mnie tylko piłką i kazał zrobić parę kółek.
Westchnąłem i przytarłem twarz dłonią. Nie potrafiłem skupić się na meczu. Nie zauważenie przemknąłem do swojej torby i bez przebierania wymknąłem się z sali. Cały czas słyszałem słowa [Imię] o jakimś chłopaku. Czy był z naszej szkoły, czy może poznała go już wcześniej? Męczyły mnie te myśli i jedyne, o czym myślałem to dojście do domu i długa drzemka.
~*~
Zszedłem nieogarnięty na dół i roztrzepałem włosy jeszcze bardziej niż były po spaniu. Widziałem, że siostry patrzą na mnie podejrzanie, ale w tej chwili nie interesowało mnie to. Na kolację zszedłem tylko z zasady. Nie byłem głodny, ciągle czułem dziwne uczucie w brzuchu. Chyba naprawdę jestem chory.
– Braciszku... Powiesz o co wreszcie chodzi?
– O co ci chodzi — burkąłem i dalej przekładałem jedzenie po talerzu.
– No jak to o co? Nie jesz, nie śpisz i nie przewracaj oczami! Jak idę w nocy do łazienki, to ciągle widzę włączone światło u ciebie! Powiedz o co chodzi, bo to już zaczyna się robić szkodliwe dla ciebie. – Blondynka wsadziła włosy za uszy i wydęła wargi. – Nie możesz tak się zachowywać, to niezdrowe.
– Nic mi nie jest!
– Czy wy też to widzieliście? Nasz malutki braciszek się zarumienił!
-–Wcale nie! I nie jestem mały! – nadąłem policzki i odwróciłem się od nich. – Jestem od was wyższy.
– To, że jesteś wyższy, nie znaczy, że nie jesteś naszym małym księciem. To co? Znalazłeś swoją księżniczkę? Jaka jest? Ma ładne włosy? – zaczęła mi powoli drgać powieka od ich ciągłego paplania.
– Nie ma żadnej dziewczyny. Dajcie mi spokój. Przez was boli mnie brzuch.
– Jesteś pewny, że to nasza wina? A może to wina twojej pięknej niewiasty? To jak! Brunetka, blondynka, a może ruda? Boże powiedź, że nie ruda! Nie będzie z tego ładnych dzieci... Poza tym rude są wredne. Taka jedna w mojej pracy ma się za nie wiadomo kogo i ostatnio wyrzuciła mój ulubiony puder!
Pokręciłem głowa na ich głupie gadanie i odszedłem od stołu. W pokoju wróciła jednak do mnie myśl, o tym co powiedziały. Czyżbym się zakochał w [Imię]? A jeśli tak, to czy poczeka, aż uporządkuje to wszystko w mojej głowie?
~*~
Nie było lepszej dla mnie wiadomości niż wf z klasą [Imię]. Mogłem jej zaimponować i pokazać co potrafię. Rozciągałem się przed meczem siatkówki i jednym okiem patrzyłem, co ona robi. Widocznie nadal była zła, ponieważ jakoś mocno odbijała piłkę. Biedna [Imię przyjaciółki] musiała latać po całym boisku, by chociaż spróbować ją przyjąć. Zaśmiałem się cicho pod nosem i sam zacząłem odbijać nad głową. Może i koszykówka jest dla mnie ważniejsza, ale siatkówkę też kiedyś trenowałem. Szybko jednak mi się znudziła, bo nikt nie potrafił mnie pokonać.
Już prawie skupiłem się tylko na grze, gdy zauważyłem, że kolega, który odbijał obok mnie, posłał piłkę o wiele za mocno. Tyle gorzej, że leciała ona w stronę [Imię]. Szybko wyskoczyłem przed nią i odbiłem przedmiot z dala od niej. Chcąc nie chcąc wylądowałem prosto u jej stóp. Uśmiechnąłem się łobuzersko i zamachałem lekko. Niestety ta tylko prychnęła i odeszła. Co ja znowu takiego zrobiłem?
~*~
Ostatni dni nie były dla mnie szczęśliwe. Nie wiem ile razy, bym nie pytał [brunetki itd.] o randkę to ta zawsze mówiła nie. A ja, mimo że byłem kiedyś takim lekkim draniem, chciałem się tylko o nią zatroszczyć. Codziennie się martwię czy nic się jej nie stanie podczas powrotu do domu. Przecież mógłbym ją odprowadzić.
Dodatkowo wciąż nawiedzała mnie myśl o tym typku, o którego [Imię] była zazdrosna. Czy już są razem, a może on ma inną? Zastanawiałem się, jak on może wyglądać i w czym jest ode mnie lepszy... Byłem po prostu zazdrosny.
Teraz miałem, zamiast zmienić taktykę. Postanowiłem wypytać jej koleżankę, gdzie chciałaby pójść. Wiedziałem, że to może być bardzo trudne, ale się nie poddam. Dowiem się, choćby to miała być ostatnia rzecz, jaką zrobię. A jeśli ona wciąż będzie mówiła nie to dam sobie spokój.
~*~
– [Imię Przyjaciółki]! Poczekaj! – złapałem dziewczynę za rękę i pociągnąłem w miejsce, gdzie było mniej ludzi.
– A to ty. No co takiego chcesz, bo mi się trochę śpieszy.
– Widzisz... – przejechałem dłonią przez włosy i przegryzłem wargę. – Chciałbym się ciebie zapytać, czy... Czy wiesz gdzie [Imię] chciałaby ze mną wyjść? Wiesz, takie miejsce, że nawet ona nie powie nie.
– Hmm chyba wiem, co to może być. – dziewczyna przesunęła się do mnie i zaczęła szeptać mi do ucha.
Nie powiem, że spodobało mi się, to co powiedziała, ale czego się nie robi dla głupiej zgody.
~*~
– [Imię]...
– Nie jesteśmy przyjaciółmi, nie możesz mi mówić po imieniu. – szedłem za dziewczyną, która nie była skora do zatrzymania i pogadania na spokojnie.
– Dobra, dobra. [Nazwisko], pójdziesz ze mną na koncert [Zespół]?
– Co? Skąd masz bilety! Już od dawna są wyprzedane!
– Mam swoje sposoby – zaśmiałem się i nie wspomniałem, że moja fanka zna jednego z wykonawców. Parę autografów i zdjęć załatwiły sprawę. – To są naprawdę miejsca i bardzo chcę, byś ze mną poszła.
– Pójdę, ale gdyby to był inny zespół, nie miałbyś szans.
Mina mi trochę zrzedła, ale podałem dziewczynie bilet i powiedziałem, kiedy po nią przyjdę. Nie czułem się najlepiej z myślą, że udało mi się, że względu tylko na ten głupi zespół, ale nic na to nie poradzę.
~*~
Ubrany jednocześnie luźno, ale i elegancko stanąłem pod drzwiami dziewczyny i zapukałem. Strasznie się denerwowałem, a nie spiesząca się [Imię] wcale nie pomagała mi opanować nerwów. Przełknąłem głośno i zacząłem bawić się kwiatkiem, który dla niej przyniosłem.
– Wychodzę! Nie czekajcie na mnie! – dziewczyna zamknęła drzwi i wpadła wprost na mój tors.
Zamrugałem głupio i przytrzymałem ją za ramiona.
– Wszystko w porządku?
– Yy tak – poprawiła szybko włosy i odwróciła głowę, ja jednak zauważyłem różowe plamki na jej policzkach. – Chodźmy już lepiej, nie chcę się spóźnić.
– To dla ciebie. – podałem jej kwiatek, na który spojrzała zdziwiona.
Po chwili podziękowała i wpięła go we włosy. Dopiero teraz mogłem się jej przyjrzeć. Była ubrana w białą sukienkę i tego samego koloru tenisówki. Była tylko lekko umalowana i kwiatek, który ode mnie dostała idealnie wpasowywał się do jej ubioru.
– Ładnie wyglądasz.
– D-dzięki. Wiesz to mój ukochany zespół i trochę się denerwuje. Nigdy nie byłam na koncercie i boję się, że będę za niska, by coś zobaczyć. – dziewczyna bawiła się palcami i nie patrzyła mi w oczy.
– Zawsze mogę cię wziąć na barana! Co prawda w sukience będzie ci raczej nie wygodnie, ale liczy się gest prawda?
– Jeśli o to chodzi. Przepraszam za to, co wczoraj powiedziałam. Jesteś naprawdę fajnym chłopakiem, po prostu ostatnio chodzę ciągle zła przez taką jedną.
– Dało się zauważyć — mruknąłem cicho pod nosem, tak aby nie dosłyszała.
– Cieszę się, że udało ci się zdobyć te bilety. Naprawdę lubię jednego z wykonawców i chciałabym zdobyć jego autograf. Jest taki słodki! – z uśmiechem przyglądałem się jej podekscytowaniu. Teraz była nawet jeszcze piękniejsza.
~*~
Koncert okazał się nawet lepszy, niż przypuszczałem. Muzyka nie była taka zła, a resztę wynagradzała mi [Imię], która na bieżąco wprowadzała mnie w wiedzę o zespole. Mówiła mi kto, jak się nazywa i za co jest odpowiedzialny. I nieważne było, że większość z tych rzeczy mógłbym sam zauważyć, ważne że ona mi o tym opowiadała.
Najlepszy był jednak jej śpiew. Znała każdą piosenkę i zachęcała mnie, bym śpiewał razem z nią. Ja jednak, zamiast to zrobić, podniosłem ją do góry tak, by ten jej wokalista ją zauważył. Oczywiście zrobiła się cała czerwona, ale ten typek tylko się zaśmiał i podał jej na chwilę mikrofon. Na szczęście przezwyciężyła strach i zaśpiewała zwrotkę razem z zespołem. Po wszystkim koleś zrobił sobie z nią zdjęcie moim telefonem.
Dziewczyna do tej pory mi za to dziękuję, ale jedno już wiem. O tym chłopaku mówiła do [Imię Przyjaciółki], nie musiałem się o niego bać, bo to zwykły idol. Poza tym teraz to ja jestem jej chłopakiem i ograniczam jej swoje ekscytacje innym. Na szczęście ona się ze mną zgadza i to o mnie opowiada teraz koleżance.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top