Aomine
Rozejrzałem się po domu, zasłoniłem wszystkie okna i mając pewność, że nie jestem obserwowany zdjąłem ubrania. Zadowolony z siebie z wiedzą, że kotek wróci za jakieś pół godziny, poszedłem do lodówki po coś do picia. Nie przejmowałem się ubraniem jakiś domowych ciuchów skoro i tak mam zamiar spędzić cały dzień na nadrabianiu pewnej aktywności fizycznej z moją dziewczyną.
Przeniosłem się wdzięcznie na kanapę i włączyłem jakiś mecz. Wreszcie mogłem odpocząć od tych nudnych papierzysk i problemów innych ludzi. Z uśmiechem przyssałem się do kartonu mleka. Ta wolność, ta cisza! Żadnego zrzędzenia bym wziął szklankę i pretensji.
Zadowolony z siebie zwlekłem się leniwie z miękkich poduszek i chciałem podążyć do łazienki, lecz powstrzymał mnie jeden mały szczegół. Krzyknąłem na cały dom i zasłoniłem się poduszką.
- Aomine-kun nie powinieneś chodzić nago po domu. Co, by było, gdyby ktoś inny tutaj wszedł?
- Tetsu ty dupku, co tu robisz?!
- Przyszedłem cię prosić o małą przysługę.
- I musiałeś się skradać?! Myślałem, że już ci przeszło udawanie ducha... - mruknąłem cicho pod nosem wiedząc jak głupio to brzmi. No, ale co ja poradzę, że ten się skrada jak jakiś ninja.
- Buuu, tylko ty się mnie boisz Aomine-kun. Nawet dzieci z mojego przedszkola się nie boją.
- Uhh po prostu powiedz o co ci chodzi i spadaj. Mam plany.
- Mógłbyś najpierw coś na siebie założyć? Odzwyczaiłem się od takich widoków.
Lekko zarumieniony poszedłem do pokoju i narzuciłem na siebie pierwsze lepsze ciuchy. Głupi Tetsu, nie mógł mnie nachodzić innego dnia? Albo lepiej nigdy? Cały dzień zmarnowany...
Westchnąłem i przeczesałem włosy ręką, skoro już tu jest to niech mówi o co chodzi i niech spada. Wróciłem do salonu i usiadłem ciężko na kanapie.
- Dobra gadaj o co chodzi.
- To nie jest nic dużego. Mógłbyś przyjść do mojego przedszkola i pokazać dzieciakom co robi policjant? Dodatkowo trochę pogadał o bezpieczeństwie i ich jakoś zainteresował.
- Coo?! Chcesz bym niańczył nie swoje bachory? Czy ty wiesz, że ja z tym czekam do ,,po ślubie,, i kilka-kilkanaście lat dłużej?
- Znając ciebie myślałem, że szybciej dorobisz się potomka.
- A walnął cię ktoś ostatnio? Bo mnie tak jakoś ręka świerzbi! Przyjdę tylko już stąd idź! - zacząłem pchać go do drzwi i bez pożegnania zamknąłem drzwi przed nosem.
Zmęczony zsunąłem się po nich i walnąłem w głowę. Dlaczego dałem się w to wrobić? Głupi Kuroko i jego przedszkole, jakby nie było innych gliniarzy.
- Witaj [Imię]-san... Zamknął mi drzwi przed nosem... Poprosiłem go o opowiedzenie dzieciakom kim jest policjant... A mogłabyś mu jutro przypomnieć? Dziękuję [Imię]-san.
Słysząc kroki zerwałem się z podłogi i zacząłem czołgać do kanapy. Przeklnąłem cicho pod nosem słysząc stukot obcasów niedaleko mojej głowy. Z nadzieją schowałem głowę pod poduszkę i czekałem na wyrok.
- Daiki co ty robisz na ziemi? I dlaczego tak okropnie potraktowałeś Kuroko? Przecież to twój przyjaciel!
- Upierdliwy przyjaciel. - wstałem i podszedłem do dziewczyny. - Oczekuje ode mnie niemożliwego. - cmoknąłem ją namiętnie w usta i przyjechałem dłonią po plecach. - Zniszczył mi plany na popołudnie, chciałem cię zupełnie inaczej przywitać.
- W fartuszku i z obiadem na stole? - spytała niewinnie i poniuchała nosem. Kobiety...
- Nie, nagi jak mnie pań Bóg stworzył i czekający na ciebie w rozgrzanym łóżeczku. Co ty na to? Jeszcze mogę to przygotować. - zacząłem rozpinać guziki jej koszuli i całować po szyi. - Pomogę ci się odstresować....
- Mam okres więc spadaj. Przygotowałbyś się lepiej na jutro.
- Dobry żeglarz i morze czerwone przepłynie.
Dziewczyna mnie zignorowała i odeszła do kuchni. Jeszcze na dodatek specjalnie kręciła biodrami okrutna. Z miną zbitego psa poczłapałem za nią, może chociaż coś dobrego do jedzenia dostanę...
~*~
Zajechałem pod przedszkole na motorze i rozejrzałem się uważnie. Przed drzwiami stała chmara dzieciaków, które dziwnie do mnie machały i piszczały jak jakieś piszczałki. Przełknąłem głośno ślinę i przywołując się do porządku zdjąłem kask. Spojrzałem na dzieciarnię poważnie i zeskoczyłem z maszyny.
Pewnym siebie krokiem podszedłem do nich i się przywitałem. To był jednak mój błąd, bo zaraz wszyscy zaczęli się witać tymi swoimi piszczącymi głosikami. Zirytowany spojrzałem na Kuroko i przeszedłem przez zaporę utworzoną z rąk umazanych w różnych obrzydliwych rzeczach. [Imię] ja się na dzieci nie piszę. Nie, nigdy, nope!
Miła pani dyrektor (niezła laska i ma czym oddychać) poprowadziła mnie do klasy, gdzie mogłem w spokoju się przygotować i odpocząć chwilę. Ahh, gdyby każdy tak o mnie dbał to polubiłbym tą robotę.
~*~
Stanąłem przed drzwiami do świetlicy i strzeliłem sobie mentalnego kopniaka. Dasz radę Aomine! Jesteś spoko gościu, a to tylko banda bachorów. Rzucisz jakąś gatkę, pokażesz pałkę... To nie tak miało zabrzmieć! Rzucisz gatkę, pokażesz kajdanki i cię pokochają. Prościzna.
...
No może jednak nie...
Nie minęła chwila od mojego wielkiego wejścia, a już byłem cały w dzieciakach. Nie zdążyłem nawet nic powiedzieć! Teraz zresztą byłoby trudno skoro jakiś dzieciak wisiał na mojej szyi. Przerażony spojrzałem na Tetsu i wezwałem pomocy. No przecież nie dam się paru małym ludziom sterroryzować.
Dzięki paczce ciastek i błaganiach przedszkolanek zostałem uwolniony. Ponownie stanąłem dumnie przed dzieciarnią i wcale nie kołysałem się przez chwilę w kącie. To była tylko minutka słabości.
Później wszystko poszło gładko. One słuchały, ja gadałem. Tutaj pokazywałem swoje kajdanki, a tu jakiś chłopczyk przykuł mnie do krzesła. Po uwolnieniu stwierdziłem, że to śmieszne, zwłaszcza gdy zrobili to samo Tetsu. Dziad nauczy się mnie nie udupiać...
~*~
Zmęczony wszedłem do domu i rzuciłem butami w ścianę. Nigdy więcej lekcji o bezpieczeństwie, nie dam się wrobić. Podszedłem do kanapy i rzuciłem się na nią z jękiem.
- Kobieto! ... Kobieto! Przynieś mi coś do picia, ja tu umieram!
- Przestań się wydzierać. - zadowolony odebrałem od dziewczyny picie i klepnąłem ją w pupę. - Nie pozwalaj sobie! Jeden ciężki dzień w pracy nie zmienia mojego zdania na ten temat!
- Czy ty wiesz co ja dzisiaj przeżyłem? Czy ty wiesz jak się czuję? Mam czekoladę tam, gdzie nie powinienem jej mieć, a moje włosy świecą się bardziej niż psu jacja!
- Ah tak? A wiesz, że mam w planach przynajmniej czwórkę takich rozrabiaków? Lepiej się przyzwyczajaj!
- Co?! Dlaczego chcesz mi to zrobić? Czy nie kocham cię wystarczająco mocno?
- Wiesz mógłbyś mnie jakoś przekonać...
Dwa razy mi powtarzać nie trzeba. Wstałem i przerzuciłem dziewczynę przez ramię.
- Oszukałaś mnie z tym okresem! Wczoraj wszystko sprawdziłem. Miałaś go tydzień temu, zapisałem to jaką kolejną wojnę światową.
- Jako co?!
Z wielkim uśmiechem rzuciłem ją na łóżko i przytrzymałem jej ręce na materacu. Zamknąłem jej usta pocałunkiem, by przestała ględzić i oddałem się przyjemności...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top