Żegnaj, Braciszku...
Chaos. Wszędzie chaos. Różnego rodzaju zaklęcia latają po zamku i jego okolicach. W jednym z korytarzy Hogwartu toczy się walka między bliźniakami Weasley a Rockwood'em i jego towarzyszem.
Rudowłosi zgrabnie omijali czary rzucane w ich stronę. Jeden z przeciwników postanowił użyć podstępu. Magiczne promienie kierował tak, by Fred z którym walczył, cofnął się pod ścianę. Po kilku minutach, nieświadomy zagrożenia Weasley, stanął pod murem. Bombarda rzucona przez Rockwood'a trafiła w cegły, a kawałki ściany przysypały brązowookiego.
Dla drugiego z braci nie liczyło się już nic. Porzucając pojedynek podbiegł do gruzów i zaczął zdejmować kamienie, by odszukać bliźniaka. Gdyby nie wsparcie, również on leżałby niezdolny do jakiegokolwiek ruchu.
Odkopywanie sobowtóra wydawało się dla niego wiecznością. Całym swym sercem błagał Merlina o to, by Fredowi nic się nie stało. By ta cała bitwa okazała się jego koszmarem.
Na czole chłopaka pojawiły się krople potu, a w oczach zaczęły zbierać się łzy, kiedy spojrzał na odnalezionego brata.
Bez pomocy medyka miał pewność, że rówieśnik ma złamaną rękę oraz kilka pękniętych żeber. Ze skroni rannego leciała krew.
George chwycił brata pod plecami i pod kolanami. Już miał go podnieść, kiedy poczuł drżącą rękę na swoim brzuchu. Spojrzał na drugiego Weasley'a.
Nieco niższy z bliźniaków dyszał ciężko. Spojrzał na "oduchowionego". W jego oczach nie było iskierej, jak dawniej. Błyszczały w nich jedynie łzy.
Fred bał się. Bardzo się bał opuszczać brata. Mimo pewności, co do swojego odejścia, postanowił opamiętać się i uspokoić zdenerwowanego rudzielca.
-Georgie...-rzekł słabo.-Uspokój się... Będzie dobrze...
-A... A... Ale... T-ty...
-Ćśś... Musisz być silny, braciszku... Zobaczysz... Jeszcze... Kiedyś się spotkamy... Żegnaj...
George nie zdążył już nic powiedzieć. Przez łzy obserwował, jak jego kochany Freddie zamyka oczy by już nigdy ich nie otworzyć. Tego dnia połówka duszy wyższego z Weasley'ów odeszła z uśmiechem na ustach, by spotkać się z rodzicami Harry'ego, profesorem Dumbledore'em, a także jednym z twórców Mapy Huncwotów-Syriuszem Black'iem, któremu nie zdążyli podziękować za wszystkie wspaniałe chwile, jakie z nim spędzili.
Mimo odebranych do wszystkiego chęci złapał brata mocniej i unikając miejsc, w których toczyły się walki, zaniósł zmarłego do Wielkiej Sali.
Opłakiwał tam zarówno swojego najlepszego przyjaciela, jak też Remusa i Nimfadorę, których ciała położone zostały obok niego.
Cała rodzina zebrała się tuż po zwycięstwie Pottera i utworzyli koło wokół swojego krewnego. Wszyscy, bez względu na wcześniejsze relacje z niższym bliźniakiem, w oczach mieli łzy.
Następnego dnia odbył się pogrzeb trójki najbliższych Harry'ego i Hermiony oraz całej rodziny Weasley'ów.
Dzisiaj tak króciutko niestety... Już jutro wezmę się za następnego shot'a 😏😉
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top