Kirishima x Reader
Od początku wiedziałaś, że wejście do domu strachów było złym pomysłem. Nie byliśmy nawet w połowie, a już Kaminari ze strachu wskoczył trzy razy na Jirou, Mina stwierdziła, że boi się otworzyć oczu i Sero musi ją nieść na barana i tak oboje wplątali się w sztuczne pajęczyny. Jedyne pytania jakie w tej chwili miałaś w głowie to gdzie wyjście czy ile jeszcze do niego zostało. Spojrzałaś na swoje nogi. Zobaczyłaś, że masz rozwiązane sznurówki. Zatrzymałaś się, by je zawiązać. Gdy podniosłaś głowę spostrzegłaś, że zgubiłaś swoich przyjaciół. Zazwyczaj głośny Bakugou, którego znalazłabyś po krzyku siedział wyjątkowo cicho. Rozejrzałaś się po pomieszczeniu. Na myśl, że musisz to przejść sama ciarki przeszły ci po plecach. Zrobiłaś krok do przodu. Usłyszałaś szmer i pewna, że zaraz coś wyskoczy, zamknęłaś oczy. Zamiast tego usłyszałaś znajomy głos.
-Tutaj jesteś!
-Ki..kiri?
Chłopak uśmiechnął się do ciebie. Był to najpiękniejszy uśmiech, jaki kiedykolwiek miałaś okazję oglądać. Po części dla tego, że darzyłaś chłopaka szczególnym uczuciem a po części ze względu na sytuację, w której się znalazłaś.
-Zgubiłaś nam się -powiedział drapiąc się po karku. -Chodźmy zanim Baku się wkurzy...
Podążałaś za chłopakiem szczęśliwa, że nie musisz pokonywać tej drogi w samotności i że możesz spędzić z nim trochę czasu sam na sam. Oczywiście coś musiało na ciebie wyskoczyć, bo jakby inaczej... Wystraszona chwyciłaś dłoń chłopaka i wtuliłaś się w jego ramię. Gdy tylko "zagrożenie" minęło zorientowałaś się, co się stało i chciałaś puścić jego rękę, jednak chłopak wzmocnił uścisk.
-Spokojnie, jestem tutaj -powiedział, po czym pocałował cię w czoło i ruszyliście w dalszą drogę.
Po chwili wyszliście z domu strachów trzymając się za rękę. Reszta samozwańczego Bakusquadu nie zwróciła na to uwagi, bo byli zbyt zajęci dochodzeniem do siebie, po tym, co przeżyli. Co za dzień!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top