Bakugou x Reader

W lesie nocą każde drzewo wygląda, jakby zza niego miał wyskoczyć morderca. Jest ciemno jak w dupie i nie wiesz, czy to szelest liści pod twoimi stopami, czy to demony się z ciebie śmieją. Do tego ten chłodny wiatr. Chciałaś jak najszybciej wrócić do swojego domu, ale nawet nie wiedziałaś gdzie jesteś. Nagle usłyszałaś za sobą głośny szelest. Odwróciłaś się i spostrzegłaś wysoką postać stojącą za tobą.

-Aaaaaaa! Ja nie chcę umierać!

-Po cholerę się drzesz?!

-Człowieku, przez ciebie prawie na zawał zeszłam! Kto normalny chodzi po lesie o tej porze?!

-Mógłbym cię zapytać o to samo...

-Próbuję iść do domu, ale nie mam pojęcia, gdzie jestem i którędy mam iść.

-Mogę cię zaprowadzić, znam ten las jak własną kieszeń. To poniekąd mój dom.

. -Jeżeli byłbyś tak uprzejmy. Mieszkam na północ od Wielkiego Wodospadu .

Twój towarzysz ruszył bez słowa. Mimo tego, że teraz nie szłaś już sama, las ciągle był bardzo mroczny. Nagle usłyszałaś niepokojący dźwięk i chwyciłaś rękę chłopaka.

-Haha, spokojnie to tylko sowa.

Słowa chłopaka cię uspokoiły, ale mimo wszystko nie puściłaś jego przedramienia. Na szczęście nie protestował. W pewnym momencie weszliście na oświetloną latarniami drogę brukową. Mogłaś dalej iść sama, ale nie chciałaś żegnać się z twoim towarzyszem. W lekkim świetle mogłaś się mu lepiej przyjrzeć. Był dość wysoki i umięśniony. Jego blond włosy idealnie komponowały się z jego szkarłatnym płaszczem. Gdy odprowadził cię pod twój dom, pożegnałaś go uśmiechem, podziękowałaś za pomoc. Miałaś zbyt mało odwagi, by od razu zaprosić go na kolejne spotkanie. Od tego dnia postanowiłaś codziennie chodzić do lasu z nadzieją, że kiedyś jeszcze się spotkacie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top