Dabi x Reader (Boku no Hero Academia)

Shot dla Yukira_Aoyama

Weszłaś do baru. Znałaś to miejsce bardzo dobrze. Usiadłaś przy ladzie. Rozejrzałaś się po lokalu. Jak na tą porę było zaskakująco mało ludzi. Na chwilę twoją uwagę przykuł mężczyzna siedzący wraz z tobą przy barze. Miał dużo kolczyków i liczne ślady po oparzeniach na twarzy. Miał ciemne włosy i siedział w czarnym płaszczu. Pewnie to emo albo goth - pomyślałaś.

-To co zwykle? -zapytał barman.

Przytaknęłaś twierdząco. Czekałaś na swojego ulubionego drinka, ale mimo że to miejsce było dla ciebie jak drugi dom, to tym razem czułaś się dosyć niekomfortowo. Ciągły wzrok mężczyzny na tobie, nie pozwalał ci się rozluźnić. Patrzył się na ciebie już kolejną minutę, ale ty nie byłaś w stanie nawet się na niego spojrzeć, bo sama myśl o jego bliznach na twarzy przyprawiała cię o dreszcze. W końcu nie wytrzymałaś. Zaraz po wypiciu swojego drinka, szybkim tempem wyszłaś z baru. Nigdy wcześniej taka sytuacja ci się nie przydarzyła, jednak tego, co się działo w tym barze nie mogłaś znieść. Wychodząc pomyślałaś tylko, że gorzej być nie może, ale tym razem los cię nie oszczędził. Szłaś przed siebie patrząc na chodnik pod swoimi stopami, gdy nagle ktoś przyszpilił się do ściany. Poczułaś silny ból nadgarstka. Mężczyzna stojący przed tobą trzymał cię naprawdę mocno.

-Ej, chłopaki! A co powiecie na tą?

-Witaj ślicznotko, chcesz się z nami zabawić?-zapytał drugi, który wraz z pozostałą dwójka pojawił się zza rogu.

-Zostawcie ją!-usłyszałaś ochrypły głos dobiegający zza pleców mężczyzn.

-He?! Wiesz z kim rozmawiasz?

-Wy na pewno nie...-nagle zobaczyłaś rozpościerające się za nimi języki ognia.

Mimo, że stałaś od nich dość daleko, poczułaś ich ciepło na twarzy. Czwórka "twardzieli" ulotniła się szybciej niż ty wypiłaś swojego drinka w barze. Gdy zniknęli ci z pola widzenia, dostrzegłaś swojego wybawce. był nim... KOLEŚ Z BARU?! Przez głowę przeszło ci -"no fajnie jak nie oni, to on mnie zgwałci..."

-Dz-dziękuję...-powiedziałaś.

-Co przyszło ci do głosy iść tędy sama o takiej porze, co?

-Cóż, nie mam nawet z kim iść...

-Chodźmy, odprowadzę cię. I jeśli o to chodzi, to nie, nie mam zamiaru cię zgwałcić.

Skąd wiedział skubany?

-Mam ci zapłacić za osobistą ochronę, czy to liczy się jako wolontariat?

-Bardzo śmieszne... Jeśli jeszcze kiedyś przyjdzie ci wracać samej po zmroku, możesz do mnie zadzwonić.

Gdy doszliście pod drzwi twojego mieszkania, mężczyzna zapisał ci swój numer. Chyba teraz wracanie po zmroku wejdzie ci w krew...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top