Uta x reader

Shocik dla KanamiHatake44 😄 miłego czytania

Zdenerwowana wróciłam do domu wskakując przez okno. Przez chwilę nasłuchiwałam, czy aby Gołębi nie ma w pobliżu. Odetchnęłam z ulgą, gdy doszłam do wniosku, że ich zgubiłam.

-Cholerne CCG!- w dłoniach obracałam kompletnie zniszczoną maskę przypominającą [wybrane zwierze].- Zapłacą mi za to.- w głowie układały mi się najróżniejsze plany na pozbycie się najbardziej upierdliwego inspektora- Kureo Mado.- Jednak nic nie wskóram, jeśli będą znali moją tożsamość. No Uta, szykuje się miła wizyta.- uśmiechnęłam się na myśl o moim starym przyjacielu.

Magia czasu

Po przebraniu się w ubrania nie przesiąkające krwią wymknęła się z mieszkania tylnym wyjściem. Włożyłam słuchawki do uszu, jednak nie włączałam muzyki, żeby bacznie nasłuchiwać otoczenie. Bez jakichkolwiek przeszkód dotarłam do sklepu z maskami Uty. Wyjęłam sprzęt z uszu i powoli weszłam do głównego pomieszczenia z wystawą dzieł chłopaka. Nigdzie nie mogłam go znaleźć. Kilka płacht, osłaniających prace szatyna, zdjęłam z piedestałów.

-Maska, maska, maska, Uta, maska... zaraz, co?- powróciłam do miejsca, gdzie dopiero co zdjęłam materiał i z zaskoczenia padłam na zimna posadzkę.- Na wszystkie Gołębie CCG, nie strasz mnie tak!

-Wybacz [reader].- uśmiechnął się słabo.

-Coś się stało?- zapytałam zmartwiona zachowaniem chłopaka. Nie był może zbyt żywy na co dzień, ale takie zachowanie nie było u niego naturalne.

-Nie wiem jak to się stało, ale... moja twórczość mnie opuściła.- wyżalił się załamany chowając twarz w dłoniach.

-Jak to?- zapytałam siadając obok ghoula i odsłaniając jego twarz. Czułam, że ściska moje dłonie i nie pozwala mi ich zabrać. Dla niego utrata weny twórczej jest czymś bolesnym, zważywszy na utrzymywanie się z robienia rożnego rodzaju masek. Pomyślałam, że pomogę mu jak tylko potrafię, w końcu jest moim przyjacielem!- Choć!- pociągnęłam chłopaka za rękę, sięgając przy okazji po okulary przeciwsłoneczne, aby nie było widać jego czerwonych tęczówek z czarnym białkiem.

-Ale, gdzie ty mnie prowadzisz.- zapytał, gdy poprawiałam, wciąż spadające z jego nosa, szkiełka.

-Zobaczysz!- to powiedziawszy pociągnęłam szatyna za rękę w stronę wyjścia ze sklepu.

Magia czasu

Oprowadzałam go po rożnych miejscach. Byliśmy na zakupach, w muzeum, w kilku salonach gier, a nawet na pobliskim lodowisku, jednak nie dawało to żadnego skutku. Nie zrezygnowałam, jednak i jako kolejny przystanek obrałam park. Nie było może to zbyt niezwykle miejsce, ale tylko to mi przyszło do głowy.

-[reader], dziękuje za to wszystko co dla mnie zrobiłaś.- zagadał, gdy usiedliśmy przy oświetlonej kolorowymi światełkami fontannie. No tak, przecież całe popołudnie spędziliśmy poza sklepem, a teraz było pewnie po 21:00.

-To nic takiego, jesteś moim przyjacielem, a ja twój przyjaciółką. To mój obowiązek!-zaśmiałam się widząc jego zaskoczony wyraz twarzy.

-Przyjaciele.- wyszeptał, przez chwilę jakby markotniejąc, ale chwilę później smutny wyraz twarzy zastąpił delikatny uśmiech.

-Piękną mamy dziś pogodę!- próbowałam zapełnić czymś niezręczną ciszę, która nastała między nami. Wywołałam u niego cichy chichot, ale zawsze coś!

-Tak. Jest wyjątkowa.- odpowiedział zamyślając się i powoli zbliżając swoją dłoń do mojej myśląc, że tego nie widzę. Lekko się zarumienił co też nie uszło mojej uwadze.

-A jak tam twoja wena?- zapytałam jakby budząc szatyna z transu.

-Ah tak!- udał zamyślenie.- Myślę, że powróciła... i to twoja zasługa!- uśmiechnął się co w jego przypadku wyglądało uroczo.- Wiesz, czasem moimi myślami zaprzątały różnorodne tematy, zarówno na maski jak i inne, mniej ważne, pierdoły, jednak, aż do tej chwili moje pomysły nie wyczerpywały się "od tak". Stało się tak, gdy nie widywaliśmy się zbyt często, zważywszy na dużą aktywność Gołębi... myślę, że to ty jesteś moją inspiracją do tworzenia nowych masek.- wyznał w końcu nieco spuszczając głowę, lecz nadal utrzymując ze mną kontakt wzrokowy.

-Jestem twoją muzą!- zażartowałam śmiejąc się głośno. Ku mojemu zdziwieniu chłopak przytaknął usatysfakcjonowany. Zdziwiona przechyliła głowę na bok.

-Mam pomysł na twoją nową maskę, bo po to właśnie mnie odwiedziłaś, prawda?- zapytał wstając z brzegu fontanny.

-T-tak, ale nie tylko dla tego! Chciałam tak po prostu odwiedzić swojego przyjaciela!- szturchnęłam go po przyjacielsku w ramię.

-Choć, zrobimy tę maskę razem!- zaproponował z niecodziennym entuzjazmem. Przytaknęłam i pobiegłam za nim. Zapowiada się nieprzespana noc!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top