Kuroko Tetsuya x Juliene
Dynamiczny rzut. Piłka w powietrzu. Głośny dźwięk zderzenia kauczukowej powierzchni o tablicę i cichy szczęk metalu, gdy piłka przeleciała przez obręcz. Być może dla wielu to tylko bezwartościowe dźwięki docierające do uszu zawodników, ale dla dziewczyny, której udało się trafić do kosza było to niezwykle ważne, a każdy taki odgłos wywoływał wielki uśmiech na jej bladej twarzy.
-Juliene, nie za późno na grę?- przez trzaski starej, opuszczonej od dawna sali gimnastycznej przedarł się cichy, męski głos.
-Na grę nigdy nie jest za późno.- odpowiedziała uśmiechając się delikatnie do niebieskowłosego.
-Ale w twoim stanie...- spojrzał na nią smutnymi oczami.
-Mieliśmy już o tym nie rozmawiać...- wymamrotała zaciskając dłonie na rączkach swojego wózka inwalidzkiego.- Mogę grać nie używając nóg! Moja celność nadal jest taka jak dawniej! Mogę...
-Proszę cię.- Tetsu powolnym krokiem zbliżył się do złotowłosej.- Wypadek trwale uszkodził ci nogi, a ty dalej grasz jak, gdyby nigdy nic. Martwię się o ciebie.
-Nie masz o co.- odparła chłodno, kierując wzrok z powrotem na kosz, powieszony kilka metrów od niej. Gdy chciała złapać toczącą się w jej stronę piłkę przeszkodził jej niebieskooki przechwytując ją i wbijając wzrok w jej złote tęczówki.
-Nie możesz zachowywać się jakby nic się nie stało.- chłopak ruszył w kierunku wyjścia cały czas prześwietlając blondynkę wzrokiem.
-Kuroko, oddaj mi piłkę!- w te pędy skręciła wózkiem i tak szybko jak potrafiła rozpoczęła pościg za przyjacielem. Niestety mimo niezbyt umięśnionej postury chłopak był bardzo szybki i przemykał między drzewami okolicznego parku niczym cień.
Złotowłosa poruszała się po nierównych ścieżkach dysząc ciężko. Coraz trudniej przychodziło jej odpychanie się rękoma od kół wózka, a już po kilkudziesięciu sekundach niebieskowłosy całkowicie zniknął jej z oczu. Zrezygnowana rozejrzała się, ale widząc tylko kilkoro dzieci bawiących się w berka i paru dorosłych, zapewne ich opiekunów, dokładnie ich obserwujących, podjechała do pobliskiej ławki i spróbowała na nią przejść. Cicho przeklęła pod nosem kiedy ból rąk jej to uniemożliwiał.
-Czekaj Juliene.- Tetsu podbiegł do złotookiej nieco spocony, niosąc piłkę pod pachą. Widząc nikłą iskierkę w oczach dziewczyny, która z góry nie zakładała niczego dobrego, oddał jej przedmiot, który wcześniej zabrał i wymamrotał przeprosiny.
-Wiesz dlaczego to robię?- spytała złotowłosa z wyrzutem. Nie czekając na to, aż chłopak powie cokolwiek kontynuowała:- Nie chcę, żeby ludzie nade mną skakali, jakbym sama nie potrafiła o siebie zadbać... nogi nie są mi potrzebne do robienia tego co kocham, zrozum to. Koszykówka to jedyne, co jeszcze sprawia, że jestem naprawdę szczęśliwa.
-Rozumiem.- Juliene spojrzała na jego niezwykle poważną twarz kompletnie zdezorientowana.- Gra sprawia ci radość nawet jak nie jesteś w pełni sprawna, a ja i cała reszta próbujemy odebrać ci to szczęście... nie mógłbym ci tego zrobić.
-Kuroko...- złotooka uśmiechnęła się delikatnie słysząc słowa, które padły z ust jej przyjaciela. Nie wiedząc czemu zrobiło jej się cieplej na sercu, a twarz pokryły delikatnie rumieńce.-Dziękuje.
-Od tego są przyjaciele.- przymrużył oczy zajmując kawałek wolnego miejsca na ławce. Nie zauważył, że dziewczynie obok zmienił się wyraz twarzy, a oczy na jedną sekundę utraciły blask. Na twarz Juliene wkradł się uśmiech przesiąknięty bólem, który również umknął uwagi Kuroko.
-Ta... przyjaciele.- wymamrotała pod nosem, by chłopak obok nie mógł jej usłyszeć. Po chwili dodała głośniej:- A wiesz co zrobiłoby nam dobrze? Sparing jeden na jeden.- już chwilę później znalazła się na wózku powoli zmierzając w kierunku boiska.
-Będę musiał dać ci fory.- niebieskowłosy zaśmiał się zrównując się z Juliene.
-Zobaczymy kto będzie ich potrzebował.- dziewczyna gwałtownie przyspieszyła krzycząc z podekscytowania przez osiąganą w ten sposób prędkość. Chłopak słysząc jej melodyjny, jego zdaniem, piękny głos nie potrafił ukryć uśmiechu. Wpatrywał się w tańczące z wiatrem, złote włosy kompletnie zapominając o tym, że zniknęła mu z oczu chwilę temu, a blond kołtuny, które widzi są wytworem jego wyobraźni.
-Czekaj!- krzyknął tak naprawdę do siebie, gdyż złotowłosa była poza zasięgiem jego głosu.
Kuroko dobiegł na odpowiednie boisko, ale to co na nim zastał wyprowadziło go z równowagi, co zdarza się niezwykle rzadko. Momentalnie pobladł, a jego ciałem wstrząsnęły dreszcze. Nawet nie wiedział czego bardziej, czy strachu czy wściekłości. Zacisnął pięści, aż zbielały mu knykcie.
Na jego oczach dwóch nastolatków powaliło bezbronną Juliene na ziemię obkładając ją pięściami.
-I co, nadal jesteś taka mądra?- wycharczał jeden z nich.
-Nie trzeba było się zapominać, paniusiu.- dodał drugi.- To nasz rewir, a ty bezprawnie na niego wkraczasz?
-Z-zostawcie mnie...- zdawała się mówić jego przyjaciółka, ale z jej ust nie padł żaden odgłos. Niebieskooki nie myśląc ani chwili dłużej ruszył biegiem w stronę napastników. Nie zwrócili na niego uwagi, dopóki ciało Juliene magicznie nie wzleciało w powietrze i lewitowało metr nad ziemią. Tak, koszykarz wziął złotowłosą na ręce i odbiegł zostawiając dwóch, zdębiałych nastolatków z kompletnie niezdolnym do użytku wózkiem.
-Juliene, wszystko dobrze?- wymamrotał niewyraźnie niebieskowłosy biegnąc dalej.
-Kuroko?- spytała zmęczonym tomem głosu, ale już po chwili zabrakło jej tchu w piersiach. Koszykarz gwałtownie się zatrzymał mocniej obejmując półprzytomną dziewczynę. Przez jego ciało przechodziły kolejne dreszcze, a nim całym wstrząsnął płacz.
-Tak się bałem...- powiedział w końcu.- Bałem się, że coś ci zrobią... Jeszcze nigdy w życiu tak się nie bałem.- Jednak z ust chłopaka wydobył się tylko niezrozumiały bełkot.
Po chwili jednak ucichł słysząc te cztery słowa, które będą dźwięczeć mu w uszach do końca życia. Spojrzał w mieniące się w blasku słońca, złote tęczówki i zrozumiał co przez cały czas chciały mu powiedzieć, a on tego nie zauważał. Jak silne uczucie łączy go z Juliene. Teraz zrozumiał. W momencie, gdy padło to kilka prostych słów.
-Nigdy cię nie zostawię.
Heheee... em... dłuuugo mnie nie było... ale wracam już na stałe. Ten shot zalegał w nieopublikowanych rozdziałach od dawnaaa, ale w końcu się doczekałaś senpai
Mam nadzieję, że się spodobał i nie przedłużając idę się zająć resztą prac. Wyczekujcie też mojego autorskiego opowiadania ^^
Bayo
Mc
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top