Sebastian Michaelis x Reader [Kuroshitsuji]- Nie znajdą cię tutaj...
One-shot dla Natsuzu z okazji pierwszej rocznicy mojego profilu! Zachęcam do kliknięcia przycisku "obserwuj"! Zbieramy do setki, a wtedy znowu dam one-shoty na zamówienie! <3
*Reader POV*
Wędrowałam już wiele dni, wiele nocy. Sama nie wiem, ile czasu minęło od mojej ucieczki. Jednak nie mogłam postąpić inaczej. Nigdy nie wyjdę za tego potwora. Jego ręce na moim ciele, okropne słowa... obrzydlistwo. Może jako dama nie powinnam uciekać z domu, bo to przecież nie przystoi, ale co ja miałam zrobić? Miałam pozwolić mu robić ze mną co chce? Nie ma mowy!
A rodzice? Dali mu się owinąć wokół palca. Czarował ich uśmiechem, zachowaniem i "dobrym pochodzeniem", moje skargi nie miały racji bytu. Nikt nie zwracał na mnie uwagi.
Co mogłam zrobić? Zostawiona sama sobie i opuszczona przez wszystkich zdecydowałam się na ucieczkę. Najpierw puściłam się biegiem przez las, a teraz szłam spacerkiem przez rozległe pola. Nie chwaląc się, zawsze miałam świetną orientację w terenie, więc drogę od mojego domu do Londynu znałam na pamięć. Jednak byłam delikatną córeczką hrabiego, z kondycją było gorzej. W połowie drogi opadałam z sił, miałam ochotę położyć się na trawie i zasnąć. Nie mogłam jednak na to pozwolić. Musiałam jeszcze przed zmrokiem mieć przed oczyma chociaż zarys miasta. Wszędzie po nocach lata dzika zwierzyna i lepiej byłoby dla mnie, żebym nie spotkała jej na swej drodze.
*time skip*
Udało się. Jestem w stolicy Wielkiej Brytanii. Dotarłam tutaj akurat przed zmrokiem. Niestety, miasto niesie takie samo, a może i większe zagrożenie niż dzikie zwierzę. Mafie, narkotyki, podziemie. Nikt o zdrowych zmysłach nie chciałby mieć styczności z tym światem. Ja też. Musiałam bardzo uważać. Rozglądałam się co chwilę na boki i starałam się chodzić głównymi ulicami tak, żeby zmniejszyć szansę na spotkanie szemranych typów.
Zwracałam uwagę i badałam wzrokiem każdego człowieka, którego mijałam. Co chwilę spoglądałam na boki i do tyłu, aż w końcu wpadłam na kogoś z impetem. Przewróciłam się na wskutek silnego uderzenia. Zirytowana podniosłam głowę, by sprawdzić, który wieśniak śmiał wpaść na hrabinę. Ujrzałam wysokiego, schudnie ubranego mężczyznę, który, gdy zobaczył, co się stało, podszedł do mnie i podał mi rękę.
- Najmocniej przepraszam, panienko. Czy nic się panience nie stało?- zapytał poważnym tonem, pomagając mi wstać. Skorzystałam i złapałam go za rękę, która była odziana w białą satynową rękawiczkę.
- N-nie, dziękuję ci za pomoc. Jak się nazywasz?- zapytałam, otrzepując sukienkę z niewidzialnego kurzu.
- Sebastian Michaelis, panienko. Jestem lokajem rodu Phatomhive, a moim panem jest hrabia Ciel Phantomhive, głowa rodu- przedstawił się, kłaniając się w pas. To by wyjaśniało białe, czyste rękawiczki oraz nie tani garnitur, zapewne szyty na miarę.
- Ja nazywam się [T.I.] [T.N.], jestem córką hrabiego [I.T.O.- imię twojego ojca] [T.N.]. Jeśli można wiedzieć, gdzie znajduje się hrabia Phantomhive? Chciałabym z nim porozmawiać- przedstawiłam się. Może Ciel, którego widziałam może ze dwa razy w życiu, okaże się na tyle łaskawy, że pozwoli mi na chwilę się u niego zatrzymać?
- Oczywiście, już panienkę prowadzę- powiedział czarnowłosy mężczyzna. Albo mi się wydawało, albo jego oczy na chwilę zabłysnęły czerwonym blaskiem. Przez to zmęczenie zaczynam mieć przywidzenia.
*time skip*
Rozmowa z Ciel'em (pozwolił mi mówić sobie po imieniu). Poszła lepiej niż myślałam. Jak się okazało, był w podobnej do mnie sytuacji. Też został zmuszony do małżeństwa, którego nie chciał. Jego narzeczoną była Elizabeth Midford. Słyszałam o niej trochę. Była typową, przesłodzoną dziewczynką rozpieszczaną przez rodziców. Nigdy nie widziałam jej na żywo, ale jestem niemal pewna, że byśmy się nie dogadały.
Rozmawiałam chwilkę z niebiesko włosym, by później pojechać wraz z nim do jego rezydencji.
W powozie usiadłam obok Sebastiana. Ten człowiek roztaczał dziwną, chłodną, momentami przerażającą aurę. Kiedy się uśmiechał, wcale nie wyglądał na radosnego, tylko na psychopatę albo seryjnego mordercę. Z braku zajęcia swój wzrok skierowałam w okno i wpatrywałam się w krajobraz za szybą. Ciel zasnął po jakiejś godzinie drogi.
- Proszę mi wybaczyć moją śmiałość, ale co panienka robiła tak późno w nocy sama w Londynie? To niebezpieczne- zagadnął nagle Sebastian.
- Pewnie uznasz mnie za tchórza i niewdzięcznicę... uciekłam z domu- szepnęłam cichutko. Moje [K.]
włosy opadły ma twarz, a jedna samotna łza spłynęła po moim policzku. Szybko ją starłam, zostawiając po niej tylko mokry ślad. Obiecałam sobie, że nie będę płakać.
- Dlaczego?- zapytał nagle Sebastian, darując sobie wszelkie zwroty grzecznościowe. Nie skomentowałam tego i po krótce opowiedziałam mu o tym, jak traktował mnie mój niedoszły mąż. W jego oczach widziałam współczucie. Kim jest ten...
- Sebastianie... ty nie jesteś człowiekiem, prawda?- zapytałam, gdy skończyłam opowiadać.
- Cóż, masz rację. Z reguły zabijam zwykłych śmiertelników, którzy odkryją mój sekret, ale... ciebie, [T.I.] zabijać nie mam zamiaru. Zdołałem cię polubić przez ten krótki czas.
*time skip*
Zastanawiałam się nad tym, co powiedział demon. Bo kim innym mogły być Sebastian? Może i wyglądał jak anioł, ale one chyba nie zabijają ludzi tak po prostu, prawda?
*time skip*
Znowu obudziłam się z tą samą sceną w pamięci. Wściekłość ojca, rozgoryczenie matki i moja ucieczka. Dlaczego moje życie musi tak wyglądać?
- Panienko?- głos Sebastiana przebił się przez drzwi.
- W-wejść- zająknęłam się. Mężczyzna spełnił moje polecenie i po chwili znajdował się już w przestronnej sypialni. Widząc moje łzy, podszedł do mnie szybkim krokiem.
- Co się stało?- zapytał, a w jego głosie słychać było troskę. Kiedy nie odpowiedziałam, ponowił pytanie.- Znowu ten koszmar?- pokiwałam głową twierdząco. Nagle usłyszałam grzmot przecinający nocne niebo. Zaskoczona nagłym hukiem wtuliłam się w Sebastiana. On tylko objął mnie ramieniem i pogładził po plecach.
- Z-zostań tutaj- poprosiłam. Czarnowłosy nic nie powiedział tylko położył się obok mnie i objął. Czułam się bezpieczna i już wiedziałam, że choćby nie wiem, co się działo, mam obok swojego rycerza na czarnym rumaku.
🖤900 słów🖤
~THE END~
OHAYOU! Witam was, oto kolejny one-shot dla was. Przepraszam, że tak długo mnie nie było, ale po prostu nie miałam weny. Mam nadzieję, że się wam podobało. Zachęcam do zostawiania gwiazdek i komentarzy! Sayounara i do następnego!
~alixsiorek
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top