Otabek Altin x Jurij Plisetsky [Yuri! On Ice]- Miłość smakuje lepiej po czasie
Shot dla Akise_Kitsune z okazji pierwszej rocznicy mojego profilu!
*Otabek POV*
Ile już czasu cię nie widziałem? Jurij, w końcu mogłem wrócić do ciebie, do Moskwy. Wojna jest straszna. Nawet nie wiesz, jak się czułem, patrząc na nasze wspólne zdjęcie, gdy słyszałem strzały padające tuż obok mojej głowy. Ale przeżyłem. Wracam do ciebie po pięciu latach rozłąki. Pisałem najczęściej, jak się tylko dało.
Wysiadłem z samolotu i rozejrzałem się po lotnisku, szukając cię wzrokiem. W końcu cię zobaczyłem. Podbiegłem do ciebie i przytuliłem z całej siły. Z początku byłeś zaskoczony, a później wykrzyczałeś moje imię i rozpłakałeś się w moich ramionach. Usunąłem się na kolana, ciągnąc cię za sobą. Mnie samemu wypłynęła samotna łza z mojego oka.
- Wróciłem, Jurij, kochanie. Wróciłem. Wróciłem do siebie- wyszeptałem. Odsuwam się od ciebie i patrzę w twoje piękne, szmaragdowe oczy. Dlaczego jestem tak cholernie szczęśliwy? Nigdy nie sądziłem, że się w kimś zakocham. Zawsze byłem sam. A teraz? Pojawiłeś się ty. Zmieniłeś moje życie o sto osiemdziesiąt stopni.
- Otabek... Otabek... Kocham cię- powtarzałeś te słowa jak mantrę.
- Ja też cię kocham, Jurij- powiedziałem, wstając z tobą na rękach. Wracaliśmy do domu.
Weszliśmy do salonu. Oboje byliśmy zmęczeni. Położyliśmy się na kanapie, zrobiłeś popcorn i włączyłeś jakiś film. Oboje wiedzieliśmy, że żaden z nas nie będzie go oglądał. Chcieliśmy nacieszyć się sobą. Całowaliśmy się, przytulaliśmy się aż w końcu zasnęliśmy w swoich ramionach.
Czekanie się opłaciło. Spotkaliśmy się ponownie, i kochaliśmy się, i cieszyliśmy się sobą jeszcze bardziej niż przedtem. Stęskniłem się za tobą. Miałem nadzieję, że wrócę z misji cały i zdrowy i, choć do łyżwiarstwa wrócić nie mogę, to, na szczęście, nic poważnego mi się nie stało. Byłeś smutny, gdy usłyszałeś, że nie będę już jeździł. Niestety, kontuzja z misji w Kazachstanie skutecznie uniemożliwiła mi udział w finałach Grand Prix.
Nie oznaczało to, że skończyłem z łyżwami. Przychodziłem na treningi i obserwowałem cię. Twoje skoki i upadki. Pomagałem ci wstać i pocieszałem cię, gdy coś ci nie szło. Chodziłeś wtedy sfrustrowany i ciężko było się z tobą dogadać. Krzyczałeś, płakałeś... Yakov dużo od ciebie wymagał, chciał, żebyś był najlepszy. Ty też tego chciałeś. Chciałeś, ale nie miałeś sił.
Wspierałem cię z całych sił, Jurij. Więc dlaczego zostawiłeś mnie samego na tym świecie? Dlaczego muszę patrzeć na ten cholerny marmur zamiast na twoją śliczną twarzyczkę i piękne, szmaragdowe oczy? Dlaczego to wszystko musiało się stać? Przecież byłeś zdrowy, Jurij...
Kochałem twoje urocze przezwisko. Yurio, brzmi tak ładnie, uroczo... delikatnie. Zawsze byłeś moją małą wróżką. Kochałem cię nad życie, dalej bardzo cię kocham. Mam tego dość.
Wstaję z małej rozpadającej się starej, drewnianej ławeczki i swe kroki kieruje do naszego miejsca. Tylko naszego. Nad jedną malutką rzeczką wybudowano mały drewniany, czerwony mostek, pamiętasz? Zawsze tam przychodziliśmy. Siedzieliśmy tam po kilka godzin dziennie. Odpoczywałeś po treningach. To tutaj wyznaliśmy sobie miłość. To tutaj żegnałem się z tobą, zanim wyjechałem. To tutaj zamknąłeś swoje oczy. Na zawsze. Byłeś chory, wiedziałem o tym. Skrupulatnie ukrywałeś swoje cierpienie. W końcu zapytałem, co ci jest. Wiadomość spadła na mnie jak grom z jasnego nieba. Rak. Choroba, która zawsze jest wyrokiem. Nawet, gdy się go wyleczy, on wróci. Zawsze. Okazało się, że doszło do przerzutów do płuc. Łzy płyną po twarzy nieprzerwanie i skapujące na drewniane deski. Chcę to skończyć. Teraz.
Przerzucam nogi przez barierkę i siadam na niej. Choć rzeczka była mała, to most był zbudowany dużo wyżej od niej. Macham nogami, balansując na granicy życia lub śmierci. Wącham się. Nie chciałbyś, bym tak skończył, ale tęsknie zbyt bardzo, żeby zostać tutaj. Za bardzo chcę cię spotkać. Przepraszam, Jurij, kochanie. Skoczyłem. Na chwilę zapanowała ciemność, gdy nagle się rozproszyła, a ja zobaczyłem... ciebie. Stałeś i uśmiechałeś się do mnie. Podbiegłem do ciebie i przytuliłem mocno. W końcu się spotkaliśmy.
🖤611 słów🖤
~THE END~
OHAYOU! To kolejny one-shot z ostatnich zamówień! Zapraszam do sprawdzenia informacji w Victor x Reader, bo tam umieściłam głosowanie na drugą cześć Victor x Reader. Sayounara i do następnego!
~alixsiorek
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top