Nishinoya Yuu x Reader [Haikyuu!]- Teraz już wiem
*Reader POV*
Nazywam się [T.I] [T.N.] i niedawno przeprowadziłam się z [Kraj] do Japonii i dziś będzie mój pierwszy dzień w liceum Karasuno. Jestem bardzo ciekawa z kim będę w klasie i czy uda mi się dostać do drużyny siatkarskiej. W poprzedniej szkole grałam z dziewczynami, ale na treningi chodziłam do chłopaków. Po prostu strasznie ich nie lubiłam. Były wredne. Mam nadzieję, że tutaj dziewczyny będą miłe.
Zadzwonił budził, który oznajmił, że najwyższa pora wstawać, by nie spóźnić się do szkoły. Niechętnie podniosłam się z nowego łóżka i wygrzebałam się spod świeżo wypranej pościeli. Ubrałam się w szkolny mundurek i związałam [długie/krótkie] [kolor] włosy w kucyk [jak masz mega krótkie, takie których nie da się związać to pomiń]. Nie malowałam się, więc od razu po zjedzeniu śniadania wyszłam do szkoły. Idąc przez park niechcący wpadłam na kogoś biegnącego jak szalony. W zasadzie to ten ktoś wpadł na mnie.
- Przepraszam, strasznie się spieszę- powiedział czarnowłosy chłopak z jasną grzywką i nim się obejrzałam, podniósł się z ziemi i pobiegł dalej.
- N-nic się nie stało- odparłam wciąż oszołomiona. Wstałam z chodnika i, nie zastanawiając się więcej nad tą dziwną sytuacja, poszłam do szkoły.
Od dyrektora dostałam plan lekcji oraz poinformował mnie w której klasie mam lekcje. Nie pytając o nic więcej, poszłam do klasy. Zdążyłam idealnie, bo gdy tylko weszłam zadzwonił dzwonek.
- Dziś przyszła do nas nowa uczennica. Przedstaw się proszę i opowiedz coś o sobie- poprosiła nauczycielka.
- Etto... Nazywam się [T.I.] [T.N.], ale mówcie mi po prostu [T.I.]. Niedawno przeprowadziłam się tutaj z [kraj]- powiedziałam, szukając wzrokiem wolnego miejsca.
- Dziękuję. Usiądź obok Nishinoyi w ostatniej ławce, dobrze?- uśmiechnęła się. Spojrzałam na wskazane przez nią miejsce i, o dziwo, chłopak, o którym mówiła był tym samym, z którym zderzyłam się dziś rano. Przytaknęłam niemrawo i usiadłam na wskazanym miejscu.
- To na ciebie wpadłem rano?- zapytał Nishinoya.
- Na to wygląda- odparłam, uśmiechając się delikatnie.
- Naprawdę przepraszam! Spieszyłem się na trening!- pochylił głowę przez co uderzył czołem w blat. Nie powiem, wyglądało to dość zabawnie. Nishinoya złapał się za bolące miejsce i cicho jęknął. Zachichotałam.
- W porządku. Prawdę mówiąc, nie spodziewałam się, że będę z tobą w klasie. A co trenujesz?- zapytałam zaciekawiona.
- Siatkówkę. Jestem libero- odparł, uśmiechając się dumnie. Wygląda na to, że mamy sporo wspólnego.
- Ja też gram w siatkę, ale na pozycji środkowego. Gram od [liczba od 1-8] lat. (Warto dodać, że masz 17 lat i chodzisz do drugiej liceum)- odparłam.
Gadaliśmy tak przez całą lekcję kompletnie, nie słuchając nauczycielki. Dowiedziałam się, kto jest kapitanem drużyny dziewczyn i gdzie mogę ją znaleźć. Zanotowałam w głowie, by dziś z nią porozmawiać. Yuu, bo tak się nazywał, zaprosił mnie na trening chłopaków, bym mogła z nimi pograć. Ucieszyłam się, gdy o tym usłyszałam. Mam nadzieję, że ten cały Daichi zgodzi się, bym przychodziła do nich na treningi. Uwielbiam grać.
*time skip*
Po lekcjach poszłam razem z Nishinoyą na salę gimnastyczną. Zdążyłam poznać Tanakę- najlepszego przyjaciela Nishinoyi. Nie wiem czy mi się tylko wydaje, czy ten łysol faktycznie do mnie zarywa...
- A więc to jest [T.I.]- przedstawił mnie Nishinoya. Uśmiechnęłam się i pomachała do reszty drużyny. Grunt to dobre pierwsze wrażenie, co nie?
- Cześć, jestem [T.I.]- uważałam, żeby nie być zbyt odważna, ale i zbyt skryta. Chciałam wypaść możliwie jak najbardziej normalnie. Pierwszy dopadł mnie jakiś srebrnowłosy chłopak. Chyba nazywał się Sugawara. Był bardzo miły i zachowywał się jak typowa mama. Niektórzy to mają chyba we krwi. (Nie w ogóle no co ty xD dop.aut.) Po uzgodnieniu wszystkiego z kapitanem, który okazał się być bardzo miły, zaczął się trening.
Rozgrzewka była bardzo lekka w porównaniu do tego, ile trenowałam, jak jeszcze mieszkałam w [kraj]. Tylko dwadzieścia okrążeń? Chyba zacznę chodzić na siłownię, jeśli nie chcę stracić wyrobionych mięśni. Potem przeszliśmy do zagrywek. Serwowałam dość przeciętnie, ponieważ grałam jako środkowa. Mimo wszystko nie szło mi tak źle. Zaserwowałam, a piłka wpadła idealnie w środek boiska. Westchnęłam cicho. Kompletnie nie umiem kierować piłką.
- Niezła zagrywka [T.I.]- pochwalił mnie Nishinoya, a ja zrobiłam skwaszoną minę.
- Już tak się dobrze znacie, że mówisz jej po imieniu?- zapytał Tanaka, poruszając charakterystycznie brwiami. Noya spalił buraka, a ja odparłam znudzonym głosem:
- Nie. Po prostu w [kraj] mówi się do siebie po imieniu i wolę, żeby tak zostało. Masz coś przeciwko temu?- zrobiłam uśmiech mówiący: "Jak tak to wpi**dol". Ryu najwyraźniej trochę się przestraszył, bo później już się nie odzywał.
Później przeszliśmy do gry. Byłam w drużynie z Noyą, Hinatą, jakimś milutkim piegusem i jego przyjacielem tsundere oraz gościem, którego uśmiechu... nie oszukujmy się, wolałabym nigdy nie zobaczyć. Aż ciarki przechodzą po plecach.
Rozpoczęliśmy grę. Miałam okazję zobaczyć niesamowity atak Hinaty i Kageyamy. Są świetnym duetem. Dostałam od czarnowłosego kilka piłek, które ze zwinnością pantery wbiłam w boisko. Miałam najagresywniejszy atak z całej drużyny, gdy grałam w [kraj]. Dziewczyny były zazdrosne, przez co nigdy nie szło się z nimi dogadać. Wyskakuję do połowy tułowia ponad siatkę i dzięki temu mogę ściągnąć piłkę bardzo ostro w dół. Najczęściej nikt nie jest w stanie go odebrać, co działa na moją korzyść.
- Kiedy nauczyłaś się tak skakać?!- zapytał podekscytowany Hinata, skacząc wokół mnie. On był w stanie wyskoczyć na tyle wysoko, by mieć całe ramiona ponad siatką.
- Dużo trenowałam, jak mieszkałam w [kraj]- odparłam.
- Przepraszam bardzo...- powiedział przerażony Tanaka.- A-ale gdzie?
- Wybacz mu. Ma dwóję z geografii- rzekł Sugawara, waląc Tanakę otwartą dłonią w głowę. Przytaknęłam i, ponieważ trening dobiegał końca, zaczęłam kierować się do szatni dla dziewczyn.
Szybko przebrałam się i już miałam się zbierać do domu, gdy zobaczyłam Noyę stojącego przy bramie. Przyspieszyłam kroku i zapytałam:
- Na kogo czekasz?
- W zasadzie to na ciebie. Chciałem zapytać czy wrócimy razem- powiedział, a na jego policzkach mogłam dostrzec delikatny rumieniec. Warto dodać, że byłam dość wysoka, przez co Noya był dla mnie.... no nie oszukujmy się, krasnoludkiem.
- Jasne! Z chęcią z tobą wrócę. Miło mi, że na mnie poczekałeś- odparłam.
Szliśmy w stronę mojego domu. Nishinoya uparł się, że mnie odprowadzi. Idąc szeroką drogą, w końcu zapytał:
- Dlaczego przeprowadziłaś się do Japonii?
- Moi rodzice się rozwiedli i teraz mieszkam z tatą- odparłam zgodnie z prawdą.
- Oh, przykro mi- powiedział, spuszczając głowę.
- Nic nie szkodzi. Nie tęsknie za moją matką. Choć ciężko ją tak nazwać. Nigdy się mną nie zajmowała- odpowiedziałam beznamiętnie- ani moim bratem- dodałam.
- Yhm...- mruknął wyraźnie zasmucony. Resztę drogi przeszliśmy w milczeniu.
Dotarliśmy pod mój dom, gdy zaczęło kropić, a po kilku sekundach zmieniło się to w istną ulewę. Zaproponowałam czarnowłosemu, by został u mnie na noc. Postanowiłam dać mu ubrania mojego brata na przebranie. Był tylko jeden mały haczyk. Shintaro (Mekakucity, tak bardzo LOFFFCIAM <3 dop.aut. zakochanej po uszy w Shintaro), bo tak się nazywał mój brat, był równie wysoki co ja, więc na Noyi jego ciuchy będą po prostu wisieć. Nie przeszkadzało mi to, jednak. Wyglądał przesłodko. Nikt, oprócz mnie, go nie widział, więc jego męska duma uchowała się. Usiedliśmy w salonie. Ja natomiast ubrałam swoją [K.-kolor] piżamę i [K.] kapcie- króliczki (takie z głową królika, wiecie o co chodzi, nie? dop.aut.)
- Obejrzymy film?- zaproponowałam, spoglądając na Yuu, który aktualnie palił buraka. Czy krótkie spodenki i bluzka na ramiączkach z dekoltem to przesada?
- O-okej- powiedział, patrząc się mi na.... CYCKI?!
- Tu. Mam. Oczy- wydukałam wściekła.
- AAAAAA!!! Przepraszam!!! Nie bij mnie!- krzyczał jak szalony, kuląc się w rogu skórzanej sofy. Zignorowałam jego zachowanie i wybrałam jakiś horror. Przetestujemy jego męskość. Chociaż ja nienawidzę takich filmów. I po godzinie pożałowałam tego wyboru, a poduszka stała się moją najlepszą przyjaciółką. Noya pozostał niewzruszony. Gdy któryś raz z rzędu pisnęłam ze strachu objął mnie i przyciągnął do siebie. Już chciałam go odepchnąć i zbesztać, ale w sumie nawet mi się podobało, więc zrezygnowałam z tego pomysłu i wtuliłam się w niego delikatnie.
- Cholera... jakim prawem zakochałem się w niej skoro znam ją od kilkunastu godzin?!- miałam zadać to samo pytanie...
- Też cię kocham- mruknęłam i, kładąc się na kolanach oszołomionego chłopaka, już po chwili odpłynęłam w krainę snów.
- Dziękuję, że pokazałaś mi co to miłość.
*time skip*
- Poważnie?! Moja siostra chodzi z takim mikrusem?!- usłyszałam głos mojego brata, który rozmawiał z Yuu.
- Ja ci dam... Mikrusem...- warknął, odgarniając do tyłu swoją kolorową grzywkę. Postanowiłam im przerwać.
- Braciszku?- zagadnęłam przesłodzonym do szpiku kości głosem.
- Czego chcesz?
- Obróć się- wykonał polecenie. Po chwili po pokoju rozległo się głośnie: "JEB!"
- AŁAAA!!! Skąd ty ku*wa wytrzasnęłaś tą patelnię?!
Mniej więcej tak skończyła się ta historia.
~THE END~
♥1410 słowa♥
OHAYOU! To znowu ja!!! Ożywiam tą książkę. Ile mnie nie było? *liczy... gubi się...* Nie ważne! W ch*j długo... GOMENESAI!!! *klęka i kłania się* Ale wróciłam!!! Z weną i nowymi pomysłami!!! Dziękuję każdemu kto zechciał to przeczytać i pozdrawiam każdego, kto oglądał "Mekakucity Actors"! Zakochałam się w Shintaro <3 *fangirl*. Sayounara i do następnego!
~alixsiorek
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top