Makoto Tachibana x Haruka Nanase [Free!]- Szum oceanu

One-shot na zamówienie kotolinia z okazji pierwszej rocznicy mojego profilu oraz 69 ( ͡° ͜ʖ ͡°) obserwujących. Zapraszam do czytania i mam nadzieję , że się spodoba!

*Haruka POV*

          Zapowiadano normalną pogodę, więc tego dnia postanowiłem wybrać się nad ocean, by popływać. Kochałem pływać w naturalnych zbiornikach wodnych. Tam nie było tak... sztucznie? Jak na basenie. Wszędzie unosi się zapach chloru, detergentów i chemikaliów. Jednak czasem tutaj nie da się nawet stopy zamoczyć. Tutaj woda jest bardzo zmienna, rano jest spokojna, a po południu rozpęta się sztorm i toną statki. Ludzie boją się tu przypływać i tylko kilka transportowców co kilka dni przybija do tutejszego portu.

           Nie spodziewałem się spotkać tutaj nikogo znajomego, a już na pewno nie jego. Makoto boi się oceanów od dzieciństwa, więc nie ma szans, by pływał w takim miejscu. Podbiegłem do brzegu.
           - Makoto! Co ty tutaj robisz?- zapytałem wciąż, niedowierzając, że to on.
            - H-Haruka? Ja... tylko sobie pływam...- wymamrotał, wychodząc na ląd. Zachowywał się conajmniej dziwnie.
             - Zawsze bałeś się oceanu. Przełamujesz swój strach?- zapytałem, podchodząc do niego. Był ode mnie wyższy. Sporo wyższy. Mój wzrok mimowolnie padł na jego umięśniony tors. Zarumieniłem się. Moje serce biło niesamowicie szybko. Od dawna dziwnie się czułem w obecności Makoto, ale niedawno ten jeden z głównych narządów zaczął wariować i to nie tylko w obecności zielonowłosego. Z dnia na dzień czułem
się coraz gorzej. Co jakiś czas przyspieszało, a czasem zwalniało tempo, jakby w ogóle go nie było. Zaczynam się trochę martwić o swoje zdrowie. Moi rodzice nie przejmują się ani mną, ani tym, co się ze mną dzieje. Dali mi tylko ten dom, a sami wyjechali nie wiadomo gdzie. Prawdopodobnie nie zobaczę ich już nigdy na własne oczy. Nie żałuję.
- Haru-chan? Dobrze się czujesz?- zapytał Makoto.- Jesteś bardzo blady- nagle świat zakręcił mi się przed oczami i zrobiło mi się słabo. Złapałem się Makoto. Moje serce waliło jak młot.
- Sł-słabo mi- wychrypiałem.- Serce... mi wali...- wyszeptałem, po czym przewróciłem się i straciłem przytomność. Słyszałem jeszcze gdzieś z oddali głos Makoto, który wował moje imię. Nie mogłem nic odpowiedzieć, a potem była już tylko pustka.

Ciemność... przerażająca ciemność. Czy ja... umarłem? Nie, chyba nie, bo wtedy nie miałbym świadomości. Gdzieś za mną, całkiem nie daleko, słyszałem dziwne pikanie maszyny. Poszedłem w tamtym kierunku ciekawy pochodzenia tego irytującego dźwięku. Na końcu tej ścieżki ogarnęło mnie światło.

Otworzyłem oczy. Znajdowałem się w białej, szpitalnej sali. Rozejrzałem się. Obok mnie stał monitor, który wytwarzał ten irytujący dźwięk. Spojrzałem trochę dalej. Zaraz obok szpitalnego łóżka znajdowało się małe krzesełko, na którym siedział... Makoto?
- Haruka... Tak się cieszę, że się obudziłeś- powiedział z wyrazem ulgi na twarzy.
- C-co się stało?- zapytałem zdezorientowany.
- Wtedy na plaży... Tak nagle zemdlałeś. Wystraszyłem się i natychmiast zadzwoniłem po pogotowie, a oni wykryli wadę serca i musieli ją natychmiast operować. Wszystko się udało- opowiedział ze łzami w oczach, a ja wtedy sobie przypomniałem plaża, ocean, Makoto, szybkie bicie serca. Skoro operowali mi tą wadę i już wszystko powinno być dobrze, to dlaczego dalej serce wali mi jak młot, a rumieńce same z siebie pojawiają się na mojej twarzy?

-H-Haru, j-ja chciałbym ci coś powiedzieć... B-bo jak zobaczyłem cię podpiętego do tych wszystkich maszyn, bladego i chorego, do tego jak lekarze walczyli o twoje życie... j-ja zrozumiałem, że czuję do ciebie coś więcej niż przyjaźń. Możesz mnie teraz znienawidzić, powiedzieć, że cię obrzydzam, ale to prawda. Kocham cię, Haruka- zakończył swój wywód, a ja wręcz nie posiadałem się ze szczęścia. Makoto mnie kocha! Teraz jego zielone oczy, miękkie włosy i umięśnione ciało, a najważniejsze, on, należy do mnie. Drżącą ręką przeciągnąłem go do siebie i pocałowałem delikatnie. To było jak muśnięcie skrzydeł motyla, takie delikatne, a zarazem piękne i słodkie.
- Czy taka odpowiedź ci wystarczy?- zapytałem, gdy trochę się od niego odsunąłem.
- W zupełności.

🖤605 słów🖤
~THE END~
OHAYOU! To ja z kolejnym shotem i mam nadzieję, że wam się spodobał. Nie mam w zasadzie nic do dodania, więc Sayounara i do następnego!

~alixsiorek

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top