Horror x Lust - lemon

Zmienna czas na raka wattpada xD

POV Horror

Czekałem zniecierpliwiony w salonie. Raz po raz spoglądałem na zegarek. Spóźniał się od kilku minut. Usłyszałem po jakiś dziesięciu minutach upragniony dzwonek.

Szybko jak strzała znalazłem się przy drzwiach i je otworzyłem.

- Heya, Lust - przywitałem się z nim, a mój wzrok padł na jego czachę.

- Hej, Horror - wymamrotał i poprawił kaptur.

- Co ci się stało? - zapytałem, wciągając go do domu.

- ... - nic nie odpowiedział tylko odwrócił wzrok w bok.

- Lust - zacisnąłem zęby.

- To nic takiego - odparł cicho.

- Nie wygląda to dobrze - powiedziałem - Powiedz co się stało. Proszę - popatrzyłem na niego wzrokiem nie znoszącym przeciwu.

- Eh - zamknął oczodoły - Pobili mnie.

- ... - poszedłem do kuchni i zabrałem z tamtąd apteczkę.

Nie wiedząc co robię wróciłem do salonu. Dalej siedział tam gdzie go zostawiłem.

Jego czacha była popękana w kilku miejscach. Skrzywiłem się lekko. Jak on mógł wytrzymać z takimi pęknięciami?

Powoli rozprowadzałem gips po jego pęknięciach.

- Kto cię tak urządził? - zadałem kolejne pytanie tego dnia.

- Grillby - wymamrotał, a ja znieruchomiałem.

Grillby był jego chłopakiem, a co za tym szło ja byłem kochankiem Lusta.

- Czy abym się nie mylił, ale czy ukochany nie powinien podnosić ręki? - zapytałem.

On jedynie spuścił czachę.

- To skończony rozdział, Horror - odpowiedział przez zaciśnięte zęby.

- A co to za plecak? - mój wzrok spoczął na wymienioną rzecz.

- Wyniosłem się z mojego AU - odparł wbijając wzrok w stolik.

- A gdzie będziesz mieszkał? - kolejne pytanie padło z moich "ust".

- ... - odpowiedział ciszą.

- Lust? - spojrzałem na niego.

- Gdzieś na pewno - odpowiedział.

- Czyli gdzie? - dalej na mnie nie spojrzał.

- W jakimś hotelu - odparł.

- Ugh... Lust - podniosłem lekko jego podbródek.

- Co? - uciekł wzrokiem w bok.

- Nie masz gdzie się zapodziać, prawda?

- Może? - odpowiedział pytanien na pytanie.

- Nah Lust - lekko zbliżyłem swoją twarz do jego - Siadaj. Muszę ci to opatrzyć do końca - powiedziałem i jak gips stwardniał owinąłem delikatnie jego czachę bandażem.

- Dziękuję - powiedział cicho.

- Nie ma za co Lusty~ - zaskoczony zakryłem dłonią "usta".

POV. Lust

Czy on nazwał mnie "Lusty"?

- Nazwałeś mnie "Lusty"? - patrzyłem na niego wielkimi oczodołamu.

- Taaaaak? - powiedział dziwnym tonem głosu.

Cicho weschnąłem, po czym się podniosłem. Spojrzał na mnie pytająco.

- Chyba powinienem się już zbierać - wyjaśniłem.

- Nie ma mowy! - krzyknął, gwałtownie się podnosząc.

Od razu wystraszony cofnąłem się do tyłu.

- Rany... Wybacz, ale nie pozwolę ci nocować w hotelu! Ktoś cię jeszcze bardziej może skrzywdzić! - zaczął panikować.

- Czemu ty tak panikujesz? - zapytałem.

Nie chce by panikował. Może byłem z Grillby, ale ja kochałem Horrora. Zaproponowałem mu byśmy byli seks-przyjaciółmi. Chciałem być z nim jak najbliżej, ale wiedziałem, że nie mogłem z nim być.

Pochodziliśny z dwóch różnych światów. Normalnie jak woda i ogień. Ja wodą, on ogniem. Wątpie, że czuje to samo co ja.

- Bo ciebie kocham! - wykrzyczał, a ja mocno się zdziwiłem.

- C... Co? - zdołałem tyle wykrztusić.

- Kocham cię, Lust - powtórzył, podchodząc do mnie. Ja się cofnąłem - Kocham cię tak cholernie mocno - objął mnie w pasie. - Chciałem to powiedzieć zanim zaczęliśmy uprawiać seks, ale wiedziałem, że jesteś z Grillbym. Nie wiem co ty czujesz do mnie, ale naprawdę mi na tobie zależy - delikatnie mnie pocałował w "usta".

Byłem w lekkim szoku. Szkielet, którego kochałem, właśnie wyznał mi swoje uczucia. Zamknąłem oczodoły i odwzajemniłem pocałunek.

Mocnej oplutł mnie w pasie, a ja zarzuciłem ręce na jego kręgi szyjne. Całowaliśmy tak kilka chwil, które dla nas trwały wieczność. Oderwał się Horror ode mnie.

- Kocham cię - powiedzieliśmy w tym samym czasie.

Uśmiechnąłem się do niego, co on odwzajemnił. Ziewnąłem cicho.

- Idź do mojego pokoju. Prześpij się - powiedział Horror - Ja muszę coś załatwić - dodał po chwili.

- D... Dobrze - odpowiedziałem.

Pocałował mnie w czoło i zniknął. Według jego polecenia, poszedłem do jego pokoju. Przebrałem się w piżamę i zasnąłem.

POV. Horror

Rozglądałem się szukając baru. Wszędzie widziałem potwory, które były skąpe ubrane.

Nie wiem, gdzie ten debil jest, ale wiem, że będzie miał przesrane. Znalazłem w końcu odpowienie miejsce. Wszedłem do środka.

Wszystkie potwory spojrzały na mnie zdziwione. Podszedłem do baru ignorując szepty potworów.

- Ty... Grillby - odparłem do płomiennego gostka.

- Dzień dobry. W czym mogę ci pomóc? - Odwrócił się do mnie i zamarł - Ty - wysyczał.

- No proszę. Znasz mnie - uśmiechnąłem się szaleńczo.

- Czego chcesz ode mnie? - wysyczał znów.

- Czemu. GO. Pobiłeś? - zaświecił mi się oczodół.

- Bo śmieć sobie zasłużył - odpowiedział, a ja go uderzyłem z sierpowego.

Zignorowałem wstrętne pieczenie w ręce.

- Nigdy w życiu i po życiu nie nazywaj go śmieciem. Jasne?! - wywarczałem.

- J..  Jasne - odpowiedział z trudem. Zadałem mu jeszcze jeden cios.

- A to za jego stan - powiedziałem i odszedłem od lady.

W pewnym momencie odwróciłem się i instyktownie uniknąłem ciosu, ale momentalnie poczułem ostry ból w szczęce.

Popatrzyłem na oprawcę z mordem w oczodołach. Grillby uśmiechał się złośliwie.

- Chronisz tą dupę? Why? - wysyczał pytanie.

- Bo kocham Lusta - wywarczałem.

- No proszę... Morderca się zakochał - roześmiał się - Kto by mógł cię pokochać? - zadał pytanie - A wiem! Taki idiota jak Lust! - wykrzyczał, a ja zadałem mu kolejny cios, że aż wypluł krew.

- On. Nie. Jest. Idiotą! - krzyknąłem i kolejme uderzenie.

- Jest. Tak jak ty! - odparł i znów mnie uderzył.

Bliliśmy się tak kilka minut. Ja trzymałem się dobrze. Gorzej miał Grillby, który ledwo żył.

- A teraz wyjaśnijmy sobie coś. On NIGDY do ciebie nie wróci, bo ciebie już nie będzie - uśmiechnąłem jak psychopata.

Wyciągnąłem zza pasa siekierę. Spojrzał na mnie przerażony. Potwory, które były w barze, uciekły w popłochu.

Na spokojnie spojrzałem na broń, by sprawdzić czy jest ostra.

- Masz ponad 20 HP - powiedziałem - Ciekawie ile będziesz miał jak obetnę ci chuja - dodałem.

Jeszcze bardziej się przeraził. Próbował nawet podczołgać pod ladę. Złapałem go za nogę i rzuciłem o ścianę. Zemdlał. Mogłem na spokojnie go wykastrować.

~ Time skip ~

Popatrzyłem na kupkę pyłu. Śmieć wrócił tam gdzie został stworzony czyli do śmieci.

Zabrałem paczuszkę i teleportowałem się do pokoju. Lust stał i patrzył przez okno.

- Heya - przytuliłem go od tyłu.

- Heya - oparł się o moją klatę.

- I jak się czujesz? - zapytałen z czułością w głosie.

- Trochę dobrze. Twój brat zrobił mi spagethi, bym odyskał siły - odpowiedział.

- Smakowało ci? - "uniosłem brew".

- Było dobre - odparł.

- No to jesteś pierwszym co to zjadł całe - powiedziałem.

- Najwidocznien - odwrócił się do mnie, a na jego twarzy nastąpiło przerażenie - Co ci się stało?! - wykrzyczał pytanie.

- Troszeczkę się pobiłem? - odparłem pytaniem na pytanie - Poza tym mam coś dla ciebie - powiedziałem i dałem mu pudełko.

- Huh? - otworzył pudełeczko - Czy to jest dildo?

- Nope. To jest pierdolony chuj od tej pierdolonej dziwki imieniem Grillby - odpowiedziałem, a on zrobił wielkie oczodoły.

- Wykastrowałeś go?! - zapytał.

- Um... Yup? - patrzyłem na niego.

Na jego twarzy mieszały się różne uczucia. Szczęście, przerażenie, niedowierzenie oraz złość.

- Siadaj - wywarczał.

Gdy takim tonem mówi to oznacza, że jest zły. Co ja gadam? Jest wkurwiony!
Usiadłem posłusznie na łóżku.

Wyciągnął z torby maść oraz bandaże. Spojrzałem na niego pytającym wzrokiem. On odkręcił wieczko maści.

- Pokaż te poparzenia - powiedział.

Dopiero teraz poczułem pieczenie na całym ciele. Rozebrałem się do bokserek. On skrzywił się patrząc na poparzenia.

Cicho weschnął, po czym nabrał trochę maści na palce i zaczął ostrożnie wcierać maść.

Poczułem wielką ulgę. Lust bardzo delikatnie i czule. Patrząc na niego czułem jak w moim "brzuchu" są motylki.

- Lust? Jak to jest się zakochać? - zapytałem.

Popatrzył się chwilę na mnie, a po cheili powrócił do bandażowania.

- "Zakochać się", hm? - "zmarszczył brwi" - Cóż z tego co mi wiadomo to przy ukochanej osobie czujesz motylki w brzuchu. Chce się spędzać z nią cały czas oraz troszczyć się o nią - odpowiedział po krótkim namyśle, przy czym skończył mnie bandażować.

- Lust - popatrzyłem na niego z czułością w oczodołach i złapałem go za dłonie.

POV. Lust

- Lust - popatrzył na mnie z czułością w oczodołach i złapał mnie za dłonie.

- Tak, Horror? - spojrzałem na niego.

Nasz wzrok spotkał się, a on się uśmiechnął.

- Zostań ze mną - powiedział poważnie.

- C... Co? - wyjąkałem pytanie.

Teraz zapewnie się spytacie "Czemu się jąkasz?! Jesteś przecież z UnderLust!"
Odpowiedź na to jest taka, że wszyscy oceniają moje AU jak książki po okładce. Moje AU wcale nie jest takie złe.

- Zostań ze mną. Tu. W Horrortale - powtórzył - Wiesz dobrze, że cię kocham. Proszę - przytulił mnie - Bez ciebie tu nie przeżyje - wyszeptał mi do "ucha".

Byłem w lekkim szoku. Chciał, abym tu z nim zamieszkał. Przytuliłem się do niego.

- Zamieszkam tu - odszeptałem i poczułem mocniejszy uścisk. Zamknąłem oczodoły. Byłem szczęśliwy.

- Lust - usłyszałem jego głos.

- Tak, Horrorku? - spojrzałem na niego.

- Czy... - zauważyłem jego lekkie rumieńce - Czy zostaniesz moim um... Chłopakiem? - zapytał.

- Tak... Oczywiście, że tak! - krzyknąłem z uśmiechem.

POV. Horror

- Tak... Oczywiście, że tak! - krzyknął z uśmiechem.

Sam się uśmiechnąłem i pocałowałem go w "usta". Od razu odwzajemnił pocałunek. Nie przerywając pocałunku, położyłem go na łóżko.

Oplutł swoje nogi wokół moich bioder. Lekko wsunąłem swoją dłoń pod jego bluzę. Wciągnął gwałtownie powietrze.

Uspakająco pogłaskałem go po policzku. Przymknął oczodoły. Językiem lekko przejechałem po jego dolnej "wardze".

Rozchylił lekko "usta", a ja językiem wpęzłem do jego wnętrza. Sunąłem językiem po jego podniebieniu.

Odnalazłem jego język. Lekko go trąciłem zachęcając tym sposobem go do zabawy. Niewinna zabawa przeistoczyła się w walkę o dominację.

W końcu się poddał. Miałem wolną ręke. Oderwałem się od niego i zacząłem całować i lizać jego kręgi szyjne.

Z jego "ust" zaczęły wypływać jęki. Były muzyką dla moich "uszu". Lubiłem jak tak jęczy.

Powoli włożyłem dłonie pod jego bluzę i zacząłem gładzić jego żebra palcami.

- H... Horror - wyjąkał słodko.

- Shh... Dobrze wiesz, że lubię długie gry wstępne - wyszeptałem mu do "ucha".

Weschnął cicho, a po chwili znajdował się na górze.

- Za bardzo lubisz mnie dręczyć - powiedział, powoli ściągając ze mnie spodnie.

Przymrużyłem oczodoły. Spojrzał na mnie z lekkim zawachaniem.

- Neh... Lust - zdarłem z niego podkoszulek - Masz zgodę na wszystko - powiedziałem.

Wziął wdech i ściągnął moją bieliznę.

POV. Lust

Powoli przesunąłem palcami po jego przyrodzeniu. Patrzyłem na jego reakcję. Miał przymknięte oczodoły oraz nieco przyśpieszony oddech.

Mój oczodół zabłysł lekkim światłem, a po chwili z moich "ust" wysunął się język. Zamknąłem oczodoły i polizałem po całej długości.

Cicho stęknął. Położyłem dłonie na jego jądrach, które zacząłem lekko ugniatać. Widziałem jak walczy z jękami.

Czubkiem języka toczyłem małe kółeczka na czubku jego kutasa.

- Lust! Weź go w końcu do "ust"! - krzyknął zniecierpliwiony.

- Oj kochanie - zacząłem słodkim głosem, a palcem pocierałem główkę - Nie bądź taki niecierpliwy - uśmiechnąłem się słodko.

- Ty... Ty - zaczął, ale nie dane było mu dokończyć, bo zabrałem go głęboko do "ust".

Jęknął głośno. Powolu zacząłem ruszać czachą. Co jakiś czas pojękiwał. Trochę przyśpieszyłem ruchy.

Poczułem jak jego członek drży. Wiedziałem, że zaraz dojdzie. Nieco mocniej ugniatałem jego jądra.

- Lust! - krzyknął dochodząc w moich "ustach".

Połknąłem całe nasienie i wyciągnąłem go z "ust". Spojrzałem na niego. Miał zamknięte oczodoły i szybko oddychał.

- Oh, Lust - wymruczał, po czym znalazłem się pod nim - Gotowy? - zapytał ściągając moje spodnie i bokserki.

Starałem się zasłonić rękoma, a on jedynie się zaśmiał.

- Przecież już cię nago widziałem, kochanie - uśmiechnął się łobuziersko i zabrał ręce.

Delikatnie się otarł o mnie. Stęknąłem cicho.

- Słodko stękasz - powiedział, wsuwając we mnie palec.

- T... To nie jest s... słodkie! - wyjąkałem.

- Jest, jest - lekko poruszył palcem, co spowodowało kolejny jęk z moich "ust" - Taki słodki i mokry - wyjął palec - Aż tak pragniesz bym był w tobie? - popatrzył na mnie.

- T... Tak - wyjąkałem - C... Chce cię czuć w sobie.

- Według życzenia - powiedział i delikatnie wszedł we mnie.

Stęknąłem cicho. Nie ruszał się. Czekał, aż się przyzwyczaję. Lekko się zawierciłem dając znać, że może się ruszać.

Powoli zaczął się poruszać. Cicho pojękiwałem. Złapał mnie za dłoń i splótł palce. Spojrzał prosto w moje oczodoły.

- Kocham cię - wyszeptał czułym głosem, lekko przyśpieszając.

- J... Ja c... ciebie też kocham - wyjąkałem.

Patrzyliśmy tak w oczodoły. Raz przyśpieszał, a raz zwalniał.

- H... Horror~ - wyjąkałem cicho, zaciskając się na nim. Cicho stęknął.

- T... Tak, Lust? - zapytał znów przyśpieszając na co ja zaraegowałem jękiem.

- N... Nie umiem j... już - nieco szybciej oddychałem.

- T... To po prostu zrób t... to - jeszcze bardziej przyśpieszył.

Chwilę później obone osiągnęliśmy szczyt rozkoszy. Horror padł na mnie. Wyszedł ze mnie, po czym położył się obok mnie i przytulił. Pocałował mnie w czoło.

- Tak bardzo cię kocham, Lust - powiedział.

- Ja ciebie też bardzo kocham, Horror - odpowiedziałem szczerze.

Uśmiechnął się. Odwzajemniłem uśmiech i wtuliłem się w niego. Po kilku minutach zasnąłem.

~ Time skip. Miesiąc później ~

Brałem głębokie wdechy. Nie mogłem uwierzyć to co się wydarzyło. Ja w ciąży?

Horror mnie zabije. No nic. Powoli wszedłem do salonu.

- Horror - powiedziałem chcąc zwrócić uwagę szkieleta.

- Co się dzieje, kochanie? - zapytał, odkładając gazetę na stolik.

- Horror - usiadłem obok niego i złapałem go za dłonie - Jestem w ciąży. Zostaniesz tatą - powiedziałem swoją tajemnicę, którą skrywałem od miesiąca.

KONIEC

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top