Przygody Nath and Kiritty #1
Ohayo!
Shot zrobiony dla mojej najlepszej siss pod słońcem a mowa oczywiście o -Natari!
( To jest pierwsza część, druga pojawi się wieczorem, shot byłby stanowczo za długi :> )
Wszystkiego najlepszego młoda, #TEAMSMALEC XD, żeby Ci mąż nago tańczył i długo usługiwał jako podnóżek xd
To jest jedno z naszych RP zrobione na Shotka ( MAM NADZIEJĘ, ŻE NATH MNIE NIE ZABIJE ZA TO XDD ).
P.S. Zapraszam też do mojej nowej książki!
UWAGA MOCNO ZJEBANE SCENY, ALE NO TO MY XD NIE PYTAJCIE XD
Wściekła przewróciłam się na drugi bok. Dochodzi już dwudziesta trzeci w nocy a ja dalej nie mogę zmrużyć oka. Cały czas męczy mnie uciążliwy ból łba od nadmiernych głupich myśli.
Od kiedy Shun z Shinką zaczęli ewidentnie do siebie się kleić - moja vice zachowuje się dość dziwnie. Jest niespokojna przez cały dzień, strasznie dużo je oraz strasznie długo siedzi w swojej jaskini a'la pokoju. Próbowałyśmy wszystkie na zmianę z nią rozmawiać, ale nie dawało to żadnych skutków - robiła się bardziej poddenerwowana.
Wróciłam z powrotem na bok. No kurwa nie zasnę! Nie ma opcji! Podniosłam telefon z drugiej czerwonej poduszki - dwudziesta druga czterdzieści siedem. Świetnie.
Czemu myśli nie dają mi spokoju? Przecież Blood zaraz wróci od Kazamiego. To dobrze, że coś zaczyna się u nich dziać, nie? Znów podniosłam telefon - potrzebuję natychmiastowego wsparcia.
Tylko jedna osoba myśli jak ja.
- Nath umieram... - mruknęłam bez ceregieli do słuchawki.
- Wiesz, która godzina?
- I tak nie śpisz.
- To fakt. - odparła szybko. - Ty miałaś już od godziny spać.
- Nie dam rady. Nath coś mi tu śmierdzi. Wiesz no, nasze S do kwadratu. Shinka jakoś posmutniała. Taka... dziwna się zrobiła. - po drugiej stronie usłyszałam lekkie szmery. Czekałam wyczekująco na radę życia lub ostry opierdol, że za bardzo się przejmuje o byle co.
- Masz coś konkretnego?
- Jedna myśl przeleciała przez moją próżnie, ale sama nie wiem czy powinnam o takich rzeczach myśleć.
- Daj mi pół godziny. Zaraz do was wpadnę w odwiedziny.
~~~
Wyczekująco siedziałam w naszym salonie na przybycie Nath oraz Shinki. Początkowo z nerwów turlałam się po sofie, co jakiś czas z niej spadając na swój brzydki ryj. Zrezygnowałam z tego zajęcia gdy dupa wystarczająco bolała.
Oglądałam wszystkie strony na internecie aby zabić dłużący się czas.
Po obiecanych trzydziestu minutach z hukiem wpadła brązowo włosa nawet nie pukając. Z taką samą siłą zamknęła drzwi.
- Hej chuju. - zawołała zadowolona, zdejmując swoją kurtkę na wieszak.
- Witaj śmieci. - podniosłam się do pozycji siedzącej. Moja siss w tak krótkim czasie potrafiła porządnie się wystroić - na swoją chudą dupę wciągnęła jeansy. Na górę włożyła ciemną koszulę w czarno-granatową kratę. Włosy zostawiła rozpuszczone.
- Więc opowiadaj. - rzuciła, za nim nie przekroczyła progu kuchni z jadalnią. Zadowolona otworzyła lodówkę w poszukiwaniu dobrego żarcia, którego u nas jest dość sporo. Wiadomo sześc dup pod jednym dachem to zawsze coś musi być do żarcia. - Ja słucham cały czas!
Zamyśliłam się dogłębnie w próżni. Sama nie wiedziałam czy warto tykać aż taki dotkliwy temat. Nie mogę też zostawić tego bez nawet słowa.
- Shinka jest w ciąży.
Nath najpierw zatrzymała się przed stołem z jedzeniem w rękach. Energicznie pomrugała zdziwiona ( chyba nie wierząc, że coś takiego głupiego powiedziałam). Popatrzyła się na mnie jak na ufoludka by powoli odłożyć zdobycze na stół.
- Co ty pierdolisz...
- Zachowuje się jak taka babka z brzuchem! Nie chciałam nawet o takich rzeczach myśleć, ale jak ostatnio stwierdziła, że ściany są bardzo fajne... To musi być coś na rzeczy! - podniosłam ręce załamana.
- Babka w ciąży takich pierdół nie gada!
- Skąd wiesz? - brew podskoczyła mi wyżej.
- A ty skąd? - pokonała dzielącą nas odległość z minefuckiem na twarzy. Przysiadła się z dupą koło mnie. - Ja o czymś nie wiem~?
- Spadaj deklu, po prostu jej zachowanie jest takie-
Nie dane było mi skończyć, gdy do środka wkroczyła sama zainteresowana całego zamieszania - Shinka Blood szybkimi ruchami zdjęła swoje niskie zielone obcasy i jedynie kiwnęła do nas głową, by szybko zmyć się w kierunku pokoi.
- Musi być coś jednak na rzeczy skoro nie zasadziła Ci opierdolu za buty na stoliku.
- No widzi! Ciąża! Złagodniała normalnie! - prychnęłam. Sytuacja powoli robiła się nieciekawa, a Blood na pewno sama nam nic nie powie. Sama kiedyś stwierdziła, że jak zajdzie - to będę ostatnią osobą, która o tym się dowie.
Trzeba nam było natychmiast jakiegoś genialnego planu.
A tak się składa, że geniusz od planów siedzi koło mnie na sofie.
Czas na narady.
~~~
- Shinka, cepie chodź tu na chwilę~
Po kilku minutach marudzenia i jęków czarnowłosa powolnymi krokami weszła do salonu. Ziewnęła delikatnie, zasłaniając się lewą ręką. Przebrała się już w ciemnozieloną piżamę - koszulkę na ramiączkach oraz długie spodnie. Popatrzyła się na nas zaciekawiona. Podeszła bliżej do siedzisk.
- O co chodzi? - przekręciła łebek na lewą stronę. Dalej robią swoją minę poker face. - Wiesz które jest godzina? Czas spać.
- Nie mamy jutro do roboty, więc siadaj i słuchaj chuju.
Zmrużyła oczy. Na pewno coś podejrzewała, bo co jakich czas spoglądała w stronę Nath, która przesiadła się na fotel żeby mieć lepszy widok na sytuację. Westchnęła ciężko, widząc moją tęgą minę.
- Nie możemy tego zrobić jutro przy śniadaniu? Mamy cały dzi-
- Musimy pogadać teraz. Z tego co wiem miałaś coś mi powiedzieć ważnego! - oczywiście, że kłamałam jak z nut - to był nasz plan, wpędzić ją w kóło. Modliłam się w duchu cały czas aby Blood chwyciła za haczyk.
Dziewczyna pokręciła głową z politowaniem. Machnęła ręką w moją stronę lekko zła. Ja nie dawałam za wygraną, piszcząc jej magiczne słowo mów.
- Weż kurwa Kiritta nie ma siły!
- Widzisz to Nath! - pokazałam artystycznie na postać czarno włosej. Dziewczyna zrobiła mentalnego face palm'a, ale dalej siedziała z stoickim spokojem. - Ona w ogóle mnie nie szanuje!
Przyglądaliśmy się sobie z uwagą. Przecież to moja druga siss, powiedziała by coś mi prawda?
- Weź nie pierdol. - pokazałam jej zła swojego krzywego na lewej ręce. Nath tajemniczo się uśmiechnęła w moją stronę, machając sugestywnie brwiami.
Dała sygnał, że czas wcielić nasz drugi plan w życie.
- A propo już pierdolenia-
- Chyba wiem o co Ci chodzi - uśmiechnęłam do siss. Szybkim ruchem pociągnęliśmy ją na sofę, teraz nie miała szans na żadną ucieczkę. Nath oparła się z prawej, a ja z jej lewej strony.
-Kontynuuj Kiritta...
- Co do chuja kombinujecie? - Shinka przejrzała nam się dokładnie - jakby się bała, że zaraz rzucimy się na nią z nożami oraz liną.
- Chciałaś o czym po-ga-dać~ - przypomniałam jej, machając ręką aby zaczęła mówić. Przewróciła oczami mentalnie modląc się do Boga o pomoc.
- Szczerze, to są dwie ważne sprawy... - widząc jej zmarnowaną minę, z pełnym wyrazu współczuciem klepnęłam ją po ramieniu.
- Nie martw się stara! Ja z Nath nauczymy Cię zmieniać pieluchy-
- CO?! - ryknęła na cały pokój. Od skoczyła o de mnie na kilka centymetrów, wpadając na śmiejącą się w najlepsze siss.
- Nie ma czego się bać...
- SŁUCHAM?!?!
- Słuchaj uchem a nie brzuchem! - rzekłam mądre stwierdzenie mojej matki. Dziewczyna przyłożyła mi po tyle głowy, wzorkiem mówiąc żebym włączyła mózg. - Kurwa mać!
- Co ty pierdolisz do chuja pana!
- Nie trzeba było tego "chuja pana" tykać!
- Ludzka natura potrafi być zmienna, my to rozumiemy. - dodała z tyłu Nath. Shinka zamroziła ją wzrokiem mordu, ale dalej nam nie schodził debilny uśmiech z twarz.
- JAKA?!
- My jesteśmy do twoich usług, pamiętaj. - momentalnie brew nerwowo poruszała się ze wściekłości a żyłka pęka z przeciążenia systemu.
- LUDZKA NATURA, TAK?!
- Inaczej zwana chcica. - ujęła najkrócej Nath dumnie.
- Dokładnie!
- Przyznaj się brałaś japońskie powietrze jedna z drugą! - wystartowała przed siebie, ale w ostatnim momencie złapałam ją za bluzkę. Dzięki czemu wylądowałam na ziemi, a ona zatrzymała się w miejscu.
- Nie, nie przyszło jeszcze. - wyszczerzyłam się.
- Jaaa? - siss wskazała na siebie palcem. - Ja się tylko śćpałam uroczymi mordkami Noyi i Sugawary.
- Że niby czym...? - pokręciła głową. - Nieważne... Łeb mnie boli od waszej głupoty...
- Dobra na poważnie. - klepnęłam ręką o stolik, wstając na równe nogi. Wszystkie popatrzyły się na mnie w ciszy. - Chłopiec czy dziewczynka?
- TWÓJ GŁUPI MÓZG.
- Więc... Mózg równa się rodzaj męski! Czyli młody Kazami! - krzyknęła Nath szczęśliwa. - Gratulację!
- Głupi bęcwały! NIE. JESTEM. W. CIĄŻY! - popatrzyłam się na nią podejrzliwie. Te słowo ciąża było w moim mniemaniu wypowiedziane za cicho.
- Nie robiłaś testu jeszcze? - przyszła Kazami rozłożyła ręce jeszcze bardziej załamana. Sugestywnym gestem ręki pokazała na drzwi żeby wypierdalała, a ja ukłoniłam się też pokazując na drzwi.
- JA PIERDOLE KURWA GŁUPI DEBILU Z ADHD WIĘKSZYM NIŻ KTOKOLWIEK W TYM WSZECHŚWIECIE... NIE I CHUJ.
- Nigdy nic nie wiadomo co się stanie. Lepiej późno niż wcale.
- Idźta wy w dupę najlepiej. - mruknęła Shinka. Albo serio ten stan błogosławiony jej służy na charakter, albo z Nath jesteśmy w czarnej dupie.
- Mam Ci kupić?
- SPIERDALAJ
- RECEPTURKIII - siss podniosła się sofy. Rozciągnęła się, ziewając przy okazji.
- Smakowe może jakieś kurwa? Rozmaicimy Ci rozrywkę. - schyliłam się szybko aby nie dostać kapciem. Podbiegłam czym prędzej do drzwi wyjściowych. - Dobra zwykłe to zwykłe ja pierdole.
- To ja lecę po igły! - krzyknęła Nath w korytarzu do naszych pokoi, omijając stojące na ziemi donice z kwiatami.
- A ja lecę po sprzęt - kolejny artystyczny unik w moim wykonaniu. Zasłoniłam się drzwiami. - Zaraz wracam!
- Testy też kup!!!
- Okej!!!
- Wy jesteście nie normalne! - znów pokazałam jej swojego krzywego a ona w podzięce swojego. Prychnęliśmy do siebie.
- Do usług chujku.
~~~
Pokonanie drogi do apteki i z powrotem zajęło mi jakieś pół godziny. Chwała Bogu, że nikogo nie było, więc moje wyjątkowe zakupy poszły sprawnie, bez żadnych większych komplikacji w między czasie. Wparowałam od salonu, gdzie dalej siedziała Shinka wraz z Nath obok. Jak debil zaczęłam radośnie wymachiwać torbą z testami oraz gumkami.
- Hello everybody!!!
- Haj cepie! - podniosła zadowolona długą lśniącą igłę. Blood przewróciła oczami.
- Masz sprzęt widzę przygotowany. - czarnowłosa wzdychnęła ciężko, robiąc face palm przy okazji.
- Boże, czy ty to widzisz...
- Widzi i nam dziękuję za pomoc przy Tobie! - zawołałam na schodkach. Jak małe dziecko wysunęłam torbę z specjalnymi niespodziankami.
- Wmawiaj se wmawiaj...
- Taka prawda. - machnęłam obojętnie ramionami.
- Tak? - wsadziła rękę do torebki foliowej, wyciągając jeden test ciążowy. Tryumfalnie pokazała mi go przed nos. - To zaraz wam udowodnię waszą głupotę!
- O kurła!!!
- Nasze kreski inteligencji są na minusie. - zaczęła Nath, idąc z tyłu za pewną siebie Shinkę. Ciekawe co będzie jak wyjdą jej magicznie dwie kreski. - A ty ile ich zdobędziesz w tym teście?
- JEDNĄ - odparła z nutką grozy, zatrzaskując przed naszymi nosami drzwi do WC. Oczywiście, że mieliśmy w palnie pójście z nią, ale jak widać postanowiła zmienić nasze działania.
- Ta kurwa godność... - mruknęłam pod nosem.
- Suczo, nawet nie sprawdziłaś. - siss podskoczyła do drzwi. - Na trzy cztery zamykamy ją w kiblu ziom, aż do sprawdzenia wiarygodności wyniku.
- TAK JEST! - zasalutowałam dla swojego kapitana misji ,,Ciotki w akcji".
- Trzy cztery!
- Dalej Nath dalej! - pisnęłam plecami opierając się o wejście.
Po kilku minutach czekania spojrzałam się przez szybkę czy nasza więźniarka dalej jest w łaziance. Wiecie, okno i te sprawy.
- I jak sytuacja moja droga?
- WEŹ SIĘ ZAMKNIJ KURWA DEBILU, JAK SKOŃCZĘ TO CI TEN TEST W DUPĘ WSADZĘ.
- Sobie wsadź! Szybciej będzie! - puknęła w szybę Nath.
- Nienawidzę wasssss - zawyła uwięziona.
- Wzajemnie stara dupo! - zaśmiałam się.
Nie sadziłam, że będziemy kiedyś więzić Shinkę gdzieś o drugiej w nocy. Szaleństwo.
- Nasza przyjaźń jest zjebana nie sądzisz?
- Nasza przyjaźń to jest patologia nie przyjaźń raczej.
- Powiedzmy... - odpowiedziałam. To jest taka wesoła patologia. Zdrowa patologia.
- Co się tu odjebuje?! - szybko z Nath obczailiśmy kto postanowił dołączyć do naszej zabawy. Rose, która jest najbliżej z nas do łazienki, musiała koniec końców nas usłyszeć.
Niziołek przyglądał się nam z uwagą, rejestrując wygląd jaki zastał.
- SHINKA UDOWADNIA, ŻE JEST MARYJĄ! - podniosłam rękę do góry w geście przywitania.
- Że kurwa co?! - zatrzymała się w pół kroku przed nami.
- Oczekujemy dowodów niepokalanego poczęcia. - dodała siss najzwyczajniej w świecie. Rose zdziwiona pomrugała kilka razy. Wychyliła się do przodu, zaglądając na szybki w drzwiach.
- Że niby czego?!
- Porodówka za 9 miesięcy! Przygotuj już wodę oraz ręcznik!
- Z dupa chyba - ręka pojawiła się na szybce. - PATRZ ŚMIECIU!
- Next. - uśmiechnęłam się, chodź wiem, że tego nie widziała. Tak samo ja narastającej w niej wściekłości, którą można było wyczuć na kilometr.
- NO CHYBA SOBIE ŻARTUJESZ?! JEDEN CI NIE WYSTARCZA!?
- JA MAM ICH Z 30 KTÓRYŚ MUSI POKAZAĆ PRAWDĘ!
- Nie pewność pomiarowa know. - mruknęła Nath, wpychając przez jedną z dziurek trzeci test.
- Dokładnie!
- Może cud się zdarz, ale w innej wersji? - Rose przytuliła się do mnie. Poklepałam ją po głowie.
- To znaczy? - podniosłam brew do góry, tak samo jak Nath.
-Może być ciąża, lecz nie u tej połówki mimi. - zamyśliłam się na chwilę.
- Czy słyszysz co ty pierdolisz Rose?
- No bo czytałam jeden komiks, że kobieta miała być w ciąży, ale ona do Boga takie, że nie chce się męczyć - zaczęła. - więc facet był w ciąży!
- I co to ma wspól- chwila moment! - AAA!!!
- Haa... co? Kiritta wyjaśnij mi to. - zostałam delikatnie stuknięta w lewę ramię. Uśmiechnęłam się jak debil.
- Więc obrazując naszą sytuację Nath, kobieta nie nosi dzidziusia, tylko ktoś inny!
- Kokon kurwa złożyła! - krzyknęła pełna pewności swoich słów.
- Ja pierdole!
- Co kokon!? - dobra czas się spieszyć, bo słychać coraz to bardziej niebezpieczny głos Blood.
- Nie debilko! Shun kurwa w ciąży! - zawołałam.
- Czyli ludzki kokon.
- Idź ty w dupę z tym kokonem! Musimy iść Shuna sprawdzić!!!
- Ja pierdole mimi! Jesteś szalona! - pisnęła Rose.
- WAM GORZEJ!? WYPUŚCIE MNIE! - walenie o drzwi rozpoczęło się nagle, tak samo jak je wyważanie.
- Nath trza ją zamknąć na jak czas! Szybko!
Małe sprawne rączki rzuciły się na klamkę całkowicie ją wyjmując. Długo nie czekając siss pobiegła do mojego pokoju po krzesło oraz kilka innych ciężkich rzeczy aby zablokować drzwi.
- JAK STĄD WYJDĘ TO TAK WAM SKOPIE DUPY ZE POLECICIE W KOSMOS!
- HAI HAI PANI VICE~
- Chuuya nam te dupska uratuje za pośrednictwem matki swoich dzieci i chuj jesteśmy bezpieczne!
Wrzasnęła Nath pożegnanie zanim nie ruszyliśmy do bazy Młodych Wojowników.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top