Worek
Autor: AdaCzytamPisze
Zimowe słońce lekko świeci, ale nie czujesz jego promień na swoim ciele. Piekący mróz sprawia, że twoje policzki różowieją jednak nie widzisz tego. Jesteś w dobrym humorze, mimo że nie lubisz takiej pogody. Nawet śniegu nie ma. Rozmyślasz.
Nagle słyszysz za sobą odgłosy kroków i znajomy głos:— Hej! Hej, zaczekaj! Odwracasz się z uśmiechem do znajomej z klasy. Ostatnio dosyć często gadacie, lubisz ją. Nie zastanawiasz się, co robi w tej części miasta, cieszysz się, że ją widzisz. — Hejo. Z dziwnym błyskiem w oku odrzuca kręcone włosy do tyłu. Nie zwracasz na to uwagi, skupiasz się na przedmiocie, który trzyma w ręce. Widzisz jak ściska zmięty kawałek papieru. — Co to? — pytasz, mimo że średnio cię interesuje.Rozwija rulon; twoim oczom ukazuje się nagłówek gazety:"MORDERSTWO W ZGNIŁYM JABŁKU"— Słyszałeś? — pyta i patrzy na ciebie z wyczekiwaniem. — Jasne — machasz ręką — w szkole co chwilę o tym mówią. Podobno jedna z tych kobiet to Nowakowska, dlatego mamy teraz zastępstwo z tą nową, wiesz, tą rudą, co uczy C, ale to pewnie plotka, znając życie. Mimo wszystko to akurat bardzo cię interesuje. W końcu nie co dzień słyszy się takie rzeczy, tym bardziej jeśli mieszka się w tak niewielkim miasteczku jak Zgniłe Jabłko . W pewnym momencie dziewczyna schyla się, podnosi worek na buty, który najwyraźniej upadł. Śmieje się krótko, podnosi wzrok i nagle marszczy brwi. — Oj, masz coś na głowie. Czekaj. Pomogę Ci. Podchodzi do ciebie z jakimś nieprzyjemnym uśmiechem. Mimo to posłusznie się odwracasz. Patrzysz na wyludnione pola. Czujesz jak koleżanka muska cię po szyi... Nagle coś szarpie twoją głowę do tyłu. Nie przyjemny w dotyku materiał zasłania ci twarz. Sznur wbija ci się w szyję. Już rozumiesz, zaczynasz się szarpać. Dusisz się. To koniec. Umierasz.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top