„Summer of love" - mendesiarka
Tytuł: „Summer of love”
Autor: mendesiarka
Shawn Mendes, dwudziestosześcioletni kanadyjski stomatolog, stał boso na balkonie, oparty o barierki. Przekonał się, że życie nie jest bajką - myślał już, że znalazł partnerkę na całe życie, że to właśnie ta wielka miłość, która nigdy nie zgaśnie. Potem jednak przyszła szara rzeczywistość.
Wszystko zaczęło się psuć, kiedy jego żona, Lauren, wróciła z dwutygodniowego urlopu w spa. Wróciła wypoczęta i piękna, ale wewnątrz wydawała się być kompletnie inną osobą. Nagle zaczęła trzymać go na dystans. Kiedy pytał, co się dzieje, odpowiadała zwykłe "nic". Jej brak zainteresowania i rozmów z nim stawał się coraz wyraźniejszy. Ni z tego, ni z owego, jego partnerka zaczęła się od niego oddalać. Zapewniała go ciągle, że „nic się nie dzieje", ale szybko zorientował się, że coś jest nie tak.
Przyłapał żonę z facetem, którego poznała we wcześniej wspomnianym spa. Shawn położył się spać wcześniej niż kobieta. Ona oświadczyła mu, że musi jeszcze pogadać z przyjaciółką, Amber, na osobności - pomieszkiwała ona u nich, bo chłopak z nią zerwał i nie miała gdzie się podziać. W nocy pan domu przebudził się, żeby skorzystać z toalety. W pokoju gościnnym usłyszał dziwne odgłosy. Na początku pomyślał, że to przyjaciółka figluje ze swoim facetem - może do siebie wrócili? Jednak ku zaskoczeniu Shawna, zastał Amber w kuchni, palącą papierosa. Wpadł do pokoju gościnnego i widział, to, czego by się nigdy nie spodziewał... Najgorsze było to, że ten szmaciarz, który ją posuwał, był dużo starszy od nich. Shawn nie mógł w to uwierzyć, że obleśny dziad posuwał jego żonę, a ona natomiast stękała tak mocno, jak wcześniej nigdy z Mendesem.
Po tym, co zobaczył, kazał Lauren się spakować i opuścić – tak właściwie, jego –mieszkanie. Skruszona wróciła następnego dnia i pytała, czy ją wpuści. Zaczęła go przepraszać, że to niby przelotny romans, któremu uległa pod wpływem emocji. Shawn natomiast zdjął przy niej obrączkę i powiedział, że składa papiery rozwodowe.
Wracając do jego pracy - stomatolog. Były blaski i cienie. Stomatologia ogólna to była ciekawa praca. Ludzie otwierali buzię i widać było naprawdę różne dziwne rzeczy, ale, w sumie, to nie było aż tak źle. Kilka wizyt i doprowadzało się ich do porządku. Jeśli nie było specjalnych komplikacji, to Shawn aż tak się nie przemęczał. Gorzej z chirurgią, której na szczęście nie musiał praktykować, bo tam nie było "zmiłuj". Czasami przeprowadzano na fotelu dentystycznym prawdziwe operacje. Z cięciem, szyciem, mnóstwem krwi. Jego misją było błaganie wszystkich, aby wzięli się wreszcie za swoje zęby, póki można było coś z nimi zrobić w miarę bezboleśnie.
Mężczyzna ze złamanym sercem, ale spełniony w pracy - tak można było określić Mendesa.
Chciał odpocząć od tego wszystkiego i stwierdził, że wyjedzie na wakacje. Znalazł ofertę, która mu przypasowała. Dwa tygodnie we Włoszech, które przyciągały zabytkami i dziełami sztuki, śródziemnomorską kuchnią, wielowiekową historią, bogatą kulturą i awangardową modą.
Plan wycieczki był wspaniały, czyli: Wenecja - "perła Adriatyku"; Piza - Krzywa Wieża; Florencja - stolica Toskanii i renesansu; Rzym - historia Imperium; Watykan i wizyta przy grobie św. Jana Pawła II; rezerwacja do Muzeów Watykańskich; Neapol - stolica południa; Pompeje - "zaginione miasto"; Capri; Asyż - miasto św. Franciszka.
Od zawsze chciał znaleźć się we Włoszech. Zachwycające krajobrazy, piękne plaże, zabytkowe miasta, genialna kuchnia i włoski styl życia. Powodów, żeby pojechać na wakacje tam, było naprawdę wiele. Włosi to był radosny i gościnny naród. Mieszkańcy tego państwa słynęli z "dolce vita", które znajdowało odzwierciedlenie w ich codzienności. Cieszyli się z małych rzeczy, byli otwarci na innych, unikali stresu i nigdy się nie spieszyli.
Może te wakacje zmienią coś w jego życiu?
***
Ashley Valldarri, lat dwadzieścia cztery, pracownica Burger King, zamieszkała we Włoszech.
Ale stop! Ale że pracowała przy robieniu burgerów, a nie pizzy? Ale jak to? Przecież pizza to podstawowe jedzenie we Włoszech.
Otóż, Ashley, od kiedy była mała, miała marzenie, aby założyć własny biznes - pizzerię. Wiedziała, jak zrobić prawdziwą pizzę, uczyła się od najlepszych. Niestety, nie mogła tego uczynić i stworzyć swojego własnego miejsca.
Włoskie ciasto miało być chrupiące, delikatne i rozpływać się w ustach. Przede wszystkim musiało być ono bardzo dobrze wyrobione. Żaden Włoch nie zgodził się na zabicie smaku włoskiej pizzy ketchupem. Był już na niej sos i nie było sensu polewać jej niczym więcej. Włoch też nigdy nie zgodziłby się na to, aby przekroczyć dozwoloną ilość składników lub wprowadzić zmiany w klasycznych połączeniach smaków.
Ale wracając do jej pracy w Burger King, to nie narzekała. Wiadomo, że jak byli klienci, to się ostro zasuwało, prawie biegiem. Jak się zrobiła chwila spokoju, to na luzie, na spokojnie, powoli. Nikt nikogo nie gonił, gdy nie było takiej potrzeby. Praca na zmiany była dla niej idealna - od siódmej do piętnastej i od piętnastej do dwudziestej trzeciej. Pieniądze spoko, chciało się za tyle pracować. Kadra świetna.
Jednak od początku swojego życia nie miała łatwo. W wieku trzech lat została porzucona przez swoich rodziców - mieli po osiemnaście lat, kiedy ona się urodziła. Niestety, byli alkoholikami i znęcali się nad nią. Zostawili ją na pastwę losu na ulicy. Znaleziono ją i umieszczono w domu dziecka. Miała tam jednak niemałą swobodę, aby dostać przekąskę, jaką chciała lub oglądać telewizję, kiedy tylko sobie życzyła. Były to głównie pory posiłków i spania. W każdy piątek wieczorem mieli duże, grupowe wyjście, na przykład na kręgle lub do kina. Kiedy ktoś z podopiecznych ukończył 16 lat, w zależności od sytuacji, mógł być "wypisany" przez opiekuna i wyjść na kilka godzin.
Pozytywnym aspektem było to, że po raz pierwszy otrzymała pieniądze na swoje wydatki, miała nowe ubrania, wolność i pierwszego chłopaka, który jednak okazał się być chamem. Z drugiej strony była cichym i straumatyzowanym dzieckiem wśród tych głośniejszych, ale na szczęście nie traktowano jej z tego powodu gorzej. Czuła się tam "nawet, nawet". W pewnym momencie przestała się martwić o swoich rodziców, choć nadal rozpamiętywała to, co jej zrobili.
Kobieta, która pragnęła odbudowania w sobie stabilnej tożsamości - tak można było ją określić.
Pytanie wtedy było zasadnicze - czy odnajdą w końcu szczęście?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top