Takao x Reader "Już na zawsze razem" (lemon)
Właśnie przygotowywałam kolację dla mnie i mojego chłopaka Takao. Jemu Kimichi, a sobie zamówiłam pize.
Ale po kolei:
Dziś jest 21 listopada. urodziny mojego kochaniego jastrzębia. Postanowiłam że specjalnie dziś będzie "zakrapiana kolacja" Moja mama kupił nam wyjątkowo 2 pół litra. Właśnie skończyłam przygotowywać kimichi gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Z uśmiechem na ustach podbiegłam do drzwi, by po chwili skoczyć w ramiona mojego ukochanego.. A tu klops.... To tylko gości z pizzą. Zawiedziona zapłaciłam za nią i poszłam do salonu. Przygotowałam dosłownie wszystko. Płyta z komedią-romantyczną też czekała. W końcu kolejny dzwonek. Podesłam do drzwi i po uchyleniu zobaczyłam mojego chłopaka. Jak na listopad był ubrany dść letnio. Ciemno szary T-Shirt i czarne Jeansy. Na nogach ciemne conversy. Życiłam mu się na szyję i namiętnie pocałowałam.
-Witaj kochanie.
-Hej słonko.
Zaprowadziłąm go do salonu i podałam jego kimichi, ja natomiast zebrałam kawałek pizzy z pudełka.
-[t.i.]~chan mówiłem ci byś nie jadła tego świnstwa.
-Nie martw się... Raz na jakiś czas nam nie zaszkodzi.
Wstałam i wyszłam by po chwili wrócić z sokiem. Po chwili znalazła się jeszcze pół litrówka. Takao rozlał alkochol, a ja soczek.
-Za twoją 17~stkę.
-Za moją 17~stkę.
Stukneliśmy się kieliszkami i wypiliśmy na ________________. Od razu nas rozpaliło od środka. Dlatego by ugasić ten żar popiliśmy sokiem.
TAJMU SIPPU (bo tak mogę)
Kończyliśmy pić 2 pół litrówkę. Takao vył lekko wstawiony, nie to co ja. Byłam pijana Chociaż kontaktowałam ze światem.
-Kotku..
-Tak?
-Choć do mnie.
Podeszłam, a on usadził mnie sobie na kolanach.
-Byłaś bardzo niegrzeczna.
-A więc co? Ukarzesz mnie?
-Tak.
Zabrał mnie do mojego pokoju. Wiedział gdzie jest bo nie raz przychodził mi dawać korki z angola.
Ułożył mnie na łóżku. Bie bawił się w pocałunki. Od razu zdjął mi koszulę i stanik. Potem położył mnie na łóżku. Zdjął swój pasek od spodni i związał nim moje ręceprzywiązując je do jedynek szprychy (od strony głowy) w moim łóżku. Wtedy dopiero zaczął mnie namiętnie całować.
-Kocham cię [t.i.]~chan.
-Wiem... ja siebie też kocham.
Zachichotałam pod nosem.
-Dobra, dobra ja CIEBIE też kocham.
Zdjął swoją koszulę.
-Nee.. Wypuść mnie.
-Nie~e kara za pizze.
-Oj no weź...
-Nie.
Wrócił do całowania mnie. Gdy jego opuszki palców przejechały po moim stwardniałym już sutku wydobyłam z siebie jęk. Czułam rozkosz która powoli kumulowała się w moim podbrzuszu. Takao zassał jednego sutka, a drugiego szczypał.
-Mmm.. ach..
Zdjął ze mnie spodenki, a z siebie spodnie. Zobaczyłam nie małe wybausznie w jego bokserkach. Powoli przejechał palcem po materiale mojej bielizny. by po chwili zatopić w niej swoją dłoń.
Delikatnie opuszkami palców badał moje wejście. Wodzil nimi w tę i zpowrotem. Jeo ręk aopuściła moje majtki. Zwinnie zdjął naszą bieliznę. Zawstydzona nie patrzyłam na niego. Bałam się że jeszcze bardziej zburaczeję. Nie wiem czy to z powodu że leżałam cała naga przed moim chłopakiem, czy może dlatego że zobaczyłam "Mini Takao" > Miałam obawy czy to będzie delikatny pierwszy raz.
Jego palcze znów błądziły przy moim wejściu. Po chwili poczułam w sobie jeden. Poruszał się dość mozolnie lecz po chwili doszedł drugi i trzeci. Wtedy już nie był taki delikatny. Jęczałam coraz głośniej.
-Takao.. ja zaraz... dojdę.
Ciężko było mi się wysłowić przez to podniecenie. Mój chłopak natychmiast wyciągnął ze mnie palce i popatzrył w moje oczy z zadziornym uśmiechem. Polizał mokre palce.
-Jesteś słodka.
Spaliłam się całokowicie.
Cofnął się na koniec łóżka i oparł o ramię. Zaczął swoją "robudkę ręczną". Chciałam odwróćić głowę, ale wtedy jęczął przez co ja ciągle na niego spoglądałam. Zaczęłam kręcić biodrami. Potrzebowałam go.
-Wejdź we mnie.
Wyjęczałam podniecona. Drugi raz powtarzać nie musiałam. Dotkną wejścia by po chwili wejść bardzo powoli. Wiedział że to mój pierwszy raz. Po jego wejściu poleciały mi łzy. Bolało... Bardzo. Takao przestał gdy tylko wszedł cały.
-Cii.. Zaraz ból minie.
Zlizał moje łzy i namiętnie pocałował.
-Możesz się już poruszać.
-Dobrze kochanie.
Najpierw powoli, by po chwili przyspieszać tępo. Czułam przyjemność. Nasze twarze były ciągle blisko siebię. Co jakiś czas jęczeliśmy sobie do ust. Po jakimś czasie doszedł we mnie a ja chwile po nim. Rozwiązał pasek i położył się obok mnie. Ja za to wtuliłam się w jego tors. Poczułam jak składa długi pocałunek na mojej skroni.
-Musze częściej jeść pizze.
Zaśmiałam się, a Takao razem ze mną.
-O kur....
Zaklnęłam po chwili.
-Coś się stało?
-Nie zabezpieczyliśmy się.
-Nie martw się... Mam rękę do dzieci.
-Mam nadzieję.
Jeszcze raz mnie pocałował.
-A teraz idź już spać.
-Dobranoc.
-Dobranoc.
Oboje oddaliśmy się w objęcia morfeusza. Jednak chwilę przed tym usłyszałam.
"Już na zawszę razem"
****
687 słów.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top