Kurama x Reader "Za kulisami" (lemon)
-Mamo... wychodzę!!
Krzyknęłam po czym wybiegłam. Wpakowałam się do czarnej limuzyny która stała przed moim domem. W niej siedział mój chłopak.
-Hej Kura..
-Hej [t.i]~chan.
Pocałował mnie na powitanie po czym udaliśmy się na koncert.
*TS*
-Daj najlepszy koncert jak dałeś do tej pory.
Pocałowałam Kuramę po czym widziałam jak wychodzi na scenę. Ja zostałam za kulisami.
*TS*
Usłyszałam że kończy śpiewać swój ostatni utwór :DA*TEN*DIE
-Dziękuję wam.
Zszedł ze sceny, a ja podeszłam i pocałowałam go w policzek.
-Dobra robota.
-No wiesz bardziej bym się cieszył gdybyś mnie pocałowała w usta.
-No nie wiem...
-Mam pomysł.
Nikogo w pobliży nie było więc zamknął drzwi do pokoju.(nie wiem jak nazwać inaczej ten pokój gdzie przebywa gwiazda przed wyjściem na scenę.)
-Teraz mnie pocałujesz?
Zbliżył się bardzo blisko.
-Ależ oczywiście.
Wpiłam się w jego usta.
-Takiej odpowiedzi oczekiwałem.
Szybko usadowił mnie na blacie i dobrał się do mojej szyi.
-Mm..
Oznaczył mnie za pomocą naszyjnika z malinek. Powoli zdejmował moją koszulę.
-No wiesz. mnie pozbawisz ubrań, a ty sam zostaniesz w tych łaszkach?
Powoli zaczęłam zdejmować jego żakiet. Po chwili został w samych spodniach i bokserkach jak mniemam. Moje dłonie zaczęły kreślić szlaczki po jego umięśnionym torsie.
-Skoro ja jestem oznaczona to ty..
Przyssałam się do niego.
-Też powinieneś.
-Niegrzeczna.
Pozbył się mojego stanika, a jego usta zjechały na moje piersi. Zassał je.
-Mm.. ah.
Jego paznokcie powoli kreśliły drogę pod moją spódnicę. Opuszkami palców przejechał po mojej bieliźnie, by po chwili włożyć w nią swoją dłoń. Jego szybkie ruchy sprawiły że doszłam ze stłumionym krzykiem rozkoszy. On wyjął swoją dłoń, po czym ją oblizał. Po chwili reszta naszych ubrań zniknęła z nas. Zeszłam z blatu i uklęknęłam przed nim. Ujęłam jego przyjaciela w usta po czym zaczęłam energicznie poruszać głową. Rękami bawiłam się jego woreczkami. Po chwili przestałam zajmować się jego penisem i zaczęłam ssać jego jądra. Kurama nie mogę dłużej wytrzymać podniósł mnie i usadził na blacie. Szybko we mnie wszedł.
-Tak bardzo cię pragnę.
Bez zbędnych ceregieli zaczął się we mnie poruszać. Oczywiście nie mógł zostawić mojej kobiecości w spokoju. Przystawił swoją dłoń i zaczął nią szybko poruszać. Po jakimś czasie byłam blisko.
-Kurama ja długo nie wytrzymam.
-Ja też powoli jestem blisko.
Oparł mnie o lustro które wisiało za mną, przez co przeszły mnie dreszcze zimna. Po chwili doszła po raz drugi. Kurama był chwile po mnie.
-Kocham cię
-Ja ciebie też.
Chwile odpoczęliśmy i gdy tylko siły nam powróciły zaczęliśmy się ubierać.
-Do tej pory myślałam że najdziwniej będzie u mnie w domu.
-Ale podobało się?
-I to jak.
-Jedziemy do mnie?
-Okay.
***
382 słowa.
Buziaczki :-*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top