Aomine x Reader "Przeprosiny nic tu nie dadzą" (lemon)


Z początku przepraszam że nie pisze co czwartek ale brak internetu robi swoje. Dziś będą aż 3 opowiadania więc szykujcie się.


***

Już od 5 miesięcy chodzę z moim nyguskiem. Tak chodzi o Aomine Daiki'ego Problem jest tylko jeden. Ostatnio zachowuje się się bardzo dziwnie. Podając przkład: gdy rozmawialiśmy wtuleni w siebie wieczorną porą to ciągle się jąkał. Tak.. Aomine się jąkał, a nigdy tak nie robił.

Jak patrzę mu w oczy on natychmiast odwracał wzrok.

Dobra wracając do rzeczywistości. Właśnie zmierzałam do szkoły. Na przeciwko zobaczyłam Daikiego jak idzie z moją przyjaciółką Momoi (jak jej nie lubisz to niestety masz problem xD). Szli i o czmś rozmawiali. Prawdę mówiąc nie byłam zazdrosna. Wiem że Daiki kocha mnie...

Inaczej nie kradł by mi telefonu i nie robiłby sobie selie w ręczniku, a potem nie ustawiał by tego zdjęcia na tapetę. Natomiast jeśli chodzi o Momoi... ona od miesiąca chodzi z moim kuzynem- Tetsu.

Podeszli do mnie i się przywitali. Aomine oczywiście buziakiem w policzek. Usłyszeliśmy dzwnek i weszliśmy do szkoły kierując się w stronę klasy. (chodzicie do tej samej klasy we trójkę).

*Tajmu Skippu.*

-[t.n.] mogłabyś zostać na chwilę? Zapytał nauczyciel po dzwonku obwieszczającym koniec lekcji.

-No dobrze.

-Jak sobie radzicie na korepetycjach?

-Bardzo dobrze.. Daiki to rozumna istota. (musiałam xD)

Zapomniałąm wspomnieć że douczam Daikiego z matmy.

-Widać jego poprawę.. Na ostatnim sprawdzianie dostał AŻ 49 punktów na 100.. To dla Daikiego bardzo dużo.

-Będę go douczać dalej.

-Dziękuję.. możesz iść.

-Do widzenia.

Szybko wybiegłam z sali i ruszyłam w stronę budynku dla koszykarzy.

-Przepraszam za spóźnienie. Psur mnie zatrzymał.

-Oi [t.n.]!!!

Usłyszałam krzyk kapitana drużyny..

-Yy o co chodzi Wakamatsu~senpai?

-Aomine zrów się spóźnia.

-Ehh. znowu?

-Tak masz to jego pisemko?

-Tak mam. Satsu~chan przygotuj świecę i linę. Ja wyjełam świerszczyka. Już po chwili zawisł on nad ogniem. Ja zrobiłam zdjęcie i wysłałam je Daikiemu. Satsuki od razu włączyłą stoper. Ja ledwie co po schowaniu telefonu wyciągnęłam dłoń do przodu. Wyglądał to jakbym się przyglądałąm moim paznokcią jednak ja po chwilii zaczęłam zgoniać palcę odliczając. Oczywiście odliczałam wolniej niż stoper.

-5..4..3..2..

Słychać jak ktoś biegnie.

-..1!

Krzyknęłam , a drzwi się otworzyły.

-Oddawać moją Mai~chan.

Krzyknął wkurzony na maksa mulat.

-Łał Aomine..

Krzyknęłam Momoi.

-... 23 sekundy... Bijesz rekordy.

-Skakałem z dachu.

Teraz to mnie wkurzył... Podeszłąm do niego uśmiechnięta.

-Dai~chan..

Mój wyraz twarzy się natychmiastowo zmienił. Spoliczkowałam go..

-...Ty kąpletny imbecylu.

(komu to się kojarzy z Sharon z Pandory Hearts xxD)

-Ał... za co to.

-Jak mogłeś skakać z dachu.. A jak byś sobie coś zrobił?

-Oj no przepraszam.

-Przeprosiny nic tu nie dadzą.

-To mam pomysł.

Zbliżył się do mojego ucha.

-Dziś jest piątek więc po lekcjach wpadniesz do mnie.

-Ale po co?

-Dowiesz się jak przyjdziesz..

-No..no dobrze.

*Tajmu skippu.*

Czekałąm na mojego Nygusa aż wyjdzie z szatni.

-Jestem!

Krzyknął

-Dobra.

Dostałam buziaka w policzek i poszliśmy.

-Może cię trochę pouczę.

-Nie ma mowy.

*Tajmu Skippu*

Położyłam się zmęczona na łózku po szybkim biegu. Czemu szybkim? Bo nas burza zastała w połowie drogi. Wracając do tematu... Moja koszula przylegała do ciała, mnine to nie obchodziło, ale... Aomine już tak. Tylko oblizał się lubierznie.

-O czym myślisz zboku?

Rzuciłam w niego poduszką.

-Nie daruję...

Rzucił się na mnie jak na swoje świerszczyki.

-Aomine co ty robisz?

-Chcę to zrobić.

Zbliżył się do moich ust..

-Mogę cię... pocałować..

Cieszę się że spytał... Za to go kocham.. Nigdy nie zrobił mi niczego wrbew swej woli.

Nic nie powiedziałam tylko kiwnełam głową. Jego usta delikatnie muskały moje. Całował mnie jakbym była z porcelany.. Namiętnie, ale z wyczuciem... Czułam się jak w niebie. Boże czemu wcześniej tego nie robiliśmy.

-Kocham cię [t.i.]

-Ja ciebie też mój ty nygusku.

Pocałunki tak mnie pochłoneły że nie zoriętowałam się kiedy straciłam ubranie. Aomine w między czasie zdążył mnie przygotować. Już miał wchodzić, ale go zatrzymałam.

-Nie mam nic przeciwko... ale użyj prezerwatywy.

-No dobrze.

Już po chwili bylismy gotowi.

-Wchodzę.

Poczułam ból.

-Ał... boli..

Zatzrzymał sie, ale po chwili przystosowałam się do nowego doznania jakim była rozkosz.

-Pożesz zacząć.

-Dobrze.

Powoli zaczął się poruszać.

-Dai~chan.. mocniej...

-Sie wie...

Przyspieszył, a ja czułam że długo nie wytrzymam.

-Dochodzę... ahh

-Ja.. powoli też.. ugh.

Po niedługim czasie leżeliśmy zmęczeni, wtuleni do siebie i przykryci.

-Kocham cię..

-Ja ciebie też...

Nasze usta zeszły się ze sobą.

-Dobranac..

-Dobranoc księżniczko.


***

604 słowa....

Przepraszam jeszcze raz... Nie wiem kiedy będzie internet ale cieszcie się tym co jest.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top