Shu Sakamaki x Reader "Trema"
Ten moment. Ten czas.. Jestem na to gotowa.
-[t.i] [t.n]. Za chwilę twoja kolej.
I właśnie w tym momęcie wszystko szlak trafił. Stałam jak słup soli patrząc w drzwi. Bałam się że jeśli nie wyjdzie stracę swoją szansę. Na widowni siedzi ON. Chłopak do którego żywię wielkie uczucia. Zestresowana stanełam na scenie niepewnie spoglądając na publiczność.Przyłożyłam smyczek do skrzypiec po czym pociągnełam i... o boże nie tak.. Zaczełąm grać.. nie poszło mi. Nie mogąc się powstrzymać zaczełam płakać, a moje nogi same wyrwały się do ucieczki. Usiadłam na korytarzu płacząc. Szloch zagłuszył czyjeś kroki. Zoriętowałam się że ktoś tu jest dopiego gdy się odezwał.
-Zagraj.
Uniosłam głowę.
-Skąd ty tutaj się wziąłeś?
-Zagraj.
-Nie... i tak nie wyjdzie.
-Zagraj.
Powtórzył po raz trzeci.
-A..ale...
-Zagraj.
Padło to samo słowo po raz kolejny.
Niepewnie podniosłam smyczek i powolnie przeciągnełam po strunach. Po raz drugi klapa.
-Stresujesz się. Zamknij oczy i zagraj ponownie.
Wykonałąm polecenie.
-Uspokój oddech.
Kiwnełąm lekko głową i zrobiłam to o nakazał.. Przeciągałam smyczkiem po strunach grając bezbłędnie.
-Dziękuje za pomoc Shu.
Powiedziałąm uśmiechnięta i otworzyłam oczy ale jego już nie było. Czy to tylko był sen? Czy mi się to tylko wydawało?
Pobiegłam w strone sceny.
-Chce jeszcze raz zagrać.
-Prosze wybaczyć jednak to już ostatni występ.
-Prosze mi pozwolić.
Powiedziałąm z determinacją.
-No dobrze.
Po chwili zapowiedział mój występ. Po raz kolejny dziś stanełąm na scenie. Spojrzałąm na ludzi.. słyszałąm tylka szepty dotyczące mnie. Znów trema. Całą zaczełam się pocić, na całe szczęście w tłumie dostrzegłam chłoapaka. On jako jedyny nie szeptał tylko skupił się na mnie jakby dodawał mi otuchy. Uśmiechnełąm się do niego. Wiedziałam już co mam robić. Zamknełam oczy i wzięłam głęboki wdech policzyłam do trzech i zaczełam grać...
***
-Więc mam zaszczyt ogłosić.. iż tegorocznym zwycięscą lub zwyciężczynią tegorocznego konkursu zostaje.... ... .. . [t.i.] [t.n.]!!!!!!
W moich oczach pojawiły się łzy szczęścia. Podeszłam odebrać nagrodę. Popatrzyłam na trybuny ale jego już nie było. Zrobiło mi się smutno.
Tuż przed wyjściem usłyszałam głos.
-Brawo [t.i] udało ci się. Twoja nagroda.
Poczułąm pocałunek na czole.
-Oby tak dalej. Od dziś na każdej przerwie przychodzisz do mojej sali i mi grasz.
****
325 słów
Ten rozdział również jest dla IBabsil dwa następne będą też dla niej. Ogólnie miałam pomysł aby ten rozdział nazwać "Zagraj" jednak odeszłam od tego pomysłu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top