Niegrzeczny pirat

Character: Antonio (Hiszpania)

              Od zawsze mieszkałaś na Tortudze. Tutaj rodzice założyli niewielki bar, który po krótkim czasie stał się całkiem sławny. Wczoraj Twoi rodzice zachorowali, dlatego teraz musiałaś sama zająć się BlackJack'em (bar). Siedziałaś za barem, podając ludziom ich zamówione napoje. Właśnie kończyłaś mieszać jeden z modem kiedy w drzwiach pojawił się nieznany Ci dotąd pirat. Czyżby był tutaj nowy? A może dopiero co awansował na kapitana? Szatyn podszedł do Ciebie i poprosił o Twój special. Bez zbędnego ociągania zajęłaś się zamówieniem. Właśnie mieszałaś [składnik, którego nigdy byś nie dodała do rumu XD] i sok z limonki. Orzeźwiającą mieszankę dolałaś do ciepłego rumu. Zmieszałaś całość, gwałtownie potrząsając zakrytym kubkiem i podałaś chłopakowi. Szatyn uśmiechnął się, dziękując i wziął duży łyk przygotowanego napoju. Szybko zobaczyłaś uformowany na twarzy zielonookiego grymas obrzydzenia.
- Mogę - wychrypiał - wodę? - Wyciągnął w Twoją stronę dłoń.
              Chwyciłaś stojący po prawej stronie kufel wody i podałaś chłopakowi. Czyżbyś zrobiła coś źle? Podniosłaś butelkę rumu, spoglądając na jej etykietę. Boże! Wlałaś mu do soku najwyższej jakości alkoholu. Ahh. Nic dziwnego, że szatyna zaczęło okropnie piec w gardle. Niestety napił się rumu dla wieloletnich smakoszy, a on na starego pijaka nie wyglądał.
- P- Przepraszam - wyjąkałaś przestraszona.
- Nic się nie stało - odparł wzdychając, czując przyjemnie chłodną wodę - Ale będziesz musiała mi się odwdzięczyć - uśmiechnął się czarująco do Ciebie.
              Zgodziłaś się, przecież nie miałaś innego wyboru. Miałaś tylko nadzieję, że szatyn nie wymyśli nic obrzydliwego. Okazało się, że chłopak zaprosił Cię na bal, organizowany przez wielką szychę - Dominico. Dowiedziałaś się, że jest to jego bliski przyjaciel, z którym spędził większą część swojego dzieciństwa. Antonio - przynajmniej tak się przedstawił - grzecznie poczekał, aż skończysz pracę. Zbierałaś ze stolików zbędne kufle, odwróciłaś się i uderzyłaś w jakiegoś mężczyznę. Kubki, które trzymałaś w dłoniach uderzyły z hukiem o podłogę, a na Twojej białej koszuli wylądował alkohol, pozostawiając po sobie wielką plamę. Z piskiem zakryłaś mokre ślady, które odgrywały Twoje piersi (nie miałaś stanika XD szalejemy). Hiszpan szybko zareagował i zakrył Cię swoją koszulą. Spojrzałaś na zarumienioną twarz chłopaka, a potem Twój wzrok zjechał na jego klatkę piersiową. Wspaniały tors nie pozwalał Ci oderwać od siebie oczu.
- Możesz przestać się tak na mnie patrzeć? - szatyn zaczerwienił się jeszcze bardziej - Nie żeby mi to przeszkadzało, ale - Nie dałaś mu skończyć.
- O-oczywiście - wyjąkałaś - T-to ja idę posprzątać ladę i m-możemy iść.
              W zawrotnym tempie pozbierałaś rozstawione butelki, ustawiając je na półkach. Razem z chłopakiem opuściłaś budynek, udając się w stronę swojego domu. Szatyn odprowadził Cię pod same drzwi, gdzie delikatnie ucałował Twoją dłoń i umówił się na bal. Miałaś być gotowa na dziewiętnastą. Byłaś pewna, że jest już dużo po siedemnastej, dlatego też szybko przyrządziłaś kolację dla swoich rodziców i pobiegłaś do łazienki, nałożyć na twarz delikatny makijaż. Ubrałaś [kolor] sukienkę przed kolana z koronką i [kolor] gorsetem z [kolor] sznurkami, które łączyły ze sobą dwie części materiału (gorsetu). Przejrzałaś się jeszcze raz w lustrze, poprawiając ułożone [kolor] włosy. Usłyszałaś jak Twoja mama krzyczy, a właściwie próbuje chrypiąc, informując o przyjściu chłopaka. Zbiegłaś po schodach, gdzie odetchnęłaś, próbując ujarzmić swoje zdenerwowanie. Skierowałaś się w stronę drzwi, witając z uśmiechem szatyna. Zielonooki zaczerwienił się widząc Twój ubiór.
- Pięknie wyglądasz [Reader] - wyszeptał, błądząc po Tobie wzrokiem.
- Dziękuję - odrzekłaś - Ty również wyglądasz niczego sobie.
              Zielonooki ubrany był w długi, czerwony płaszcz i tego samego koloru kapelusz. Na nogach miał czarne spodnie i brązowe buty z grubą cholewą. Pożegnałaś się ze swoim rodzicami i wyszłaś z szatynem, udając się w stronę rezydencji Dominico. Dom był ogromny! Otworzyliście furtkę, przez którą Hiszpan przepuścił Cię jako pierwszą. Rozglądałaś się po przepięknym ogrodzie, pełnym różnokolorowych kwiatów i różnorakich drzew i krzewów. Wreszcie po krótkiej wycieczce, dotarliście do drzwi mieszkania.
              Bal trwał w najlepsze. Wszędzie dookoła tańczyły zakochane pary. Tak, jakoś Antonio zapomniał Ci wspomnieć, że jest to zabawa dla par, ale pięknie wyglądał zarumieniony, kiedy próbował Ci się wytłumaczyć. Tańczyłaś z lekko pijanym Hiszpanem, który próbował jak najbardziej przyciskać Cię do swojego ciała. Jęknęłaś, czując zimne palce na swoim tyłku, najwidoczniej chłopak już wcześniej włożył dłonie pod Twoją sukienkę.
- [Reader] - poczułaś ciepły oddech na swojej szyi - może pójdziemy się przewietrzyć?
- Chętnie - odparłaś, ścierając z czoła kropelki potu.
              Wyszliście z dusznego pomieszczenia, trzymając się za ręce. Chciałaś udać się na pobliską ławkę, ale chłopak pociągnął Cię w stronę stajni. Przechodziliście pomiędzy boksami, podziwiając piękne konie, które przybliżały do Was swoje mordki. Dotarliście na koniec budynku, gdzie znajdowały się stosy złotego siana.
- Antonio j-ja się chyba w Tobie zakochałam - wyjąkałaś.
- Cieszę się - uśmiechnął się zarumieniony - Nie wiedziałem jak Ci to powiedzieć [Reader]. Może to głupie, ale czuję się jakbym znał Cię od zawsze.
              Szatyn przywarł do Ciebie gorącymi ustami, namiętnie Cię całując.
- A-Antonio? - Wydukałaś zawstydzona.
              Zielonooki nic sobie nie zrobił z Twojego zdenerwowania. Chwycił tylko Twoje uda, podnosząc Cię, a potem kładąc na miękkim sianie. Westchnęłaś, kiedy Hiszpan począł rozpinać haftki gorsetu. Chłopak szybko uwolnił z uwięzi Twoje jędrne piersi, które już po chwili delikatnie masował. Westchnęłaś z przyjemności, łapiąc zielonookiego za brązowe włosy, ciągnąc jego twarz do swojej. Złączyłaś Wasze usta i zaczęłaś rozpinać guziki jego płaszczu. Rozpaleni pozbyliście się swoich zbędnych już ubrań, przystąpując do bardziej intymnej gry wstępnej. Chciałaś przewrócić szatyna i rozpocząć zabawę z jego przyjacielem, ale okazało się, że Antonio ma inne zamiary, z których nie ustąpi nawet Tobie. Chłopak ułożył się na łokciach pomiędzy Twoimi rozwartymi udami i polizał Twoją kobiecość.
- W końcu poprawisz mi smak po tym obrzydliwym rumie - zagłebił w Tobie dwa palce.
              Jęknęłaś czując przyjemne ciepło i odchyliłaś do tyłu głowę. Hiszpan szybko poruszał się w Tobie, doprowadzając Cię do szaleństwa. Już po kilku kolejnych pchnięciach szatyn dołożył jeszcze jeden palec, ale tym razem poruszał nimi znacznie wolniej, uderzając o Twój punkt ,,G".
- Przygotuj się [Reader] na coś o wiele większego - Antonio wyjął z Ciebie palce, które dokładnie oblizał, smakując Twoich soków.
              Zielonooki uniósł się nad Tobą po czym nakierował członka na Twoje wejście, napierając na nie i wreszcie zanurzając się w Tobie. Oboje jękneliście, ponownie łącząc usta i błądząć po swoich zarumienionych ciałach. Objęłaś nogami biodra chłopaka, jeszcze bardziej nabijając się na penisa ukochanego. Tak, bo przecież jesteś w nim zakochana, mimo tego, iż znaliście się tylko jeden dzień. Przystosowałaś się do pchnięć szatyna, poruszając miednicą. Zielonooki przywarł ustami do Twojej szyi, gryząc Twoją skórę i pozostawiając po sobie czerwony ślad. Trwaliście tak przez kilka kolejnych minut, po których oboje poczuliście przyjemne ciepło i doszliście. Antonio opadł zsapany na Ciebie, zasysając skórę nad Twoją lewą piersią.
- To jest moje - dotknął Twych sutków - to również - przejechał dłonią po brzuchu, docierając do kobiecości - a tym bardziej cała Ty - pocałował Twoje usta, liżąc Twe wargi i prosząc o głębszy dostęp - Wiem, że to dziwne, ale zakochałem się w Tobie.
- J-ja też - wyjąkałaś zawstydzona - miłość od pierwszego wejrzenia?
              Oboje zaśmialiście się, weseli z Waszego towarzystwa. Niestety po kilku dniach Antonio odpłynął, ale przyrzekł niedługo powrócić do Ciebie na Tortugę i zostać już na zawsze. I tak było. Minęły 2 tygodnie ciszy i tęsknoty, po których Hiszpan przypłynął do Ciebie i oświadczył Ci się, podarowywując pierścionek z najdroższym kamieniem świata. Byłaś pewna, że komuś go zrabował, się jak to mówią, liczy się intencja.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Wybaczcie, że tak późno, ale jakoś tak się rozleniwiłam :( Mam nadzieję, że nie było AŻ tak źle :(

A tak poza tym (ostatnio mnie to ciekawi i muszę Was zapytać XD) słuchacie jakiś solistów/zespołów z Azji? Ja ostatnio przechodzę uzależnienie od Taeyang'a i G-Dragon'a XD ale moimi ulubionymi zespołami jest GOT7 (zwłaszcza JB XD) i Big Bang :) Jak chcecie to piszcie w komentarzach :) ale nikogo nie zmuszam :) Miłej nocki/dnia

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top