Bot na bohatera!

Character: Ben Drowned

Od kiedy Twój najlepszy przyjaciel przepisał się do innej szkoły to Ty zostałaś klasowym ,,popychadłem" (wybacz :( ). Każdego dnia ,,elita" równała Cię z błotem, nie zważając na obecność całej społeczności uczniowskiej. Przerabiali zdjęcia, edytowali filmiki, wklejając Cię na roznegliżowane plakaty burdeli. Zdażało się, że to paskudztwo wisiało na ścianach szkolnych korytarzy. A co najlepsze, żaden nauczyciel nie chciał się w to mieszać, zostawiając Cię z tym wszystkim samą.
Tego dnia wróciłaś do domu nieco szybciej niż zwykle, gdyż przez te ,,żarty" i poniżanie miałaś wszystkiego po dziurki w nosie. Weszłaś do mieszkania, nie zwracając uwagi na krzątającą się po kuchni mamę, która spoglądała na Ciebie z niewyobrażalnie wielką troską w oczach. Szybko pobiegłaś do swojego pokoju, gdzie rzuciłaś się na łóżko, zakrywając oczy, z których płynęły łzy. Nie chciałaś o niczym mówić swojej rodzicielce. Być może bałaś się jej reakcji, albo po prostu wstydziłaś się swojej słabości. Przez ból, który przed nią ukrywałaś w swoim sercu, oddaliłyście się od siebie. Niemal każdego wieczoru siadała przy Tobie na Twoim łóżku i próbowała nakłonić Cię do szczerej rozmowy. Jednak Ty nie dawałaś się podejść i z uporem broniłaś się przed ujawnieniem swojego cierpienia. Do niedawna o wszystkim jej mówiłaś, o każdej złej ocenie, która doprowadziła Cię do skutku, o każdej kąśliwej uwadze Twoich ,,koleżanek" (czytaj najgorszych wrogów, którzy udają przyjaciół XD bo tacy też są na świecie). Byłyście najlepszymi przyjaciółkami, a mama zawsze znalazła wolną chwilę, aby Cię wysłuchać. Niestety teraz musiało się to zmienić.
- Mamo mam już [wiek] lat i chcę znaleźć przyjaciółkę w swoim wieku - nawet nie spojrzałaś na nią spod powiek przykrych dłońmi. Nie chciałaś widzieć zawodu w jej oczach, to by Cię kompletnie zabiło.
- R-rozumiem - wyjąkała, załamującym się głosem.
Twoja rodzicielka wyszła cicho z pokoju, zostawiając Cię samą ze swoimi myślami.
- Przepraszam - wyszeptałaś, próbując zatrzymać cisnące się łzy.
~ Masz wiadomość ~ rozbrzmiał dźwięk, dochodzący z Twojego telefonu.
Ale przecież Ty nigdy nie odciszałaś komórki, nienawidziłaś, kiedy wydawała z siebie chociażby cichą melodyjkę. Doczołgałaś się do [kolor] telefonu, sprawdzając to dziwne zjawisko. Jakie wielkie było Twoje zdziwienie, kiedy Twoim oczom ukazała się strona o nazwie ,,Cleverbot". Chciałaś ją wyłączyć, wciskając przycisk wstecz, ale to nic nie dało. Postanowiłaś, więc przeczytać tą nową wiadomość.

,,Zazwyczaj dziewczyny wyglądają ładnie kiedy płaczą, ale Ty nie, więc przestań"

,,Co to ma znaczyć? Mam dosyć wyzwisk, więc to ty przestań"

,,Chcesz się zaprzyjaźnić?"

,,Nie będę się przyjaźnić z żadnym botem! Mam wystarczająco dużo znajomych w realnym świecie"

,,Nie prawda. Nie masz nikogo"

,,Skąd to wiesz?"

,,Ja wiem wszystko. Wiem też, że niedługo sama do mnie napiszesz"

Strona Cleverbot wyłączyła się, a ekran telefonu wrócił do wygaszacza. Co to miało być?! Czy ktoś już robi sobie z Ciebie żarty w sieci? Ale w takim razie musiał by być dobrym hakerem,aby znaleźć Twój adres IP.
Kolejne dni mijały tak samo monotonnie. Jedyną rzeczą, która się zmieniła było to, iż bot miał rację, napisałaś do niego. Początkowo czułaś się jak idiotka, która zawierza jakiejś wygenerowanej technologicznie sztucznej inteligencji, ale ostatecznie polubiłaś ,,to". Nie za bardzo wiedziała jak to nazywać, ale bot podawał się za niejakiego Bena, więc tak też się do niego zwracałaś.
Pewnego dnia w szkole, jak co dzień ,,elita" się nad Tobą pastwiła. Jeden z chłopaków przewrócił Cię na podłogę, kładąc się na Tobie.
- Teraz się zabawimy - zarechotał przerażająco.
- Po moim trupie - usłyszałaś nieznany głos, blondyna który rzucił się na drugiego napastnika. Brunet, który przypierał Cię do podłogi, nie zwrócił zbytniej uwagi na średniego wzrostu chłopaczka, który dzielnie walczył z jego przyjacielem. Blondyn jednak bardzo szybko rozłożył szatyna na łopatki, po czym chwycił bruneta, oswabadzając Cię z żelaznego uścisku. Podniosłaś się z podłogi i chciałaś podziękować swojemu bohaterowi, ale ten uciekł. Zostawił jednak karteczkę.
,,Uważaj na siebie.
Ben"

Wróciłaś roztrzęsiona do domu, nie zastając w nim swojej mamy. Potrzebowałaś wyżalić się komuś, ale nie miałaś takiej możliwości w realnym świecie. Usiadłaś do komputera, chcąc poszukać pomocy u swojego nowego ,,przyjaciela".

,,Ben! Wiem, że to głupie, ale możemy się kiedyś spotkać? Cały czas wydaje mi się, że jesteś prawdziwy. Nie jesteś botem prawda?"

,,Mam chłopaka"

,,Co?"

,,Co?"

,,Mogłeś powiedzieć, że masz kogoś"

,,Nie mam, bo nie jestem prawdziwy"

,,Chciałam tylko podziękować za pomoc dzisiaj w szkole"

,,Nie rozumiem''

,,Mówiłeś, że zawsze mogę na Ciebie liczyć! Tym bardziej teraz, kiedy nie wiem co mam robić!"

,,Czemu jesteś smutny?"

,,Zostaw mnie!"

,,Bo zaraz wyjdę Andrzej!"

,, Jesteś potworem bocie!"

,,Już wiem, dlaczego nikt Cię nie lubi Andrzej. Zostajesz sam"

To o wszystkim przesądziło.(Szkoda, że musiałaś trafić akurat na prawdziwego bota :( ) Zabrałaś telefon i wyszłaś z mieszkania. Udałaś się na schody, które miały zaprowadzić Cię na dach. Stanęłaś na skraju budynku, chcąc skończyć ze swoim marnym żywotem. Nagle coś zawibrowało w Twojej kieszeni, więc postanowiłaś zobaczyć swoją ostatnią wiadomość.
,,Proszę, nie skacz"
,,Dlaczego?" - odpisałaś niechętnie botowi.
- Bo Cię potrzebuję - usłyszałaś za sobą czyjś głos.
Odwróciłaś głowę w stronę stojącego blondyna. Chłopak powoli podchodził do Ciebie, wyciągając w Twoją stronę ręce w niemej prośbie o pomoc? Przecież to Ty właśnie jej potrzebowałaś, a nie on.
- K-kim jesteś - wyszeptałaś, wycierając samotną łzę.
- Ben - odrzekł, wciąż zbliżając się do Ciebie.
- Nie kłam! - Zrobiła krok do tyłu, stając tuż przy krawędzi dachu.
- Nie kłamię - pokręcił głową - jeżeli się zabijesz zostanę sam - wyszeptał łamiącym się głosem - Kocham Cię [Reader].
- N-nie - potrząsnęłaś burzą włosów, nie chcąc dać się omamić - T-to na pewno tylko sen.
- Proszę, zostań ze mną - podał Ci swoją dłoń - Nie pozwolę, żeby ktoś Ci coś więcej zrobił.
- Zostawiłeś mnie wtedy - wyszlochałaś.
- Bałem Ci się pokazać - zwiesił głowę, odkrywając tym samym szpiczaste uszy - bałem się, że mnie nie zaakceptujesz, ja się w Tobie zakochałem.
- J-ja - wyjąkałaś, wyciągając dłoń, aby chwycić rękę blondyna.
Niestety poślizgnęłaś się i straciłaś równowagę, lecąc do tyłu. Widziałaś oddalającą się sylwetkę Bena, który pozostał na dachu, kiedy Ty spadałaś w otchłań.
Podniosłaś się na łóżku, dysząc ze strachu.
- Spokojnie to tylko sen - usłyszałaś zaspanym głos po prawej.
Spojrzałaś w tamtym kierunku i spostrzegłaś przeciągającego się na łóżku blondyna w samych bokserkach. Z westchnieniem położyłaś się koło niego, próbując uspokoić oddech. Chłopak wyciągnął dłoń po komórkę, leżącą na stoliku nocnym.
- O zobacz - chłopak postukał coś na ekranie telefonu dotykowego - Twoje psiapsiółeczki przeprosiły Cię na stronie szkolnego samorządu - pokazał Ci najnowszy post.
- Coś im zrobił? - Zapytała spoglądając na ciąg zdań, których Twoje prześladowanie pewnie nie napisały.
- Cóż - odwrócił się na bok, przyciągając Cię do siebie - Nie zgodziłaś się, żebym zmusił je do samobójstwa, więc postanowiłem trochę inaczej namieszać im w głowach.
- Ben - westchnęłaś, ale po chwili uśmiechnęłaś się, obejmując jego szyję - Wiesz, że Cię kocham?
- Mówiłaś to już kilkadziesiąt razy, ale chyba ani razu nie dosłyszałem - zaśmiał się, przysuwając do Twoich ust swoje wargi.
- W takim razie mówię Ci to teraz - Wasze usta dzieliły tylko milimetry - Jesteś najlepszym chłopakiem jakiego mogłam sobie wymarzyć - złączyłaś Wasze wargi- Kocham Cię - powiedziałaś pomiędzy namiętnymi pocałunkami.
Nie przerywając Waszego ,,połączenia", podniosłaś biodra, siadając na miednicy chłopaka. Położyłaś dłonie na nagim torsie blondyna, próbując jak najmocniej przywrzeć do jego rozgrzanej i odsłoniętej skóry.
- No i masz zarąbiste uszy - zachichotałaś, ciągnąc go za wymienione miejsca.
- Cieszę się, że Ci się podobają - podniósł się na łokciach, aby Cię pocałować - ale Ty masz o wiele więcej części ciała, które kocham - włożył zimne ręce pod Twoją koszulkę.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top