UT💔Wilk Reaper💔
Perspektywa Reapera
Chodziłem po lesie rozpaczliwie węsząc
Błagam niech coś będzie.
Królik,wiewiórka,nawet jakieś myszki!
Cokolwiek!
Brzuch znowu przypomniał o tym że jest pusty i zaczął sam siebie trawić
To boli
Nawet bardzo
A ja jestem coraz bardziej zmęczony...
Nagle poczułem zapach...
JEDZENIE
Nie miałem innej nadzieji
Ostatkami sił pobiegłem w tamtą stronę.
Jakaś osoba...nie wiem nawet
Widziałem tylko jedzenie
WRESZCIE COŚ ZJEM
Zaatakowałem
Zauważył mnie w ostatniej chwili
Nie nie NIE!
Skomlałem leżąc na ziemi
Czułem jak krew spływa mi po karku
A ta osoba trzymała zakrwawioną gałąź
Starałem się wstać
Chciałem spać...jest zimno...
Coś mu...wypadło?
Jedzenie...
Jeszcze zanim zemdlałem zdołałem zjeść to...coś
Zima minęła
Udało mi się przeżyć tylko...trafem
Ta...osoba codziennie chodziła lasem
Ja...na początku starałem się go zjeść...
Ale po tym kiedy zauważyłem że to bez sensu...jedynie z nim...gadać?
W sensie...
Tak umiem mówić
I on ten...no...nienawidzi mnie
Ale mam to gdzieś
Zawsze mu coś ukradnę z tego koszyka
Przynajmniej...tyle...
-Heeej!
-Zostaw mnie.
-Tak tak~ idź już~ bo się jeszcze zakochasz~
Warknął i przyśpieszył
Szybko zabrałem mu kanapkę
Nie zauważył
Westchnąłem z ulgą.
-Przynajmniej nie będę głodować...
Następnego dnia znowu do niego podszedłem
-Cześć~
-CZY DASZ MI WRESZCIE SPOKÓJ!?
Miał w ręce pistolet
Odsunąłem się gwałtownie
-C-co...
-CIĄGLE TYLKO KRADNIESZ JEDZENIE! PRÓBUJESZ MNIE ZABIĆ!
Wycelował we mnie
-MAM DOŚĆ
I...
strzelił...
Alternatywna wersja
Dla Sakura-Hanako
Perspektywa Reapera
Zima szybko minęła
Ta osoba przestała chodzić lasem ale...nie jest źle.
Złapie się jakiegoś zająca...wiewiórkę...
Myszki są ochydnę ale wolę nie ryzykować i na nie też poluje.
Boje się następnej zimy znów być na łasce...tej osoby.
Ostatnimi dniami kiedy chodził zawsze miał...pistolet
Jak tylko to zauważyłem uciekałem i podkradałem nie pokazując mu się na oczy.
Taaaa...
Ale ktoś inny się tu kręci
Obserwuje go...z daleka...
No co?
Darmowej wyżerki się nie omija!
Chociaż z drugiej strony nie wiem o co chodzi...
Ta osoba jest trochę podobna do mnie...w sensie...
Nie ma łap ani uszu ani ogona!
Ale też ma takie...kości!
Przechodzi zawsze przez las rano i po południu i ma taki plecak...
Ale nie wiem co w nim jest...czasami ma też taką dziwną rzecz w ręce!
A jeśli tą rzeczą może mnie zabić...?
Ale...chyba mogę zaryzykować prawda?
TRZASK
Aż tak zła nie będę znowu
-KTO TAM!?
Spiąłem się cały
G-głupia gałąź!
Zamknął to coś...
Przeładował!?
To mnie zabije!?
Ja nie chcę!
Mimowolnie podkuliłem ogon i uszy opadły mi płasko przy czaszce.
Skomlałem cicho a ta osoba mnie obserwowała
Mierzyła do mnie z tego czegoś
Chciałem się wycofać ale...nie mogłem...
-O-odejdź...
Znowu starałem się ruszyć ale nie mogłem
W jednym momencie uszy stały mi sztywno na głowie
Czułem JEDZENIE
Nie byłem tak cholernie głodny jak podczas zimy ale...
Tutaj ten zapach był jeszcze lepszy....
Zacząłem się zbliżać
Teraz ta osoba nie potrafiła się ruszyć
Nie chodziło mi o nią...to same kości...ale...w plecaku...
..ał
-GŁUPI GWAŁCICIEL!
Zaczął uciekać z krzykiem a ja masowałem policzek
Oh...miałem cały w ślinie...
Dlatego ucie-
-EJ POCZEKAJ!
Zacząłem szybko biec za nim
Wskoczyłem mu na plecy kiedy on się wyrywał
Kurde...czemu łapami tak trudno się...JEST!
Otworzyłem plecak i zabrałem z niego jakiś worek z CAŁYM KURCZAKIEM!
W środku było więcej tych dziwnych rzeczy więc wziąłem kurczaka w pysk i uciekłem
No...i tak poznałem Geno
Geno znowu szedł z tą dziwną rzeczą
O...no tak.
Skąd znam jego imię?
No ten...
Chodzi tutaj codziennie...no prawie
5/7 dni...
I no...
Podsłuchałem jak ktoś tak do niego mówił...
Tak czy inaczej!
Często go obserwuje a on się mnie chyba boi...
Ale i tak do niego podchodzę!
Nie dam!
Mimo...mimo wszystko jak się trzymam w odległości to nawet ze mną...pogada?
Podszedłem bliżej
Chyba nawet się zbytnio nie wystraszył
-Co to?
Pokazałem na tą dziwną rzecz
-Książka.
-Możesz nią zabić?
-Co? Oczywiście że nie!
Wyprostowałem się uspokojony
Taaa...cały czas byłem spięty.
-A co?
-Nic...a da się ją zjeść?
-NAWET.NIE.PRÓBUJ
A ja już próbowałem ugryźć
Uderzył mnie ;-;
-Zostaw to!
Odsunąłem się szybko,skomląc i masując głowę
-T-to bolało Genoooo!
-Mówiłem byś nie...czekaj...skąd znasz moje imię?
-Um...
-ŚLEDZIŁEŚ MNIE!?
Skuliłem się a on się trochę uspokoił
-...pogadamy po szkole. Teraz muszę iść
Szybko odszedł a ja usiadłem
Trochę kręciło mi się w głowie...
Lepiej się przespać...
-O j-już je-esteś...
Trzymałem się w sporym dystansie
Szczerze się zdziwił
-A ty co? Boisz się?
-C-co? Nie!
Nie mogę się przyznać.
Po tamtym uderzeniu miałem problem z widzeniem
Wszystko mi uciekało...
A przez to że zbyt dużo biegałem byłem głodny...
-No to wracając. Skoro wiesz że mam na imię Geno to jakie jest twoje imię?
-R-reaper...
-Miło cię poznać Reaper
Wyciągnął coś w moją stronę
....jedzenie?
Ugryzłem a on odskoczył z krzykiem
-AŁA! ZA CO!?
Trzymał się...chyba...ow...
To...to była jego ręka
-MASZ WŚCIEKLIZNĘ!?
-N-nie!
-Więc czemu mnie ugryzłeś!?
-T-to nie było spe-...czekaj!
Uciekł do domu
Chciałem go gonić ale...
Wpadłem w drzewo.
...i zemdlałem...
Od paru dni chodzę po omacku
Dosłownie
I jestem BARDZO głodny
ZNOWU
Czasami coś złapie ale tylko cudem
Mogę liczyć tylko na węch i słuch...
A drzewa lubią mnie bić
Co drugi krok uderzam w drzewo
T-to nie jest śmieszne.
Mam całą głowę obdartą
A Geno nigdzie nie słychać...
Jeżeli...jeżeliby chodził...
Może by się zlitował?
Nie wiem...
Ale go u-ugryzłem wiec mnie n-nienawidzi...
-CO TY MI ZROBIŁEŚ!?
O...o w-wilku mowa
Po głosie poznaje że to Geno
No i przy-ygwoździł mnie do drzewa...
Patrzałem?
Nie wiem...
Ale chyba w bok miałem skierowaną ,,twarz"...
-PATRZ NA MNIE GDY DO CIEBIE MÓWIĘ!
Nastawił mi głowę...no...chyba w swoją stronę...
NO NIE WIDZĘ NO!
-Coś. Ty. Mi. ZROBIŁ!?
-O-o czym mówisz?
-NIE UDAWAJ!
-J-ja n-nic n-nie zro-obiłem....
Warknął...jak....wilk?
-SPÓJRZ NA MNIE JAK DO CIEBIE MÓWIĘ!
-No p-patrzę patrzę!
-PATRZYSZ W BOK!
Zacząłem cicho skomleć czując jego bliskość
On...on m-mi coś zrobi?
Ja nie w-widzę!
A jak ma pistolet!?
Albo siekierę!?
Jeżeli mnie zabije?!
Zacząłem skomleć i się trząść
Żałuje że nie jestem zwykłym wilkiem
Żałuje że dobrze rozumiem co do mnie mówią i co robią
Żałuje że mu-uszę tu żyć
-A WIĘC!?
-N-nie wiem o czym mó-ówisz...!
-SPÓJRZ NA MNIE! ŚLEPY JESTEŚ CZY JAK!?
-TAK!
Chwilę milczał i odsunął się
Cicho
Nastawiłem uszy
Nasłuchiwałem ale...nie umiałem go usłyszeć
Znowu drżałem
Z-zabije mnie?
A czy t-to nie dziwne że człowiek...czy...czy t-też szkielet...że...jest taki cichy...
-...ty nie udajesz? Jesteś ślepy?
-...t-tak? Czemu j-jesteś taki...?
-Jaki?
-Cichy...
-O czym mówisz?
Mówić?
Nie mówić?
Może wykorzysta moją ślepotę!
I mnie zabije!
Co nie!?
B-bo tacy ludzie...
Są...
Ja płaczę?
Nie płakałem od tamtego czasu...
Czemu teraz?
Czemu to teraz pamiętam!?
-...co się z tobą dzieje Reaper?
Nie odpowiedziałem
Nie chciałem
Nie chcę
Nie..
-...skoro nie widzisz to ci powiem. Ja...mam futro..i-i uszy...i ogon...ja...
Zacząłem węszyć w powietrzu
Wcześniej jakbym w ogóle zapomniał że mam dobry węch
No ale raczej nie zapomniałem oddychać...
Chyyyba...
Tak czy inaczej czułem futro
Ten charakterystyczny zapach...wilka...
-Zmieniłeś mnie chyba w wilkołaka...
....co?
-Co? A-ale jak?
-Może wtedy jak mnie ugryzłeś...
-To n-nie możliwe!
-A jednak
Nie wiedziałem już co powiedzieć
Znowu poczułem ten nieznośny ból w brzuchu
Jestem...zbyt zmęczony...
-...ja n-ie wiem...dobranoc...
Zanim cokolwiek zrobił zwinąłem się w kulkę i usnąłem niepewny,czy jeszcze zdołam się obudzić
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top