UT💀-Muffet
Powiem szczerze. To jest kurwa po prostu zerżnięte z pornola. Bo kurwa mogę....no...no bo nikt nie będzie marudził prawda?
Oblizałam palce i powróciłam do wyrabiania ciasta. Jesteśmy już na powierzchni i mam własną cukiernię. Co prawda, na szczęście nikt się nie domyślił że pierwsze moje wypieki były z pająków i zielska z prowizorycznego ogrodu, a teraz posiadam już ludzkie pieniądze, więc wypieki ludzką metodą wychodzą mi wyśmienicie. Wzięłam w usta łyżkę i zaczęłam miksować biszkopt. Sernik może chwilę poczekać z wyłożeniem. A raczej ma, bo ciasto musi się schłodzić. Przygryzłam łyżkę pomrukując. Dla wielu mój dom wygląda jak całorocznie przystrojony na halloween. Tylko dlatego że mam sporo pająków...jednak dzisiaj w sypialni nie ma żadnego z nich. Nie ma i nie będzie aż nie skończy się jej ruja.
Westchnęła cicho zawiedziona. Pająki są tak słabowite...kiedy ich jad na ciebie nie działa, są całkowicie bezużyteczne, kruche, łatwe do rozwiania niczym kurz. Myślałam nad poszukaniem wrażeń w ciemnych zaukach internetu, jednak jest to poza moim zasięgiem. Nie posiadam komputera, jedynie telefon, a na nim nie jestem w stanie odnaleźć klucza do tego ciemnego, fascynującego świata.
Dotknęłam boku miski i wyłączyłam mikser, masa jajeczna wystarczająco ostygła. Może powinnam go czymś poczęstować? Może trochę przyprawione ciastko, by nie zdołał uciec? Nie...nie jestem mordercą. To zły pomysł. Jeszcze mnie poniesie...
Biszkopt trafił do piekarnika a ciasto na sernik zaczęłam rozcierać na tarce. Nie mam żadnego zamówienia, więc w tym tępie zostanę z nadwyżką towaru. Chociaż z drugiej strony niedługo będzie jakiś tam ,,tłusty czwartek". Chyba muszę się przerzucić na pączki i faworki.
Wytarłam mokre dłonie w fartuch. Już zaraz. Za chwilę nadejdzie moja kolejna ofiara.
Dla pewności, ruszyłam w stronę łazienki. Muszę się przebrać i upewnić że nie mam ciasta na całym ciele. Różne rzeczy się zdarzają.
Wpuściłam go do środka, chwile rozmawialiśmy przy ciastku.
Był trochę otumaniony ale to nic, nic mu się nie stanie, to tylko zabawa.
Związałam jego nadgarstki razem. Czułam w ustach więcej śliny...chciałam czuć jego krew.
Wił się czując w sobie te rzeczy. Ale to za mało, on nie krzyczał...
Pierwsze rany, gdy przycisnęłam go do materaca.
Pierwszą krew zlizałam, powodując syknięcia bólu. Moja ślina parzy.
Chce by krzyczał, by się bardziej wił.
Zaciska zęby? Niech tego nie robi, chce jego cierpienia, chce krzyków z bólu.
Chce go zranić. Mocniej. Głębiej...chce go zabić...
Przyciskałam jego głowę do poduszki patrząc na jefo szyje. Moge go udusic...ale...nie moge...ja taka nie jestem!
Kiedy to się skończyło, szlochałam skulona w koncie. Zabiłam go. Zabiłam kolejnego człowieka. Rozszarpałam jego ciało, pokierszowałam kości...
NIE TEGO CHCIAŁAM
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top