UT💙Lust!Sans i Noelle💙

Chyba muszę przeczytać moje stare wypociny, bo w wielu zapomniałam o kontynuacji...no i wywalić te niezbyt dobre shoty. O, no i wyjątkowo to nie mój zjebany umysł, jest to na podstawie filmu który oglądaliśmy na WDŻ, oczywiście wiele rzeczy pozmienianych, jednak to nie zmienia sensu. Anyway, nikt kto chciał tego kontynuacji raczej tego nie czyta, ale bywa. Póki pamiętam o czym to było, po prostu to zrobię.

UWAGA- prostytucja, wiele nawiązań 18+

Westchnąłem delikatnie, zerkając w pochmurne niebo. Powierzchnia jest ponoć piękna, przynajmniej tak wszyscy mówią. To nie tak że nie doceniam tego faktu, po prostu...czasami brakuje mi tej stałości. W Podziemiu nie było tylu zmian...a to życie to ciągłe zmiany. A ja jestem zwyczajnie tym wszystkim zmęczony.

Wchodząc do domu, przywitałem się z Mettatonem. Przekazał mi, że nie powinienem wchodzić do Papyrusa, akurat nagrywa filmik. Cóż...czeka mnie kolejna noc przed komputerem, nabijając wyświetlenia do jego filmików. Algorytm jest nieubłagany, haha.

-Sans czy...mogę z tobą pomówić?- zatrzymałem się w pół kroku, znów patrząc na męża mojego brata. No...narzeczonego jeszcze, ale i tak się poślubią, wiedzieli to od początku. Są ze sobą może rok...półtorej, ale i tak wszyscy wiedzą że tak się to skończy.
-Nie mógłbym odmówić takiej ładnej buźce~- odpowiedziałem dosyć odruchowo. Cóż, czas spędzony w domu nie jest w stanie mnie odzwyczaić od mojej roboty. A widząc po jego minie, nie był z tego powodu zachwycony.

-Ja...chcę cię prosić, abyś zrezygnował...-zaczął niepewnie, sprawiając, że autentycznie się skupiłem. Rzadkie zjawisko jak na Sansa, huh?-żebyś zrezygnował ze swojej pracy.-Jedno trzeba mu przyznać.

Nie umie ukrywać swoich prawdziwych intencji.

------------------------Time Skip------------------------

Westchnąłem, widząc w oddali neonowe znaki, jednoznacznie wskazujące cel mojej podróży. Czując ciężar swojej torby zacząłem kwestionować swoje decyzje. Może zbyt łatwo się na to zgodziłem? Jednak nie jestem w stanie zmusić Papyrusa, aby wybrał między mną a nim. Nie po tym wszystkim co przeszliśmy. Z resztą, Mettaton ma rację. Tak będzie lepiej dla wszystkich.

Zsunąłem z głowy kaptur, stojąc na światłach. Nie wiem dlaczego akurat czerwone to stop a zielone to pozwolenie na pójście. Może zbyt często używałem niebieskich i pomarańczowych kości, przez co mi się pomyliło coś? Może. Niestety, parę mandatów przez to dostałem.

Przystające przed wejściem do klubu taksówki nie zwracały mojej uwagi. Jednak małe czerwone auto już tak. Niby nic niezwykłego, ale zazwyczaj nikt sobie nie podrzuca bliskiego do burdelu, po czym sobie odjeżdża wsiną w dal. A o ile dobrze kojarzę, prostytutki jedynie wewnątrz budynku obsługują, nie pamiętam dobrze regulaminu, naprawdę zasnąłem podczas czytania go. Z resztą ta osoba jest chyba za niska aby być-- oooooo!

-Witaj młoda. Naprawdę przyszłaś?- szybko zbliżyłem się, do kurczowo trzymającej portfel dziewczyny. Normalnie bym nie zdążył, jednak najwidoczniej wahała się przed wejściem do środka. A tym bardziej nie spodziewała się że ktoś do niej podejdzie, przynajmniej na to wskazuje jej spanikowane spojrzenie. Poczekałem na to aż się uspokoi, jednak niezbyt jej to szło, a najwidoczniej zwracaliśmy w ten sposób uwagę. Niezbyt mi zależy teraz na kłopotach.

-Spokojnie złociutka, to ja. Wczoraj rozmawialiśmy- kucnąłem przed nią, by spojrzeć jej w twarz. Po chwili mnie chyba rozpoznała bo niepewnie przytaknęła. - jesteś tu po to co wczoraj?- kolejne potwierdzenie. - dobrze, chodź ze mną. Nikt cię nie zobaczy. - zapewniłem, prowadząc ją do tylnego wejścia. Trzymała się blisko mnie, można powiedzieć nawet, że na mnie, bo czułem jak parę razy mnie podeptała. Cóż... miałem nadzieję na numerek, aby zapomnieć o wcześniejszej sytuacji. Jednak swoje problemy muszę odstawić na bok, ta dziewczyna najwidoczniej wcale nie chce tego po co tu przyszła.

-Więc, dlaczego tu znów jesteś, jelonku?- spytałem, zerkając na reniferzycę. Oczywiście chwilkę zajęło wytłumaczenie, że jest ona klientką i idą do pokoju na usługę, a nie że jest nową dziwką tutaj. Ochroniarze tutaj wiedzą jak wykonać swoją pracę, jednak nie potrafią trzymać łap przy sobie, więc dziewczynka się strasznie zestresowała. Nie mam pojęcia co jej matka ma we łbie by w takie miejsce ją wysłać. Jednak jest jakiś powód dla którego została tu przywieziona drugi raz...najwidoczniej powiedziała swojej mamie prawdę, że nie zrobiła tego co miała.- Oh, no i możesz spokojnie usiąść złotko. nie stresuj się tak- zapewniłem ją, widząc że ta spięta stoi obok szafki...z wiadomo czym.

-D-dobrze...- usiadła niepewnie na łóżku, ale było strasznie oczywiste, że nie czuje się tu komfortowo.- i...m-mama...k-kazała to przekazać...- wyciągnęła w moją stronę portfel, który od początku miała przy sobie. Zaciekawiony wziąłem i otworzyłem, nie będąc pewnym o co dokładnie chodzi. Jasne, to jest nasza praca, jednak zapłata jest dopiero po stosunku...a przynajmniej jest podział 50-50, aby nie spróbował ktoś zwiać bez zapłaty. Mówiłem już, że mają tu porządnych ochroniarzy?

Oprócz sporej sumki, znalazłem notkę.

,,Mam nadzieję, że owa suma będzie odpowiednia za odbycie stosunku z moją córką. Proszę się nie martwić, zapewne nie jest już dziewicą."

Przyjrzałem się Noelle, która wcale nie wyglądała zbyt dobrze. Trzęsła się i tuliła kolana do siebie. Może to nie o niej? Nie no, aż takim idiotą nie jest. Więc o co chodzi? Myślałem, że tylko moje AU jest na tyle spierdolone, by sugerować to dzieciom. Może i nie jest już dzieckiem, jednak chyba powinna mieć prawo wyboru, no nie? Co za matka by chciała, by jej dziecko się pieprzyło?

-Chcesz tego?- jednak jeżeli to jej wybór, nie mogę się z nim nie zgodzić. Jednak nie myliłem się, bo Noelle zaprzeczyła, kręcąc głową.- Dlaczego więc tu jesteś?

-Bo...b-bo jestem lesbijką...- dobra, teraz to mnie nieco zaskoczyło. Na szczęście nie widziała szoku na mojej twarzy, a ja zdążyłem jako tako powstrzymać emocje na wodzy. - moja...moja mama stwierdziła... że jeżeli zamiast fantazjować o kobietach po prostu prześpię się z mężczyzną...wtedy mnie to wyprostuje... Ale...ale ja nie chcę... j-jeśli jednak wrócę znów jak w-wczoraj...o-ona mnie chyba zabije...

Przytuliłem ją niepewnie. Nie mając nic innego do wyboru, wtuliła się we mnie szlochając. Ta sytuacja jest naprawdę porąbana, dlatego nie miałem pojęcia o niby zrobić. To moja praca, więc osobiście nigdy mnie to jakoś bardzo nie interesowało czy mnie coś kręci czy nie. Najwidoczniej innych to obchodzi... w złym znaczeniu tego słowa. Dla mnie to zwyczajnie zjebane... i mówi to męska prostytutka...

-Wiesz...możemy to zrobić na przykład jako no wiesz...kobieta z kobietą...w przeciwieństwie do większości mogę ustalić wygląd swoich sfer prywatnych--
-Ale mi nie chodzi o sex!- nieco się zaskoczyłem na jej krzyk. Nawet się nie spodziewałem, że jest w stanie krzyczeć, przynajmniej nie takim tonem. Z resztą, najwidoczniej ona też nie, bo speszyła się i spojrzała w bok- Ja....j-ja rozumiem że...dla wielu relacja to po prostu sex ale... ja...j-ja ją lubię więc.. nie chcę by to się tylko do tego sprowadzało...- uśmiechnąłem się lekko. A więc ona jest zakochana? To nieco wyjaśnia.

-A jaka ona jest?
-S-słucham...?
-Ta dziewczyna co wpadła ci w oko!

Muszę przyznać, kimkolwiek jest, ma w sobie zakochaną dziewczynę, która naprawdę ładnie się rumieni


-To...t-to naprawdę zły pomysł...!- westchnąłem. W sumie ma rację, ale nie mogę tego po prostu tak zostawić. Nawet jeżeli sam przed chwilą zostałem w pewnym sensie zostałem wywalony w domu. Ale tej dziewczynie naprawdę zależy, a wyruchanie jej nikomu nie pomoże, co gorsze, jej matka może u kogoś jeszcze próbować tej samej metody. Więc, tak, pójdę z nią gadać nie ważne czy Noelle spanikuje czy nie. Może mnie jej matka posłucha...może.

-To chyba to auto, no nie?- spytałem, widząc czerwony samochód na parkingu. Tak jak Noelle powiedziała, minęły 2 godziny i jej matka tu czeka. Nie powinienem się czepiać, ale nie wiem co ta dziewczyna miała przez 2 godziny robić. W sumie powinienem zabrać tą kasę, bo przez ten czas mógłbym z 5 klientów obsłużyć, może i więcej, jeżeli wziąłbym tabletki, no ale nie mogłem jej zostawić samej w pubie. Niby powinna sobie dać radę sama, ale lepiej nie ryzykować. Nie potrzebny nikomu jest kolejny Mettaton. W sensie, gwałt. Miałem na myśli gwałt.

-Skąd wiedziałeś...? N-nie ważne...tak...t-to ona...- utwierdzony w tym, że umiem zapamiętać kolor autka, ruszyłem w jego stronę. Ona truchtała niepewnie za mną. Czas konfrontacji, huh?

-Dzień dobry. Matka Noelle, jak mniemam?-zacząłem, zerkając przez otwarte okno. No cóż, baba też była reniferem, więc raczej z nikim jej nie pomyliłem
-Zgadza się. A pan jest...?
-Osobą, która miała wykonać usługę.- pokazałem portfel a matka spojrzała na mnie pytająco.
-"Miała", pan mówi? Czy to jakaś sugestia?- spytała, obserwując mnie krytycznie. No i masz babo placek.
-Tak, aktualnie dosyć poważna. Wie pani, że to nieetyczne?
-Zrobię z moim dzieckiem to, co uznam za stosowne
-Chyba, że trafi pani do więzienia
-Słucham?!

Uśmiechnąłem się kwaśno, chowając portfel do kieszeni. Nie chciałem spojrzeć na Noelle, która nie umiała sformułować zdania. Nie wiedziała o tym. Nie mogłem jej powiedzieć. To nie moje AU. Więc mogłem tu coś zrobić. Tu można było doszukać się sprawiedliwości

-Pani prośba to podżeganie to gwałtu. W każdym szanującym się burdelu zamieszczone są kamery. Będzie widać opór pani córki, jeżeli pani spróbuje u kogoś innego, sam posiadam wystarczająco obciążające panią dowody. Chociaż nie pozwolę na to. Nie rozumiem pani problemu.- Mimo iż starałem się zachować spokój, nieco zaczęły targać mną emocje.- Rozumiem, dba pani o swój wizerunek. Jednak dlaczego pani odmawia swojej córce miłości? Jeżeli kogoś kocha, dlaczego stara się ją pani ,,naprostować"? Nie zależy pani na jej szczęściu?!

Wyszła z auta trzaskając drzwiami. Czekałem na jej odpowiedź, zapewne krzyk, jednak to nie nastąpiło. Złączyła dłonie biorąc głęboki wdech i spojrzała na mnie stanowczym wzrokiem.

-To dosyć...kontrowersyjne, że pan ze swoją profesją wpycha nos w nie swoje sprawy.-zaczęła powoli, jakby próbowała by jej słowa były wystarczająco przesycone jadem, chociaż...jej mimika i mowa ciała nie wskazywały na jakiekolwiek oznaki agresji albo złości.- Sądzę jednak, że to co robię jest konieczne. Nasze miasteczko jest małe, jednak nie jest oczyszczone ze...złych potworów. Sądzę iż ktoś miał na nią zły wpływ, czego wynikiem są owe wynaturzenia.
-I naprawdę sądzi pani, że wymuszony sex będzie lekarstwem na ,,owe wynaturzenia"?
-To nie tak, że ona nie przechowuje pewnych...sprzętów, które sugerują iż jednak o to chodzi.- stwierdziła sucho, co nieco mnie zagięło. Jednak to mimo wszystko nie jest ostateczny argument.

-No cóż, a rozmawiała pani z nią na spokojnie o tym wszystkim?
-Nie mam zamiaru dyskutować o tej sytuacji--
-Więc nie dała pani jej nawet szansy na wytłumaczenie?- westchnęła przeciągle
-Naprawdę, to nie miejsce ani czas na takie rozmowy--
_J-jeśli nie teraz...to kiedy?- Odezwała się, od dłuższego czasu milcząca Noelle- Ja...m-mamo tu nie chodzi t-tylko o trzymanie magazynów po-od łóżkiem...ja...j-ja NAPRAWDĘ coś cz-czuję do Susie...t-tak jak ty do taty!
-Cóż, twój ojciec potrafi być nierozważny
-Co nie zmienia fa-aktu że go kochasz!

O, no i proszę. Jednak udało mi się zmusić je do rozmowy.

-Nie chciałbym wam przerywać, jednak możliwe że naprawdę to nie najlepsze miejsce do rozmowy. A jak mam być szczery, to dosyć fatalne.-wyciągnąłem dłoń z portfelem w stronę kobiety. Wszystko poszło w...zaskakująco dobrym kierunku.- Sugeruję pani, by wykorzystała owe pieniądze do lepszego celu. Na przykład psychologa. Załączyłem ulotkę całkiem...porządnej kobietki- stwierdziłem, Mettaton ją polecał. Na szczęście była dobra, bo większość do chłopy, a u chłopa to by chyba spanikował- Mam nadzieję, że wszystko uda wam się ustalić, niestety bądź nie, nadal jestem w pracy, więc powinienem panie zostawić. Życzę miłego dnia.

Poklepałem dziewczynkę po ramieniu i ruszyłem w stronę drzwi. Obiecała mi jutro napisać, czy się dobrze skończyło, czy powinienem znowu interweniować...
Dobra, udawanie psychologa za mną.  Czas się iść ruchać.

//Nigdy nie powiedziałam że umiem cokolwiek napisać

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top