👥Pomóż im👤

Shot powstaje na podstawie snu, więc może nie do końca być składny, czy coś tam. Miłego czytania.

Myślałam o tym aby zakupić lody na festynie, na którym byłam razem z bratem. W sumie, rozmawialiśmy na temat wolontariatu WOŚP, że osoby ze szkoły nawet się nie dowiedziały że jakiś festival teraz jest, a tym bardziej, że mogłyby pomóc, ponieważ wszystkie miejsca na wolontariacie zajęli wolontariusze wsteczni, czyli osoby które są w grupie wolontariatu w naszej szkole. Niby byłam wolontariuszką, jednak nic o tym nie wiedziałam. W sumie nic dziwnego, bo wytłumaczył, że należą tam tylko osoby które pomagają z wolontariatem, ale w naszej szkole były tylko chwilę po gimnazjum, a potem się przeniosły. Zeszliśmy z lądowej łódki, parkując tuż przy krawężniku, by nikomu nie przeszkadzać, po czym weszliśmy w jakiś sklepik, aby przesiedzieć tłok na ulicy i pośmiać się z małej kolekcji tandetnych, plastikowych pistoletów. Jak wyszliśmy, to ruszyliśmy dalej, między innymi obok chłodnicy na lody. Ale...ona dziwnie pachniała. Wróciłam te pare metrów do tyłu, aby sprawdzić źródło zapachu...nie byłam mile zaskoczona. W sumie, pomiędzy lodami leżała sporej wielkości kula śniegu. Ale to oczywiście nie była jakaś tam kula śniegu, tylko cała czerwona, z twarzą podobną co miał Springtrap pod maską królika. A śmierdziało ochydnie. Widząc jak Jerremy przechodzi obok, złapałam go za kark i przysunęłam w stronę lodówki. Zamarł, widząc jej dodatkową zawartość. To nie był przyjemny widok.

Kolejna rzecz z jakiej sobie zdawałam sprawę, to pościg. Nie wnikałam w to, dlaczego wyglądamy jak jakieś szkielety z gry dla dzieci, ponieważ wszystko zagłuszało jedna myśl. Muszę ją powstrzymać, przed zrobieniem czegoś głupiego. Jerremy biegł tuż obok mnie, zaś nasz cel przed nami. Piosenkarka biegła w stronę sceny, a my tuż za nią, jednak nie po to by ją zatrzymać. Chcieliśmy ją dogonić, aby jej pomóc, ale ona nie zdawała sobie z tego sprawy. Bała się nas. Bardzo się bała, jednak czy to powód by zostawić spanikowaną osobę samą? Może dla kogoś tak, jednak nie dla nas. Zostawienie jej samej nie było opcją, ponieważ skończyłoby się jej tragedią. Nawet jeżeli tego nie rozumie, to tak jest i tego nie zmieni postępując w ten sposób. Jak widać, Jerremy myślał dokładnie to samo, bo wciąż, oboje parliśmy naprzód. W tym momencie nie było miejsca na rozmyślania, chociażby typu ,,gdzie jest mój brat?" ,,co zrobimy, jeżeli nie zdążymy?" ,,jak zmielona kupa mięsa może na powrót śpiewać?". Po prostu nie było. Bo cel był przed nami, ale wciąż poza zasięgiem naszych rąk i słów. Czysta gonitwa, wśród tętniącego życiem festynu. ,,Poczekaj." ,,Nie uciekaj." ,,Chcemy Ci pomóc!". Żadne z tych zdań nie było wypowiedziane, jednak słowa rozbrzmiewały wśród gwaru obchodów. Nikt się nie zatrzymywał, jednocześnie każdy czekał na błąd. W końcu, to piosenkarka go popełniła.

Przez cały czas utykała, po prostu to ukrywała. Nawet nie zdawała sobie sprawy w którą stronę powinna biec. Nie zna tego terenu, nie zdaje sobie z niczego sprawy. Po prostu biegnie. Nie wiem o co się potknęła. Zarejestrowałam tylko fakt, że upada. Jerremy był szybszy, bo zdążył zareagować. Kiedy się zatrzymałam, ona była już wzięta przez niego pod ramiona. ,,Dasz radę ustać?", na to także nie odpowiedziała, jednak krzywiła się przy dotykaniu stopami ziemi. Coś sobie w nie zrobiła, dopiero po chwili to zrozumiałam. Jerremy nie wiedział co zrobić, więc zirytowana sama się za to wzięłam. A dokładniej wzięłam ją na ręce, idąc szybko w stronę sceny. To tam się chciała dostać, jednak sama nie dałaby rady. Jerremy zagadał strażnika, ja weszłam z nią na tył sceny, podczas gdy jej podróbka śpiewała. Powstrzymałam ją, tak jak prosił Jeremmy, aby nie robiła wielkiej awantury, żeby załatwiła to pokojowo. Resztę dała radę zrobić.

Czy sądzisz że prawdziwy bohater czeka, aż ktoś zawoła o pomoc? Nie. Wiele osób o tą pomoc nigdy się nie odezwie. Tonące osoby nie krzyczą, lecz w milczeniu starają się złapać oddech, wypłynąć na powierzchnię, przeżyć. Jeżeli chcesz takiej osobie pomóc, zareaguj bez proszenia o to. Nikt nie karze, byś ryzykował własnym życiem. Jednak rzucenie takiej osobie koła ratunkowego, bądź zwykłej bluzy, tak, aby ją wyciągnąć na brzeg, samemu nie tonąc, naprawdę niewiele kosztuje. Więc dlaczego tak gnamy przed siebie, nie dbając o tych którzy toną?

Mini edit. Jestem dalej na wakacjach, rzadko i słabego neta mam, a sen był dobre pare dni temu, ale wreszcie ogarnęłam o co chodzi...mniej więcej. W sumie miałam wczoraj taką sytuacje że oglądałam z rodzinką jak na ulicy kolesie tańczą breakdance. No i zebrał się tłumek. Były tam też jakieś dziewczyny, jednej upasły okulary. Przez dobre pare minut nie wiedziałam co zrobić, czy wziąść i oddać czy jak, w końcu one już odchodziły. W końcu spytałam nieskładnie mamy, a ta stwierdziła że jak je widzę to mogę oddać. Miałam farta i zdążyłam. Więc jeżeli macie jakąś podobną sytuacje, to po prostu zareagujcie, naprawdę, nie ma na co czekać. To nic złego, spróbować pomóc. Raczej się nie myle, haha

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top