Balans

-Error! Do cholery, przestań w końcu niszczyć!- Ink dyszał, czując się ociężale po całej tej walce. Nie jest w stanie przebić się przez tą durną czachę Errora. Po prostu nie jest... więc dlatego ciągle walczą

-Ah tak? A dlaczego miałbym?- Error jak zwykle mówił zmiennym głosem. Jednak Ink ma już lata...wieki praktyki, więc dobrze rozumie jego słowa. Szkoda tylko, że rozumie jedynie słowa...a nie koniecznie jego rozumowanie, czy chociażby sens jego wypowiedzi.- Ty cały czas nawijasz tylko o tym. Przestań, przestań, przestań. Jakbyś przestał tworzyć, to nie musiałbym niszczyć!

-Jaki ty masz w tym w ogóle cel?! Dlaczego je niszczysz?!- Wybuchł, czując buzujące w nim uczucia. Jest źle. Albo znów omyłkowo zażył zbyt dużą dawkę...albo znów jest na pograniczu farb a swojej świadomości. Cokolwiek by to nie było, nie był zbyt radosny z tego powodu.- Nie wmówisz mi, że każde z tych AU zrobiło ci krzywdę! Co to za chora zemsta?!

-Zemsta? Oh nie, to nie zemsta! Powinni być radośni, że giną z mojej ręki. Wolni od cierpienia, wolni od pętli czasowych, wolni od CIEBIE.- Ink nie zdążył zareagować, podczas gdy linki podniosły go z ziemi. Tusz zaczął wyciekać z jego ust...nie wytrzyma tu długo.- No dalej, twórco! Czyżbyś nie potrafił spojrzeć im w twarz i powiedzieć, że ty zsyłasz na nich cierpienie?

-Nic nie rozumiesz!

-Oh, ja nie rozumiem?! A co niby z tobą?! Konus, uważający się za boga, igrający z życiami innych! Nie są warci istnienia, ty też nie! Jedyny świat powinien zostać niezmieniony, żaden inny nie powinien istnieć! Z resztą, kogo obchodzi to co chcesz powiedzieć? Nie masz nikogo! Nikt o ciebie nie dba, jesteś bezdusznym zdrajcom, którego każdy nienawidzi! Nie sądzisz że to czas, by się poddać~?- jego głos był wyjątkowo płynny, przepełniony pewnością. Wiedział co zrani strażnika i nie zamierzał go oszczędzać. Wręcz przeciwnie. Jednak gdy miał już zabić Inka, albo chociaż zdekapitować na dłuższy czas, linki opadły bezwiednie na ziemię. Ink w sumie razem z nimi, co zaskoczyło Errora. Chciał spróbować znów zaatakować, póki ten jest bezbronny...jednak przeczucie udaremniło mu ten pomysł. Coś było nie tak. A on nie miał zamiaru kozaczyć i w paść w pułapkę.

Ink w tym czasie powoli doszedł do siebie i zaczął wymiotować tuszem. Chciał się go pozbyć, chciał się ICH pozbyć. On już nie chce tego czuć, jeżeli wciąż będzie w nim ta negatywność, Nightmare będzie mógł się dostać do tego miejsca. A jeśli się tu dostanie... będzie po nim. Chyba.

Rozejrzał się zdezorientowany. Zauważył żyłki nadżarte kwasem...a raczej tuszowym odpowiednikiem kwasu. Walczył z Errorem?

Czy miał się z kimś tu spotkać? AU jest opustoszałe. To znaczy, że przybył je odbudować, prawda? Nie wie... ale zaraz się dowie.

Zaczął przeglądać swój szalik, czując się coraz słabszy. "Zażyj farby". Ok, musi zaufać dawnemu sobie!

Po wypiciu uczuć czuł się o wieeeele lepiej. Znów się rozejrzał, po czym teleportował się do doodle sphere. Oczywiście, nie był tam długo. Praktycznie parę sekund, po czym od razu wskoczył do wiaderka, prowadzącego do jakiegoś AU. Hmmmm...Underswap! Chyba że z innego powodu to królik umiera za kasą w restauracji NTT! Odstał chwilę w kolejce, po czym odszedł, nie odbierając swojego zamówienia. Już pamięta, co miał zrobić! Umówił się z Blue, w sali osądów. Jednak nikogo tam nie by--

-Czego tu szukasz?!- powinnien tego uniknąć, zareagować. Jednak znalazł się przypięty do ściany przez kość. A ten gość, co na niego krzyczy...Dust? Chyba Dust!
-Oh! Miałem się spotkać z Blue! Gdzie on jest?
-...czy ty wiesz, w jakiej jesteś sytuacji?
-Oj no, weeeź. Chcę tylko pogadać! Co, zabraliście go?

Blue wyszedł za Dusta, z Ink uśmiechnął się szerzej

-Ok! Czyli się nie spóźni-- oooo, od kiedy ty i on? Jesteście parą?
-Dlaczego, Ink?
-Co dlaczego?
-Dlaczego to robisz? Dlaczego tworzysz takie AU?! Dlaczego rujnujesz równowagę?!

Ink zamrugał, nie rozumiejąc

-Ale, że co masz na myśli?
-Nie udawaj głupiego!- Dust przypiął go kolejną kością, raniąc jego obojczyk- Że co mamy na myśli!? Może tą falę genocide runów?! Falę negatywności i rozpaczy?! Dla twojej satysfakcji!
-Mojej satysfakcji?- Ink powtórzył bezmyślnie. Że go ich cierpienie cieszy? A to nie cieszy ono Twórców? - Przecież ja tylko robię to, co mam!
-Niszcząc równowagę?- Powtórzył Blue, najwidoczniej nie czując się z tym wszystkim dobrze. Ink zaśmiał się lekko, na co Blue bardziej posmutniał. - Dlaczego? Tak bardzo cię to cieszy?
-Dlaczego miałoby mnie to cieszyć? Brakuje AU, więc je dorabiam, tak jak mi kazano.
-Kazano? Brakuje? O czym ty mówisz?!

Ink spojrzał na swój szalik, mając nadzieję że zapisał tam wszystko wodoodpornym tuszem. Ta krew wszystko zakrywa!

-No wiesz. Error niszczy AU, więc niszczy równowagę. A więc by Twórcy byli zadowoleni, ja dorabiam kolejne. I kolejne. I tak ciągle
-Co...ale...nawet jeśli nie kłamiesz, dlaczego każde kolejne AU cierpi?!
-Ale nie ja o tym decyduję
-Jak to nie ty?! Przecież ty je tworzysz!
-Wcale nieeee. Ja tworzę kolejną kopię. Kolejne Undertale. Jednak ten jeden kawałek kodu zostaje wybrakowany! Na jego miejsce naturalnie generuję się jakiś nowy, unikatowy! W ten sposób AU nie są wszystkie takie same! Jednak to nie moja wina, że są takie jakie są...-znów ten ból. Co się dzieje? Już go miał...chyba też dzisiaj, prawda? Czuł, jak emocje odbijają się od jego nie-istniejącego brzucha. - Dlaczego miałbym chcieć, by wszyscy mnie nienawidzili? Dlaczego Twórcom zawsze brakuje AU? Oni chcą kolejnych historii. Większość z nich jest krwawa, dlaczego nie może być dobra bez krwi? A może to wina Errora? Może jakby przestał niszczyć, nie musieliby ciągle sprawiać, że te AU znów powrócą, znów ich odnawiać? Może wtedy kody nie generowałby takich okropnych rzeczy. Może wtedy mógłbym umrzeć w spokoju. Dlaczego zniszczyłem swoją duszę? Czy nie tego wtedy chciałem? Czy nie chciałem umrzeć? Dlaczego jestem wypełniony nie swoimi emocjami? Dlaczego każdy widzi w nich tych złych? Czy to nie cel waszego gangu, Dust? Sprawić by ci ,,dobrzy" docenili to co mają, ponieważ w każdej chwili mogą skończyć jak ci ,,źli"? Czy to nie jest równowaga?

Ink mówił dalej. I dalej i dalej. Mówił wszystko, co pojawiało się w nędznych strzępach jego pamięci, próbując się opróżnić. Wraz z upływem czasu, tusz się skończył, zaś na podłodze była wielka plama. Gdy popadł z sił, Dust próbował wyjąć kości. Niestety pech chciał, że bezwładne ciało wpadło w tusz jak w portal i nie mogli go zanieść do szefa.

Jednak spojrzeli po sobie z lekką obawą, próbując w swoich minach znaleźć potwierdzenie. Co gorsza, znaleźli je, będąc sędziami z wieloletnią wprawą.

Ink nie kłamał.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top