Azusa x Reader
-Zabiję tego kretyna.... - wymruczała pod nosem [Imię]. Zmierzała w kierunku pokoju Azusy, który wcześniej jak gdyby nigdy nic wszedł do jej pokoju i zabrał jej [kolor] sukienkę, którą [kolor włosów] uwielbiała nosić. Zorientowała się, że jej nie ma dopiero gdy wychodziła z łazienki. Inni bracia widząc ją, próbowali ją zatrzymać, bo dobrze wiedzieli czym to grozi. A ponowne odbudowywanie paru (Tia jasne....) ścian, stawało się po woli męczące. Szła szybkim krokiem, nie zważając na Kanato, który trzymał się uparcie i nie chciał puścić jej nogi. Spojrzała na niego wzrokiem wyrażającym więcej niż 1000 słów. Baaardzo groźnym wzrokiem, lecz on nie chciał puścić. Ayato pojawił się za nią i złapał ją w talii, aby nie mogła mu uciec. To był błąd. Po chwili leżeli na ziemi posiniaczeni, a [kolor oczu] poszła dalej. Reji jeszcze próbował ją zatrzymać, ale to nic nie dało. Dołączył do Ayato i Kanato. Po pewnym czasie [Imię] dotarła do drzwi jego pokoju. Chwyciła za klamkę, i ..... ups, wyrwała drzwi. Stała tak z klamką, która jeszcze trzymała się drzwi (Nie wiem jakim cudem) w ręku, a resztki ściany zleciały na jej [kolor] włosy.
-Azusa~ Pora umierać~ - powiedziała wesoło po czym rzuciła w niego drzwiami. Nie trafiła, za to podeszła do niego i chwyciła za kołnierz
- Oddawaj moją sukienkę. - rzekła zdenerwowana. Azusa akurat szył jej sukienkę.
-Czekaj jeszcze nie skończyłem...
-To masz problem dawaj! - rzuciła nim o ścianę, czego nawet nie poczuł, ale za to ściana miała wgniecenie. Uparcie trzymał jej sukienkę, nie chcąc jej dawać. Uciekł jej, a ona go goniła. Wybiegł z sukienka w ręku ze swojego pokoju a [Imię] za nim. Biegali po korytarzu, w końcu natrafiając na Ayato, Kanato i Reji'ego leżących na podłodze. Przebiegli po nich, a [Imię] bardziej się wkurzyła. Aż się zaczerwieniła ze złości.
-Oddawaj to złodzieju! - krzyknęła jeszcze bardziej czerwona ze zdenerwowania.
-Jesteś bardzo słodka jak się czerwienisz [Imię]-Chan. - popatrzył na nią kątem oka.
-Co proszę!?Już nie żyjesz!! - ponownie krzyknęła i przyśpieszyła. Dogoniła go ciągnąc za sukienkę. Pociągnęła za nią do tego stopnia, że słychać było dźwięk rozrywającego się materiału. Teraz [Imię] już miała swoja sukienkę, ale tylko jej górną część. Patrząc na to co zrobiła, opadła na kolana bezsilna. Nadal się na nią patrzyła, bo dla niej nie była to tylko zwykła sukienka.
-[Imię]-Chan... - podszedł do niej. Wyglądała śmiertelnie poważnie. Wstała i złapała go za ramiona
-Masz ją zszyć! - krzyknęła do niego lekko łamiącym się głosem. Zaskoczył się jej zachowaniem, jednak skinął głową zgadzając się na to. Około 2 godzin później siedzieli razem w pokoju. Azusa szył jej sukienkę, a [Imię] siedziała przy nim czekając aż odda jej sukienkę
-Czemu jest dla ciebie, aż tak ważna? -zapytał, nadal ja szyjąc
-Skąd ten wniosek, że jest dla mnie bardzo ważna?
-Gdyby nie była, nie trzymałabyś jej 400 lat, tylko kupiła nową... - na chwileczkę zamilkła.
-Dostałam ją od mamy. Bardzo ją kochałam, a ona mnie. Zginęła na swoim "weselu". Chciała, żebym miała ojca, ale dla mnie ważne było, że ona jest przy mnie. - lekko się uśmiechnęła - To jedyna pamiątka jaką po niej mam... - samotna łza spłynęła po jej bladym policzku obok uśmiechających się ust. Azusa przestał na chwileczkę i odwrócił się do niej. Przytulił ją - Musisz ją bardzo kochać..
-I tak jest . - wytarł jej łzę, jednak [Imię] odruchowo odrzuciła jego dłoń. Po chwili wrócił doszycia. Po około półtorej godziny skończył. - Dziękuję - pocałowała go w policzek i wyszła z jego pokoju, nic nie rozwalając.
Czeeeść~ Powróciłam~ Cieszycie się?~ BO JA BARDZOOOO!!!! W końcu mogę wrócić do mojego uzależnienia XD
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top