"Umrzeć"

Pov. Marek

Wracałem właśnie do rezydencji cały zalany łzami. Ja chcę, kurwa, umrzeć. Niczego innego nie chcę. No może oprócz miłości. Ale tylko od Łukasza. Ta, marzenia. Wracając, dotarłem do mojego domu, a następnie zdjąłem z siebie niepotrzebne mi teraz buty i kurtkę wraz z szalikiem.
Szybkim krokiem udałem się na górę, do swojej sypialni.

Dlaczego? Dlaczego ja? Akurat ja. Jest coraz gorzej. Jeśli pójdzie tak dalej, to będę musiał zmienić szkołę. Ale co to da? No właśnie, nic nie da.

Znów się rozpłakałem. Zatopiłem swoją twarz w poduszce, wciąż rycząc. Ja chcę śmierci... Proszę, ja chcę stąd zniknąć...

Usłyszałem pukanie do drzwi. Oczywiście, że je zignorowałem. A co miałem innego zrobić?

W dodatku wciąż nigdzie nie widziałem Łukiego... Pieprzona miłość. Mógłbym nie mieć serca albo zniknąć. Przynajmniej on byłby szczęśliwy, a ja wreszcie nie musiałbym cierpieć, widząc go z kimś innym...

W pewnej chwili usłyszałem, jak ktoś wchodzi do pokoju. Momentalnie wstrzymałem oddech i starałem się wstrzymać łzy. Jakaś osoba usiadła na moim łóżku.

Poczułem na swoich plecach dużą, męską dłoń. Oh, to ty, Łukasz. Gładził moje plecy przez dłuższą chwilę. W końcu położył się obok mnie i objął. Od razu się w niego wtuliłem, znów płacząc. Słysząc jego bicie serca, uśmiechnąłem się smutno.

Czemu ono nie może bić dla mnie?

— No już spokojnie, Marek... Już jest dobrze. Co się stało? — zapytał.

— Ja już mam dość Łukasz, rozumiesz? Ja już mam dość życia — powiedziałem, odsuwając się od niego.

— Czego dokładnie? — przechylił głowę w bok.

— Mojego życia w szkole. Zmiana jej nic nie da. A w dodatku to cholerne uczucie nie chce mnie opuścić — westchnąłem.

— Jakie uczucie, do kogo? — zmarszczył brwi, zadając to pytanie.

— Zakochałem się. Sęk w tym, że nieszczęśliwie — wyjaśniłem.

— Oh, kim ona jest? — zapytał.

To nie jest, kurwa, ona. To jesteś ty, idioto!

— Jest miła, śliczna, ma piękne, niebieskie oczy, jest szatynką, uwielbia mnie denerwować, ale się mną opiekuje. Jestem jej najlepszym przyjacielem... Szkoda tylko, że już ma drugą połówkę. I jej uśmiech, oh... Jest cudowny — uśmiechnąłem się. — Chodzący ideał — dokończyłem.

Od kiedy go tak okłamujesz Kruszel?

— Mam nadzieję, że uda Ci się być z nią szczęśliwym. Życzę Ci tego, Marku — powiedział.

— Dzięki — westchnąłem i uśmiechnąłem się smutno.

Starszy przytulił mnie i znów pogładził po plecach. Ja w tym czasie ponownie słuchałem jego bicia serca. W takim akompaniamencie rozpaczy i radości — zasnąłem.

Tak bardzo go kocham i zarazem nienawidzę...

Kocham Cię, Łukasz...

_________________________________________
Hello! Tu WeroniczeQ i jestem z ogłoszeniem parafialnym. A mianowicie założyłam się z Mint_Lavender_, i niestety przegrałam, więc do końca tygodnia muszę wstawić jeszce 10 shotów. Trzymać za mnie kciuki, bo nie wiem, czy temu podołam.

1/10 💎

~WeroniczeQ❤️


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top