"Live"
Uwaga! Shot jest bardzo stary, chodzi tu o sytuację z live'a, gdzie Kamerzysta przedrzeźniał fanki KxK, krzyczał swoje imię itd.
Pov. Marek
Słowa Łukasza podczas dzisiejszej transmisji na żywo bardzo mnie zabolały. Na początku byłem pełny energii, ale kiedy tylko te słowa padły z jego ust, od razu mój humor się totalnie zjebał.
Nasz związek był świeżą sprawą. Łuki doskonale wiedział, jak bardzo się bałem, że mnie zostawi.
Kiedy tylko pojawiał się temat tego całego naszego shipu, ja go skutecznie urywałem. Wstydziłem się o tym rozmawiać. I to bardzo.
Mimo że na filmach tego nie widać, iż jest wyreżyserowane, to w rzeczywistości jestem bardzo nieśmiały i kruchy.
Ten idiota o tym wszystkim wiedział. Wykorzystał to! Jeszcze jakby tego było mało, zaczął krzyczeć te swoje jebane i moje ulubione imię!
To było dla mnie zbyt dużo. Po zakończeniu transmisji szybko wyszedłem z pokoju, w którym ją prowadziliśmy i szybko pobiegłem na górę do swojej sypialni.
Położyłem się na łóżku, wtulając twarz w poduszkę. Sięgnąłem po pluszowego misia od Łukasza, którego mi zastępował w nocy, gdy go nie było i go przytuliłem. W moich oczach pojawiły się łzy.
Mam wrażenie, że on jest ze mną tylko i wyłącznie dla beki. I totalnie się nie liczy z moimi uczuciami. Że ma mnie totalnie w dupie.
Usłyszałem, jak drzwi od pokoju się otwierają, a po chwili łóżko ugięło się od ciężaru. Poczułem, jak ktoś się obok mnie kładzie i mnie obejmuje.
Cholera, za bardzo go kocham.
Bicie się w myślach ze samym sobą, aby się nie wtulić było daremne. Już po chwili wtulałem się mocno w ciało starszego, cicho łkając.
– Cz... Czemu? Musiałeś to mówić? – załkałem.
– Chciałem, żeby skończyli kruszynko, spokojnie – powiedział troskliwym tonem głosu.
– Kocham cię, Łuki – szepnąłem cicho, zamykając oczy.
– Ja Ciebie też Maruś – usłyszałem nad uchem jego głos i poczułem jego palce w swoich włosach.
Niedługo po tym zasnąłem w ramionach swojego ukochanego. Chcę tak zostać na zawsze.
~WeroniczeQ
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top