Takao Kazunari
Shot dla MisakiWalker14
Przepraszam, że tak długo nie było one-shotów ;_; Szkoła się zaczęła i miałam w ciul nauki (Walić, że jest początek roku zróbmy 5 kartkówek i dwa testy diagnostyczne!) MisakiWalker14 nareszcie doczekałaś się swojego shota z Takao! A i jeszcze wena gdzieś sobie polazła i nie miałam najmniejszego pomysłu NAJMNIEJSZEGO! Nie wiem czy ten shot wyjdzie dobrze czy nie...może w końcu przestałbym się nad sobą użalać i wzięła się do roboty? Dobra koniec arbuzowej paplaniny!
-(Twoje Imię)-chan! Mogę do ciebie dzisiaj przyjść na noc~?- spytał Takao wesoło podskakując wokół własnej osi.
-Czy możesz? A kiedy nie mogłeś! Moi rodzice jadą na delegację więc chatę mamy dla siebie!- niemalże krzyknęłaś i przybiłaś piątkę Takao.
-To o której dzwonimy do Shin-chana?- dopytał i uśmiechnął się w typowy dla niego sposób.
-Myślę, że 2:00 będzie odpowiednią godziną.
-On nas zabije (Twoje Imię)-chan...ZGINIEMY!- wykrzyknął Kazunari podnosząc cię i przerzucając sobie przez ramię.
-Phahhahah! Takao dogońmy Shin-chana!-zaproponowałaś a Takao pobiegł w stronę, którą zazwyczaj wracał do domu zielonowłosy. Wyglądało to komicznie, chłopak z dziewczyną na ramieniu biegnący w tylko im znanym kierunku. Dodając to, że ciągle się śmialiście i krzyczeliście imię glonowłosego.
-No gdzie on jest?! Przecież nie można tak po prostu nie zauważyć chłopaka z zielonymi włosami i wysokiego jak wieżowiec!- fuknęłaś niezadowolona.
-Nie wiem, ale tytuł wieżowca zostaw Mursakibarze go chyba nikt nie pobije...- odpowiedział Takao odstawiając cię na ziemię.
-Czekaj..WIDZĘ GO! SHIN-CHAAAN!- krzyknęłaś i złapałaś Takao za rękę pędząc w stronę waszego przyjaciela.
-Nanodayo?- mruknął Midorima odwracając się w waszą stronę.
-Siemka glonku! Jak tam życie mija?- mówiąc to wyszczerzyłaś zęby w wielkim uśmiechu.
-Hejka Shin-chan!- przywitał się Takao.
-Znowu Takao idziesz do (Twoje Imię)?- zapytał Midorima spoglądając na waszą dwójkę.
-Do~kła~dnie- odpowiedzieliście w tym samym czasie.
-Nie dzwońcie do mnie o 1:00 w nocy, dobrze?- Midorima chciał się upewnić przypominając sobie wasz kawał sprzed tygodnia.
-Hai, hai- mruknęłaś pod nosem.
-Ne, Shin-chan idziesz z nami gdzieś? W końcu dzisiaj piątek.- zaproponował Takao spoglądając na swojego przyjaciela.
-Jadę do babci, nanodayo.
-I klapa! Ne, (Twoje imię)-chan idziemy już do ciebie? Głodny jestem- jęknął Takao patrząc na ciebie błagalnym wzrokiem.
-Spoczko oczko!
-Pa~pa Shin-chan!- odpowiedzieliście w tym samym czasie i pomachaliście zielonowłosemu.
Po 10 minutach byliście już w twoim domu, a dokładniej w przedpokoju, ściągaliście buty.
-Co mamy na obiad?
-A co byś chciał? O już wiem zamówmy pizze!- krzyknęłaś i uśmiechnęłaś się na wspomnienie o waszym ulubionym daniu. (Czy pizze można nazwać daniem...?)
-Taaak! Pizza~!- także krzyknął Takao i popędził w stronę kuchni gdzie zostawił swój telefon- Jaką zamawiamy? Hawajska może być?
-Jak dla mnie spoko!- odkrzyknęłaś chłopakowi wchodząc do salonu i siadając na kanapie.
Włączyłaś jakiś głupkowaty serial dla nastolatków i czekałaś aż Takao zamówi wasz ,,zdrowy" posiłek.
-Za jakieś 20-30 minut powinna być.- oznajmił Kazunari siadając koło ciebie na kanapie.
-Odrobić lekcję w piątek, żeby mieć wolne w sobotę i niedzielę czy nie odrobić lekcji w piątek?- powiedziałaś to bardziej do siebie, ale Takao to usłyszał.
-Możemy odrobić lekcje w poniedziałek rano. Wtedy będziemy mieli wolne w piątek, sobotę i niedzielę. Co ty na to (Twoje Imię)-chan~?
- Można iść także na taki układ.
Po 20 minutach zadzwonił dzwonek do drzwi. Wraz z Takao poderwałaś się z kanapy. Ty popędziłaś po portfel, a Takao otworzyć drzwi. Gdy zapłaciliście za pizze udaliście się do stołu w kuchni i rozłożyliście ją na środku stołu kuchennego.
-Jemy jak ucywilizowani ludzie czy rękami?- spytałaś spoglądając znacząco na Takao.
-Rękami!- odpowiedzieliście w tym samym czasie i zabraliście się za pochłanianie pizzy. Po 10 minutach po pizzy nie było ani śladu co wskazywało jak bardzo byliście głodni.
-Jestem pełna Takao!- jęknęłaś po czym chwyciłaś twoją szklankę wody biorąc z niej dużego łyka.
-Ja też~! Co robimy?- dodał po chwili czarnowłosy.
-Horrory są przereklamowane, spacer też odpada bo pizgawica jest na zewnątrz, w sumie kosz też odpada...
-To co my będziemy robić? Czesać się nawzajem?- mruknął Kazunari patrząc się na obraz w kuchni.
-A żebyś wiedział, że będziemy się nawzajem czesać! Cho no tu na chwilkę a uczynię cię nową Conchitą Wurst!- po wypowiedzeniu ostatniego słowa chwyciłaś za szczotkę i skierowałaś się w stronę Takao.
-Yeah! (Twoje Imię)-chan będzie mnie czesać!- powiedział Kazunari wyginając wargi w lekkim uśmiechu. Na początku chciałaś mu rozczesać te kłaki. Może wyglądają jakby były uczesane, ale rzeczywistość jest zupełnie inna.
-Ałć! (Twoje Imię) nie ciągnij tak! To boli!- jęknął Takao chwytając się za miejsce gdzie przed chwilą wraz z szczotką wyrwałaś kilka włosów.
-To trzeba było się rozczesywać! A nie teraz będziesz mi jęczał!- powiedziałaś z wyrzutem w głosie.
-Skończyłaś już (Twoje Imię)-chan?- zapytał Kazunari z nutką nadziei w głosie.
-Tak, idź się zobaczyć Ka~zu~chan!
Chłopak energicznie wstał z miejsca i podszedł do lustra po czym wybuchnął niekontrolowanym śmiechem. Trudno mu się dziwić zrobiłaś mu dwa kucyki po obu stronach głowy, które związałaś dwoma różowymi kokardkami. Twoim zdaniem Kazunari wyglądała teraz śmiesznie oraz niesamowicie uroczo.
-(Twoje Imię) która godzina?- usłyszałaś po chwili pytanie dochodzące z przedpokoju do którego Takao udał się by zobaczyć jak wygląda.
-19:18- odpowiedziałaś i udałaś się w stronę chłopaka.
-Już? Myślałem, że jest najpóźniej 17:00- mruknął Kazunari pod nosem po czym udał się na balkon. Poszłaś za nim. Była już późna jesień, więc na dworze było o tej godzinie ciemno.
-Ahhh~! Kocham zapach takiego zimnego powietrza!- powiedział zachwycony Takao.
-Ja tak samo.- powiedziałaś szeptem wpatrując się z chłopakiem w gwiazdy. W pewnej chwili Takao chwycił cię za ramiona i odwrócił w swoja stronę. Chwilę patrzyła w twoje oczy po czym zachłannie wpił się w twoje usta. Przez pierwsze kilka sekund byłaś zaskoczona,ale oddałaś pocałunek.
-(Twoje Imię)-chan Kocham Cię!- wyznał Kazunari gdy oderwał się od ciebie.
-Ja ciebie też Kazu~chan...nawet nie wiesz jak bardzo.
-Nie pozwolę, aby stało ci się cokolwiek!- powiedział całkiem poważnie a ty się zarumieniłaś, ale także parsknęłaś śmiechem.
-Co cię śmieszy?-spytał zdezorientowany Takao.
-Kiedy mówiłeś to wszystko miałeś świadomość, że nadal masz te kucyki na głowie?- chyba nie rozumiał o co chodzi, ale po chwili chyba się skapnął.
-Cholera!(Twoje Imię) a miałem wyglądać poważnie-jęknął a ty przytuliłaś się do niego.
Może nie wyglądał poważnie, ale za to bardzo uroczo.
Tak o to prezentuję się shot o Takao. Jeżeli w tym shocie wystąpiły jakieś błędy to nie bójcie się poprawie je, ale nie dzisiaj. Moim zdaniem shot nie wyszedł zbyt dobrze ani fajnie...wybacz MisakiWalker14 tyle się naczekałaś, a dostałaś to coś powyżej ;___; No cóż to życzę wam miłego dnia/ lub miłej nocy i pozdrawiam wszystkich którzy mają jutro na 8:00.
[Edit: Poprawiłam błędy (~*-*)~]
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top