15. Fey Rune x Ai (2) ✔️
One shot napisany miyoxgai123 ^^
* Postać Tenma'y i Feya pojawia się, ponieważ osoba zamówiła rozdział wcześniej, niż postanowiłam, że nie będę pisała o innych postaciach
Fey Rune x Ai (2)
Od wspólnej podróży w czasie zostali parą. Spędzali ze sobą jeszcze więcej czasu i bardzo się kochali ale niestety Fey nie miał bladego pojęcia, że jego ukochana skrywa przed nim pewną tajemnicę...
Obecnie trwał trening na boisku i każdy ciężko trenował, ponieważ za kilkanaście dni miał odbyć się bardzo ważny mecz. Każdy musiał być w najwyższej formie na to spotkanie, aby pomóc je wygrać. Jeśli chodzi o Ai - dziewczyna także dawała z siebie wszystko i bardzo się starała. Dostała piłkę od Tenma'y i zaczęła biec z nią na bramkę, gdy nagle z naprzeciwka zaczęli biec dwaj obrońcy. Niczym się nie przejmując wyskoczyła w powietrze ponad nimi a kiedy była blisko bramki kopnęła piłkę z całej siły ale... ale nie było gola.
- Spokojnie, było bardzo dobrze ale pamiętaj, żeby się nie poddawać - powiedział z uśmiechem Fey
,,Spokojnie, było bardzo dobrze ale pamiętaj, żeby się nie poddawać''
Dziewczyna stała jak słup soli i wpatrywała się w chłopaka oczami szeroko otwartymi ze zdziwienia. Jego słowa odbijały się echem w jej głowie i nagle przed oczami mignęły jej pewne wspomnienia...
~ Wspomnienie ~
Mała dziewczynka biegała po podwórku z szerokim uśmiechem na twarzy. Przed sobą kopała piłkę i biegła na bramkę, która została własnoręcznie wykonana przez jej tatę. Był to prezent na ostatnie urodziny - jej własna bramka i mini boisko do piłki nożnej. Dzięki tacie spełniło się jej wielkie marzenie. Od tamtej pory codziennie trenowała i mimo, że niekoniecznie jej wychodziło kochała to.
A gdy była już blisko bramki kopnęła piłkę z całej siły - włożyła w ten strzał całe swoje małe serduszko - ale piłka zamiast wpaść do siatki poleciała ponad bramką a to znaczyło, że nie ma gola. Dziewczynka usiadła na trawie i wpatrywała się smutnym wzrokiem w bramkę oraz w piłkę.
- Spokojnie, było bardzo dobrze ale pamiętaj, żeby się nie poddawać - powiedział tata, podchodząc do córeczki
- Łatwo ci mówić - westchnęła Ai - Ćwiczę już bardzo długo i nadal mi to nie wychodzi
- Powiem ci coś - mężczyzna usiadł obok niej - Niektóre rzeczy możemy zrobić od zaraz jak na przykład zjedzenie jabłka. Jednak są też rzeczy, na które po prostu potrzeba czasu jak zasadzenie jabłonki. W końcu od razu posadzone drzewko nie daje owoców, prawda?
- Masz rację, tatusiu
~ Koniec wspomnienia ~
Fey powiedział jej dosłownie te same słowo, co jej tata kilkanaście lat temu. Aby się nie poddawała i dużo ćwiczyła. Nie miała pojęcia co mu odpowiedzieć i najwyraźniej stała tak przez parę minut, ponieważ chłopak nieco zaniepokojony podszedł do niej. Wyglądała zupełnie tak, jakby była w innym świecie.
- Wszystko w porządku? - zapytał Fey, patrząc na nią
- T-tak, wszystko w porządku - odpowiedziała po chwili i pobiegła w kierunku damskiej toalety, krzycząc przez ramię: - Za chwilkę wrócę!
Chłopak patrzył jak Ai oddalała się i wiedział, że nie wszystko było tak jak być powinno. Coś się musiało stać ale dziewczyna nie chciała mu o tym powiedzieć. Postanowił za nią pójść, jednak Tenma - jego przyjaciel - zaproponował mu, żeby dał jej chwilkę na uspokojenie się a sam żeby wrócił do treningu. Chcąc nie chcąc Fey przyznał, że jest to dobry pomysł i wrócił do gry.
Tymczasem w damskiej toalecie dziewczyna stanęła przy umywalce przez lustrem. Odkręciła zimną wodę, którą obmyła sobie twarz - chciała, aby taki zabieg choć troszkę jej pomógł ale niestety, bez skutku. Wytarła twarz ręcznikiem i spojrzała w lustro na swoje odbicie. Widziała tam tylko dziewczynę, która jest bezsilna i nie potrafi nawet zdobyć gola. W dodatku pojawiła się jej bliźniaczka, która także uwielbiała grać w piłkę nożną z jedną różnicą - była lepsza od Ai i zawsze trafiała do bramki.
- Jak zwykle ci nie wyszło? - spytała bliźniaczka - Jaka szkoda - dodała z uśmiechem na twarzy
- Odczep się ode mnie - powiedziała Ai przez zęby, starając się panować nad swoimi emocjami
- Jak ty śmiesz? - odparła oburzona - Po tylu latach spędzonych razem?
- Zostaw mnie w spokoju, proszę - dodała błagającym tonem
- Ciebie? Chyba śnisz, siostrzyczko - bliźniaczka zaśmiała się - Będę cię nawiedzać coraz częściej i przypominać ci która jest lepszą zawodniczką. Wiedz, że ja nią jestem i to się nigdy nie zmieni - powiedziała dumnym głosem - Ja przynajmniej umiałam zdobywać gole i rodzice zawsze byli ze mnie dumni a ty? Ty jesteś pokraką na boisku, grasz jakbyś miała dwie lewe nogi i nawet na pustą bramkę nie umiesz już strzelić, żałosne
- P-przestań - wyszeptała Ai drżącym głosem - Przecież wiesz, że bardzo się staram
- Najwidoczniej za mało się starasz - stwierdziła dziewczyna - Nawet po najlepszym treningu świata nigdy nie staniesz się takim dobrym zawodnikiem jak ja, pogódź się z tym
Po tych słowach zniknęła a w lustrze było tylko odbicie Ai, która wpatrywała się w swoją twarz smutnym wzrokiem. Jej oczy zaszkliły się i po policzkach zaczęły płynąć jej słone łzy. Było jej naprawdę bardzo ciężko - siostra bliźniaczka pojawiała się i nawiedzała ją coraz częściej, ciągle przypominając, że jest lepsza od niej. Po chwili w dziewczynę wstąpił tak wielki gniew, że pod wpływem tych złych emocji zacisnęła prawą dłoń w pięść i z całej siły uderzyła w lustro. Siła była tak mocna, że lustro zmieniło się w miliony małych kawałeczków, które po części wpadły do umywalki a po części na podłogę. Jej prawa dłoń przez uderzenie była cała we krwi...
Usiadła pod ścianą i skuliła się, płacząc. Co jakiś czas zerkała na kawałki szkła leżące na podłodze i walczyła sama ze sobą. Niestety przegrała tą walkę i pewnym ruchem prawej ręki wzięła kawałek szkła. Przyłożyła go do lewego nadgarstka i zaczęła się ciąć - zupełnie tak jak dawniej. Zrobiła sobie parę ciętych ran a po jej ręce zaczęła płynąć strużka krwi, tworząc czerwoną kałużę na podłodze. To wszystko przytłoczyło ją na tyle mocno, że nie mogła już sobie z tym poradzić i jedynym wyjściem, jakie widziała było samobójstwo. Po śmierci rodziców i siostry bliźniaczki Ai całkowicie się załamała. Walczyła z depresją i tak oto się zaczęła jej walka - od tamtej pory cięła się coraz częściej i coraz odważniej. Na nadgarstkach, rękach a ostatnio nawet na nogach i brzuchu.
Powolutku zaczęła tracić kontakt z rzeczywistością...
Przymknęła oczy i...
odleciała...
Po dłuższym czasie Fey zaczął martwić się o swoją dziewczynę, która dość długo nie wracała. Postanowił pójść i sprawdzić, czy aby na pewno wszystko jest w porządku. Na szczęście wiedział, gdzie Ai się znajdowała - w końcu ogłosiła, że idzie do toalety, dlatego chłopak od razu udał się właśnie tam. Wszedł do środka i jego oczom ukazała się nieprzytomna dziewczyna, potłuczone lustro i kałuża czerwonej cieczy. Natychmiast się otrząsnął i podbiegł do niej, klękając na kolana.
- Ai, powiedz coś! - poprosił błagalnym tonem, przy okazji delikatnie nią potrząsając - Ai!
Niestety dziewczyna nie dawała żadnego znaku życia, więc chłopak przyłożył swój prawy policzek do jej ust aby sprawdzić, czy oddycha. Na całe szczęście oddychała, jednak jej oddech był dość słaby... Zdjął z siebie bluzę i tak jak umiał choć troszkę zatrzymał krwawienie, żeby dziewczyna nie traciła jej już więcej. Dopiero później - gdy jej stan był w miarę stabilny - zadzwonił po pogotowie.
Po około 10 minutach przyjechało pogotowie. Ratownicy natychmiast przybiegli we wskazane miejsce i zajęli się poszkodowaną, udzielając jej pierwszej pomocy. Fey zaś stał z boku i przyglądał się temu ze ściśniętym sercem - w końcu o życie walczyła jego dziewczyna! Ostatecznie ratownicy wzięli nadal nieprzytomną dziewczynę do karetki a gdy chłopak chciał wsiąść, jeden z nich powiedział:
- Może jechać tylko najbliższa rodzina
- Jestem jej bratem - odpowiedział natychmiast chłopak i wskoczył do środka
- Dobrze, w takim razie możesz jechać razem z siostrą
Fey usiadł na krzesełku obok nieprzytomnej dziewczyny i zaczął ją głaskać po głowie. Wiedział doskonale, że gdyby powiedział im prawdę mężczyźni nie pozwoliliby mu wsiąść a dzięki temu mógł być z nią przez cały ten czas...
~ Time skip ~
Dojechali do szpitala a lekarze od razu wzięli Ai na salę - natomiast jemu kazali czekać na poczekalni. Chcąc nie chcąc Fey musiał przystać na tą opcję i usiadł na krzesełku, cierpliwie czekając. Po chwili jednak nie był w stanie siedzieć spokojnie w jednym miejscu i a to wstawał, a to siadał. Chodził raz w lewo a raz w prawo - bardzo się o nią martwił. W dodatku nie miał zielonego pojęcia, dlaczego Ai postanowiła popełnić samobójstwo ale wiedział, że musiała mieć bardzo dobry powód a on dowie się jaki.
Zastanawiało go także jej dziwne zachowanie podczas treningu. Kiedy nie udało jej się zdobyć gola powiedział, aby się nie przejmowała i nie poddawała a ona jakby wrosła w murawę. Stała jak słup soli i wpatrywała się w niego szeroko otwartymi oczami. Było to dość dziwne i zastanawiające... Czekał już parę godzin i w chwili, gdy właśnie o tym rozmyślał drzwi otworzyły się a ze środka wyszedł lekarz i pielęgniarki. Fey natychmiast wstał z krzesła i podbiegł do niego.
- Co z nią? - spytał - Wszystko w porządku?
- Jej stan jest stabilny - powiedział lekarz - Opatrzyliśmy jej rany, podaliśmy kroplówki i myślę, że będzie dobrze a teraz przepraszam, muszę iść do innych pacjentów - po czym odszedł do innej sali
Chłopak postanowił, że nie będzie dłużej czekał i wszedł do środka. Na dość sporym łóżku leżała nieprzytomna dziewczyna - wyglądała teraz o niebo lepiej, więc Feyowi kamień spadł z serca. Usiadł na krześle przy łóżku, chwycił ją za dłoń i zaczął gładzić kciukiem wierzch.
- Oj Ai... - westchnął - Co ty na robiłaś...? - a gdy odpowiedziała mu cisza schował twarz w jej dłoni i pozwolił płynąć łzom - Proszę, nie zostawiaj mnie...
- F-Fey...? - spytał cichutki i słaby głosik, na co chłopak natychmiast podniósł twarz i spojrzał na nią zapłakanymi oczami
- Moja kochana - uśmiechnął się delikatnie - Całe szczęście, że się obudziłaś
- Gdzie jestem...? Co się stało? - dopytywała Ai, rozglądając się dookoła
- Jesteśmy w szpitalu - wyjaśnił Fey i dodał drżącym głosem: - Po twojej próbie samobójczej
- Przepraszam...
Dziewczyna patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami i najwyraźniej była zaskoczona jego wyznaniem. Oprócz zaskoczenia była przerażona, że cała ta sytuacja poszła tak daleko, że próbowała odebrać sobie życie.
- Dlaczego to sobie zrobiłaś? Proszę, powiedz - poprosił, głaszcząc ją po głowie
- To długa historia... - westchnęła Ai i zaczęła opowiadać: - Nigdy ci o tym nie mówiłam ale... dorastałam w domu dziecka... W dodatku miałam siostrę bliźniaczkę i ona także kochała grać w piłkę nożną. Niestety była ode mnie lepsza ale ja się nie poddawałam... Parę lat temu, kiedy grałam bardzo ważny mecz rodzice i siostra postanowili przyjechać i mi kibicować... Wydarzył się wypadek i zginęli... Było mi bardzo przykro, że nie dojechali na mój mecz a zaraz po nim pojechałam z pewną panią do domu dziecka. Tam powiedziano mi co się stało i załamałam się... Płakałam i tęskniłam za nimi... Byłam tylko w końcu małą dziewczynką, która już nigdy nie zobaczy swojej ukochanej rodziny... Po miesiącu zgłosiła się pewna rodzina, która chciała mnie adoptować - delikatnie się uśmiechnęła - Mimo, że nie była to moja prawdziwa rodzina cieszyłam się, że będę mogła opuścić dom dziecka
- Moje biedactwo - chłopak delikatnie ją przytulił - Miałaś ciężko ale dlaczego postanowiłaś robić sobie krzywdę?
- Powiedzieli mi, że popadłam w depresję - wyjaśniła Ai - Było mi naprawdę ciężko a ty podczas tego treningu powiedziałeś... powiedziałeś dokładnie te same słowa, co mój tata kilkanaście lat temu... - jedna samotna łza spłynęła jej po policzku - Przypomniałeś mi o nich
- Kochanie, nie miałem takiego zamiaru - wyszeptał - Przepraszam
- Nie masz za co przepraszać - delikatnie się uśmiechnęła - To nie była twoja wina ale bardzo mi ich brakuje...
- Zawsze masz jeszcze mnie - Fey delikatnie ją przytulił i pocałował w czoło - Pomogę ci i nigdy nie zostawię, kocham cię
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top