NaguSuzu | Other Reality
Znajdował się w dziwnym miejscu. Wszędzie dookoła krzątało się pełno ludzi, pędzili jakby mieli się spóźnić na pociąg. Wśród tego gwaru, nie wiedząc do końca jak, znalazł się Nagumo Haruya.
Nastolatek nie pamiętał jak tu dotarł, ale teraz rozglądał się ze zirytowaniem po czymś na kształt dworca.
-Świetnie - mruknął - Hitomiko mnie zabije...
-Imię i nazwisko - powiedział ktoś nad nim.
Uniósł głowę, zauważając ochroniarza. Mężczyzna patrzył się na niego znudzony, z oczekiwaniem na odpowiedź
-A do czego to Panu potrzebne? - spytał nieufnie.
-Kolejny... - mężczyzna mruknął pod nosem - Szybko chłopaku, bo jestem na zastępstwie i nie będę się tu z tobą użerał
-Nagumo Haruya - westchnął.
Ochroniarz wklikał coś w urządzeniu które trzymał w dłoniach, i machnął na niego ręką.
-Zmykaj, to nie miejsce dla ciebie
Haruya przyjrzał mu się, i zdziwiony ruszył ku wyjściu z peronu.
-Poważnie muszę odkopać ten GPS od Midorikawy - mruknął
Wyszedł prosto na parking i odetchnął.
-Strasznie parno dzisiaj - wywrócił oczami, i wyjął telefon - Gdzie ja u diabła jestem? Nie kojarzę tego dworca...
Odblokował komórkę, i starał się że spokojem przyjąć brak wifi i zasięgu.
- Cudownie - westchnął - Tylko spokojnie Nagumo, wypowiesz umowę na internet później
-Nagumo Haruya? - usłyszał obok siebie.
-Jestem dziś strasznie rozchwytywany... - szepnął - Tia? - odwrócił się.
Srebrnowłosy chłopak, będący mniej więcej w jego wieku, tylko zmierzył go wzrokiem.
-Za mną - kiwnął głową w lewo i ruszył w tamtą stronę
-Ej koleś my się znamy?! - krzyknął za nim.
-Na szczęście nie - usłyszał.
Pot opadł mu z czoła. Iść za nieznajomym chłopakiem, w miejsce którego się nie zna, czy kulturalnie iść się upić w jakimś barze, czekając aż Mido i Hiroto go znajdą.
-Pojechali na mecz, prędko nie wrócą- jęknął - No czekaj!
Ruszył za nastolatkiem, doganiając go przed pasami.
-No to skąd mnie znasz? - mruknął - Nie chcesz mnie zabić w jakimś ciemnym zaułku co?
Błękitnooki przeszył go wzrokiem. Nagumo wzdrygnął się lekko, na widok pustych oczu chłopaka.
-Brzmi kusząco ale nie - odpowiedział - Pracuję
-Aha... - akurat zmieniło się światło, więc ruszył znów za nim - A co to ma do mnie?
-Jesteś strasznie ciekawski - westchnął chłopak - Tacy są najgorsi...
-No weź, nie pochlebiaj mi tak - machnął ręką - Moje imię znasz, a ty jak się nazywasz?
Jego rozmówca zatrzymał się na chwilę.
-Ja? - mruknął zdziwiony.
-No tak - wzruszył ramionami - Mam chyba prawo znać imię swojego porywacza
Nastolatek zamyślił się na chwilę.
-No weź - wywrócił oczami - To chyba nie jest jakaś tajemnica narodowa
-Myślę, przymknij się - warknął
-Nie załamuj mnie - jęknął Haruya - Nie dość, że porywacz, to jeszcze z amnezją
Niebieskooki spiorunował go wzrokiem i ruszył dalej.
-Suzuno Fuusuke
-Nie można tak było od razu?! - krzyknął i dobiegł do niego - To gdzie idziemy? O przecena na pizzę! Idziemy?
Suzuno spojrzał na niego z niedowierzaniem.
-Nie - pokręcił głową - Jak najszybciej idziemy tam gdzie idziemy
-Chłopie... - westchnął - A ja chce pizze tam gdzie jest pizza
-Nie ma takiej opc...
-Pizza! - krzyknął złotooki, i już po chwili wbiegł do pobliskiego Pizza Hut
Srebrnowłosy tylko powiódł za nim wzrokiem.
-Pora rzucić tę robotę, za mało mi płacą - pokręcił głową i wszedł do środka.
Gdy doszedł do stolika, Nagumo już zamawiał jedzenie.
- Jeśli będą jakieś problemy to będę cię męczyć do końca twoich dni - stwierdził Fuusuke.
-Spoko Suzuno - wywrócił oczami - Co się może stać, autobus nam ucieknie?
-Od kiedy jesteśmy na ty - przetarł twarz ręką - Nigdy więcej, chyba dostałem migreny
-Masz z 15 lat, nie przesadzaj - zaśmiał się
-Jestem starszy - wywrócił oczami
-Jesteś w moim wieku? Serio? Może to dlatego, że wyglądasz trochę jak dziewczyna
Suzuno popatrzył do góry i policzył do 10.
- Składam wypowiedzenie jak wrócę do domu - mruknął - Idziemy!
-Nigdzie nie idziemy! Mam pizzę!
-Idziemy i to już, nawet nie ma dyskusji
20 minut później....
-Skończyłeś już? - spytał Suzuno z głową na stole
-Jeszcze pepsi
-Zastrzeliłbym się gdybym mógł - podniósł głowę - Idziemy w tej chwili albo dostanę palpitacji, migreny i zawału w jednym
Wstał i pociągnął go za sobą.
-Już widać biuro - westchnął - Przynajmniej tyle
-Jesteś strasznie sztywny wiesz? - zagaił Haruya - Mido by cię rozweselił, chociaż jesteś chyba trudnym przypadkiem
-Nie jestem sztywny - wywrócił oczami - Jestem poważny
-Sztywnyyyyy - przeciągnął.
-Nie jestem sztywny! - krzyknął - Jestem poważny!
-Rozwesel się, dajesz, uśmiech! - wyszczerzył się do niego.
Srebrnowłosy sapnął i odwrócił wzrok.
-Jesteśmy na miejscu - mruknął - Wjedziemy windą, im szybciej tym lepiej dla ciebie
-Ale nie chcesz mnie sprzedać nie?! - krzyknął za nim
-Myślisz, że ktoś by cię kupił? - usłyszał
-Jednak umiesz żartować! - parsknął śmiechem, jednak mimo że srebrnowłosy się uśmiechał, to oczy nadal miał puste.
Wjechali windą na 20 piętro, i wyszli na korytarz pełen drzwi.
-Jesteśmy! - krzyknął Suzuno - Nagumo Haruya, numer 9097
-Kolejny?! - krzyknął jakiś staruszek wychodząc zza rogu - Naprawdę, nie wiem za co oni płacą tym z recepcji, oszaleć można!
-Pewnie znowu wylały kawę na dokumenty - stwierdził Suzuno zaglądając do jakiejś teczki.
-Oj bo po łapach! - pisnął staruszek, wyrywając mu ją - Twoje drzwi kochaneczku! - wskazał na czerwone drzwi naprzeciwko, z numerem który podał wcześniej jego towarzysz.
-Emmm, co? - podrapał się.
-On nie ogarnia? - zdziwił się starszy -Miałeś wypadek kochaneczku, jesteś w szpitalu!
-Co? - zamrugał Nagumo - Z wami wszystko okej?
-Jesteś w łączniku - mruknął Suzuno - Miejscu do którego trafiają Ci których los nie jest pewny, lub takie pomyłki jak ty. Jakiś diabeł spartolił robotę, wogóle nie powinno Cię tu być - wywrócił oczami.
-... - Haruya mrugnął powoli, patrząc na niego jakby uciekł z psychiatryka.
-Eh - westchnął srebrnowłosy - Potrąciło cię auto i jesteś w śpiączce od 5 miesięcy, każda minuta jaką spędzisz tu, to jeden dzień na Ziemi, dlatego nie chciałem żebyś szedł na tą głupią pizzę - wywrócił oczami.
-Ale, że... Ja... Ty.... On - wskazał na staruszka - NIE ŻYJEMY?!
-Czy ty mnie wogóle słuchałeś? - mruknął Suzuno - Wszystko będzie z tobą okej, nawet nic nie poczujesz, a my no cóż - wzruszył ramionami - My akurat nie żyjemy
-Ale... - zaciął się Haruya - Jak...
-Kiedy giniesz i posmażysz się już w tych kotłach, swoją drogą teraz zamienili je na mikrofalówki, bo się bardziej opłacają - stwierdził chłopak - To trochę nie wiedzą co z tobą zrobić, więc pracujesz lub żyjesz tu, taki normalny świat, ale na innych zasadach
-To ile już jesteś... Martwy? - przełknął ślinę
-Umarłem jakoś podczas pierwszej wojny - wzruszył ramionami - A teraz przełaź przez drzwi bo mnie wywalą z roboty
-Chciałeś złożyć wypowiedzenie
-Tak? Zapomniałem - uniósł kącik ust
Staruszek tylko stał obok i przyglądał im się z pobłażliwym uśmiechem.
Chłopak z którym pracuje tyle lat, pierwszy raz się uśmiechnął. Ciekawe
-Idź - Suzuno otworzył drzwi - Czekają na ciebie
-A ty zostajesz tak? - mruknął stając naprzeciwko
-Tak, jak zawsze - wzruszył ramionami.
-Nie możesz też przejść przez drzwi czy coś?
-Nagumo, przywalił mnie blok okej? - westchnął - Niezaprzeczalnie zginąłem
-Czyli... Już cię nie zobaczę, hę? - mruknął
-Nie byłeś tak irytujący, nie bierz tego do siebie - sarknął niebieskooki.
-To... Żegnaj tak? - zaśmiał się ponuro i podał mu rękę.
Suzuno uścisnął ją, a jego oczy, pierwszy raz od dawna, zabłysły w rozbawieniu.
-Tak. - chwycił go za dłoń i pchnął za drzwi, a te zatrzasnęły się z głuchym trzaskiem.
×××
W tym samym momencie Nagumo otworzył oczy. Leżał na łóżku szpitalnym, ale nic go nie bolało.
Powoli wstał, podchodząc do okna.
-Nagumo? - usłyszał - Nagumo!
Midorikawa i Afuro rzucili się na niego, wcześniej wpadając do pokoju, po pisku aparatury.
-Zostawcie go, on ledwo żył! - krzyknął Hiroto
-Ale żyje! - zaśmiał się Afuro cały czerwony od płaczu - Coś ty sobie myślał!?
Nagumo uszczypnął się i odetchnął.
-Czy to mógł być sen?
×××
-Okłamałeś go - westchnął staruszek, patrząc na wychodzącego z piętra budynku Suzuno
Pogładził stojące obok niebieskie drzwi z numerem 101
-Chłopcze twoje drzwi nadal na ciebie czekają... I chodź twoje poprzednie ciało już się rozpadło... Nadal możesz wrócić...
Popatrzył jak chłopak znika za rogiem i westchnął. Najlepiej będzie jeśli ta dwójka o sobie zapomni, i będą mieć nadzieję, że już nie będą musieli się spotkać....
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top