HiroMido | Niezastąpiony
Midorikawa stał gotowy przy drzwiach i patrzył z rozbawieniem jak Kariya biega po całym domu, szukając swoich rzeczy do szkoły.
-Jeśli za chwilę nie wyjedziemy to się spóźnisz - poinformował chłopca.
-Wiem - warknął chłopak i przepchnął się w drzwiach, wychodząc na dwór - Chodź już.
Midorikawa wywrócił oczami i ruszył do samochodu, zamykając dom po wyjściu. Zwykle to on odwoził chłopca do szkoły, od kiedy zajmują się nim razem z Hiroto. Czerwonowłosy będąc szefem Kira Company stwierdził, że ma za dużo na głowie żeby ze wszystkim zdążyć. Midorikawa będący jego sekretarzem, czuł jednak, że ostatnimi czasy on sam też miał dużo pracy, a Hiroto w tym czasie nic nie robił. Nie chciał jednak powodować kłótni. Jak zwykle podwiózł rozdrażnionego chłopca pod szkołę i uśmiechnął się do niego.
-Miłego dnia - przechylił głowę - Przyjechać później jak zwykle na piętnastą czy masz jeszcze jakieś zajęcia albo treni...
-Czy zawsze musisz wnikać we wszystko co robię?! - krzyknął nagle Kariya - Zawsze wracałem sam do sierocińca i nikogo to nir interesowało!
-Ale już nie jesteś w Sun Garden - mruknął zaskoczony Mido - I interesuje mnie co się z tobą dzieje, to chyba dobrze prawda?
-Cokolwiek - prychnął niebieskowłosy - Dziś wrócę sam.
-Kariya nasz dom jest prawie dwa razy dalej niż Sun Garden - westchnął Mido - I nie kursuje tędy autobus, jesteś pewny, że...
-Wiesz co? - warknął na niego Masaki - To, że ty byłeś potrzebującą łaski sierotą, nie znaczy, że masz teraz traktować mnie jak dziecko! Może i nim jestem, ale nie potrzebuję twojej ciągłej uwagi! - krzyknął chłopak i z trzaśnięciem drzwi, wyszedł z samochodu.
Midorikawa nadal patrzył z szokiem na kierownicę przed sobą, próbując odgonić łzy które mimowolnie naleciały mu do oczu. Po chwili jednak otrząsnął się i ruszył dalej do pracy. Będzie się martwił później, nie chce żeby Hiroto musiał na niego czekać. Miał nadzieję, że to jedynie gorszy dzień chłopca. Kariya z kolei wszedł do szkoły i spojrzał na sennego Kirino, stojącego przy swojej szafce.
-Co tam senpai? - zaśmiał się złośliwie - Niewyspany? Spoko, dziś tylko proste lekcje.
-Chciałbyś - wywrócił oczami różowowłosy - Dziś mamy treningi w środku dnia, zapomniałeś?
-Eee - zająknął się chłopak i otworzył swoją szafkę, szukając wzrokiem stroju - A co jeśli tak?
-Kapitan Endou chyba Cię zamorduje - westchnął Kirino i ziewnął - Trąbił o tym od tygodnia.
Masaki mruknął coś pod nosem i sięgnął do plecaka po książki, zauważając spakowany strój i bidon z wodą. Zamrugał ze zdziwieniem, będąc pewnym, że tego tam nie wkładał. Po chwili otrząsnął się jednak i wyjął rzeczy do szafki, zamykając ją z zamyśleniem.
-O, czyli jednak masz rzeczy - zauważył Kirino, patrząc na młodszego chłopaka, który dziś jakoś podejrzanie się zachowywał - Wszystko okej?
-Tak... - mruknął Masaki, i ruszył do swojej klasy. Po przemyśleniu co powiedział w samochodzie, gdy ochłonął, sam siebie znienawidził. Wiele razy miał zły dzień, ale jeszcze nigdy nie wyżył się na swoim opiekunie. Wcale nie przyniosło mu ulgi, przypomnienie sobie zranionej twarzy czarnookiego. Bał się, że teraz oddadzą go spowrotem. Wcale by się im nie dziwił...
_______________
Kilka godzin później...
Hiroto spojrzał na ekran swojego laptopa i skrzywił się lekko.
-Midorikawa gdzie są te dokumenty które miałeś mi wysłać? - spytał swojego narzeczonego, a jednocześnie sekretarza który wszedł do gabinetu, podając mu kawę.
-Wysłałem Ci je wczoraj, powinny dawno dojść - stwierdził zielonowłosy, pochylając się nad Hiroto - Są, przewiń trochę do dołu.
-A co z tym przetargiem? - mruknął znów czerwonowłosy.
-Wszystko powoli uzgadniamy - odparł Mido z niepewnym uśmiechem.
-Nieźle - westchnął Hiroto - Uzupełnij mi resztę tych dokumentów do wieczora.
-Ale Hiroto to jest przecież praca dla kilku osób - zdziwił się zielonowłosy, patrząc na stos papierów - Nie możesz wyznaczyć do tego kogoś jeszcze?
-Nie mogę bo to zajęcie mojego sekretarza - mruknął Hiroto i spojrzał na niego - Jakiś problem?
Midorikawa spojrzał na niego i po chwili nabrał pewności siebie.
-Tak - warknął - Jest coś nie tak. Zawalasz mnie stertą pracy, rozumiem, że to nie jest nasze prywatne życie tylko praca, ale to nie w porządku. Nigdy się z tym nie wyrobię do wieczora!
-Midorikawa jeśli masz jakiś problem w każdym momencie możesz iść na urlop albo się zwolnić - stwierdził Hiroto, i spojrzał na niego uspokajająco - Nagumo też się zwolnił i wszystko jest między nami w porządku. Wiem, że bywam surowy i Cię zrozumiem.
-Nie poradzisz sobie beze mnie - prychnął Mido i zasmucił się lekko, widząc jak mężczyzna się śmieje.
-Nie rozśmieszaj mnie Ryuuji - powiedział i uśmiechnął się do niego - Pierwszy, lepszy pracownik da sobie z tym radę.
Midorikawa założył ręce na ramiona i usiadł do biurka. Hiroto myślał, że zakończyli temat, jednak z rytmu znów wybił go huk tuż przed nim. Midorikawa wręcz rzucił mu na biurko podanie o urlop, następnie z hukiem wychodząc z gabinetu.
-Cóż... - mruknął niepewnie Kira i włączył mikrofon w telefonie stacjonarnym - Clara? Wyślij mi tu Hiromu, ostatnio chciał premię.
Nie minęło dużo czasu a usłyszał pukanie do drzwi. Hiromu wszedł niepewnie do pokoju, patrząc na swojego szefa.
-Zajmiesz miejsce Midorikawy, podczas gdy będzie na urlopie - odparł tylko Hiroto, oczekując natychmiastowego zaczęcia pracy.
-Ale ja nie umiem tych wszystkich przetargów i innych rzeczy - usłyszał jednak - Ja tu tylko pomagam, podaję kawę, umawiam spotkania...
Hiroto spojrzał na niego groźnie i warknął pod nosem. Otaczają go sami nieudacznicy.
Tego dnia nie znalazł nikogo na stanowisko. Gdy zirytowany odebrał Kariyę ze szkoły, od razu kazał mu być cicho i ignorował narzekania chłopca.
-Hiroto ale ja jestem głodny - burknął Masaki po jakimś czasie, wchodząc do kuchni, i odwrócił niepewnie głowę - Czemu Midorikawy nie ma w domu?
Hiroto westchnął i podszedł do lodówki, przeglądając zawartość. Gdy nie zastał narzeczonego w domu, domyślił się, że zielonowłosy jest na niego obrażony. Nie wiedział jedynie czemu nie poinformował o niczym Masakiego.
-Mieliśmy małą sprzeczkę i wziął urlop - mruknął Hiroto - Może gdzieś wyjechał.
Kariya spuścił wzrok na blat, z poczuciem winy. Myślał, że przeprosi dziś wieczorem za to co mówił. Wiedząc, że zielonowłosy pokłócił się też z Hiroto, wcale nie poczuł się lepiej.
-Zrobimy naleśniki - westchnął Hiroto i otworzył mąkę.
Po kilku minutaxh, Kariya wiedział już, że jego drugi opiekun nie jest zbyt dobrym kucharzem, telewizor ciężko umyć z mąki, a McDonald's też jest niezłą opcją na kolację.
_________________
Następnego dni okazało się, że nikt nie miał zamiaru podjąć się stanowiska osobistego sekretarza Hiroto. Końcowo, musiał zatrudnić Hiromu jako osobę od kawy i spotkań, Reinę i dwie inne osoby do wypełniania dokumentów i kolejne dwie do spraw marketingu. Myślał, że oszaleje.
-Przyniosłem kawę - z rozmyślań wyrwał czerwonowłosego głos Hiromu.
-Dobrze - odparł i wziął kubek, pijąc dużego łyka. Szybko skrzywił się jednak i prawie się zakrztusił - Co to jest?!
-Espresso, tak jak szef chciał - powiedział niepewnie brązowowłosy.
-To się do niczego nie nadaje! - krzyknął Hiroto i westchnął, odwracając się na krześle - Zrób mi kolejną...
Hiromu wyszedł a po chwili Hiroto usłyszał dzwonek swojej komórki. Czekał na bardzo ważny telefon. Mieli szansę uzyskać opłacalną współpracę i był pewien, że wszystko pójdzie dobrze.
Odebrał telefon z szerokim uśmiechem i obrócił się na obrotowym krześle, patrząc przez szerokie okno w swoim gabinecie.
-Witam, Kira Hiroto przy telefonie - powiedział, spodziewając się tego co usłyszy od potencjalnego klienta.
Jego pewny siebie uśmiech osłabł jednak po chwili kiedy usłyszał zbulwersowany głos mężczyzny po drugiej stronie połączenia. Wstał szybko i podszedł do biurka, przerzucając dokumenty.
-Nie rozumiem, myślałem, że wszystko mamy ustalone i rozpoczynamy współpracę - odparł nerwowo Hiroto - Jak to mail do państwa miał sfałszowane dane? Nie... Jestem pewien, że da się to w jakiś sposób wytłumaczyć...
-Panie Kira, takie sytuacje są karygodne i dobrze Pan o tym wie - usłyszał w odpowiedzi chłodny głos.
Czerwonowłosy przeczesał włosy ręką i odetchnął, próbując się uspokoić. Przez cały czas od kiedy prowadził tę firmę, nie przeżył tylu stresowych sytuacji co przed ostatni dzień. To tak jakby wszystko nagle zaczęło się sypać, nic nie było na swoim miejscu. Dokumenty były źle opisane, maile nie wysłane, dane źle uzupełnione, kawa niedobra a on ciągle chodził poddenerwowany. Czy naprawdę w tej firmie pracowali sami idioci?
-Zapewniam Pana, że to okropna pomyłka i osoba która ją popełniła zostanie wyrzucona z pracy w tej firmie - powiedział Hiroto, starając się brzmieć pewnie - Miałem małą zmianę w personelu, urlopy i tak dalej, i... Chyba nikt nie jest w stanie zastąpić jednego z moich pracowników - dodał, nagle uświadamiając sobie możliwy powód ciągłych porażek w firmie.
-Nie taka mała ta zmiana, skoro powoduje tyle problemów - usłyszał surowy głos mężczyzny - Ale dobrze, niech to będzie ostatnia szansa. Robię to tylko dlatego, że zależy mi na tej współpracy.
-Nie zawiedzie się Pan - odetchnął z ulgą Hiroto.
-Kim są te zmiany w personelu? - usłyszał zamyślony głos.
-To mój osobisty sekretarz - odparł Hiroto, znów mówiąc swoim pewnym i profesjonalnym głosem - Jednakże...
-Ma się pojawić na tym spotkaniu, zaliczyliście za dużo porażek w ciągu tej współpracy żeby pozwolić sobie na kolejną - odparł spokojnie Daisuke - Na przyszłość radzę nie dawać urlopów kiedy nie jest się w stanie samemu prowadzić firmy. Do widzenia.
Hiroto zbladł odkładając telefon na biurko. Czym prędzej podszedł do drzwi i otworzył je zamaszyście, mijając zszokowanego Hiromu, z kawą w rękach.
-Szefie, gdzie szef się tak spieszy?! - krzyknął za nim.
Hiroto zatrzymał się i zawrócił, biorąc łyka kawy i krzywiąc się.
-To najgorsza kawa jaką w życiu piłem! - krzyknął - Nie umiesz zrobić nawet czegoś tak prostego?! Potrzebujesz instrukcji?!
-Ale szefie, zrobiłem wszystko tak jak szef chciał - stwierdził buntowniczo brązowowłosy - Może szef sam nie wie co mu smakuje a co nie??
-Nieważne - prychnął Kira, mijając go i idąc w kierunku biura pracowników odpowiedzialnych za spółki z innymi firmami - Czy mogę wiedzieć kto wysyłał dane do naszego możliwego wspólnika, Dai Finances? - spytał na pozór spokojnie - Chcę pogratulować wspaniałej pracy...
Hiromu który przybiegł do sali za nim, stanął za jego plecami patrząc na wszystko z niepokojem. Reina natomiast wstała dumna z siebie i odrzuciła włosy do tyłu.
-To ja - uśmiechnęła się - Widzisz Hiroto, jednak ciężka praca się opła...
-CZY TY SOBIE ZE MNIE KPISZ?! - wydarł się na nią Hiroto - Przez Ciebie o mały włosy a stracilibyśmy tę współpracę! Wysłałaś złe dane a wcześniej zachowywałaś się jak idiotka na spotkaniu biznesowym. Co się z wami dzieje?! Marketing leży, współprace leżą, w całej firmie panuje większy chaos niż po przejęciu przeze mnie stanowiska! - krzyczał wciąż i chodził między biurkami zszokowanych pracowników - Te wasze wykształcenie to wygraliście w loterii czy co?!
-Ja chyba nie w porę - odparł nagle Nagumo, stojąc oparty o ścianę i pijąc energetyka - Tak się darłeś, że aż mi ciśnienie skoczyło...
-A ty czego chcesz?! - krzyknął na niego Hiroto - Zwolniłeś się rok temu!
-Taaa - mruknął złotooki - Nie to żebym żałował, widzę, że macie tu spokojnie i przyjemnie - dodał, patrząc na trzęsącego się Hiromu, oblanego kawą.
-Do rzeczy - wycedził Hiroto przez zęby, odchodząc na bok razem z przyjacielem - Co się dzieje?
-A nic - wzruszył ramionami Nagumo - Przywiozłem Ci dzieciaka, bo dobijał się na mój telefon. Miałeś go wcześniej odebrać, nie mógł zadzwonić do Mido, a Suzuno pracuje, także zostałem ja - dodał z uśmiechem i zaśmiał się lekko - Następnym razem pamiętaj, bo ja nie będę robił za niańkę.
-Boże zapomniałem o tym zupełnie - jęknął Hiroto i złapał się za włosy - Gdzie on jest?
-Poszedł do twojego biura - mruknął Nagumo i odwrócił się z zamiarem wyjścia.
-Co robi Midorikawa? - usłyszał jednak za sobą głos zielonookiego.
-Ma urlop, więc pewnie korzysta - odparł Nagumo, uśmiechając się wrednie - A co, tęsknisz?
Hiroto zacisnął ręce i skierował się do biura, gdzie ujrzał siedzącego na kanapie Kariyę.
-Tak, wiem - odparł od razu Kira, widząc minę chłopaka - Zawaliłem sprawę, zapomniałem Cię odebrać...
-To jest beznadziejne! - krzyknął niebieskowłosy i podszedł do niego - Nie radzisz sobie w domu, po pracy ciągle jesteś wkurzony i jeszcze teraz zapominasz mnie przywieźć ze szkoły!
-Masaki ja...
-Nie! - krzyknął na niego chłopiec, mimowolnie wypuszczając kilka łez z oczu - To moja wina prawda? Przeze mnie Midorikawy nie ma w domu prawda? Ja nie chciałem! Chcę żeby wrócił i...
-To nie twoja wina Kariya - przerwał mu zdziwiony Hiroto, przytulając go do siebie - Czasem tak jest, że rodzina się kłóci i...
-Nie! Ty nic nie wiesz! Byłem dla niego okropny! - wybuchł niebieskowłosy - Zostawi mnie tak samo jak mój ojciec, tym razem z mojej własnej winy...
Hiroto przytulił płaczącego chłopca do siebie i po chwili zastanowienia, nie był w stanie przetworzyć tego, jakim cudem wszystko tak szybko się posypało.
- Wracajmy do domu - westchnął Hiroto, i podniósł chłopca do góry - I tak za wiele dziś tu nie zdziałam...
__________________
Kilka minut później...
Hiroto chciał włożyć klucz do zamka w drzwiach, jednak ku jemu zdziwieniu te okazały się otwarte.
-Nie zamknąłeś rano drzwi? - westchnął zirytowany Kariya - Super... Tylko włamania nam trzeba.
Po chwili drzwi otworzyły się gwałtownie, od środka, a przed nimi stanął zirytowany Midorikawa z rękami na biodrach.
-Kiyama Hiroto! - krzyknął na niego jego starym nazwiskiem, którego używał tylko gdy był naprawdę zły - Rozumiem, że nie ma mnie w domu, ale nie mogę tolerować tego wszechobecnego rozpierdolu! Co robił cukier w wannie a mąka na telewizorze?! Wiesz ile zajęło mi umycie te... - krzyczał, jednak przerwał mu Hiroto, przyciągając go do siebie.
-Przepraszam Ryuuji - powiedział poważnie, odsuwając go lekko i patrząc mu w oczy ze skruchą - Nie jestem w stanie opisać tego jak zawaliłem...
Kariya przyjrzał im się niepewnie i wszedł do salonu, dając opiekunom trochę prywatności. Midorikawa za to zamrugał zdziwiony i przyjrzał mu się dobrze.
-Jesteś pijany? - uniósł brew.
-Co? Nie! - zaprzeczył od razu czerwonowłosy, i popchnął ich do mieszkania żeby nie robić za sensację sąsiadów - Po prostu... Twoja obecność zawsze była dla mnie naturalna, na dobrą sprawę rozstaliśmy się na dłużej jedynie jako dzieciaki na FFI kiedy dostałeś kontuzji...
-Znudziłem Ci się tak? - spytał ze smutkiem zielonowłosy, patrząc na niego ze łzami w oczach - Spodziewałem się, że to powiesz...
-Nie! Nawet tak nie mów - zaprzeczył od razu Hiroto i spojrzał mu w oczy - Przez to, że ciągle byłeś obok, zapomniałem jak to jest gdy Cię przy mnie nie ma... Wszystkie te rzeczy które były dla mnie proste i naturalne, okazały się wcale takie nie być, kiedy zabrakło osoby która je wykonywała. Zawsze mówiłeś do mnie Panie Prezesie, albo Najlepszy Szefie - dodał czerwonowłosy, przypominając sobie żarty zielonowłosego, po czym spojrzał znów na Midorikawę, słuchającego go cierpliwie - Prawda jest taka, że okazało się, że w rzeczywistości nie jestem wcale dobrym szefem kiedy nie mam Cię u swojego boku - powiedział cicho i uśmiechnął się niepewnie - Przepraszam, że Cię nie doceniałem.
Midorikawa uśmiechnął się i przytulił się do ukochanego z czułością.
-Kocham Cię wiesz? - spytał cicho - Po prostu od pewnego czasu czułem się niepotrzebny...
-Midorikawa Ryuuji - powiedział poważnie Hiroto - Uwierz mi, po tym co zobaczysz w firmie gdy wrócisz, już nigdy nie pomyślisz, że jesteś niepotrzebny...
-Jak to? Co się dzieje w firmie? - spytał niepewnie Mido, jednak Hiroto odwrócił od tego jego uwagę.
-To teraz nieważne, ważne jest to, że od teraz jesteś współwłaścicielem Kira Company - powiedział Hiroto, powodując, że jego narzeczony zbladł gwałtownie.
-Co?! - krzyknął - Hiroto przecież to trzeba najpierw przemyśleć, uzgodnić...
-Uwierz, że miałem dużo czasu na myślenie, pijąc obrzydliwą kawę i poprawiając setki dokumentów i plików w Excelu - mruknął niechętnie Kira - Zasługujesz na to, i nie próbuj się kłócić, zresztą myślę, że cała firma czeka aż wrócisz z tego tajemniczego urlopu... Dostali dziś niezłego wstrząsu...
-Nawet nie chcę wiedzieć co to znaczy - westchnął Mido.
-Midorikawa? - usłyszeli nagle niepewny głos.
Kariya stanął z boku, bawiąc się rogiem swojej bluzki.
-Tak Kariya? - spytał Mido, podchodząc bliżej chłopca - Coś nie tak?
-Ja też przepraszam - usłyszał ciche słowa.
Kariya podszedł do zielonowłosego i złapał go za ramię.
-Byłem dla Ciebie okropny, i nic co powiedziałem nie jest prawdą - stwierdził z bólem chłopak - Troszczyłeś się o mnie, zawsze o mnie pamiętałeś i nawet gdy miałeś gorszy dzień to nie dałeś mi tego odczuć... Tak bardzo przepraszam, ja wcale tak nie myślę - wykrztusił, kiedy Midorikawa przytulił go do siebie i pogłaskał po głowie - Wiem, że napewno przeze mnie było Ci przykro i...
-Jest już dobrze Kariya - powiedział Midorikawa i uśmiechnął się lekko.
-Zrozumiem jeśli teraz będziesz zły i...
-Kocham Cię Masaki, wiesz o tym prawda? - usłyszał i podniósł zaskoczony wzrok, napotykając ciepły uśmiech opiekuna - Nie przestanę po jednej kłótni, rozumiesz?
Oczy chłopca zaszkliły się, kiedy przytulił się mocniej do czarnookiego.
-Ja Ciebie też - szepnął cicho, jednak dostatecznie głośno aby Mido usłyszał to, i uśmiechnął się lekko.
Wszystko wróciło do normalnego porządku.
_______________________
Kilka dni później...
Midorikawa siedział w gabinecie dzielonym z Hiroto, i odpisywał na jednego z maili od potencjalnego klienta. Hiroto z kolei siedział na krześle i z zamyśleniem wpatrywał się w swojego narzeczonego.
-Niedługo wywiercisz mi dziurę w głowie tym spojrzeniem - uśmiechnął się Mido, nie przestając pisać.
-Nie przyglądałem Ci się, po porostu się zamyśliłem - mruknął Hiroto, wyrwany ze swoich rozmyślań.
-Myślę, że patrzenie przez okno byłoby bardziej trafne - powiedział Mido i spojrzał na czerwonowłosego, który uśmiechnął się z rozbawieniem.
-Po co patrzeć przez jakieś tam okno, jeśli mogę patrzeć na Ciebie - powiedział i zaśmiał się, gdy Midorikawa zarumienił się lekko i szybko wrócił do swojej pracy.
Przerwało im dopiero ciche pukanie w drzwi.
-Emm, przyniosłem kawy - powiedział niepewnie Hiromu, i zmierzył ich przestraszonym spojrzeniem.
Midorikawa posłał mu ciepły uśmiech i skinął głową, gdy otrzymał swój kubek. Brązowowłosy odetchnął z ulgą gdy czarnooki napił się kawy i nic nie mówiąc, wrócił do pracy. Sprawa zmieniła się jednak gdy swój kubek otrzymał Hiroto.
-Co to jest?! - krzyknął znowu, krztusząc się z obrzydzeniem - To już kolejny raz!
-Ja przepraszam - wydukał Hiromu - Ale zrobiłem wszystko jak Pan kazał, to najlepsze espresso z naszego ekspresu i...
-Powiedział Ci, że pije espresso? - zaśmiał się Midorikawa podnosząc głowę znad ekranu.
-Tak i... - odpowiedział od razu Hiromu.
-Przecież taką kawę piję! - krzyknął Hiroto, przerywając mu - Chyba wiem co lubię!
Midorikawa wstał i ostentacyjnie wziął kubek pełen czarnej kawy z biurka i wciąż mierząc Hiroto, rozbawionym spojrzeniem, poszedł wylać większość kawy do umywalki w łazience. Gdy wrócił, postawił go z hukiem na biurku narzeczonego, i wyjął z ich mini lodówki karton mleka, zapełniając nim kubek do pełna. Następnie słodząc mieszaninę dwoma łyżeczkami cukru, podsunął kubek do Hiroto. Mężczyzna upił łyka i westchnął zadowolony, po chwili patrząc na nich ze skruchą.
-Przedstawiam Ci - powiedział do wkurzonego Hiromu, rozbawiony Midorikawa - Espresso według Kiry Hiroto. Musisz się jeszcze wiele nauczyć Hiromu, o pracy w tej porąbanej firmie...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top